Reklama

Geopolityka

Ukraina: Nowa faza wojny psychologicznej i informacyjnej

Spotkanie sekretarza stanu USA Johna Kerry’ego z ukraińskimi parlamentarzystami, jeszcze przed wyborem Petra Poroszenki na prezydenta Ukrainy. Fot. US State Department/flickr.
Spotkanie sekretarza stanu USA Johna Kerry’ego z ukraińskimi parlamentarzystami, jeszcze przed wyborem Petra Poroszenki na prezydenta Ukrainy. Fot. US State Department/flickr.

Decyzja Petra Poroszenki o rozwiązaniu parlamentu i konsekwentne pozostawanie przy niej mimo ostatnich wydarzeń to ważny sygnał, ale i poważny problem. Ukraina potrzebuje daleko idących zmian, zwłaszcza tych personalnych, na różnych szczeblach administracji, bez czego proces transformacji utknie w martwym punkcie. Z drugiej jednak strony może to być wykorzystane jako narzędzie do dalszej atomizacji czy antagonizowania ukraińskiego społeczeństwa.

Eskalacja konfliktu na Ukrainie siłą rzeczy wiąże się z ogromnym natężeniem emocji. Nie można nie zauważyć, że są one przecież także jednym z istotnych elementów wojny informacyjnej i psychologicznej. Do zorganizowanych działań propagandowych można tu zaliczyć te wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Są one ze sobą na pewnych płaszczyznach ściśle powiązane – cele niektórych ukraińskich grup interesów pokrywają się z tymi rosyjskimi, a Kreml oddziałuje na sąsiadów oficjalną i nieoficjalną siecią swoich ludzi (agentów wpływu) na różnych mniej lub bardziej eksponowanych stanowiskach.

 

Propagandowe działania wewnętrzne to m.in.:

 

- populizm wynikający z ambicji ukraińskich polityków, a mający przełożyć się na wynik wyborczy (krytykowanie prezydenta/jego sojuszników politycznych i decyzji władz, nawoływanie do radykalnych rozwiązań, wzmacnianie niepokoju i napięcia w społeczeństwie, zakłócanie przekazu informacyjnego i ogólnie jego instrumentalizacja),

- naciski i radykalizacja ukraińskich organizacji pozarządowych, w tym zwłaszcza tych nabierających charakteru paramilitarnego (w sposób oczywisty mogą być one wykorzystywane także przez podmioty zewnętrzne czy mogą zostać użyte w wewnętrznych rozgrywkach politycznych, a oskarżenia o brak patriotyzmu czy udowadnianie jego „nadmiaru” samo w sobie wyrządzić może ogromne szkody społeczne).

 

Propagandowe działania zewnętrzne z kolei, to:

 

- wykorzystywanie ludzkiej tragedii i rzetelnych informacji jako broni psychologicznej (skandaliczne obrazy ze wschodnich obwodów Ukrainy i sposób obchodzenia się z ukraińskimi jeńcami coraz częściej zaczynają wywoływać reakcję – „a po co nam ten Donbas/Ługańsk; niech idą do Putina; to nie Ukraina; z nich nigdy nie da się zrobić Ukraińców”,

- wzmacnianie poczucia bezradności i bezsilności w ukraińskim społeczeństwie (w co wpisuje się zresztą bierna postawa państw zachodnich – „jesteśmy sami; nikt nam nie pomoże; Unia i Stany nas zostawiły/dogadały się z Putinem naszym kosztem”, co jest wykorzystywane już teraz, a może zostać wzmocnione po zakończeniu działań zbrojnych i obudzaniu potrzeby „odwetu” czy uczucia „żalu”),

- podważanie kompetencji obecnego prezydenta i jego sojuszników politycznych lub zarzucanie im bierności/braku odwagi/dbania tylko o własne interesy,

- kreowanie szumu informacyjnego i poczucia braku zaufania do mediów (zgodnie z narracją: „Rosjanie kłamią, żeby nam zaszkodzić, nasi kłamią, żeby wspierać na duchu”),

- budowanie pozytywnego wizerunku radykalistów, którzy krytykują wszystkich polityków, niezależnie od ich afiliacji, a zarazem torpedują wiele trudnych czy koniecznych projektów politycznych

- wywoływanie paniki poprzez rozprzestrzenianie fałszywych informacji (jak podał 28 sierpnia szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wałentyn Naływajczenko, Federalna Służba Bezpieczeństwa FR zajmuje się rozpropagowywaniem określonych materiałów, mających wywoływać panikę i oddziaływać na nastroje społeczne – za jego słowami każdego dnia zajmuje się tym w FSB 1,5 tys. ludzi; SBU udało się już porozumieć z firmą Google, aby ta nie blokowała ukraińskich materiałów i kanałów na YouTube na prośbę strony rosyjskiej; obecnie prowadzone są rozmowy z firmą Facebook odnośnie możliwości blokowania rosyjskiej propagandy rozsyłanej przez fikcyjne konta).

 

To tylko wybrane przykłady. Warto do nich dodać fakt, że wiele narracji, postulatów czy wykładni interpretacyjnych ma charakter całkowicie oddolny, społeczny. Prowadzi to tylko do dalszych komplikacji przy przygotowaniach do koherentnych kontruderzeń Kijowa na frontach informacyjnym i psychologicznym.

 

Na szczególną uwagę zasługuje tu zwłaszcza opinia znanego ukraińskiego dziennikarza i blogera Maksyma Savanevsky’ego. Otóż napisał on 28 sierpnia na swoim profilu na Facebooku następujące słowa: „nastał czas, aby wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie można jednocześnie starać się wygrać wojny i myśleć o wygraniu wyborów”. Jego zdaniem Poroszenko stracił swoją niepowtarzalną szansę w czerwcu, kiedy sytuacja była spokojniejsza, a on miał za sobą pełne poparcie ukraińskiego społeczeństwa – „mógł wziąć w swoje ręce pełnię władzy i nie zależeć od parlamentu”. Jego zdaniem i wtedy i teraz jest to jedyne wyjście z sytuacji, tj. „albo prezydent weźmie na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko, co dzieje się w kraju, stanie się rzeczywistym głównodowodzącym i zjednoczy dookoła siebie cały kraj, aby wygrać wojnę (…), albo później ktoś zrobi to za niego”. Swój wpis zakończył on natomiast słowami: „uważam, że państwu potrzebny jest teraz BOHATER. A Poroszenko nie chce się nim stać”. 

 

Jak nawoływanie do zmiany lub wręcz złamania konstytucji, wzmocnienia istniejących podziałów społecznych czy wsparcia kremlowskiej narracji o „faszystowskiej juncie” rządzącej nielegalnie w Kijowie może pomóc Ukrainie? To samo pod względem formalnym próbował zresztą zrobić Wiktor Janukowycz. Teraz miałby to zrobić oligarcha, wyniesiony przez Euromajdan do władzy? Brzmi jak marzenie dziennikarzy Russia Today. 

dr Adam Lelonek

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (8)

  1. mieszko

    doskonaly tekst

  2. king53

    Ruska propaganda rodem z czasow Stalina i Molotowa............szkoda ze inteligentni ludzie z Europy zachodniej nie protestują przed Rosyjskimi ambasadami...trzeba ruszyc tylki i coc zrobic dla Ukrainy

  3. pniok

    Zachodni doradcy radzili władzom Ukrainy zdecydowane kroki wojskowe w stosunku do seperatystów. Teraz nikt Ukrainie nie chce udzielic pomocy choćby w sprzęcie. To jest uczciwe?

  4. jang

    a może im większe zamieszanie na Ukrainie i im większa destabilizacja tym....lepszy efekt OSTATECZNY wielce prawdopodobnej inkorporacji,aneksji czy jak ten zabór nazwać.Efekt pozytywny dla świata bo takiego ciężaru ,mam nadzieję ,Rosja w wersji soft-ZSRR czyli p.Putina nie udźwignie...

  5. Qwerty

    W jaki sposób pan dr Adam lelonek definiuje "wojnę informacyjną i "wojnę psychologiczną"?

  6. realizm

    Bardzo dobry artykuł. Pozdrawiam Autora.

  7. z prawej flanki

    przecieź rosyjska propaganda tylko wzmacnia rzeczywiste nastroje ukraińskiego spoleczeństwa coraz bardziej zniecheconego i zmeczonego ta wielomiesieczna wojna. Sytuacja gospodarcza i tak juź bedaca przed Krymem na krawedzi zalamania - jeszcze bardziej sie pogarsza a tu zima za pasem ; maja o czym myśleć. A gdzie tu przy braku realnej pomocy z zewnatrz szansa na zwyciestwo w tym konflikcie? Przecieź musi ta oczywista prawda docierać juź do najbardziej niekumatego ukraińca - proaganda Kremla ma tu otwarte na przestrzal pole do popisu a tym bardziej to niebezpieczne ,źe - jak nawet wspomina o tym artykul ; homo sovietikus reprezentatywny jest chyba na wszystkich szczeblach ichniejszej spolecznej drabiny. Nawet na tym promajdanowskim "zachodzie" Ukrainy. Ktoś ,kto nie zdola u nich nad tym wszystkim zapanować i rozsadnie doprowadzić do jakiegoś wspólnego dla ogólu mianownika - moźe mieć kolejne ognisko zapalne nawet w Kijowie.

  8. jack

    Bardzo dobry tekst polcam wszystkim

Reklama