Geopolityka
Kolejne Abramsy montowane w Egipcie. Za pieniądze z amerykańskiej pomocy wojskowej.
Pod koniec lipca br. Stany Zjednoczone dostarczyły do Egiptu kolejnych pięć wież do czołgów M1A1 Abrams. W 2011 roku Kair zamówił części do montażu 125 czołgów tego typu, który będzie się odbywał w Egyptian Tank Plant. Zakupy finansowane są z funduszy przeznaczonych na amerykańską pomoc wojskową dla Egiptu.
Kolejne czternaście ma zostać wysłanych jeszcze w sierpniu. Części przylatują bezpośrednio z fabryki General Dynamics Land Systems w Lima w stanie Ohio. Amerykańsko-egipsko koprodukcja tych pojazdów odbywa się w Egyptian Tank Plant. Przedsięwzięcie przemysłowe zapewnia prace dla blisko dwóch tysięcy lokalnych pracowników. Egipt zamówił 125 czołgów podstawowych M1A1 Abrams w 2011 roku. Dołączą one do około 1000 czołgów tego typu, które posiada w tym momencie egipska armia. Pierwsze dostawy Abramsów miały miejsce w 1984 roku, natomiast montaż maszyn przez ETP z części dostarczanych z USA zaczął się w 1992 roku.
Dostarczenie komponentów do montażu Abramsów jest częścią dużego pakietu pomocy dla armii egipskiej, finansowanego z programu amerykańskiej pomocy wojskowej o wartości 1.3 mld USD rocznie.
Czytaj więcej: 1,3 mld USD rocznie amerykańskiej pomocy dla Egiptu. Abramsy, Harpoony i F-16
Dostawy sprzętu wojskowego dla Kairu są opóźnione, ponieważ zostały czasowo wstrzymane w lipcu 2013 roku, po obaleniu przez wojsko prezydenta Mohameda Mursiego. USA wznowiły jednak przekazywanie uzbrojenia egipskim siłom zbrojnym w niecały rok później. Niedawno otrzymały one również pierwsze myśliwce F-16C/D Block 52.
Nowa amerykańska broń ma pomóc Egipcjanom w walce z ekstremizmem islamskim w rejonie. Od 2011 roku Armia Egipska toczy walki o różnej intensywności z grupami terrorystycznymi na półwyspie Synaj. W starciach z rebeliantami używano także czołgów M1A1 Abrams. Do ostatniej eskalacji konfliktu doszło w lipcu br. Z kolei lotnictwo egipskie zaangażowane jest w wojny domowe toczące się w sąsiedniej Libii oraz w Jemenie.
Andrzej Hładij
say69mat
Jak to jest możliwe, że w naszych forumowych rozumkach i ocenach, współpraca międzynarodowa. Pomiędzy krajem silniejszym, pod względem kondycji ekonomicznej i militarnej, a zdecydowanie słabszym. Jest określana w takich kategoriach, jak ... lenniczość, wasalizm, poddaństwo, kolonializm. Przecież gdyby nie tzw. kolonialna polityka i prezentacja militarna USA w Korei. To jej mieszkańcy doświadczaliby wolności na miarę doświadczanej przez sąsiadów z Północy. Z drugiej strony, przecież na tym kolonializmie Korea urosła do pełnienia roli potęgi gospodarczej. Dlaczego zatem relacje silniejszy - słabszy, nie jest oceniana w kategoriach obopólnej korzyści. Płynącej, z szeroko rozumianej wymiany kulturowej, generowanej przez współprace ekonomiczną czy też militarną. To pytanie odnosi się do spektrum quasipublicystycznych ocen, sposobu realizacji relacji pomiędzy naszym krajem a niemieckim sąsiadem.
Urko
Nie wiem, czy zaciekawi Cię opinia kogoś, kto nie przepada za USA. Jest taka ciekawa rzecz, że wieszając psy na Ameryce i oskarżając ją o neokolonializm (cokolwiek to znaczy) najczęściej zapominamy, że samo USA też było kolonią. Ze ich potęga gospodarcza urosła na tym, że kiedyś byli dostarczycielami taniej siły roboczej dla europejskich przedsiębiorców, tak samo jak później Japonia czy Korea, czy jeszcze teraz Chiny. Tak więc Twoja teza jest, że kolonie też coś zyskują jest jak najbardziej poprawna. Jeśli tylko potrafią to coś wykorzystać, to może być na prawdę duże "coś". Nie będę tego dalej rozwijał, ale to pewnie żadna reguła, tylko po prostu szansa...
Tomasz
To chyba otwiera oczy polskim ameryko-lubom. Przecież jeśli Polska byłaby traktowana przez Amerykanów poważnie to u nas by montowano Abramsy i F16 i to za pieniądze USA! A tak nie jest, co świadczy że nie jesteśmy dla USA ważni, co najwyżej jesteśmy potrzebni to robienia im tego o czym prywatnie powiedział były marszałek Sikorski. Chyba lepiej nie machać szabelką ale się trzymać Niemiec, jako ich lenno do czasu aż się wzmocnimy, o ile to nastąpi.
śmiech
Oczy to powinien otworzyć los irackich Abramsów w Iraku - zamiast niezwyciężonych maszyn błyskawiczna utrata 1/3 z nich po 3 miesiącach czyli nie sprawują się lepiej od T-72... I tak upadł mit amerykańskiego sprzętu. Oczywiście znam "wersję" wydarzeń jw. vvv zdzicha ola itp. tj. jak Irakijczycy trasą rosyjski sprzęt to dlatego, że sprzęt kacapów to ostatnie dziadostwo a jak tracą Irakijczycy amerykański sprzęt to dlatego, że Irakijczycy nie umieją się nim posługiwać, są źle wyszkoleni, tchórzliwi itp. :-D
kzet69
Zamiast wypłakiwać polskie kompleksy wystarczy spojrzeć na mapę świata by zrozumieć dlaczego dla USA jest korzystne ładowanie kasy w Egipt, upadek tego sojusznika kosztowałby ich wielokrotnie więcej, to zwykły biznes, dorabianie ideologii Tomaszu jest kompletnie zbędne.
ProUSA
Polska wolała używane Leopardy 2 i nigdy nie zgłosila chęci pozyskania Abramsów. Lennem to była Korea Płd dla USA, my dla Niemiec jestesmy kolonią.
MK
Biedny Egipt ma 1000 Abramsów i ponad 200 F16... To nasz armia wygląda przy tym jak blade licho. Dlaczego się nie zbroimy aby odstraszyć potencjalnego agresora?
myślący
Porównaj standard życia Egipcjanina i Polaka. Bez problemu polska mogłaby zwiększyć wydatki do 5% ale czego Kosztem
dd
Egipt wcale nie jest biedny ma złoża ropy naftowej i kanał z którego ciągnie kasę a populacja stłamszona nie ma demokracji więc nie ubiega się o swoje prawa przez co rząd duże kwoty ładuje w wojsko a nie na cele publiczne.
qq
Bo NIE mamy sponsora