Reklama

Geopolityka

Twierdza Krym. Rosja cementuje wojskową architekturę półwyspu

  • Fot. (stephan) / Flickr
  • Fot.: Energetyka24.com
  • Fot. Flickr

Rosjanie sami zaczynają zauważać, że Krym przestaje pełnić rolę kurortu turystycznego a w coraz większym stopniu zaczyna przypominać twierdzę. W ten sposób z samowystarczalnego centrum przemysłowo-turystycznego tworzy się zamknięty garnizon wojskowy, do którego trzeba będzie tylko … dopłacać.

Władze w Moskwie wcale zresztą się z tym nie kryją o czym świadczy wypowiedź rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu z 19 grudnia 2014 r., w którym wyraźnie stwierdził, że w ciągu roku na Krymie powstało duże zgrupowanie wojskowych sił i środków. W skład tzw. „samodzielnej grupy wojsk”, poza już istniejącymi zasobami, miało według Szojgu wejść siedem jednostek wojskowych oraz osiem pododdziałów i podmiotów różnego przeznaczenia. Ale jak się okazało tych sił było i będzie znacznie więcej.

Stan przed agresją

Władze w Moskwie nie przedstawiły szczegółowego raportu co do metamorfozy, jaką już przeszedł półwysep krymski, ale zrobili to za nią rosyjscy internauci. Znając punkt wyjścia, a więc stan sił Rosji jakie na Krymie pozostawiono po umowie z Ukrainą w 1997 r. stworzyli mapę sił – szczególnie dokładną, jeżeli chodzi o lotnictwo i marynarkę wojenną ilustrującą zmiany jakie zaszły od tego czasu. Jednostki wojsk lądowych są w ciągłej rotacji i ich struktura prawdopodobnie dopiero się ukształtuje.

Przed aneksją Krymu na półwyspie zgrupowane były przede wszystkim siły morskie oraz jednostki wojsk obrony przybrzeżnej i zabezpieczenia logistycznego Floty Czarnomorskiej. Traktat z Ukrainą nakładał ograniczenie, co do liczebności i składu rosyjskich wojsk. Na Krymie nie mogło więc przebywać więcej niż 25 000 żołnierzy. Przy czym tylko 2000 osób mogło należeć do piechoty morskiej i lotnictwa. Ograniczenie dotyczyło także wyposażenia piechoty morskiej, lotnictwa i artylerii brzegowej. Rosjanie mogli więc posiadać maksymalnie 24 systemy artyleryjskie kalibru większego niż 100 mm, do 132 pojazdów opancerzonych i 22 samoloty uderzeniowe. Całkowity zakaz dotyczył broni atomowej.

Rosjanie nie mogli w żaden sposób zmieniać składu swoich sił okrętowych i na Krymie mogły przebywać tylko te jednostki, które były w podpisanej umowie. Ukraińcy rygorystycznie tego przestrzegali – nawet w odniesieniu do holowników (mieli w tym swój interes, ponieważ za usługi portowe kazali sobie słono płacić).

Te ograniczenia spowodowały, że Rosjanie postanowili rozbudować Flotę Czarnomorską w oparciu o kraj krasnodarski. Planów tych nie zastopowała nawet późniejsza umowa z Janukowiczem, pozwalająca na pozostanie im w Sewastopolu do 2042 r. Zmiany nastąpiły dopiero w czasie aneksji Krymu – nieoficjalnie w lutym 2014 r., oficjalnie po „dziwnym” referendum i włączeniu półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej - w połowie marca 2014 r.

Rozprawić się z Ukraińcami

Władze na Kremlu od razu rozpoczęły: reorganizację jednostek wojskowych już stacjonujących na Krymie oraz tworzenie nowych struktur. Już 2 kwietnia prezydent Putin podpisał ustawę o skasowaniu umowy z Ukrainą dotyczącej Floty Czarnomorskiej - zdejmując z niej wszystkie istniejące do tego czasu ograniczenia.

Zajęto się również wojskowym garnizonem ukraińskim i funkcjonariuszami tzw. resortów siłowych. Przed aneksją służyło tam ponad 18 800 osób, z czego 2900 w siłach powietrznych i 11900 w siłach morskich. Wojskowym dano trzy możliwe wyjścia z sytuacji:

  • Mogli przejść do armii rosyjskiej z zachowaniem stopni i wykształcenia;
  • Mogli odejść do rezerwy i dalej mieszkać na Krymie;
  • Mogli dalej służyć w armii ukraińskiej, ale musieli opuścić terytorium „rosyjskie”.

Według Rosjan, do końca marca 2014 r. Krym opuściło do 3000 żołnierzy, a więc tylko co szósty mundurowy. Nie można się zresztą temu dziwić, ponieważ decyzja była bardzo trudna i dotyczyła najczęściej całych rodzin. Po opuszczeniu Krymu musiałyby one pozostawić swój majątek, a Ukraina nie zdążyła zaproponować programu pozwalającego wchłonąć tak dużą liczbę osób, bez ograniczenia ich statusu materialnego.

Władze w Moskwie postanowiły również przekazać Ukrainie przejęte okręty, statki powietrzne i technikę wojskową. Proces przekazywania sprzętu wojsk lądowych został jednak przerwany już 15 kwietnia 2014 r. pod pretekstem wybuchu wojny domowej w południowo-wschodniej części kraju. Prawdopodobnie większość z tego uzbrojenia otrzymali później prorosyjscy separatyści.

Okręty i elementy techniki lotniczej oddawano do 17 czerwca 2014 r., kiedy to Ukraina miała według Rosjan jednostronnie zerwać współpracę w tej sprawie. Władze na Kremlu chwalą się jednak, że jeżeli chodzi o okręty to z 72 jednostek pływających udało się przekazać Ukrainie aż 43. Reszta okrętów dalej stoi w Sewastopolu, ale podniesiono na nich rosyjską banderę i zachowano szczątkową, rosyjską załogę. Są to m.in. duży okręt desantowy „Konstantin Olszański”, okręt dowodzenia „Sławatycz”, dwie korwety ZOP: „Tarnopol” i „Łuck” oraz trałowce: „Czerkassy” i „Czernigow”.

Według Rosjan ministerstwo obrony Ukarany kilkakrotnie nie wyraziło zainteresowania odzyskaniem tych jednostek pływających. Część z nich zostanie więc prawdopodobnie włączona na stałe do Floty Czarnomorskiej.

Wyplenić to, co ukraińskie

Rosjanie prawdopodobnie byli trochę zaskoczeniu, że około 70-80% żołnierzy ukraińskich chciało dalej służyć w rosyjskiej armii. Co więcej na Krym przeniosło się dodatkowo 900 wojskowych pochodzenia rosyjskiego z samej Ukrainy robiąc to albo z przekonania, albo z obawy, że mogą być prześladowani przez władze w Kijowie w razie konfliktu. Tylko sama Flota Czarnomorska nagle powiększyła się aż o 9000 osób.

Szybko ruszył aparat biurokratyczny w Rosji, ponieważ wszystko musiało być przynajmniej oficjalnie zgodnie z prawem. Najpierw dowódca Południowego Okręgu Wojskowego swoim postanowieniem z dnia 21 marca 2014 r. rozwiązał ukraińskie siły morskie na Krymie, a później nakazał integrowanie poszczególnych jednostek wojskowych z Flotą Czarnomorską. Następnie dokonano inwentaryzacji i przejęcia na swój stan całego majątku. Proces ten zakończono już 30 marca 2014 r.

W kilku przypadkach przejęto po prostu całe jednostki zmieniając jedynie ich nazwy oraz dowództwo i podporządkowanie. Utworzono w ten sposób m.in. 19. brygadę lotnictwa morskiego w Saki, brygadę okrętów ochrony wybrzeża oraz 128. lądową brygadę obrony wybrzeża. Później „ukraińskie” jednostki woskowe były rozformowywane, albo przynajmniej głęboko restrukturyzowane. Rosjanie nie byli prawdopodobnie pewni lojalności służących w niej byłych Ukraińców i wymieszali ich z Rosjanami.

Najbardziej lojalnych ukraińskich wojskowych jednak awansowano, o czym świadczy np. los dowódcy jedynego okrętu podwodnego sił morskich Ukrainy „Zaporoże” (projektu 641  -wg. NATO typu Foxtrot), który został dowódcą nowego okrętu podwodnego projekty 636.3 „Wielikij Nowogrod”. Podobnie dowódca korwety zwalczania okrętu podwodnych (ZOP) „Łuck” projektu 1124  typu Albatros (według NATO Grisha) został dowódcą podobnego okrętu projektu 1124M „Suzdaliec”.

Rozbudować „krymską” Flotę Czarnomorską

Rosyjskie dowództwo krymskiej bazy morskiej zostało ostatecznie utworzone 1 grudnia 2014 r. Powrócono więc do organizacji sprzed rozpadu Związku Radzieckiego. Strefa odpowiedzialności krymskiej bazy morskiej obejmuje obecnie akwen Morza Czarnego od zachodniej granicy z Ukrainą do Cieśniny Kerczeńskiej.

Główne siły okrętowe tej bazy zostały zgrupowane w trzech brygadach: 41. brygadzie kutrów rakietowych, 68. brygadzie okrętów ochrony wybrzeża oraz 197. brygadzie okrętów desantowych. Zaczęto również wprowadzać nowe okręty. Ma ich być w sumie do 2020 r. około trzydziestu.

Krym
Jeszcze w tym roku 30. dywizję okrętów nawodnych wzmocnią dwie fregaty projektu 11356 typu Admirał Grigorowicz – fot. mil.ru

Jeżeli chodzi o okręty nawodne to będzie to przede wszystkim sześć fregat projektu 11356 typu Admirał Grigorowicz. Jeszcze przed wprowadzeniem tych jednostek – 1 grudnia 2014 r. sformowano 30. dywizję okrętów nawodnych. Na razie podlega pod nią tylko 11. brygada zwalczania okrętów podwodnych, w skład której wchodzi m.in. krążownik „Moskwa” oraz duże okręty ZOP: „Dalnyj”, „Pytliwyj” i „Smietliwyj”. Ale w tym roku ma powstać kolejna brygada z dwóch pierwszych, przekazanych fregat 11356.

Krym
Duży okręt ZOP „Pytliwyj” wszedł teraz w skład 30. dywizji okrętów nawodnych – fot. mil.ru

Nowe jednostki pływające ma otrzymać również 41. brygada kutrów rakietowych, w skład której ma wejść do 2020 r. sześć małych okrętów rakietowych projektu 21631 typu Bujan-M. Pierwsze dwie takie jednostki („Zielienyj Don” i „Sierpuchow”) zostaną przekazane jeszcze w tym roku.

Rosjanie planują dodatkowo wprowadzić do 2020 r. sześć okrętów patrolowych projektu 22160. Wzmocnią one 68. okrętową brygadę ochrony wybrzeża, która ma otrzymać jeszcze kutry przeciwdesantowe projektu 21980 oraz łodzie szturmowo-desantowe „Raptor”.

Jeżeli chodzi o siły podwodne to Flota Czarnomorska otrzymała w grudniu 2014 r. dwa nowe okręty podwodne projektu 636.3 typu Warszawianka: „Noworosijsk” i „Rostow na Donu”. Dzięki temu dywizjon okrętów podwodnych (wchodzący w skład 68. okrętowej brygady ochrony wybrzeża) został przeformowany na 4 brygadę okrętów podwodnych. Stacjonuje ona jednak nie na Krymie, ale w Noworosyjsku, gdzie wcześniej przygotowywano dla niej odpowiednią bazę. W skład 4. brygady wszedł dodatkowo okręt „Ałrosa” projektu 877 oraz wejdą cztery kolejne, zamówione dla Floty Czarnomorskiej jednostki projektu 636.3.

Zorganizować centrum szkoleniowo - treningowe

Korzystając z pozostawionej przez Ukraińców infrastruktury Rosjanie stworzyli szereg nowych instytucji szkoleniowych i badawczych, które mają pracować dla potrzeb całej rosyjskiej floty a nawet sił zbrojnych:

  • Centrum szkolenia młodszych specjalistów dla nowych okrętów w Sewastopolu;
  • Centrum szkoleniowe dla ratowników wodnych i nurków w Sewastopolu;
  • Wyższą Szkołę Wojennomorską im. admirała Nachimowa (założona w 1937 r. i przekazaną Ukrainie w 1992 r.);
  • Oceanarium w Sewastopolu ze specjalnym centrum szkolenia ssaków morskich (przede wszystkim delfinów), np. do poszukiwania min i zwalczania sabotażystów;
  • Centralny Morski Poligon w Teodozji, którego działalność zawieszono po tym, jak Ukraińcy pomyłkowo zestrzelili 4 października 2001 r. rosyjski samolot pasażerski Tu-154. Teraz Rosjanie zamierzają uruchomić tam m.in. centrum badawcze strzelań rakietowych, węzły łączności, warsztaty, składy i magazyny.

Zbudować lotniskowiec „Krym”

Rosjanie przebudowali również krymskie lotnictwo. Korzystają przy tym z tego, że na Krymie znajduje się około dwudziestu czterech lotnisk. Do lutego 2014 r. wykorzystywano tylko pięć z nich. Dwie bazy lotnicze (Kacza i Gwardiejskoje) służyły Rosjanom, trzy (Belbek, Dżankoj i Kirowskoje) wykorzystywali Ukraińcy.

Po aneksji Krymu w pierwszej kolejności przeorganizowano 10. brygadę lotnictwa morskiego Ukrainy w Saki - w 19. brygadę lotnictwa morskiego rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Później zintegrowano ją z 43. morskim pułku szturmowym. 204. brygada ukraińskich sił powietrznych z Belbek została zlikwidowana.

W czerwcu 2014 r. przeformowano 7057. bazę lotnictwa morskiego rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Utworzono w niej dwa pułki: 318. lotniczy pułk mieszany (z łodziami latającymi Be-12, samolotami An-26 oraz śmigłowcami Ka-27 i Mi-8) na lotnisku Kacza i 43. morski pułk uderzeniowy (z samolotami Su-24 i Su-24MP) w Saki. 43. pułk otrzymał na początku stycznia br. trzy pierwsze samoloty Su-30SM (kolejne dwa mają zostać przekazane jeszcze w tym roku). Planuje się, że cały pułk ma zostać ostatecznie przezbrojony na tego typu samoloty, ale przez problemy finansowe, jak na razie nie wiadomo kiedy.

Krym
Rosjanie rozpoczęli wyposażanie 43. morskiego pułku uderzeniowego w samolotu Su-30SM – fot. mil.ru

Najgorsza sytuacja jest w 318. pułku mieszanym, ponieważ wszystkie jego statki powietrzne trzeba było oddać do remontu i konserwacji. Dlatego Rosjanie musieli przekazać tam czasowo cztery łodzie latające Be-12, które zostały wyremontowane w Taganrogu.

Postanowiono dodatkowo uruchomić lotniska Chersonez (koło Sewastopola), Saki i Donuzław. Było to związane między innymi z koniecznością wyremontowania i modernizacji infrastruktury lotniskowej – w tym naprawą pasów startowych, płaszczyzn postojowych i wyposażeniem wież pilotów. Specyficzne prace są wykonywane w Danuzławiu. Jest to bowiem baza zlokalizowany nad jeziorem, gdzie mają startować i lądować łodzie latające Be-200 - planowane do wprowadzania od 2015 r.

Ważną zmianą na Krymie było utworzenie w grudniu 2014 r. oddziału bezzałogowych statków powietrznych, który jeszcze w tym roku ma zostać rozwinięty w pułk dronów. Jak na razie jest on prawdopodobnie uzbrojony jedynie w małe bezzałogowce rozpoznawcze Orłan-10.

Największy ruch organizacyjny przeprowadzono w ramach sił powietrznych i przeciwlotniczych Południowego Okręgu Wojskowego. Na krymskie lotniska: Belbek, Gwardiejskowej i Dżankowj przebazowano bowiem siły 27. mieszanej dywizji lotniczej, w skład której weszły trzy pułki:

  • 37. mieszany pułk lotniczy. Składa się z dwóch dywizjonów: bombowego na samolotach Su-24M (wydzielonego ze składu 559. pułku bombowego 3. mieszanej dywizji lotniczej) i szturmowego na samolotach Su-25SM3 (wydzielonego z 368. pułku w Budiennowsku);
  • 38. myśliwski pułk lotniczy w Balbek. Składa się on z dwóch dywizjonów wyposażonych w samoloty Su-27SM3, Su-30M2, Su-27P i Su-27UB. Wydzielono je z różnych pułków sił powietrznych stacjonujących w Cientralnoj Ugłowoj (koło Władywostoku), Dzemgi (koło Komsomolska nad Amurem) i Krymska. Część samolotów przebazowano bezpośrednio z zakładów lotniczych;
  • 39. pułk śmigłowcowy w Dżankoje. Struktura tego pułku nie jest jak na razie ujawniona.

Rosjanie podkreślają, że był to pierwszy przypadek, gdy pułki otrzymały kolejne numery, tym bardziej, że jeden z nich był wyposażony w helikoptery.

Sprawą otwartą pozostaje przebazowanie na Krym samolotów bombowych Tu-22M3. Nie byłoby to zresztą nic nowego, ponieważ bombowce te stacjonowały na Krymie w czasach Związku Radzieckiego– i to na trzech lotniskach: Wiesołoje, Oktiabrskoje i Gwardiejskoje.

Pierwsze z nich jest nie do użycia, ponieważ po rozpadzie Związku Radzieckiego zorganizowano tam fermę drobiu. Lotniska Oktiabrskoje i Gwardiejskoje mają już prawdopodobnie wyremontowane pasy, ale jak na razie przebazowanie tam bombowców na stałe jest tylko czystą teorią.

Krym
Krym może już przyjmować samoloty Tu-22M3, ale nie stacjonują one tam na stałe – fot. mil.ru

Ważną „zdobyczą” rosyjską na Krymie było centrum szkolenia pilotów pokładowych NITKA (naziemnyj ispitatielnyj trienirowoćnyj kompleks awiacionnyj) w Nowofiedierowcach koło Saki. Jego najważniejszą częścią jest dokładnie odtworzony na ziemi pokład lotniskowca ze skocznią, katapultą oraz systemami hamującymi (zachowano wymiary pokładu lotniczego ciężkiego krążownika lotniskowca „Admirał Kuzniecow”).

Po rozpadzie ZSRR centrum to znalazło się na terytorium Ukrainy i Rosjanie musieli je wynajmować płacąc za to Ukraińcom. Rosyjskie lotnictwo chcąc się jednak uniezależnić postanowiło w 2012 r. zbudować podobny kompleks szkoleniowy w Jejsku nad Morzem Azowskim. Już 16 lipca 2013 r. rozpoczęły się testy nowych instalacji z wykorzystaniem szkolno – treningowego samolotu pokładowego Su-25UTT i szkolno – bojowego Mig-29KUB.

Sytuacja się jednak ponownie zmieniła i obecnie NITKA w Nowofiedierowcach podlega organizacyjne pod 43. morski pułk uderzeniowy w Saki. Dzięki temu można było już we wrześniu 2014 r. rozpocząć tam szkolenie pilotów 279. pułku myśliwskiego lotnictwa pokładowego Floty Północnej z wykorzystaniem trenażera naziemnego.

Odtworzono również centrum testowe lotnictwa morskiego w miejscowości Promorski koło Teodozji. Ukraina zorganizowała tam państwowe, lotnicze centrum naukowo badawcze GANIC. Obecnie zostało ono włączony w skład rosyjskiego, federalnego centrum badań lotniczych ministerstwa obrony im Czkałowa. Czyli wrócono do stanu sprzed 1992 r.

Zorganizować obrona przeciwlotniczą i przeciwrakietową Krymu

Po zajęciu Krymu Rosjanie od razu rozpoczęli budowę systemu obrony przeciwlotniczej półwyspu. Najważniejsza faza została zakończona w grudniu 2014 r. W ramach 31. dywizji obrony przeciwlotniczej 4. dowództwa obrony powietrznej utworzono dwa rakietowe pułki przeciwlotnicze i jeden radiotechniczny:

  • 12. rakietowy pułk przeciwlotniczy w Sewastopolu;
  • 18. rakietowy pułk przeciwlotniczy w centralnej części Krymu;
  • 3. pułk radiotechniczny z posterunkami rozlokowanymi na całym półwyspie.

Oba pułki rakietowe są wyposażone w baterie przeciwlotnicze S-300PM oraz mobilne zestawy przeciwlotnicze Pancyr.

Krym
Na Krymie stacjonują obecnie dwa pułki przeciwlotnicze z bateriami S-300PM – fot. mil.ru

Rosjanie włączyli również do swojego systemu obrony powietrzno - kosmicznej radar wczesnego ostrzegania przed atakiem rakietowym Dniepr-M (oznaczany jako 808. węzeł radiotechniczny). Jego dwie anteny były rozlokowane na przylądku Kserosnes. Początkowo Ukraińcy zgadzali się na wykorzystywanie tego systemu przez Rosjan. Później ukraińskie ministerstwo obrony przestało być zainteresowane tym obiektem i w grudniu 2006 r. przekazała go do państwowej agencji kosmicznej Ukrainy.

Rosjanie w swoim systemie zastąpili ten posterunek nową stacja radiolokacyjną Woroneż-DM koło Armawiru, natomiast węzeł 808 przestał praktycznie działać. Pracownicy stacji nie pozwolili jednak na rozgrabienie obiektu i po przejęciu przez Rosję ponownie chcą go wprowadzić do systemu obrony powietrzno - kosmicznej. Zgodnie z planem Moskwa chce tam zainstalować radar Woroneż i włączyć go już w 2016 r. do dyżurów operacyjnych

System obrony powietrzno - kosmicznej Rosji po przyjęciu Krymu odzyskał jeszcze jeden ważny obiekt – centrum łączności kosmicznej dalekiego zasięgu w wiosce Witino koło Jewaptrii. Najważniejszy jest tam kompleks radiotechniczny „Pluton” oraz radioteleskop RT-70. Centrum posiada w sumie aż siedem wielkich systemów antenowych oraz dwa teleskopy. Był on wykorzystywany w Państwowej Agencji Kosmicznej Ukrainy, a teraz zostanie odremontowany i włączony do Federalnej Agencji Kosmicznej.

Skoszarować kurort

Zgodnie z umową rosyjsko - ukraińską przed aneksja Krymu mogła tam przebywać tylko jedna rosyjska 810. brygada piechoty morskiej. Ukraina miała natomiast dwa bataliony piechoty morskiej, 406. grupę artylerii oraz 36. brygadę obrony wybrzeża (ze sztabem w Pieriewalnym). Zgodnie z oficjalnymi informacjami Kremla około 70-80% żołnierzy z tych ukraińskich jednostek zdecydowała się przejść na żołd rosyjski.

[OBRAZ-18352]]

Rosjanie zachowali więc brygadę obrony wybrzeża zmieniając jedynie jej numer na 128 – taki sam, jaki miała Gorłowska Dywizja Obrony Wybrzeża, która istniała w na Krymie w czasach Związku Radzieckiego. W skład brygady wchodzi siedem batalionów i dywizjonów oraz pięć kompanii. Razem służy w niej 2000 ludzi, z czego około 95% to żołnierze kontraktowi.

Najmniej ludzi przeszło na stronę rosyjska prawdopodobnie z ukraińskich dwóch batalionów piechoty morskiej (1. i 501.). Na ich bazie stworzono więc tylko jeden 501. samodzielny batalion w Teodozji.

Z ukraińskiej 406. grupy artyleryjskiej utworzono 8. pułk artylerii w Symferopolu (składający się z 700 żołnierzy). Jest on wyposażony w samodzielne haubice Msta-B kalibru 152 mm, rakietowe systemy Tornado oraz samobieżne systemy przeciwpancerne Chryzantema.

Rosjanie przerzucili na Krym także inne jednostki, przede wszystkim z zestawu 11. rakietowo – artyleryjskiej brygady nadbrzeżnej z Noworosyjska. Na półwyspie stacjonuje więc teraz nieznana jeszcze oficjalnie liczba dywizjonów wyposażonych w kompleksy rakiet przeciwokrętowych Bastion i Bał.

Na Krymie zorganizowano dodatkowo 224. batalion dowodzenia, 127, brygadę rozpoznania, 68. morski inżynieryjny pułk (w Jewpatorii), 4. pułk obrony przeciwchemicznej (w Inkiermanie w Sewastopolu), centrum geodezji kosmicznej, doposażono 475. samodzielne centrum walki radioelektronicznej (przekazując tam m.in. systemy zakłóceń „Infauna”, „Rtuć-BM” i „Murmańsk”) oraz 744. centrum łączności.

Do ochrony granicy z Ukrainą trzeba było również przerzucić z Rosji kilka grup taktycznych wojsk lądowych. Ponieważ w składzie Floty Czarnomorskiej nie ma struktur dowodzenia pododdziałami piechoty, dlatego w sztabie floty utworzono stanowisko zastępcy ds. liniowych (generał Jurij Pietrow). W przyszłości przejmie on również nadzór nad wszystkimi wojskami brzegowymi.

Reklama

Komentarze (10)

  1. olo

    Przecież Krym nie ma już strategicznego znaczenia jak to było drzewniej. Morze Czarne to taka mała kałuża kontrolowana przez Turcję/NATO. Do tego nikt nigdy nie uzna jego okupacji przez Rosję a to będzie znaczyło brak inwestycji czy turystów.

    1. smutny

      To dlaczego USA wzmacnia swoją obecność w Rumuni i Bułgarii ? Dlaczego państwa arabskie i Turcja się zabroją ?

    2. MB

      Rosja nie potrzebuje turystów. Przed II WŚ oficjalnie wszyscy uznawali komunistów za zagrożenie jednak nie przeszkadzało to w eksporcie do ZSRR najnowocześniejszych amerykańskich obrabiarek, wysyłano je zamiast urlopowiczów. Teraz Amerykanie współpracują z Rosjanami w projekcie budowy nowej stacji orbitalnej. Tylko Polska prowadzi dziwną politykę machając szabelką w XXI wieku. Lepiej niech nasz rząd zajmie się zabezpieczeniem infrastruktury krytycznej.

  2. vigg

    Mentalność spadkobierców NKWD jest niezmienna. W Katyniu mordu dokonali hitlerowcy zaś Krym spacyfikowali Marsjanie. Dzisiaj coraz mniej się o tym pisze a Ruski spokojnire świętowali rocznicę. Sankcje powinny bić w tych którzy weekendy spędzają w Paryżu.

  3. X

    Do którego trzeba będzie tylko dopłacać? A co, ma zysk finansowy przynosić? Do wojska w czasie pokoju zawsze się dopłaca, co najwyżej część z tych kosztów może się "zwrócić" w jakiejś postaci w przypadku konfliktu zbrojnego lub klęski żywiołowej. Więcej: nieraz lepiej "dopłacić" nieco więcej, bo żałując funduszy można doprowadzić wszystko do totalnego rozkładu, z którego wyprowadzenie może kosztować wielokrotnie więcej niż regularne "dopłaty".

    1. Wojtek

      Przy takiej militaryzacji Krym może zapomnieć o turystyce bedącej do tej pory jego głównym źródłem utrzymania. A więc - trzeba będzie utrzymywać cały półwysep , nie tylko instalacje wojskowe. Co do militarnej przydatności Krymu : jest to "niezatapialny lotniskowiec" zapewniający kontrolę nad Morzem Czarnym i Rumunią. W czasie II WŚ to miało sens - Rumunia była głównym dostawcą ropy dla Niemiec. Obecnie zarówno znaczenie Rumunii jak i Morza Czarnego jest marginalne. Tak więc rozbudowa militarnej infrastruktury na Krymie nic innego jak wyrzucenie pieniędzy w błoto. Ot, fanaberie generałów żyjących przeszłością.

  4. totenkopf

    Tak łatwo utracono Krym. Tak łatwo się go nie odzyska.

    1. wert

      Jeszcze ruscy będą go sami chcieli oddać. Zobaczysz.

  5. Geoffrey

    Niepokoi łatwość, z którą Autor podaje informacje "według Rosjan", nie podając w zamian żadnego wyjaśnienia "według Ukraińców". A wiemy na przykład, że "według Rosjan" 93% ludności Krymu opowiedziało się w referendum za "przyłączeniem do Rosji", kiedy "według Ukraińców" partia rosyjskich separatystów nie przekroczyła 5% progu wyborczego w ostatnich wyborach do parlamentu krymskiej autonomii. Na przykład tekst "Według Rosjan ministerstwo obrony Ukarany kilkakrotnie nie wyraziło zainteresowania odzyskaniem tych jednostek pływających" sugeruje, ze Rosjanie "chcieli" Ukraińcom oddać jakieś okręty- co jest nielogiczne z punktu widzenia samych Rosjan. To jest ewidentnie zagrywka propagandowa mająca przekonać świat, ze żadnej wojny Rosji z Ukrainą "nie ma". Sądzę, ze Autor powinien takie teksty odsiewać, lub opatrzyć stosownym komentarzem.

    1. laik

      Jest podane zrodlo informacji, wiec jego wiarygodnosc mozesz ocenic sobie sam.. Jakby byly dane ukrainskie to pewnie autor by je przytoczyl..

  6. AWU

    Historycznie od kiedy Moskwa formalnie zaanektowała Krym w 1802, broniła go dwukrotnie: podczas wojny krymskiej i w 1942r, w obydwu przypadkach ponosząc klęskę. Na mocy pokoju paryskiego z 1856r Rosjanie musieli zatopić resztki floty czarnomorskiej oraz zdemilitaryzować połwysep. Błędem aliantów a zwłaszcza Brytyjczyków było nie przejęcie wówczas Sewastopola podobnie jak Gibraltaru czy też póżniej Hong Kongu. Rosja ponownie wprowadziła wojska na Krym 20 lat póżniej. Jako iż było to świerzo po wojnach prusko-austriackiej a zwłaszcza prusko-francuskiej nie wywołało to większych protestów, aczkolwiek Wlk Brytania wkrótce potem wysłała eskadrę RN aby zakończyć rosyjską awanturę na Bałkanach przeciw Turcji (walki te Bismarck określił jako wojnę jednookiego ze ślepym). Najciekawszym incydentem w ostatniej historii wojskowej Krymu było zatopienie flagowego pancernika ZSSR "Noworosyjsk" poprzednio włoskiego "Giulio Cesare" przejętego przez Sowietów w ramach reparacji wojennych. Istnieją silne przesłanki aby przypuszczać iż pancernik zatopili w 1955r weterani elitarnej włoskiej X Flotylli miniaturowych OP księcia Borghese. W latach 42-44 stacjonowała w Sewastopolu włoska flotylla kutrów torpedowych i Włosi znali ten port doskonale. Dla nich była to sprawa honoru aby włoski okręt nie pływał pod sowiecką banderą, natomiast wsparcie logistyczne statku bazy miało być dostarczone przez Brytyjczyków, na wskutek raportów wywiadu iż Sowieci zamierzali przystosować głowne działa okrętu do amunicji z ładunkami jądrowymi oraz grozba jego wykorzystanie przeciwko zachodniemu wybrzeżu Wlk Brytanii (silne niemal zawsze zach wiatry przniosłyby chmurę radioaktywną w poprzek kraju). Dosyć dziwne jest iż reportaż o tej historii nadała oficjalna tuba propagandowa Kremla RT TV.

  7. igo

    Ukraińcy zobaczą u siebie Krym tak jak Japończycy wyspy Kurylskie, czyli prawdopodobnie już nigdy. Niestety, gdzie swoją stopę postawi ruski żołnierz, tam już trudno go wykurzyć, przykładem Polska, gdzie obecność w jakieś postaci ruskich trwała przeszło 300 lat.

    1. smutny

      "przeszło 300 lat" ? = 1772 + 300 = 2032 !? igo to przepowiednia czy co ?

  8. Suj

    Ukraina powinna zaocznie skazać wszystkich zdrajców którzy przeszli na stronę Rosji na stryczek.

    1. Mikele

      Starając się o wejście do UE (nawet jeśli jest oczywiste, że to nie nastąpi w dającej się przewidzieć przyszłości) Ukraina nie może mieć w swoim systemie prawnym kary śmierci i koniec. Natomiast zdrajcom na pewno bardzo dobrze zrobiłoby 25 lat obozu pracy, niech budują drogi, przydadzą się przynajmniej do czegoś.

  9. edd

    Co do jednostki szkolenia delfinów, to zwierzęta są na wolności. Kto je wypuścił nie wiadomo. Długo pewnie nie pociągną, wystarczy ostrzejsza zima na M. Czarnym.

  10. AM

    Dobra taka koncentracja, jak w Królewcu jedną pożądną salwą można sporo tego robactwa natłuc.

Reklama