Reklama

Siły zbrojne

Synaj – zapomniany front wojny z terrorem

Egipski transporter opancerzony przejęty przez terrorystów i zniszczony przez wojska izraelskie w 2012 roku. Fot. IDF/flickr.
Egipski transporter opancerzony przejęty przez terrorystów i zniszczony przez wojska izraelskie w 2012 roku. Fot. IDF/flickr.

Skoordynowane ataki terrorystyczne w rejonie Szajch Zuwajd przypominają, że ofensywa ruchów spod flagi Państwa Islamskiego dotyczy nie tylko Syrii i Iraku, ale również egipskiego półwyspu Synaj. Operują tam dwie duże grupy zbrojne. Pierwszą z nich jest grupa znana do niedawna jako Ansar Beit al-Makdis, co można przetłumaczyć jako „Sojusznicy Jerozolimy”. W listopadzie 2014 roku zadeklarowała publicznie wierność Państwu Islamskiemu i kalifowi Abu Bakrowi al-Bagdadiemu. Od tego czasu grupa określa się jako al-Dawla al-Ismalijja lub po prostu jako żołnierze wilajetu Synaj, a więc prowincji Państwa Islamskiego - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Robert Czulda.

Półwysep Synaj, rozdzielający Egipt od Izraela i Jordanii, nigdy nie był obszarem bezpiecznym. To region odległy, politycznie i gospodarczo wyalienowany. Średnie zarobki są tu niższe niż w innych częściach Egiptu. Nic dziwnego, że egipskie siły bezpieczeństwa – zarówno policja jak wojsko – od lat zmagają się na Synaju z wysoką przestępczością, szczególnie międzynarodowymi grupami przestępczymi, handlem bronią, ludźmi (szczególnie z Somalii i Sudanu do Europy lub Izraela).

To także problem przenikającego z i do Strefy Gazy terroryzmu muzułmańskiego, który za cel obrał sobie nie tylko policjantów, żołnierzy, ale także turystów. Dość wymienić trzy ataki bombowe w październiku 2004 roku na hotele w Zatoce Akaba, kiedy to życie straciły 34 osoby, a 171 zostało rannych. W lipcu 2005 roku obiektem terrorystycznego ataku stał się kurort Szarm al-Szejk (88 ofiar). W kwietniu 2006 roku trzy bomby eksplodowały w kurorcie Dahab. Terroryści muzułmańscy zabili wówczas 23 osoby i ranili 80. Szacuje się, że w okresie 2004-2006 na tym obszarze w wyniku aktów przemocy życie straciło 1,2 tysiąca osób.

Rząd kontra islamiści

Po wybuchu arabskiej wiosny (2011), która obaliła prezydenta Hosniego Mubaraka, stan bezpieczeństwa na Synaju uległ wyraźnemu pogorszeniu, co bezpośrednio wynikało z chaosu w Egipcie. Już w sierpniu 2011 roku w odpowiedzi na przemoc egipskie siły rozpoczęły operację „Orzeł”, wymierzoną w zbrojne grupy na Synaju. W sierpniu 2012 roku niedaleko przejścia granicznego Rafah (ze Strefą Gazy) zginęło 16 żołnierzy. Bojownicy dokonali wówczas nawet rajdu na izraelskie posterunki, co doprowadziło do zbrojnej odpowiedzi wojsk Izraela (IDF). Po tym zuchwałym ataku egipskie wojska rozpoczęły operację „Synaj”, ale również bez powodzenia. W maju 2013 roku porwano siedmiu żołnierzy.

Szczególne załamanie nastąpiło jednak dopiero, gdy w lipcu 2013 roku wojsko obaliło religijnego prezydenta Mohammada Mursiego, który pozwolił radykalnym ruchom napłynąć na Synaj i w dużo mniejszym stopniu zwalczał religijny radykalizm. Od tego momentu liczba ataków wzrosła. Wiele osób na Synaju było po prostu rozczarowanych faktem, że arabska wiosna nie przyniosła oczekiwanych zmian społecznych i gospodarczych. Po drugie, w wyniku arabskiej wiosny na Synaju doszło do wytworzenia się pustki władzy. Wiele jednostek wojskowych wycofano z obszaru i dyslokowano w Kairze, co pozwoliło miejscowym siłom przejąć władzę. Do tego doszedł napływ broni z Libii, a także ofensywa globalnego dżihadu, która w 2014 roku przybrała formę Państwa Islamskiego.

Po obaleniu Mursiego wojsko zainicjowało operację „Pustynna Burza”, ale również bez powodzenia – w sierpniu w ataku islamistów zginęło siedmiu żołnierzy. Kilka dni później w ataku na dwa autobusy życie straciło 25 policjantów. We wrześniu Ansar Beit al-Makdis, jednak z dwóch organizacji terrorystycznych na Synaju, próbowała zamordować w Kairze Mohammada Ibrahima (minister spraw wewnętrznych). W listopadzie terroryści mieli więcej szczęścia, bo zabili podpułkownika Mohammada Mabruka, wysokiej rangą oficera wywiadu Egiptu. W październiku w ataku zamachowca-samobójcy zginęło czterech żołnierzy, a w listopadzie dziesięciu (35 zostało rannych). Zaledwie dzień później co najmniej 31 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa zginęło w dwóch atakach.

Pomimo działalności służb bezpieczeństwa, głównie z ramienia ministerstwa spraw wewnętrznych, przy wsparciu sił zbrojnych i wywiadu wojskowego, grupy islamistyczne na Synaju są niezmiennie nie tylko bardzo aktywne i zuchwałe, ale także profesjonalne i dobrze uzbrojone. Wykorzystują broń maszynową, granatniki oraz symultaniczne ataki bombowe na dobrze chronione cele cywilne i wojskowe. Celem ataków są nie tylko żołnierze i policjanci, ale również cywile, infrastruktura (w tym gazociąg idący do Jordanii, Libanu i Syrii), a nawet przepływające przez Kanał Sueski statki oraz siły międzynarodowe MFO.

Jak zostało wspomniane, na Synaju operują dwie duże grupy zbrojne. Pierwszą z nich jest grupa znana do niedawna jako Ansar Beit al-Makdis, co można przetłumaczyć jako „Sojusznicy Jerozolimy”. W listopadzie 2014 roku zadeklarowała publicznie wierność Państwu Islamskiego i kalifowi Abu Bakrowi al-Bagdadiemu. Od tego czasu grupa określa się jako al-Dawla al-Ismalijja lub po prostu jako żołnierze wilajetu Synaj, a więc prowincji Państwa Islamskiego. Drugie ugrupowanie to Adżnad Misr, która operuje głównie z Kairu. Obecna siła nie jest znana. W 2013 roku szacowano, że Ansar Beit al-Makdis kontrolował trzydzieści procent wiosek na Synaju.

Egipt reaguje, ale na ile skutecznie?

Podczas przemówienia w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ we wrześniu 2014 roku obecny prezydent Egiptu Abd al-Fatah as-Sisi aktywną walkę z terroryzmem uznał za jeden z głównych filarów swojej polityki. Zdaniem opozycji to tylko pretekst i prowadzone obecnie działania mają na celu zwalczanie głosów sprzeciwu wobec władzy wojskowej. Dotyczy to nie tylko zdelegalizowanego Bractwa Muzułmanów, ale także organizacji pozarządowych. Alarmują one, że w Egipcie prowadzone są masowe aresztowania, a także masowe procesy. Wszystko w ramach prawdziwej lub tylko deklarowanej walki z terroryzmem. Władza broni takiej polityki i przekonuje, że to konieczność.

W ramach działań międzynarodowych Egipt nie tylko koordynuje współpracę z Izraelem (na poziomie operacyjnym zawieszona w czasach prezydentury Mursiego), Stanami Zjednoczonymi i państwami arabskimi, ale także wprowadza własne rozwiązania. Przykładowo, Egipt nakazał swym obywatelom w wieku 18-40 lat uzyskiwać pozwolenie władz na podróż do Iraku, Jordanii i Syrii. Później lista została rozszerzona na podróże do Kataru i Turcji.

Władza włączyła duchownych, jak wielkiego imama kairskiego meczetu al-Azhar Szejka Ahmeda al-Tajiba oraz wielkiego muftiego Egiptu Szawkiego Ibrahima Abdela-Karima Allama, w operację zdobywania „serc i umysłów”. Duchowni publicznie krytykują Państwo Islamskie i ich zwolenników. W Kairze zorganizowano nawet międzynarodową konferencję, na której egipscy i zagraniczni duchowni muzułmańscy krytykowali koncepcję Państwa Islamskiego, a także wskazywali na – ich zdaniem – różnice pomiędzy tym ruchem  a islamem. Publicznie deklarują współistnienie islamu z innymi religiami monoteistycznymi.

Rządowa ofensywa przeciwko islamistom na Synaju doprowadziła w ubiegłym roku do nowej fali przemocy. W styczniu 2014 roku zestrzelono egipski śmigłowiec wojskowy zabijając pięciu żołnierzy. W lutym zamachowiec-samobójca zdetonował bombę w autobusie turystycznym, zabijając kierowcę i trzech południowokoreańskich turystów. W lipcu z terytorium Synaju na izraelskie Ejlat wystrzelono rakiety. Kilka dni później ostrzał granatników i broni maszynowej doprowadził to śmierci 22 egipskich pograniczników. W sierpniu porwano i ścięto czterech cywilów (za domniemane szpiegostwo na rzecz Izraela). W listopadzie islamiści porwali egipską łódź rakietową, którą lotnictwo następnie zatopiło. W okresie od czerwca 2013 roku do grudnia 2014 roku życie straciło 2,5 tysiąca osób, z czego 700 funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa i 1,8 tysiąca cywilów. Według oficjalnych danych w okresie od października 2014 roku do maja 2015 roku zabito 866 domniemanych islamistów.

W ramach walki z zagrożeniem egipskie wojsko zniszczyło także sieć tunelów prowadzących ze Strefy Gazy na Synaj (w odróżnieniu od prezydenta Mursiego, prezydent as-Sisi zwalcza Hamas). Rozpoczęto także operację tworzenia strefy buforowej wzdłuż granicy ze Strefą Gazy. Na tym obszarze niszczy się budynki (około 1,2 tysiąca) i wysiedla mieszkającą tam ludność. W ubiegłym roku aresztowany został Thirwat Salah Szihat, jeden z najważniejszych decydentów egipskiego Islamskiego Dżihadu, powiązanego z Ajmanem al-Zawahirim, przywódcą al-Kaidy. Egipt wprowadził dodatkowe regulacje prawne, w tym utrudniające pranie brudnych pieniędzy.

W odpowiedzi na skalę ataku w połowie ubiegłego roku Izrael zgodził się, aby Egipt rozmieścił na Synaju dwa dodatkowe bataliony piechoty i śmigłowce szturmowe (obszarze przygraniczny jest zdemilitaryzowany i na mocy porozumienia pokojowego Izrael musi wyrazić zgodę na wysłanie tam przez Egipt jednostek wojskowych). Izrael natomiast wysłał w strefę przygraniczną dodatkowe jednostki inżynieryjne 80 Dywizji „Edom”, by w ten sposób wzmocnić mur oddzielający od Egiptu. Rozpoczęto budowę dodatkowych posterunków wojskowych, a także montaż kamer.

Co dalej?

Sytuacja na Synaju daleka jest od stabilizacji. Przekonano się o tym w styczniu 2015 roku, kiedy to islamiści dokonali serii ataków z wykorzystaniem moździerzy i samochodów-pułapek na posterunki policyjne i wojskowe (32 zabitych). W odpowiedzi siły rządowe przeprowadziły ofensywę, w której zginęło 47 domniemanych islamistów. W marcu w eksplozji cysterny rannych zostało co najmniej kilkudziesięciu policjantów. W czerwcu rakiety spadło na używane przez Organizację Narodów Zjednoczonych lotnisko.

Niemniej jednak wydaje się, że skala przemocy jest mniejsza niż w przeszłości. Wynika to także ze zmieniającej się postawy ludności cywilnej, która rezygnuje z bierności i zaczyna opowiadać się przeciwko islamistom. W maju 2015 roku odbyło się spotkanie miejscowych plemion, które zawiązały unię Synaju. Chociaż otwarcie nie wypowiedziano wojny wilajetowi Synaj, to grupy plemienne zaapelowały do lokalnych społeczności, by te nie udzielały schronienia walczącym islamistom, nawet jeśli ci należą do rodziny. Jednocześnie wyrażono poparcie dla wsparcia i ochrony tych bojowników, którzy chcą porzucić Państwo Islamskie. Sklepy metalowe i zakłady mechaniczne wezwano, by nie pomagały islamistom. Warto dodać, że w kwietniu 2015 roku członkowie synajskiego plemienia al-Tarabin, w odpowiedzi na śmierć swojego członka, zaatakowali pozycje wojsk wilajetu.

Ostatnie zamachy na posterunki kontrolne sił zbrojnych i służb bezpieczeństwa Egiptu w rejonie Szajch Zuwajd pokazują, że sytuacja na półwyspie pozostaje niestabilna i istnieje ryzyko dalszych ataków. Według BBC w trakcie ataków zabitych lub rannych zostało co najmniej 10 żołnierzy, choć niepotwierdzone doniesienia mówią nawet o kilkudziesięciu ofiarach po stronie rządowej. Zwraca uwagę skoordynowanie ataków - zostały przeprowadzone w jednym czasie, krótko po tym, jak w stolicy kraju miał miejsce zamach na prokuratora generalnego Egiptu.

Rosnący sprzeciw ludności cywilnej wobec działań terrorystów to mimo wszystko dobra wiadomość dla władz Egiptu, które będą kontynuowały walkę z islamistami na Synaju. Nie tylko dlatego, że destabilizacja na półwyspie zagraża bezpieczeństwu państwa, ale także dlatego, że większość kurortów i infrastruktury turystycznej na Synaju należy do egipskich sił zbrojnych. Im więc dłużej islamiści będą groźni, tym dłużej wojsko będzie miało ograniczone zyski z turystyki.



Dr Robert Czulda

Adiunkt w Katedrze Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Łódzkiego. Jego głównym polem zainteresowań są kwestie związane z militarnym aspektem bezpieczeństwa krajów świata, obronnością, rynkami zbrojeniowymi, Bliski Wschód w wymiarze politycznym i bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem Iranu, dokąd regularnie jeździ. Dziennikarz współpracujący z magazynami branżowymi. Wykładał na Litwie, Słowacji, w Turcji i Irlandii oraz jako visiting professor na Tajwanie.

 

Reklama

Wideo: Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (1)

  1. To

    To wlasnie tam powstal "nowoczeny terroryzm"

    1. Czytator

      a komu zależy na destabilizacji w tym rejonie? Czytając artykuł nie zanotowałem niestety jakie to jest drugie ugrupowanie terrorystyczne na Synaju. O pierwszym jest dość klarownie przedstawione.

Reklama