Geopolityka
Wielka Brytania: czas pomyśleć o przywróceniu poboru do wojska
Czas pomyśleć o przywróceniu w Wielkiej Brytanii poboru do wojska w razie wojny z Rosją - oąświadczył w czwartek były zastępca dowódcy sił NATO w Europie, gen. Richard Shirreff, odnosząc się do wyrażonego dzień wcześniej ostrzeżenia dowódcy brytyjskiej armii.
Gen. Patrick Sanders powiedział, że brytyjskie siły lądowe są zbyt małe w przypadku wojny z Rosją i zwiększenie ich liczebności z obecnych 74 tys. do ok. 120 tys., nie wystarczy. Wprawdzie nie mówił on o przywróceniu poboru, ale wezwał do wprowadzenia przeszkoleń wojskowych zwykłych obywateli, którzy w razie konfliktu staliby się, jak to określił, „armią obywatelską”. Dodał, że jak pokazuje wojna na Ukrainie, to przeszkoleni cywile stają się kluczowym aktywem.
Czytaj też
„Pobór dla większości zawodowych żołnierzy, do których sam się zaliczam, jest absolutnym przekleństwem. Brytyjskie siły zbrojne tradycyjnie i kulturowo opierały się na długiej ochotniczej służbie wysoce profesjonalnych żołnierzy z ogromnym doświadczeniem - i tak naprawdę wszyscy chcielibyśmy, aby to trwało” - powiedział w rozmowie ze stacją Sky News gen. Shirreff, który zastępcą dowódcy sił NATO w Europie był w latach 2011-14.
Ale dodał, że trzeba wziąć pod uwagę obecną sytuację na świecie i trwające od zakończenia zimnej wojny cięcia w wydatkach na obronność. „Myślę, że musimy przezwyciężyć wiele kulturowych zahamowań i założeń, i szczerze mówiąc pomyśleć o tym, co nie do pomyślenia. Myślę, że musimy pójść dalej i uważnie przyjrzeć się poborowi do wojska” - oświadczył.
Podkreślił, że nawet jeśli Rosja przegra na Ukrainie, pozostanie zdeterminowana, by odbudować kolejne rosyjskie imperium, zdeterminowana, by podporządkować sobie Ukrainę, a kiedy już to zrobi, zdeterminowana, by podporządkować inne kraje byłego Związku Sowieckiego, w tym kraje bałtyckie, które są członkami NATO.
„Istnieje więc realne zagrożenie dla pokoju w regionie euroatlantyckim - a sposobem na zachowanie pokoju jest odstraszanie, skuteczne odstraszanie wojskowe, konwencjonalne i nuklearne. Oznacza to gotowość na najgorszy scenariusz, czyli wojnę z Rosją. Oznacza to, że nasze siły zbrojne muszą dysponować odpowiednią liczebnością, zdolnościami, logistyką i niezbędnymi szkoleniami” - wyjaśniał, zaznaczając, że obecna ich wielkość - czyli 74 tys. żołnierzy sił lądowych - nie jest zdolna do tego.
Odyseus
Na zachodzie pobór to mżonki , tak samo jak i zdolności mobilizacyjne , Brytyjczycy nawet nie mogą już znaleźć chętnych do załóg na okręty , a każdy rząd na zachodzie który by chciał wprowadzić pobór ma milionowe protesty na ulicach i traci władze przy wyborach , polityczne samobójstwo - takie uroki demokracji , u Nas jest trochę inaczej bo czujemy zagrożenie ale to My a gdzie Brytyjczycy , Francuzi czy Hiszpanie , dla nich Rosja leży za siedmioma lasami , górami , rzekami ...
Zam Bruder
Pobór nie musi być "przekleństwem" dla zawodowego, bo jest tyle wolnej przestrzeni w wojsku do zagospodarowania przez żołnierza z poboru (a tem samym zluzowania zawodowego z niższego na inne stanowisko wymagające specjalistycznych kwalifikacji) że już nie można dywagować ; czy, ale Kiedy? Im szybciej to sami uczynimy tem prędzej będziemy zmniejszali samą lukę rezerwy mobilizacyjnej a młodych, niewieściejących na potęgę mężczyzn w końcu ożenimy z poczuciem odpowiedzialności i obowiązku wobec obrony kraju. Jakie przeszkody to uniemożliwiają poza sprawami logistycznymi i brakiem kompleksowego konspektu szkoleń i wdrożenia systemowego do służby takiego żolnierza? Opór materii przyzwyczajanej przez lata do "robienia co chceta" i...obawa każdej opcji poltycznej przed czerwoną kartą wyborczą. Nic więcej.