Reklama

Geopolityka

Ukraińskie plany na warszawski szczyt NATO

fot. www.mil.gov.ua
fot. www.mil.gov.ua

Informacje o „ukraińskim” nadziejach związanych ze szczytem NATO zostały przedstawione przez Poroszenkę w obecności Amerykanów podczas przekazania przez nich siłom zbrojnym Ukrainy nowych radarów antyartyleryjskich. Prezydent liczy na to, że w czasie najbliższego szczytu NATO w Warszawie zostanie ustalony konkretny, wojskowy pakiet pomocowy dla Ukrainy.

Informacje o „ukraińskim” nadziejach związanych ze szczytem NATO zostały przedstawione przez Poroszenkę w obecności Amerykanów podczas przekazania przez nich siłom zbrojnym Ukrainy nowych radarów antyartyleryjskich.

Czytaj więcej: Szczyt NATO w Warszawie

Ukraiński prezydent przypomniał wtedy, że „Ukraina jest jedynym krajem - partnerem Sojuszu, który będzie miał w ramach szczytu oddzielne spotkanie na najwyższym szczeblu”. Według Poroszenki ma to być dowodem na duże znaczenie, jakie NATO przywiązuje do współpracy z władzami w Kijowie. Ma to wskazywać również „na chęć dalszego wzmocnienia szczególnego partnerstwa, jakie istnieje miedzy NATO i Ukrainą”.

NATO zdecydowanie popiera Ukraina i nie mniej zdecydowanie potępia agresywne działania Federacji Rosyjskiej wobec naszego kraju”.

To właśnie z tego powodu prezydent Poroszenko liczy, że na warszawskim szczycie zostanie określony konkretny pakiet pomocowy dla Ukrainy. Będzie to „Dokument, który ma na celu wzmocnienie obrony naszego kraju, za pośrednictwem potężnych struktur bezpieczeństwa sojuszu. Pakiet ten pozwoli nam umocnić istniejące obszary współpracy z NATO i pomoże nam stworzyć bardziej wydajny, bardziej skuteczny system obrony i bezpieczeństwa, który zostanie zresztą zreformowany według harmonogramu zatwierdzonego w Strategicznym Biuletynie Obrony”.

---------------------------

Niemiecki ekspert o działaniach NATO. "Putin na pewno jest zaskoczony"

Jak powstrzymać groźbę rozpadu NATO? "Nie wracać do starych metod"

Nowy wymiar szczytu NATO w Warszawie po Brexicie? [OPINIA]

Rosyjska "wojna informacyjna" wobec szczytu NATO

Szatkowski: Newport pokazało, że można tchnąć nowe życie w NATO. Następny krok - w Warszawie

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. tak tylko...

    Największym sojusznikiem dla Ukrainy (podobnie jak dla Polski) jest obecnie cena baryłki ropy Ural, która daje czas i chwilę oddechu ze strony Rosji. W przypadku Ukrainy, to nie siła militarna zdecyduje o jej losach w przyszłości, a zdolność do wzmacniania i tworzenia instytucji państwa. Niestety, instynkty i doświadczenia państwowotwórcze na Ukrainie są nikłe. To typowe państwo postkolonialne, które dopiero zaczyna raczkować. Ukraińcy mają teraz swój czas i pewnego rodzaju wyścig z Rosją: które z państw prędzej się pozbiera i przeprowadzi gruntowne reformy. Jeśli, któreś z nich ich zaniecha to będzie to koniec tego państwa, oczywiście nie teraz, ale za lat dziesiąt... Dlatego najlepszym sposobem pomocy dla Ukrainy jest wspieranie, a nawet wymuszanie reform, a jest co reformować, oj jest...

    1. tommi

      A ty w wieku 19 lat skąd to wiesz - też jesteś ekspertem? Wypowiadacie się o Ukrainie nie mając najmniejszego pojęcia co to za kraj. Kraj z którego w ciągu 2 lat !!! - 1 mln MŁODYCH i ZARADNYCH osób wyjechało do Polski a 1 mln !!!! do Rosji - i jak to możliwe że Ukraińcy jeżdżą do Rosji? - tyle wiecie o tym co piszecie. 90% handlu Ukraina prowadziła z Rosją - bo tylko tam mogła sprzedawać swoje towary. Minęły 2 lata - jakie Ukraińskie towary pojawiły się na półkach w Polsce cz UE - ŻADNE - więc co się dzieje - dalej handlują z Rosją. Z kim łatwiej porozumieć się KAŻDEMU UKRAŃCOWI - z Niemcem? Francuzem? Anglikiem? - czy z Rosjaninem? Na zachodzie Ukrainy jest tak że często są małżeństwa mieszane - bo w czasie ZSRR była to po prostu część ZSRR i tak jak u nas jedzie ktoś do pracy do Gdańska czy Poznania tak ludzie z Moskwy czy innej części Rosji jechali do pracy na Ukrainę, jechali na studia - i są to rdzenni Rosjanie z rodzinami w Rosji. I nic nie jest czarno białe. I ci ludzie nie zerwą więzi z Rosją - ale wy to oczywiście wiecie i rozumiecie. Tak samo jak rozumieli to przedstawiciele UE, którzy mieli o Ukrainie takie samo pojęcie. Ukraina została zepchnięta w otchłań problemów UE, nie ma swojego czasu - jej czas minął. Wszyscy boją się nowych wyborów - że znowu wygrają ludzie o poglądach prorosyjskich - i wtedy będzie problem. Na majdanie UE obiecywała mld dolarów i a Ukraińcy myśleli że za kilka lat będzie tak jak w Polsce - NIE BĘDZIE. Oni nie mają już co sprzedawać. Sami Ukraińcy są bardzo rozgoryczeni - ci co mogli wyjechali ci co zostali to w większość starsi schorowani ludzie - Ukraina to nie Kijów - to małe miasteczka i wioski - i tam się NIC nie zmieniło. A Rosja czeka tylko na nowe wybory i nowe władze. UE ma dużo własnych problemów i sama trzeszczy już w szwach a co dopiero mówić o tym aby zajmowała się Ukrainą. - Tylko minimum Mińsk 2 - co w praktyce oznacza uznanie suwerenności Donbasu - ale Rosja poczeka i za parę lat Ukraińcy sami poproszą o pomoc - bo w UE skończy się kasa na utrzymywanie przy życiu upadłego Państwa i fundowanie doradcom zagranicznym / których jest tak mnóstwo/ milionowych zapłat za analizy z których nic nie wynika.

  2. Kris

    Ukraina musi przede wszystkim pomóc sobie sama. Kraj jest podzielony niemal na dwie części, prozachodnią i prorosyjską. W dodatku skorumpowany, zacofany i tkwiący jedną nogą w Związku Radzieckim. Budowanie silnego, prozachodniego państwa w takich warunkach to niemal szaleństwo. Ukraińcy muszą przejść tą samą drogę co Polska na przełomie lat 80/90 z tym, że będą mieli o wiele trudniej, bo przedstawiciele pomarańczowej rewolucji to nie jest Solidarność, poza tym w kraju trwa wojna, a Rosja jest gotowa zrobić niemal wszystko, aby zatrzymać Ukrainę w swojej strefie wpływów.

    1. Geoffrey

      Przynajmniej jeden z problemów został rozwiązany dzięki Putinowi: przezwyciężono podział na część pro-rosyjską i pro-zachodnią. Po agresji Rosji, poparcie dla niej spadło na całej Ukrainie. Nawet rosyjskojęzyczni mieszkańcy wschodu widzą, czym kończy się "bratnia pomoc" Putina. Mogą mieć pro-rosyjskie poglądy, ale kiedy widzą zbombardowane miasta, kiedy rozmawiają z rosyjskojęzycznymi uciekinierami, do głosu dochodzi zdrowy rozsądek i zimna świadomość, że ich też to może spotkać.

  3. "Wyedukowane" USA

    Podoba mi się retoryka mediów: na szczycie NATO zostanie ustalone to, zostanie tamto a może jeszcze coś innego itp. Prawda jest taka, ze na szczycie nic nie zostanie ustaolne bo wszystkie ustalenia już zapadły podczas wielomiesięcznych spotkań, dyskusji i negocjacji. Szczyt to tylko swego rodzaju "show" dla przywódców a przede wszystkim dla "ludu" który ma zobaczyć jak prężny jest sojusz który w dwa dni potrafi skutecznie rozwiązać problemu narastające od co najmniej roku i okazja do uroczystego ogłoszenia tego co "wtajemniczeni" wiedza już od dawna.

Reklama