Siły zbrojne
Kaliningradzki bluff. Gen. Skrzypczak: Przesmyk suwalski nie ma znaczenia operacyjnego
Rosjanie rozumieją, że tylko wojna informacyjna pozwala im w okresie pokoju prowadzić skuteczne działania przeciwko swoim europejskim i zaatlantyckim przeciwnikom. Zbudowali doskonałe narzędzia, którymi nieprzerwanie operują w mediach, w internecie, w biznesie i w polityce – pisze gen. broni w st. spocz. Waldemar Skrzypczak. W artykule dla Defence24.pl generał omawia rosyjski potencjał w Obwodzie Kaliningradzkim w szerszym kontekście oddziaływania informacyjnego, prowadzonego przez cały czas przez Rosję.
Narzędzia wykorzystywane przez Rosjan to wyspecjalizowane formacje, w których zatrudnieni są wysokiej klasy specjaliści od działań propagandowych i psychologicznych. Eksperci od cyber wojny, wojny elektronicznej, dyplomaci, politycy i biznesmeni. Spektrum działania takich formacji, jak widać, jest bardzo szerokie. I w zasadzie nie ma dziedziny w funkcjonowaniu państwa-wroga, która nie byłaby w zasięgu oddziaływania i działania tej formacji. Działania prowadzone są nieustannie, z dużą intensywnością. Ich aktywność wpierana jest przez struktury dyplomacji i biznesu, wywiadu wojskowego i cywilnego.
Głównym obszarem aktywności jest atakowanie wszystkiego i wszystkich, którzy mogą w jakikolwiek sposób deprecjonować politykę Kremla. Wszystkiego, co antyrosyjskie lub noszące znamiona wrogości w stosunku do Rosji. Obiektami oddziaływania są głównie media jako nosiciele informacji, jakie chce się dostarczyć politykom i społeczeństwu atakowanego kraju. I zawsze zbiór informacji jest tak dobrany i spreparowany, aby dotrzeć do świadomości adresatów. A konstrukcje tych zbiorów do przekazu uwzględniają specyfikę danego narodu, jego kulturę, zwyczaje. Miejsce w środowisku międzynarodowym i podobne uwarunkowania. Zatem jest to kompleks dokładnie dostosowanych zbiorów informacji, który dobrze trafia na podatny i przewidziany grunt. I zawsze przekaz jest inaczej przygotowany dla Polaków, inaczej dla Niemców czy Francuzów.
Wojna informacyjna jako element strategii budującej przekonanie o wielkości rosyjskiego imperium i jego sile militarnej wymierzona jest przede wszystkim w NATO i UE. Wszelkie złudzenia o pokojowej misji Kremla upadły wraz z agresją na Ukrainę, a wszystkie próby łagodzenia relacji z Rosją są przez nią skrzętnie wykorzystywane. Widziane jako wyraz słabości państw Europy Zachodniej w szczególności. I jest to wpisane w tradycje rosyjskiej polityki zagranicznej. Służy przede wszystkim antagonizowaniu członków UE z nadzieją na destrukcję Unii, a w przyszłości także na rozbicie jedności NATO. W końcu od wojny informacyjnej oczekuje się zbudowania takiego wizerunku świata, jaki jest sformułowany w strategii Rosji.
2. Kaliningradzki obóz warowny
Obwód Kaliningradzki od zawsze w strategii politycznej i militarnej wcześniej ZSRR, a obecnie Rosji miał kluczowe znaczenie. Jest rosyjskim przyczółkiem w europejskim subregionie. Wrotami na Bałtyk i na Nizinę Polską, prowadzącymi krótką drogą do Europy Środkowej i Zachodniej.
Od zakończenia II wojny światowej w obwodzie stacjonowały głównie elementy Floty Bałtyckiej i 11. Armii z jednostkami piechoty morskiej i lotnictwem morskim. Siły te przeznaczone były do desantu na Półwysep Jutlandzki, blokady cieśnin duńskich dla floty NATO oraz do osłony i wsparcia sił desantowych. Po rozwiązaniu Układu Warszawskiego na przestrzeni blisko 30 lat wojska w obwodzie przechodziły kilkukrotną reorganizację, połączoną z częściową redukcją potencjału wojskowego.
Generalnie według aktualnej wiedzy wojska Kaliningradzkiego Rejonu Obrony (KOR) podlegają pod Dowództwo Zachodniego Okręgu Wojskowego jako 11. Korpus Armijny. Ponadto w rejonie dyslokowane są zasadnicze siły Floty Bałtyckiej.
Zasadniczo przeznaczenie tych sił nie uległo zmianie i w przypadku wojny będą przeznaczone do zdobycia przewagi na Bałtyku, zarówno na morzu jak i w powietrzu. Wobec zmiany układu sił w regionie w tym i obecności NATO w krajach bałtyckich sądzić należy, że wojska z KOR przewidywane są także do innego użycia. Jednym z możliwych wariantów jest blokowanie manewru lądem, morzem i powietrzem sił Sojuszu Północnoatlantyckiego w obszar krajów bałtyckich oraz wsparcie działań 6. Armii rosyjskiej, która rozmieszona jest za wschodnią granicą tych krajów. W dalszej fazie operacji, po opanowaniu krajów bałtyckich, skierowanie wysiłku działań w południową część Bałtyku i polskiego wybrzeża morskiego. Wsparcie działań zasadniczych sił uderzających od wschodu.
Ciekawe, że wojskowi NATO z uporem godnym lepszej sprawy głoszą koncepcje o koniecznym wzmocnieniu państw bałtyckich w przypadku wojny wojskami Sojuszu, przegrupowując w ich obszar znaczne siły. Nie sądzę, żeby była to wojskowo przemyślana operacja w obliczu przytłaczającej przewagi potencjalnego przeciwnika, między innymi 1. Armii Pancernej i sił z KOR. Ponadto do tego potencjału doliczyć trzeba siły zbrojne Białorusi, które w przypadku konfliktu staną się częścią kontyngentu wojsk rosyjskich. Rosyjskiej 6. Armii współdziałającej z Flotą Bałtycką zajęcie państw bałtyckich zajmie 2-4 doby. Siły wepchnięte w ten stosunkowo wąski obszar (180-230 km głębokości operacyjnej) zostaną szybko pozbawione wsparcia i rozbite.
I trzeba sobie powiedzieć jednoznacznie, że demonizowany przez amerykańskich i polskich ekspertów Przesmyk suwalski nie ma żadnego znaczenia operacyjnego, a co najwyżej taktyczne. W przypadku agresji Rosjanie nie będą patrzeć na mapę polityczną i zarysy granicy między Polską a Litwą. Po prostu przejadą przez teren, jaki sobie wybiorą.
To tylko zasygnalizowanie możliwych scenariuszy, których można wygenerować więcej. Ale nie o to chodzi w tym tekście.
W sytuacji zagrożenia wojną w KOR poza utrzymywanymi w gotowości bojowej siłami Floty Bałtyckiej, jednostkami lotniczymi i rakietowo-kosmicznymi można zmobilizować co najmniej dwie dywizje zmotoryzowane. Poza funkcjonującymi brygadami zmotoryzowanymi w składnicach materiałowych na długotrwałym przechowaniu utrzymuje się zakonserwowany sprzęt na co najmniej 2 brygady zmotoryzowane i 2-3 pułki czołgów. Ogłoszony niedawno przez Moskwę zamiar sformowania dywizji w Obwodzie Kaliningradzkim będzie rozwinięciem jednostek dziś głęboko skadrowanych na bazie sprzętu ze składnic. Może to być 1. DZmot Gwardii lub 18. DZmot. Na pewno część sprzętu na przestrzeni ostatnich lat była poddana modernizacji, szczególnie czołgi T-72 i KTO BTR-80 (BTR-82). Ponadto wymieniono sprzęt w jednostkach artyleryjsko-rakietowych, wprowadzając na ich stan nowsze typy haubic 152 mm MSTA czy 220 mm wyrzutni rakietowych URAGAN. Siły te mogą być szybko wzmocnione poprzez dostawy ludzi i sprzętu z wykorzystaniem przerzutu strategicznego drogą morską oraz powietrzną.
Rozmieszczone w KOR siły na pewno są znaczne w obliczu niewielkiego potencjału wojsk NATO w Europie Wschodniej. Tym bardziej powinno to skłonić kierownictwo polityczne i wojskowe Sojuszu do podjęcia działań, zmierzających co najmniej do wyrównania potencjałów militarnych w regionie.
3.Teoria bluffu.
Po lekturze dostępnych w Internecie polskich i zagranicznych materiałów o potencjale militarnym Rosjan w Obwodzie Kaliningradzkim nieodparcie nasuwa się wniosek, że to najbardziej zmilitaryzowany region w całej Rosji. Czy tak jest faktycznie?
Z medialnych doniesień i deklaracji rosyjskich polityków wynika, że jest tak w istocie. W ostatnich latach jesteśmy świadkami ofensywy propagandowej, która swoim przekazem ma straszyć polską opinię publiczną wojskami, szczególnie rakietami rozmieszczonymi w Obwodzie Kaliningradzkim. Jednak wnikliwa obserwacja rosyjskiego zaangażowania w różnych regionach globu z zaangażowaniem militarnym włącznie skłania do trzeźwej oceny możliwości Rosji w realizacji zadań modernizacji sił zbrojnych i ich zaangażowania w regionach względnej stabilizacji.
Udział w operacjach w Syrii i Libii to kosztowny wysiłek. Dotkliwa lekcja dla armii rosyjskiej w konflikcie azersko-armeńskim skłania polityków i wojskowych do aktywniejszej obecności w regionach rosyjskiego zainteresowania oraz wpływów. Militarna i ekonomiczna ekspansja w Afryce Wschodniej wymaga wysiłku oraz nakładów. Zatem to dla Rosji, która boryka się z rosnącymi problemami gospodarczymi i społecznymi wielkie wyzwania. To ogromne koszty zaliczania się do globalnych graczy, do miana imperium. Rosjanie wiedzą też, że mają zachodnią granicę najbezpieczniejszą ze wszystkich. Wszak pilnuje tej granicy nieagresywny sojusz jakim jest NATO.
Adolf Hitler w 1936 zorganizował w Berlinie wielką wojskową defiladę. Przez kilka godzin przed attaché Polski, Francji, Anglii maszerowały kolumny nowoczesnych wojsk. Zatrwożeni attaché usłyszeli od Hitlera, że to tylko wojska okręgu berlińskiego. Ich meldunki do Sztabów Generalnych poważnie wystraszyły ich szefów. I w tym przekonaniu Zachód negocjował w Monachium zagarnięcie Europy. Dopiero po latach dowiedziano się, że na defiladę ściągnięto wojska z całych Niemiec. Bluff się udał. Czy takim graczem jest prezydent Putin? Sądzę, przekonał już wszystkich, iż jest w tym mistrzem. I nie uczynił tego przecież siłą Obwodu Kaliningradzkiego.
Bo czy nie była bluffem wola współpracy z NATO jeszcze kilka lat temu? Wszyscy członkowie Sojuszu dali się zwieść tej nieoczekiwanej „miłości” Kremla i natychmiast obcięli budżety obronne. Czynili to skutecznie, doprowadzając do znacznej redukcji swoich sił zbrojnych, jak miało to miejsce na przykład w Polsce czy w Niemczech.
I nagle, po agresji na Ukrainę zorientowali się, że zostali ograni przez prezydenta Putina. Odrabianie zaległości potrwa kilka lat i będzie wymagało dużych nakładów. Ale to konieczna operacja, w której zwłoka może wiele kosztować.
4. Summa summarum.
Jesteśmy obiektem uderzeń (określenie wojskowe dla zmasowanego ataku) w wojnie informacyjnej. Zastraszanie, prowokacje w mediach są zimnowojenną codziennością. Mylenie informacyjne, wprowadzane przez rodzimych polityków i media, budzą zaniepokojenie opinii publicznej. Przekazy niepoparte analizami danych z wywiadu czy rozpoznania np. satelitarnego, czyli o wiarygodne informacje wprowadzają chaos informacyjny. A o to przecież chodzi w tej wojnie. I najlepiej wciągnąć do tej wojny polityków i media (np. z Polski). Są one, świadomie lub nie, nosicielami doskonale spreparowanych informacji. Klinicznym przykładem bezradności polskich polityków albo wręcz sabotażu była próba kompromitacji Szefa Sztabu Generalnego i naszej armii po ćwiczeniu Zima-20. Co zostało skwapliwie i z entuzjazmem przyjęte i wykorzystane przez Rosjan i ich media. To wysoka cena nieodpowiedzialności ludzi na kierowniczych stanowiskach. Międzynarodowa wizerunkowa klapa.
I co w tym wszystkim najbardziej niepokoi?
Bezradność NATO i UE w wojnie informacyjnej. Nie potrafiono zbudować sytemu z narzędziami do udziału w wojnie informacyjnej. Nie zbudowano systemu walki z propagandą rosyjską. Nie wdrożono prawnych regulacji, które chroniłyby obywateli przed politykami i mediami siejącymi strach i chaos informacyjny. A to powinno być elementem systemu bezpieczeństwa państwa.
gen. broni w st. spocz. Waldemar Skrzypczak.