Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Piątkowy przegląd prasy: Samoloty wylądują na autostradzie A4, „Biała Wdowa" podczas wizyty Obamy, D-Day szansą dla Putina, Amerykańskie bombowce nad Bałtykiem, Z 400 tys. została ich tylko garstka, Wybuchowy problem kolejarzy

Fot. Normunds Mezins/US DoD.
Fot. Normunds Mezins/US DoD.

Piątkowy przegląd prasy

Gazeta Wyborcza, „Biała Wdowa" podczas wizyty Obamy, Karol Adamaszek: Pod Zamościem policjanci wkroczyli do domu, by sprawdzić, czy nie ukrywa się tam jedna z najgroźniejszych terroiystek na świecie. Przyjechać miała do Polski w czasie wizyty Baracka Obamy. We wtorek po południu Komenda Główna Policji dostała z Centrum Antyterrorystycznego Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego informację, że do Polski na czas wizyty prezydenta USA Baracka Obamy mogła przyjechać jedna z najgroźniejszych terrorystek na świecie - Samantha Lewthwaite, znana jako „Biała Wdowa". (...) Kobietę w chuście na głowie rozpoznał Anglik, który pracował w Afryce Północnej, tam, gdzie „Biała Wdowa" działała. Widział ją na lotnisku i poinformował służby brytyjskie. Informacja brzmiała wiarygodnie, natychmiast rozpoczęliśmy jej weryfikację - powiedziała TVN 24 (stacja ujawniła sprawę) osoba zaangażowana w akcję szukania terrorystki na terenie Polski. (...) Policjanci z KGP potraktowali monit z ABW bardzo poważnie. Przesłuchali kierowcę miejskiego autobusu w Warszawie. (...) W środę o świcie policjanci wkroczyli do domu pod Zamościem. Czy wyważono drzwi, a policjanci mieli w ręku broń - Wydaje mi się, że pani sama nam otworzyła drzwi. To kobieta, która wyjechała do Wielkiej Brytanii i tam wyszła za mąż za mężczyznę innej narodowości - mówi „Wyborczej" Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP. Okazało się, że to nie „Biała Wdowa". - Była uderzająca podobna do osoby znanej z udziału w zamachach terrorystycznej - powiedział w czwartek rano Bartłomiej Sienkiewicz - Proces sprawdzania wykazał, że to nie ta sama osoba, ale musieliśmy być pewni (...).

Dziennik Polski, Autostrada A4 między Tarnowem i Dębicą również dla... samolotów, Piotr Subik: Trzy kilometry długości będzie miał tak zwany drogowy odcinek lotniskowy, powstający na budowanym fragmencie autostrady A4 między Tarnowem i Dębicą. Wojsko wykorzysta go jako lotnisko polowe w przypadku wojny lub sytuacji kryzysowej, np. rozruchów. Na odcinku autostrady, który w razie potrzeby ma się zmienić w pas startowy, nie będą montowane na stałe żadne elementy infrastruktury. Pasy drogowe - o łącznej szerokości 36 metrów - na co dzień przedzielone zostaną betonowymi rozsuwnymi barierami. Tak, żeby szybko mogli przestawić je wezwani na miejsce żołnierze. Aby samoloty mogły lądować bez problemu, lokalną drogę z Róży do Jaźwin przepuszczono pod autostradą. Na początku i końcu odcinka powstaną tzw. MPS-y, czyli miejsca postoju samolotów. Plan budowy w tym miejscu drogowego odcinka lotniskowego powstał w 1998 r., lokalizację wskazało Ministerstwo Obrony Narodowej. - Nie korzystaliśmy z drogowych odcinków lotniskowych od dziesięciu lat, nie ma i nie było takiej potrzeby operacyjnej. Lotniska, którymi dysponujemy, wystarczają nam na czas pokoju - mówi pułkownik Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych RP. - Chociaż rzeczywiście ostatnio dyskutowano o potrzebie wznowienia szkolenia pilotów w lądowaniu na autostradach. Mamy jednak możliwość zrobić to w miejscu, gdzie nie trzeba wstrzymywać mchu aut.

Rzeczpospolita, D-Day szansą dla Putina, Piotr Jendroszczyk: (...) Putin i Obama zajmą miejsca po przeciwległej stronie stołu. Chodzi o to, aby uniknąć bezpośredniego spotkania obu przywódców. Zwłaszcza w chwili, gdy Obama groził Putinowi w Warszawie "wielkimi kosztami gospodarczymi", jeżeli nie zmieni swojej polityki wobec Ukrainy, a władca Kremla w wywiadzie dla francuskiej telewizji oskarżył USA o prowadzenie najbardziej agresywnej i najbardziej bezwzględnej polityki na świecie. Domagał się także od USA dowodów obecności rosyjskich sił czy instruktorów na terenie Ukrainy, zaprzeczając, jakoby tam byli. Przy okazji przypomniał o prezentacji sekretarza stanu Golina Powella na temat broni masowej zagłady w Iraku. Tego rodzaju posłanie w przeddzień pierwszej wizyty na Zachodzie po aneksji Krymu jest proste: Moskwa jest mocarstwem światowym, a nie, jak to sformułował niedawno Barack Obama, mocarstwem regionalnym, które grozi sąsiadom w wyniku słabości, a nie siły. Putin zapewniał, że gotów jest w Normandii rozmawiać ze wszystkimi. Niewykluczone, że Obama "wpadnie" na prezydenta Rosji, a ten z kolei na Petra Poroszenkę. Jeżeli tak się stanie, zamierza mu przypomnieć o konieczności wstrzymania "operacji pacyfikacyjnej" na wschodzie Ukrainy i namawiać do dialogu "z ludźmi", czego nie da się "zrobić za pomocą czołgów i samolotów"

Gazeta Polska Codziennie, Amerykańskie bombowce nad Bałtykiem,Jakub Jałowiczor: "Ważny sygnał dla sojuszników z NATO i dla Władimira Putina" - pisze "New York Times" o zapowiedzi wydania miliarda dolarów na obronę Europy Środkowo-Wschodniej. Zwiększanie amerykańskiej obecności w naszym regionie już się zaczęło. W obronie swoich wschodnich sojuszników nad Bałtykiem, w tym Polski, znajdą się też ciężkie bombowce R-52, zdolne do przenoszenia broni atomowej. - Amerykanie rezygnują z resetu - mówi "Codziennej" Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej. (...) Deklaracja wyłożenia miliarda dolarów na cele wojskowe na wschodnich krańcach NATO padła podczas wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy w Polsce. Zapowiedź ta spotkała się z przychylnymi komentarzami w amerykańskiej prasie. "Putin musi wiedzieć, że kontynuowanie destabilizacji Ukrainy albo agresywne działania poza granicami Rosji nie pozostaną bez odpowiedzi" - pisze "New York Times". Jednocześnie publicyści dziennika uważają, że "budowanie stałych baz w pobliżu Rosji mogłoby być ryzykowne i przeciwskuteczne", a Władimir Putin "nie jest tak głupi, żeby zabierać terytorium Polsce lub krajom bałtyckim".

Polska, Amerykanie muszą wzmocnić siły na Starym Kontynencie, Toby Hamden: (...) Ale amerykańska obecność wojskowa na Starym Kontynencie jest dzisiaj symboliczna w porównaniu z czasami zimnej wojny, kiedy stacjonowało w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii czy Włoszech ok. 400 tys. żołnierzy USA. Kolejne lata to uspokojenie sytuacji politycznej w Europie, zmieniły się priorytety polityki amerykańskiej, Waszyngton bardziej dziś patrzy na Azję, a i Europa bez specjalnego żalu żegnała amerykańskie oddziały, które wracały do domu lub przerzucano je w inne zakątki świata.
Ameryka zwijała swoje bazy, wojska brytyjskie, francuskie, niemieckie i włoskie nie były już tak słabe jak w latach 50, czy 60., uznano, że są w stanie same zapewnić bezpieczeństwo tej części świata. Liczebność sił USA w Europie w ostatnich latach wielokrotnie ulegała zmniejszeniu, spadając do 300, potem 200 tys., teraz liczą one kilkadziesiąt tysięcy. Jeszcze w 1985 r. w Europie mieli Amerykanie 358 tys. żołnierzy, więcej niż na początku lat 70., kiedy stacjonowało ich 260 tys. Kiedy padł Związek Radziecki, uznano, że taka militarna siła amerykańska nie jest już potrzebna Europie, część stacjonujących w europejskich bazach wojsko najpierw kierowano na Bliski Wschód, bo tam tliły się konflikty, potem bezpośrednio przerzucano je do Stanów Zjednoczonych. W latach 90. ubiegłego wieku trend był podobny, coraz mniej wojsk i baz USA w Europie. Z ćwierć miliona żołnierzy pod koniec lat 80, w 2001 r. pozostało ich już tylko 55 tys. Kolejne plany Pentagonu zakładały dalsze redukcje swoich wojsk na naszym kontynencie.

Puls Biznesu, Wybuchowy problem kolejarzy: Wojsko może utrudnić PKP realizację flagowej inwestycji na terenie warszawskiego Dworca Gdańskiego, bo transportuje tamtędy m.in. amunicję i miny. (...) Okazuje się, że to niejedyny kłopot PKP, bo przez dworzec biegnie strategiczna dla wojska trasa kolejowa. Tą drogą transportowany jest sprzęt wojskowy oraz materiały niebezpieczne, w tym wybuchowe, jak amunicja czy miny. "Trasa kolejowa Warszawa Wschodnia Osobowa - Gdańsk Główny jest wymieniona w wykazie linii kolejowych, które ze względów gospodarczych, społecznych, obronnych lub ekologicznych mają znaczenie państwowe" - przyznaje Jacek Sońta, rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej (MON). Oznacza to, że wszelkie inwestycje związane z trasą kolejową oraz jej najbliższym sąsiedztwem muszą być konsultowane z MON. Bezpośrednio zajmuje się tym Szefostwo Transportu i Ruchu Wojsk - Centrum Koordynacji Ruchu Wojsk. To właśnie ta instytucja powinna zaopiniować - przynajmniej w części - zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego w przypadku inwestycji planowanej przez PKP.

 

Reklama

Komentarze (5)

  1. sorbi

    Trochę to dla mnie dziwne "Aby samoloty mogły lądować bez problemu, lokalną drogę z Róży do Jaźwin przepuszczono pod autostradą". Wystarczy rozwalić taki "przepust" i po ptokach - trudniej będzie go naprawić niż zasypać lej po bombie na autostradzie. I będzie po DOL-u. Ale może się mylę.

    1. ito

      Problemem nie jest przepust- wystarczy KAB500 i masz dziurę taką, że Ci żadnego przepustu nie potrzeba. Problemem jest to, że istniejące DOLe zostały zaniedbane i najpewniej do niczego się już nie nadają, a ten nowy jest jeden. Sensem lotnisk polowych jest to, że nie wiadomo gdzie są samoloty, bo możliwych miejsc jest dużo. W Polsce... cóż, w Polsce wszystko robi się INACZEJ. Poza tym jakoś nie widzę F 16 korzystających z DOL- żeby mogły korzystać ze stałej bazy trzeba ją było bardzo mocno dostosowywać. Czyli zostają MiGi, plus ewentualne przyszłe nie-efy (SU nie liczę, w przypadku konfliktu powodującego konieczność opuszczenia stałych baz ich perspektywy wyglądają raczej marnie) albo drony, ale to już raczej w przyszłym życiu. Pewne zdolności starannie zaprzepaszczono, ich odzyskanie w prosty sposób nie będzie możliwe.

  2. A_S

    Za komuny poszerzonych tras chyba było w Polsce więcej, a przecież nie było w tak bliskiej odległości jak dziś od Polskich granic pocisków rakietowych wycelowanych w najważniejsze wojskowe bazy lotnicze. Jeśli piąta kolumna ewentualnego agresora nie uziemi samolotów i wystartują one do obrony przestrzeni powietrznej nad Polską to oczywistą rzeczą jest, że wracać już nie będzie gdzie, bo nie będzie lotnisk, a lądowanie u tzw sojuszników to pewne internowanie

  3. A_S

    Jestem w stanie zrozumieć, ze ze względu na warunki pogodowe Amerykańscy lotnicy najlepiej strzegliby swoich baz na zachodnim wybrzeżu Hiszpanii. Wroga tam nie uświadczysz, a opalonych Hiszpanek tysiące.

  4. z prawej flanki

    ponieważ nie mam szczęścia do zamieszczania na tym serwisie komentów pod tekstami mojego ulubionego GieWu - dzisiaj tylko DP. Pomysł z adaptacją odcinków autostrad w roli zapasowych pasów startowych - jak najbardziej zbożny i potrzebny ,ale..,no właśnie ; chyba jednak dla czasów wrześniowych lotnisk polowych pod bazowanie i zasadzki ówczesnych "jedenastek" nie ma już powrotu - potencjalny nasz przeciwnik bedzie miał równie dobre rozeznanie o tych przygotowywanych w blasku mediów drogach startowych ,jak i o stałych miejscach dyslokacji "jastrzębi". Chociaż ; dobrze że w końcu ktoś o tym pomyślał ,bo mimo wszystko lepsze takie awaryjne ladowiska aniżeli kompletny ich brak.

    1. wurth

      Mnie też rzuciło się po oczach, że takie informacje nt "drogowych lotnisk" NIE POWINNY BYC UPUBLICZNIANE ! No cóż jaka władza taki przepływ informacji .. P.S. Kiedyś na defence był fajny artykuł o "lotniskach drogowych" w Szwecji. Z tego co pamiętam to ich ilość jest bardzo duża! Szczegółowych danych nikt nie podał bo ich nie powinno sie pdoawać !

  5. pajda123

    bombowiec R-52? no no no ;)

Reklama