Reklama

Geopolityka

Intensywne naloty na Strefę Gazy. Sprzeczki podczas obrad RB ONZ

Fot. IDF
Fot. IDF

Lotnictwo izraelskie dokonało w nocy z niedzieli na poniedziałek serii ataków na cele w Strefie Gazy - poinformowały miejscowe źródła. Ataki potwierdziła armia izraelska. Hamas również dokonał kolejnych ataków rakietowych na Izrael. Podczas niedzielnych obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ szef MSZ Autonomii Palestyńskiej oskarżył Izrael o zbrodnie wojenne i apartheid, zaś izraelski ambasador zarzucił Hamasowi celowe dążenie do spowodowania jak największej liczby ofiar cywilnych. Dyplomatyczne starania o zaprzestanie walk nie przyniosły dotąd rezultatów.

Według obecnych w Gazie dziennikarzy zachodnich agencji prasowych, dziesiątki pocisków spadły na cele w różnych rejonach Strefy. Eksplozje wstrząsnęły stolicą Strefy - miastem Gaza, poczynając od jego północnych aż po południowe dzielnice.

Lokalne media poinformowały o uszkodzeniu głównej linii przesyłowej energii elektrycznej zaopatrującej w energię prawie całą południową część miasta.

Zdaniem obserwatorów ataki były intensywniejsze, trwały dłużej i objęły szerszy obszar niż poprzednie. Dowództwo izraelskich sił lotniczych potwierdziło w krótkim komunikacie, że atakowane są "cele terrorystyczne" w Gazie. Niewielka powierzchniowo Strefa Gazy jest zamieszkana przez ponad 2 mln Palestyńczyków, gęstość zaludnienia jest bardzo duża, co powoduje, że ofiarami nalotów pada głównie ludność cywilna.

Podkreśla się, że fala intensywnych ataków nastąpiła wkrótce po telewizyjnym wystąpieniu izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, który powiedział, że działania wojenne w Strefie Gazy "na pełną skalę potrwają jeszcze pewien czas". Dodał, że przywódcy Hamasu muszą "zapłacić wysoką cenę" za ostrzał rakietowy Izraela.

Hamas również nasilił ataki rakietowe na terytorium Izraela. Jak poinformował Associated Press, syreny zawyły, ogłaszając alarm przeciwlotniczy, w rejonie położonego na południu Izraela mieście Beer Szewa. Jedna z rakiet uderzyła w synagogę w mieście Aszkelon na krótko przez wieczornymi modłami. Niedzielny ostrzał rakietowy ze strony palestyńskiej był najintensywniejszy od czasu wojny z Libanem w 2006 roku. W ciągu ostatnich sześciu dni Hamas wystrzelił ok. 3 tys. rakiet w stronę terytorium Izraela, choć większość z nich została przechwycona przez Żelazną Kopułę - izraelski system obrony powietrznej. Podczas wojny w 2006 r. z południowego Libanu wystrzelonych zostało 4,5 tys. rakiet w ciągu 19 dni.

Z kolei niedzielne obrady Rady Bezpieczeństwa ONZ były pierwszym publicznym posiedzeniem Rady w sprawie najnowszej eskalacji między Izraelem i Hamasem po dwóch niepublicznych spotkaniach. Także tym razem RB ONZ nie wystosowała wspólnego stanowiska wobec sprzeciwu USA, które obawiały się, że zaszkodzi to zakulisowym wysiłkom dyplomatycznym w celu doprowadzenia do zawieszenia broni.

Podczas wirtualnego spotkania wysłuchano przedstawicieli strony palestyńskiej oraz Izraela, którzy wymieniali się oskarżeniami o zbrodnie wojenne i narażanie życia cywilów.

Szef palestyńskiej dyplomacji Rijad al-Maliki apelował do społeczności międzynarodowej o potępienie Izraela, twierdząc, że "brak mu słów" na opisanie działań Tel Awiwu. Powiedział, że to Izrael jest winny obecnemu kryzysowi, nawiązując do interwencji policji w jednym z najświętszych miejsc islamu, meczecie Al-Aksa w Jerozolimie, gdzie doszło do starć z arabskimi demonstrantami.

"Czy Izrael spodziewał się, że może atakować najświętsze miejsce, meczet Al-Aksa, w najświętszym miesiącu, ramadanie? Czy oczekiwał, że Palestyńczycy będą potulnie czekać, aż zostaną wyrzuceni z domów, rodzina po rodzinie?" - pytał dyplomata. Oskarżył przy tym Izrael o prowadzenie polityki apartheidu oraz o zbrodnie wojenne podczas bombardowania gęsto zaludnionej Gazy.

Izraelski ambasador przy ONZ Gilad Erdan odpowiadał, że Izrael podejmuje "bezprecedensowe kroki", by unikać ofiar cywilnych, podczas gdy Hamas, rządzący Strefą Gazy radykalny ruch palestyński, dąży do jak największej ich liczby, używając cywili jako "ludzkich tarcz". Oskarżył też islamistów o celowe wykorzystanie napięć w Jerozolimie do "rozpoczęcia tej wojny".

Reklama
Reklama

Pozostali uczestnicy spotkania wzywali do zawieszenia broni w trwającej od poniedziałku wymiany ognia. Ambasador USA Linda Thomas-Greenfield oznajmiła, że USA "pracują bez wytchnienia" nad rozmowami w sprawie rozejmu i zaoferowała wsparcie Stanów Zjednoczonych, "jeśli strony będą dążyć do zaprzestania przemocy". Jednocześnie Waszyngton zablokował inicjatywy przyjęcia wspólnego stanowiska w sprawie kryzysu proponowane przez Norwegię, Tunezję i Chiny. Chiny, które obecnie sprawują przewodnictwo w Radzie, skrytykowały "obstrukcję" ze strony USA i wezwały Waszyngton do "przyjęcia sprawiedliwego stanowiska".

W niedzielę król Jordanu Abdullah oświadczył, że jego państwo jest zaangażowane w "intensywną dyplomację" w sprawie przerwania konfliktu, choć jednocześnie szef jordańskiej dyplomacji ostrzegł Izrael, że eskalacja przemocy może wywołać szerszy konflikt w regionie. W podobnych rozmowach uczestniczą też m.in. USA, Egipt i Katar.

Prezydent USA Joe Biden oświadczył w niedzielę, że jego administracja pracuje zarówno ze stroną izraelską jak i palestyńską, aby przywrócić stały spokój. Dodał, że obie strony zasługują na to, aby żyć spokojnie i bezpiecznie. Niedziela przyniosła najwięcej ofiar od początku obecnego konfliktu.

"Uważamy, że zarówno Palestyńczycy jak i Izraelczycy zasługują, aby na równi cieszyć się wolnością, pomyślnością i demokracją" - powiedział Biden w nagraniu wideo. "Moja administracja zamierza nadal angażować Palestyńczyków i Izraelczyków oraz innych regionalnych partnerów do pracy na rzecz trwałego spokoju"- dodał.

Departament Stanu USA poinformował, że sekretarz stanu Antony Blinken rozmawiał w niedzielę telefonicznie na temat obecnego konfliktu m.in. z szefami dyplomacji Kataru i Egiptu.

Natomiast Egipt otworzył całkowicie przejście graniczne ze Strefą Gazy w Rafah dzień wcześniej niż planowano, aby umożliwić przejazd tamtędy studentom, osobom potrzebującym pomocy medycznej i dla innych przypadków humanitarnych - poinformowały miejscowe służby graniczne.

Przejście graniczne w Rafah zostało zamknięte w środę na kończące ramadan święto Id al-Fitr i miało zostać ponownie otwarte w poniedziałek. Przez te przejście od soboty przejechało 16 egipskich karetek pogotowia, które zabrały ze Strefy Gazy do szpitali w Egipcie ludzi rannych w wyniku izraelskich nalotów. Także autokar z 95 osobami był kierowany tą drogą.

Rafah to jedyny punkt graniczny Strefy Gazy, niebędący pod kontrolą Izraela, który nałożył dziesięć lat temu blokadę na palestyńską enklawę.

Niedziela była najtragiczniejszym dniem w obecnej eskalacji napięć - w izraelskich nalotach na Gazę tego dnia zginęło 42 Palestyńczyków, w tym dzieci. Po stronie izraelskiej, według oficjalnych danych, zginęło, w rezultacie ostrzału rakietowego ze Strefy Gazy, 10 osób, w tym 1 dziecko. 282 osoby zostały ranne.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. taka prawda !

    Żyd w naszym ujęciu cywilizacyjnym nie jest człowiekiem. Ma inne wartości, wpisane w ichnie prawa i obyczaje. Żyd aby uratować siebie ma prawo poświęcić swoje dzieci, swoją żonę, swoich rodziców, swoich znajomych, sąsiadów – nawet gdy są żydami. Jeśli nie są żydami, to w ogóle nie ma o czym mówić. I taki żyd jest usprawiedliwiony tak w sferze moralnej jak i prawnej (oczywiście w swoim środowisku – wśród ludzi, którzy są ludźmi, takie postępowanie jest naganne moralnie i ścigane prawnie).

    1. trzcinq

      Na świecie są lepsi i gorsi. Izraelczycy należą do grupy 1 a USA jest jego oficjalnym ramieniem militarnym, reszta jak się domyślacie stanowi grupę 2

    2. mmm

      Z tego co widzę to Arab poświęca życie swoich dzieci i rodzinę, nie Żyd. Żyd swoją rodzinę chroni. Stąd jest mniej ofiar po stronie Żydów a wiecej po stronie Arabów. Bo dla Araba życie nic nie znaczy a dla Żyda znaczy wiele.

    3. Edff

      Tak.Islamscy terroryści mający za nic życie cywilów przeciwnika jak i swoich są gorsi.

  2. Ech

    Znowu Chiny sa po stronie pokoju domagajac sie panmstwa Palestynskiego a USa znow wspieraja wojne.

    1. Davien

      Chiny nei uznają państwa palestyna:)

    2. trzcinq

      I ChRL ma rację. W kwestii palestynsko- izraelskiej tak to właśnie wygląda. Powolny holocaust Palestynczyków trwa nadal a świat patrzy i nie reaguje

    3. Herr Wolf

      Od kiedy