• Wiadomości

Naloty w Syrii a propaganda rosyjska

Władze na Kremlu rozpoczęły kampanię propagandową mającą udowodnić, że interwencja w Syrii jest konieczna, że tylko Rosja może zaprowadzić porządek na Bliskim Wschodzie oraz że rosyjscy żołnierze są bezpieczni. Niestety, jak na razie nic nie wskazuje, by te zapewnienia były zgodne z prawdą.

  • Fot. mi.ru
    Fot. mi.ru
  • W Rosji trwa szkolenie specjalistów Combat SAR. Fot. mi.ru
    W Rosji trwa szkolenie specjalistów Combat SAR. Fot. mi.ru

Żołnierze rosyjscy są bezpieczni. Ale czy na pewno?

Pierwszym zadaniem aparatu propagandowego Kremla było udowodnienie, że rosyjscy żołnierze nie będą w niebezpieczeństwie. Już w chwilę po informacji o interwencji wojskowej, prezydent Putin poinformował dziennikarzy, że zaangażowanie Rosji w Syrii „będzie obejmować tylko siły powietrzne i będzie jedynie tymczasowe”.

Rosyjskie ministerstwo obrony zaczęło również uspokajać opinię publiczną informując o szkoleniu zespołów ratowniczych, które mają odpowiadać za ewakuację pilotów z terenów zajętych przez przeciwnika. Nagle okazało się, że Rosjanie mają siły przygotowane do prowadzenia operacji Combat SAR.

W Rosji trwa szkolenie specjalistów Combat SAR - fot. mi.ru

Zgodnie z oficjalnym komunikatem, od dwóch tygodni trwa intensywny trening ratowników Sił Powietrzno–Kosmicznych. Okazało się jednak, że nie ma do tego odpowiedniego centrum treningowego i dlatego zaadaptowano do ćwiczeń ośrodek szkolenia pilotów w wiosce Agoj w Kraju Krasnodarskim (nad Morzem Czarnym). Wcześniej piloci mieli tam się uczyć technik przetrwania. Teraz okazało się, że mają być tam szkoleni specjaliści Combat SAR.

Trening objął przede wszystkim celność lądowania przy skokach spadochronowych, umiejętność przeżycia w obszarach górzystych i leśnych oraz w trudnych warunkach atmosferycznych, a także ewakuację osób znajdujących się w wodzie i w niezabezpieczonym terenie. Wzięło w nim udział 70 ratowników zebranych z całej Rosji.

Celność pod znakiem zapytania

Jak na razie wiadomo, że naloty rosyjskich samolotów objęły cele rozlokowane w prowincjach Hims i Hama. Nie poinformowano jednak, jakie siły były atakowane: czy chodziło o bojowników tzw. Państwa Islamskiego, czy też o żołnierzy opozycji - walczących z wojskami prezydenta Assada.

Nie wiadomo również, jak była skuteczność nalotów. Rosjanie zamieścili na stronie Minoborony filmy z systemów celowniczych dwóch samolotów biorących udział w akcji. Specjaliści od razu jednak zwrócili uwagę, że w jednym z nich bomby upadły o wiele dalej od budynku, który był wyraźnie wskazany jako cel. Budynek ten pozostał praktycznie nieuszkodzony.

Ta mała celność może spowodować, że naloty rosyjskie nie tylko nie przyniosą spodziewanego efektu wojskowego, ale również spowodują duże straty uboczne. Co więcej, zwiększą one koszty całej wojny, jakie poniesie Rosja po podjęciu się zbrojnej interwencji. Jeżeli takie informacje okażą się prawdziwe, będzie to również sygnał, że systemy rosyjskie nie są tak skuteczne, jak je do tego czasu reklamowali Rosjanie. Sprawa jest o tyle niezręczna dla Kremla, że do Syrii wysłano statki powietrzne, które były nowe lub po gruntownej modernizacji.

Jak na razie rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że rosyjska grupa lotnicza rozmieszczona na syryjskim lotnisku „Chmiejmim” (Latakija) wykonała dwadzieścia uderzeń na osiem obiektów międzynarodowej organizacji terrorystycznej IGIŁ (ISIS). Były to składy uzbrojenia i amunicji, magazyny paliwowe, stanowiska techniki bojowej, punkty kierowania, węzły łączności oraz środki transportowe wykorzystywane przez ISIS.

Wszystkie cele miały zostać trafione, a dodatkowo poinformowano o całkowitym zniszczenia punktu dowodzenia oraz sztab kierujący działaniami terrorystów (który został wykryty w jednej z górskich miejscowości). Materiały zdjęciowe wskazują na coś zupełnie innego.

Fot. mi.ru

Zobacz również

Reklama