- Analiza
- Wiadomości
Koniec z europejską "jazdą na gapę" w NATO [ANALIZA]
Podczas spotkania ministrów obrony państw NATO generał James Mattis zdecydowanie wezwał europejskich członków sojuszu do istotnego zwiększenia wydatków na wojsko. Europa stoi więc przed wyborem: albo będzie wypełniać zobowiązania wobec NATO, albo ryzykować osłabieniem najlepszego na świecie systemu obrony.

W swoim pierwszym przemówieniu do szefów resortów obrony NATO Mattis wezwał do przyjęcia planu, w którym znalazłyby się daty wyznaczające postęp w osiąganiu wymaganych 2 proc PKB na obronę. Oświadczenie sekretarza obrony USA wpisuje się w wypowiedzi Donalda Trumpa, a także administracji Baracka Obamy wzywające do zwiększenia zaangażowania militarnego Europy, przede wszystkim w ramach wzrostu wydatków na obronność. Jest jednak bardziej zdecydowane, niż w wypadku Obamy i wprost wskazuje na negatywne skutki braku zaangażowania Europejczyków.
Mattis oświadczył, że "Ameryka sprosta swoim zobowiązaniom". Jednocześnie jednak według agencji Reuters zagroził zmniejszeniem aktywności USA w NATO, jeżeli kraje europejskie nie podejmą bardziej zdecydowanych kroków w celu wzmocnienia własnych zdolności obronnych. Oznacza to, że nowa administracja będzie chciała surowo egzekwować zobowiązania Sojuszu. Komentatorzy często nazywają poziom zaangażowania niektórych państw zachodnich "jazdą na gapę" (ang. free riding).
Amerykanie nie mogą troszczyć się więcej o przyszłe bezpieczeństwo waszych dzieci niż wy sami
Jasne przedstawienie stanowiska przez Mattisa w czasie spotkania ministrów pokazuje kierunek działań amerykańskiej dyplomacji w stosunku do europejskich sojuszników. Okazją do dalszych dyskusji na temat współpracy militarnej oraz zaangażowania Stanów Zjednoczonych w tej części świata będzie rozpoczynająca się jutro Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa oraz majowy szczyt NATO w Brukseli z udziałem Donalda Trumpa.
Z danych przedstawionych przez Jensa Stoltenberga wynika, że w 2016 r. wydatki europejskich członków NATO i Kanady wzrosły o 3,8 proc., co daje ok. 10 mld USD. Sekretarz NATO stwierdził, że nie jest to wystarczająca suma. W obliczu wzrostu nakładów na armię w innych regionach świata Europa rzeczywiście wyraźnie zostaje w tyle. Z perspektywy NATO zaniepokojenie budzi przede wszystkim Rosja oraz jej plany modernizacji armii.
Jak na razie kryterium 2 proc. PKB spełniają Polska, Grecja, Estonia, Wielka Brytania i USA, również inne kraje bałtyckie, Rumunia i Francja są relatywnie blisko tego celu (biorąc pod uwagę plany na lata 2017-18). Największy potencjał do podwyższania wydatków na obronę mają Niemcy, Holandia czy Dania - silne gospodarki, przeznaczające na obronę około 1,2 proc. PKB, choć takie decyzje mogą być bardzo trudne z politycznego punktu widzenia. Kraje południa Europy borykają się bowiem z trudną sytuacją finansów publicznych. Działania państw zachodnich mogą być kluczowe dla całego NATO, gdyż państwa wschodniej flanki mają w różnym stopniu ograniczony potencjał i borykają się z wieloletnimi zapóźnieniami w rozbudowie i modernizacji swoich sił zbrojnych, a ich zniesienie będzie trudne nawet w wypadku osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB.
Z kolei dane przedstawione przez ośrodek badawczy International Institute for Strategic Studies w raporcie "The Military Balance 2017" zwracają uwagę na zdolności rosyjskich systemów rakietowych ziemia-ziemia czy woda-ziemia. Autorzy raportu zwracają uwagę na kierunek dotyczący ich rozbudowy szczególnie w kontekście rozwijania nowych możliwości przenoszenia pocisków. Za przykład posłużył pocisk manewrujący Kalibr, który może zostać umieszony na okrętach marynarki wojennej w tym na okrętach patrolowych wykorzystywanych w Arktyce, a także na wyrzutniach lądowych.
Ostatnio gazeta „New York Times” poinformowała, że Rosjanie złamali układ INF o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu z 1987 r. w tajemnicy rozmieszczając na swoim terytorium rakiety manewrujące o zasięgu większym niż 500 km. Raport zwraca akże uwagę na wzmocnienie takich tradycyjnych obszarów wyposażenia jak pojazdy opancerzone czy broń elektroniczna. Wiele z projektów, na podstawie których budowane są samoloty bojowe opiera się na unowocześnionych konstrukcjach stworzonych w czasach ZSRR, podobnie Rosja wprowadza na uzbrojenie zmodernizowane wozy bojowe czy systemy artyleryjskie jeszcze przed wdrożeniem do służby nowego sprzętu.
Czytaj więcej: Koniec zimnowojennego traktatu INF. Amerykanie przyznają, że Rosja rozmieszcza zakazane rakiety [ANALIZA]
Autorzy raportu twierdzą, że w przypadku NATO postulat zwiększania budżetów państw członkowskich do poziomu 2 proc. nie jest bezwzględnym warunkiem wzmocnienia Sojuszu. W ich opinii realistyczną wersją byłoby natomiast dostosowanie tych poziomów do konkretnych przypadków, w praktyce jednak kraje europejskie z uwagi na posiadane luki w zdolnościach muszą znacznie zwiększyć wolumen swoich wydatków, czego domagał się obecnie gen. Mattis.
Zdaniem IISS poziomem, nad którym powinny skupić się państwa NATO, nie jest 2 proc, ale 20 proc., czyli część budżetu wojskowego, jaki członkowie powinni przeznaczać na wyposażenie, pozwalające na sprostanie wymogom dotyczącym rozmieszczania wojsk. Z drugiej jednak strony nie da się zaprzeczyć, że USA (wydające na obronę ponad 3 proc. PKB) dysponują znacznie większymi zdolnościami niż państwa europejskie, z reguły nie spełniające kryterium NATO.
Ostre cięcia wydatków osobowych, w tym w Wielkiej Brytanii, spełniającej zarówno kryterium przeznaczania na obronę 2 proc. PKB jak i wymóg udziału 20 proc. na nowy sprzęt, powodują osłabienie morale i ograniczenie zdolności obronnych armii, choćby poprzez problemy z rekrutacją nowych żołnierzy. Są one oczywiście po części spowodowane nastawieniem społeczeństwa, ale też faktem, że siły zbrojne które jeszcze kilka lat temu przeprowadzały znaczne redukcje, straciły wiarygodność jako pracodawcy. A postulat efektywności wydawania środków publicznych był jednym z podstawowych założeń reformy Bundeswehry sprzed kilku lat, która doprowadziła do ograniczenia zdolności niemieckiej armii.
Według IISS liderem na liście państw z największymi budżetami wojskowymi zajmują USA (604,5 mld USD), jednak następne państwo zachodnie, czyli Wielka Brytania (52,5 mld USD) zajmuje w zestawieniu piąte miejsce, a wyprzedzają ją Chiny (145 mld USD), Rosja (58,9 mld USD) i Arabia Saudyjska (56,9 mld USD). W pierwszej dziesiątce znajdują się jeszcze Francja (47,2 mld USD) i Niemcy (38,3 mld USD), odpowiednio na ósmym i dziewiątym miejscu. Biorąc pod uwagę obecne fundusze, wysoki koszt modernizacji oraz wzrastającą złożoność zagrożeń eksperci think tanku zauważają, że zmusi do państwa do podobnym spojrzeniu na kwestie bezpieczeństwa do współpracy.
Warto też pamiętać o tym, że koszty pracy (choćby w przemyśle zbrojeniowym) są wyższe w krajach rozwiniętych, przez co proste zsumowanie wydatków obronnych nie jest równoznaczne z porównaniem zdolności. Jeżeli rządy krajów europejskich nie zdecydują się na szybkie i znaczne podwyższenie nakładów na obronę, grozi to osłabieniem zarówno samej zdolności, jak i politycznej spójności Sojuszu Północnoatlantyckiego. Administracja Trumpa nie zamierza tolerować niespełniania przez większość krajów europejskich traktatowych zapisów Sojuszu. Paradoksalnie najbardziej zagrożone przez Rosję kraje w większości dążą do szybkiego osiągnięcia kryterium 2 proc. PKB bądź już je spełniają. Jednakże, to właśnie one mogłyby najwięcej stracić na ograniczeniu zaangażowania USA, co powinno zmusić decydentów do jeszcze szerszego dbania o własne potencjały obronne.
Lidia Gibadło, Jakub Palowski
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS