Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości

Co się stało w Przewodowie? Scenariusze

Biorąc pod uwagę wczorajsze oświadczenia władz Polski i Sojuszu Północnoatlantyckiego istnieje kilka scenariuszy tego, co mogło wydarzyć się w Przewodowie; najmniej prawdopodobny jest celowy atak dokonany przez Rosję, bardziej prawdopodobny jest upadek rakiet w wyniku błędu lub awarii.

Wyrzutnie i pociski jednej z wersji systemu S-200. Odłamki takiej rakiety spadły w 2017 roku w Jordanii, choć celem były izraelskie samoloty.
Wyrzutnie i pociski jednej z wersji systemu S-200. Odłamki takiej rakiety spadły w 2017 roku w Jordanii, choć celem były izraelskie samoloty.
Autor. ot. Cooper6/Wikimedia Commons/CC BY S
Reklama

Niedawno doszło do upadku rosyjskiej rakiety trafionej ukraińską rakietą przeciwlotniczą w Mołdawii. Jest to więc możliwe w wypadku Polski, bo trafienie (czy bliski wybuch) rakiety ziemia-powietrze może zmienić kurs rakiety manewrującej.

Reklama

Możliwa jest też awaria ukraińskiej rakiety przeciwlotniczej. Do awarii pocisków przeciwlotniczych i upadków daleko od celów dochodziło np. wtedy gdy Syria ostrzeliwała izraelskie samoloty. W 2017 roku jedna z rakiet systemu S-200 Wega (kod NATO SA-5) została zidentyfikowana przez system obrony powietrznej Izraela jako cel balistyczny i zestrzelona z użyciem pocisku Arrow 2, bo - prawdopodobnie w wyniku błędu lub awarii - przyjęła trajektorię balistyczną. W trakcie jednego z podobnych incydentów szczątki rakiety S-200 Wega znaleziono w Jordanii, która raczej na pewno nie była celem oddziaływania syryjskich rakiet.

Zobacz też

Warto też zauważyć, że nie ma możliwości by taki pocisk został przechwycony przez system obrony powietrznej i przeciwrakietowej, zakładając rozpoczęcie jego zwalczania w momencie przekroczenia granicy. Czas lotu - około 20-25 sekund przy prędkości 300 m/s (dla rakiety manewrującej) i odległości 7-8 km od granicy to zdecydowanie zbyt mało na detekcję i identyfikację celu, jeśli weźmiemy pod uwagę horyzont radiolokacyjny, nie mówiąc już o jego zwalczaniu. Prawdopodobnie trafiony obszar nie jest też w zasięgu aktywnych systemów obrony przeciwrakietowej. Dodajmy jeszcze, że przy prędkości ponad 1000 m/s - zakładając scenariusz wybuchu pocisku przeciwlotniczego, na który pośrednio wskazuje wypowiedź prezydenta Bidena, od przekroczenia granicy do upadku mogło upłynąć nawet kilka sekund.

Reklama

Pocisk mógł być widziany przez samolot klasy AWACS, jednak nawet w takim wypadku - i nawet gdyby nad wschodnią Polską dyżurowały w powietrzu myśliwce - to te kilka do kilkudziesięciu sekund jakie upłynęło od przekroczenia granicy do upadku - to zbyt mało czasu na reakcję. A przecież nie podejmuje się zwalczania pocisków będących nad Ukrainą. Każdy cel powietrzny trzeba zidentyfikować (nikt nie chce błędu i np. trafienia własnej maszyny, której zepsuł się system IFF) i podjąć decyzję o jego zwalczaniu, następnie wykonać lot do miejsca z którego można odpalić pociski powietrze-powietrze i namierzyć cel radarami pokładowymi, wreszcie - pociski powietrze-powietrze muszą dolecieć do celu. Z kolei naziemne zestawy przeciwlotnicze będące w ciągłym dyżurze bojowym, zapewniają tylko punktową ochronę (np. w rejonie Rzeszowa).

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama