Reklama

Kto decyduje o zakupywanych dla armii systemach uzbrojenia?

Zgodnie z opublikowanym ogłoszeniem dialog techniczny ma określić, czy przez pozyskanie bezzałogowego systemu zwalczania min „Kijanka”, pozyska się zdolności do zwalczania zagrożenia minowego. Inspektorat Uzbrojenia chce więc uzyskać odpowiedź, której tak naprawdę udzielił już gestor – czyli Marynarka Wojenna wprowadzając zakup „Kijanki” do planu i rezerwując na ten cel środki finansowe.

Cel wytyczony sobie przez IU w czasie dialogu technicznego jest tym trudniejszy do zrozumienia, że dyskusja na temat możliwości realizowania pełnego zakresu działań przeciwminowych przez bezzałogowego systemy i niespecjalistyczne jednostki pływające rozpoczęła się w krajach NATO już dwadzieścia lat temu. To prawda, że w polskich siłach morskich taki spór wystartował dziesięć lat później i to z bardzo dużymi oporami (ze względu na silne lobby zwolenników specjalistycznych okrętów przeciwminowych), ale już się on zakończył, o czym świadczą autonomiczne pojazdy podwodne wprowadzone w Marynarce Wojennej RP w 2013 r. oraz plan zakupu trzech okrętów patrolowych „Czapla” z funkcją zwalczania min.

Opracowana w Polsce, zdalnie sterowano łódź Edredeon z widocznym obok stelażem do opuszczania do wody bezzałogowych pojazdów podwodnych oraz kontenerem dowodzenia – fot. M.Dura

Jednak bez względu na to, kto rzeczywiście ma rację w tym sporze, decyzja o tym, jakie powinny być docelowe systemy przeciwminowe na pewno nie powinna zapadać w Inspektoracie Uzbrojenia. To specjaliści Marynarki Wojennej, którzy uznali, że systemy bezzałogowe mogą realizować zadania wcześniej wykonywane tylko przez specjalistyczne okręty, powinni ustalić, jak takie systemy powinny wyglądać i co muszą robić.

To ci marynarze powinni więc (oczywiście po uzyskaniu akceptacji), określić, jakie wymagania taktyczno-techniczne musi mieć „Kijanka”, by pozyskać zdolność do zwalczania min. I jeżeli są na to środki finansowe, to Inspektorat Uzbrojenia powinien tylko taki system pozyskać, a nie szukać odpowiedzi, czy będzie on spełniał swoje zadania, czy też nie.

Problemem może być jednak brak wstępnych wymagań taktyczno-technicznych w ogóle. W innych postępowaniach takie ogólne wymagania były publikowane jako załącznik do informacji o zamiarze przeprowadzenia dialogu (podobna sytuacja miała miejsce w przypadku „Systemu identyfikacji obiektu na polu walki” w ogłoszeniu z dnia 18 sierpnia br.), albo były przekazane tym podmiotom, które zostały zakwalifikowane do udziału w dialogu. Tym razem nie wiadomo tak naprawdę, czy one w ogóle istnieją a więc, o czym w ogóle chce dyskutować Inspektorat Uzbrojenia.

Czy można budować okręt nie wiedząc, w co będzie on wyposażony?

Z ujawnianych wcześniej skąpych informacji wynikało, że szczegóły odnośnie ukompletowania i zadań „Kijanki” mają być określone dopiero w opracowanych po dialogu technicznym Wstępnych Założeniach Taktyczno-Technicznych (WZTT). Mówi się, że chodzi o system przygotowany do działań z brzegu oraz z pokładu niespecjalistycznych okrętów nawodnych – w tym w pierwszej kolejności z okrętów patrolowych „Czapla”.

Pokłady rufowe okrętów zwalczających miny muszą być specjalnie zaprojektowane pod systemy, które będą one wykorzystywały w przyszłości – fot. M.Dura

Oznacza to, że we wcześniej prowadzonych w Inspektoracie Uzbrojenia okrętowych dialogach technicznych i negocjacjach określano, jaki ma być najlepszy dla Polski patrolowiec „Czapla”, bez ustalenia, jakie ma być jego wyposażenie. A przecież rodzaj zastosowanych systemów decyduje o kształcie i budowie pokładu rufowego i wyposażenia (np. czy okręt musi mieć on system pozycjonowania dynamicznego – tak jak niszczyciele min).

Inspektorat Uzbrojenia powinien pamiętać, że margines wyboru wyposażenia przeciwminowego dla systemu „Kijanka” jest bardzo mały. Przykładowo już podjęta decyzja gestora o konieczności przygotowaniu slipu okrętu patrolowego dla łodzi motorowej RHIB o długości 11 m (podobno z powodu programu „Ostryga”) już spowodowała konieczność wydłużenia „Czapli” o kilka metrów. Trudno jest więc przypuszczać, by ewentualny, nawodny system przeciwminowy potrzebował innego systemu opuszczania i dokowania.

Tak samo ograniczona możliwość wyboru dotyczy dronów podwodnych. Marynarka Wojenna RP już wprowadziła dwa typy bezzałogowych, autonomicznych pojazdów podwodnych: HUGIN 1000 MR (norweskiej firmy Kongsberg) oraz Gavia (islandzkiej firmy Teledyne Gavia) i chyba nikt nie wpadnie na pomysł by w naszych siłach morskich wprowadzić kolejny typ dronów.

Marynarka Wojenna ma już opracowany, polski, samobieżny ładunek wybuchowy do niszczenia min „Głuptak” – fot. M.Dura

Przemysł opracował własne, polskie samobieżne ładunki wybuchowe („Głuptak”) i nie powinno się nawet myśleć o wprowadzeniu innych – zagranicznych rozwiązań. Zbudowano krajowe rozwiązania odnośnie bezzałogowych, zdalnie sterowanych systemów nawodnych w ramach programu Edredon.

Projektowanie konkretnych okrętów „Czapla” powinno się zacząć zgodnie z zapowiedziami w przeciągu jednego-dwóch lat. Prowadzenie w okresie od listopada do grudnia 2016 r. fazy analityczno-koncepcyjnej „Kijanki” - jednego z bardzo ważnych systemów dla tej jednostki od takiego poziomu zaawansowania, jaki wynika z ogłoszenia, oznacza, że zmarnowano czas, a program nie jest przygotowany.

Marynarka Wojenna zakupiła już autonomiczne bezzałogowe pojazdy podwodne do poszukiwania min typu Gavia – fot. Inspektorat Uzbrojenia

Wskazywano wielokrotnie, że równolegle z wyborem stoczni, która będzie budowała okręty dla Marynarki Wojennej RP zupełnie niezależnie i wcześniej powinny zapadać decyzje u gestora, jakiego rodzaju albo typu systemy uzbrojenia powinny być na nich montowane. Już teraz oferenci powinni wiedzieć, jakie planuje się zakupić rakiety przeciwokrętowe (RBS-15 zastosowane na okrętach typu Orkan, czy NSM wykorzystywane przez Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy), jaki powinien być kaliber armaty głównej (76 mm czy 57 mm), jaki system przeciwlotniczy ma być zastosowany (pionowego startu Mica lub Barak albo wyrzutnie RAM), czy np. w jakim paśmie częstotliwości ma pracować trójwspółrzędny radar obserwacji nawodnej i powietrznej.

Drony HUGIN 1000 zostały wybrane dla niszczyciela min ORP „Kormoran” – fot. M.Dura

Nie wiadomo na co Marynarka Wojenna czeka, ale w ten sposób środki na okręty nawodne mogą zostać przeniesione na inne programy, ze szkodą dla morskiego rodzaju sił zbrojnych.

Reklama
Reklama

Komentarze (10)

  1. Leo

    Myśle że gazoport chronią ze strony morza NSMs a te statki które budujemy maja służyć do zapewnienia bespiecznej drogi morskiej na Bałtyku ze zdolnością zwalczania min, proste. Widocznie modernizuje sie nasza MW pod potrzeby aktualnie powstałych strategicznych inwestycji.

  2. oldyear

    Smutne to wszystko. Fakty są takie że WP jest z roku na rok coraz słabsze. Sprzęt posowiecki ulega dekapitalizacji a nowego nie ma. Niby PKB i siła gospodarcza kraju coraz większa ale armia coraz słabsza. Przy takim podejściu ekip władzy przyjdzie czas że sąsiedzi nas znowu rozbiorą jak w XVIII wieku.

  3. gosc

    Doskonala nazwa dobitnie pokazujaca stan modernizacji polskiej armii. Zamiast okretow wojennych bedziemy miec "Kijanke" a zamiast obrony przeciw lotniczej "Wisla" z prawdziwego zdazenia bedziemy miec "karabinki" pod szumna nawza "Pilica". Tylko z kim my sie szykujemy do walki? Przeciez to nawet nie wystarczy na "zielonych ludzikow" a nie mowiac o pelnoskalowej wojnie z rosja.

  4. Sceptyk

    Dżizas kupmy w końcu jakiś krążownik rakietowy.... Jestem laikiem , no ale jak beda do nas naparzać z rakiet z 1200km albo blokować na porty to bedziemy rozbrajać MINY? Na litość....

    1. Realista33

      Nie lepiej pójść w nowoczesne PANCERNiKi ??

  5. ignorant

    Patrolowiec przeciwminowy z armatą 76mm? Po pierwsze nie trzeba nam słabo uzbrojonych patrolowców przy takiej słabości floty. Nie ten etap. Poza tym nad wyraz wątpliwe, raczej należy dodać do opcji 57mm (zapewne taką przyjmą) działko 40mm o podobnych możliwościach. Agentura siedzi w gremiach analitycznych od zawsze i paraliżuje optymalną modernizację armii. Politycy tego nie widzą, nie rozumieją, bo są zbyt słabi w temacie. Reszta wojska, ekspertów siedzi cicho i ma to gdzieś, liczy się coraz bliższa emerytura resortowa plus papiery niezdolności do służby na wypadek wojny.

  6. Marek1

    Stary, sprawdzony sposób IU/MON, by projekt uwalić lub przynajmniej odwlec realizacje o długie lata. Co ciekawe, pomimo oczywistego idiotyzmu, głupoty i niekompetencji biurokratów z tej nieslawnej instytucji, NIKT nawet nie prubuje rozgonić tej ekipy ewidentnych szkodników. IU pod "dowództwem" gen. D. nadal jest kompletnie niekontrolowalne, bezkarne i w żaden sposób NIE ponoszace odpowiedzialnosci za swoje ewidentnie dramatycznie szkodliwe dla WP decyzje i praktyki. Ciekawe KTO tak skutecznie ich chroni ??

    1. Tomasz

      Ja też się nad tym zastanawiam, kto chroni IU w przypadku tak ewidentnych, szkodzących wojsku decyzji ? Przypuszczam, że IU to tylko widoczny czubek góry lodowej. Takich zaniechań i wątpliwych decyzji jest w wojsku znacznie więcej. Codziennie o tym czytamy m.in. na tym portalu. Ktoś musi mieć w tym niezły interes.

    2. Kowal

      Marek1 podejdź do tego w inny sposób. Jeśli chciałbyś podejmować szkodliwe decyzje, ale nie być o to obwiniany to co robisz ? Powołujesz instytucję, stawiasz na jej czele figuranta, dajesz mu formalnie wysokie stanowisko i dobrą pensję, ale tak na prawdę ta osoba nie ma żadnych realnych uprawnień, za to komunikuje różne decyzje i na niej cała krytyka się skupia. Aby nie było, ze nic nie robi, to produkuje na co dzień niepotrzebne nikomu analizy i raporty. Najlepiej się rządzi z drugiego fotela, mając w swoim ręku wszystkie decyzje i nie będąc widocznym.

  7. Leon

    To jest bardzo proste. IU daje kolejny przykład niekompetencji. Oni tam na niczym się nie znają i jest to publicznie znany fakt.

  8. Edmund

    Czyli IU opublikował informację, która nie wiadomo o czym informuje.

  9. zol

    BEzzałogowce i drony ....tylko patrzeć jak miny zostaną wyposażone w systemy zakłócające (może w polu minowym kilka będzie miało takie zdolności) , czy miny, które będą doposażane w dodatkowe ładunki mogące atakować i niszczyć bezzałowce na odległości kilkunastu-kilkudziesięciu metrów od miny, czy bezzałogowe"motoróki" na powierzchni wody znajdujące się w ich pobliżu. Wojna technologii trwa i póki co, zawsze najważniejszy w niej był człowiek.

  10. ałtor

    "Kijanka..." Kto nadaje te nazwy....

    1. Żab

      Fakt. Ale niechby była i "Kijanka", żeby tylko była i oferowała jakieś znaczące podniesienie możliwości bojowych MW... A tu zanosi się na typowy polski program zakupu uzbrojenia, ciągnący się latami i zakończony zakupem jakiejś namiastki wartościowego sprzętu.