Reklama

Geopolityka

Turecki nalot na Kurdów. Skomplikowana sytuacja Ankary

Tureckie F-4 i F-16 wykorzystano do ataków bombowych na Kurdów - fot. hvkk.tsk.tr
Tureckie F-4 i F-16 wykorzystano do ataków bombowych na Kurdów - fot. hvkk.tsk.tr

Tureckie lotnictwo przeprowadziło ataki na siły kurdyjskie w pobliżu granicy z Irakiem. Ankara odmawia też przystąpienia do działań koalicji skierowanej przeciw fundamentalistom i dementuje amerykańskie doniesienia o udostępnieniu baz wojskowych, uznając Partię Pracujących Kurdystanu (PPK) za niebezpieczną dla kraju niemal na równi z Państwem Islamskim. 

Jak podaje turecki dziennik "Hurriyet" celem nalotów tureckich F-16 i F-4 które rozpoczęły się w niedzielę były m. in. pozycje sił PPK w rejonie Daglicy, kilkanaście kilometrów od granicy z Irakiem. Kurdowie potwierdzili, iż stali się celem ataków, które mogą stanowić naruszenie trwającego od 2012 roku procesu pokojowego. Można powiedzieć iż jest to ponowne nasilenie konfliktu, który został czasowo ograniczony.

Dzięki rozmowom władz tureckich i PPK rozpoczęto w lipcu 2012 roku wycofywanie bojowników kurdyjskich z terytorium Turcji, jednak proces ten został wstrzymany w zeszłym roku, gdyż rząd w Ankarze oskarżono o nie wywiązywanie się z warunków porozumienia. Obecnie tureckie władze uważają Kurdów za przeciwnika niemal na równi z Państwem Islamskim.

Paradoksalnie, z punktu widzenia Ankary to PPK wydaje się być bardziej realnym zagrożeniem, gdyż od dziesięcioleci walczy o autonomię i własne państwo dla Kurdów, również żyjących w Turcji. Tymczasem Państwo Islamskie walczy nie tylko z Kurdami, ale też z siłami reżimu Baszara Al-Assada w Syrii. Stąd bierze się niechęć rządu Erdogana np. do wsparcia kurdyjskiej obrony syryjskiego miasta Kobane. Ankara obawia się, że sukcesy peszmergów w Syrii i Iraku wzmocnią też tureckich Kurdów. Dlatego nie zezwala np. na przekraczanie granicy przez tureckich peszmergów czy dostawy sprzętu, natomiast wpuszcza na terytorium Turcji uchodźców z terenów objętych walkami. Kurdyjscy bojownicy przechodzą więc turecko-syryjską granicę nielegalnie.

Turcja odmawia nie tylko udzielania pomocy i użycia swojego lotnictwa przeciw siłom Państwa Islamskiego, ale też dementuje fakt zezwolenia na wykorzystanie do ataków lotniczych koalicji swoich baz lotniczych. Tym samym Ankara zaprzeczyła poniedziałkowemu oświadczeniu doradczyni prezydenta Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa Susan Rice, która mówiła m. in. o wykorzystaniu przez amerykańskie siły powietrzne lotniska wojskowego Incirlik w pobliżu Adany, mniej niż 200 km od granicy z Syrią.

We wtorek, Sekretarz Stanu USA John Kerry sprostował, że dotąd Ankara zezwoliła na wykorzystanie przez koalicję przeciw ISIS „pewnych instalacji wojskowych” do szkolenia syryjskich bojowników walczących z fundamentalistami. Przy tym zaznaczył, iż Turcja ma do spełnienia ważną rolę w walce z Państwem Islamskim jako istotny członek NATO, graniczący zarówno z Syrią jak i Irakiem. 

Reklama

Komentarze (10)

  1. Stanczyk

    Witam. W tym wypadku Turcja nie atakuje ISIS, ponieważ to organizacja finansowana i szkolona przez kumpli z CIA . A partia PPK chce na granicy Turecko Irackiej wyszarpać kawałek terytorium z ropą w tle,na utworzenie państwa Kurdów. Tyle w temacie. cześć.

  2. ryszard56

    No to wyszlo szydlo z worka ,Turcja wykorzystuje sytuacje ,żeby wykończyć Kurdów ,mniej boi się Państwa Islamskiego od Kurdów,myslę że na dłuższą mete to jest poważny błąd,Fanatycy Islamscy są bardziej grozni dla calego świata ,ale Turcja nie chce tego widzieć

  3. Snującenariusz

    Kurdom państwo, a stanie się ono sojusznikiem Zachodu i Turcji. Syria i Irka odpuszcza trochę ziemi. Turcja nie musi. Potem przyjdzie czas na Asada. Turcja go przegoni, pomogą Kurdowie, a w Iraku będzie wycinanie dżihadystów. Iran zachowa spokój. Cena baryłki będzie bliska 70 dol. i kolejny kraj duży padnie. Dżihadyści znajdą nowy front, gdzie indziej, może Kaukaz i Krym?

  4. Przeor

    Oceniając działania Turków popełniacie błąd niepamięci o tym co się działo w relacjach Kurdyjsko - Tureckich od wielu dziesięcioleci. Turcy nie bawią się w retorykę naszych polityków i innych speców od PR-u którzy próbują wmówić nam że wojnę w 39 zaczęli naziści a nie Niemcy. Dla Turków Kurdowie są wrogami ich państwa bez względu na partię do której należą. Ten tragiczny brak rozróżnienia skutkuje śmiercią niewinnych ludzi ale o tym sie nie myśli gdy w pamieci pozostają ataki Kurdyjskich terrorystów sprzed lat. Teraz ten temat jest tabu choć tkwi głęboko w wielu Turkach. To okrutne ale Ankara być może chce rozwiązać problem Kurdyjski rękami ISIS by potem skupić się na eksterminacji tych ostatnich. O ile na pierwszy etap nigdy by nie dostali międzynarodowego przyzwolenia o tyle gdy ruszą na "dżihadystów" cały świat będzie bił im brawo i zapomni stania z bronią u nogi w pierwszych akcie tej tragedii.

  5. tagore

    Turcja karmiła kalifat ,a teraz stara się go chronić. Apetyty Erdogana na wielkość są wielkie.

    1. say69mat

      Czyżby Pan Erdogan, stawiał na nowe Bliskowschodnie rozdanie??? Wykorzystując w tym celu siły tworzącego się na naszych oczach kalifatu??? Synteza potencjału agresji, wyznawców tworu zwanego IS, z potencjałem militarnym Turcji. Może i powinien budzić uzasadniony niepokój!!!

  6. Ito

    Turcy uważają, że są tak mocni, ze nie muszą się przejmować islamistami, a oto nadarza się okazja żeby raz na zawsze skończyć z Kurdami. Błąd. Tych Kurdów, których dziś zabili może im w przyszłości cholernie brakować.

  7. Jasta

    Ale w tym konflikcie nie ma czegoś takiego jak "Kurdowie". Są Kurdowie iraccy, popierający głównie PUK i PDK oraz Kurdowie tureccy, których prącą do niepodległości część (bo przecież nie wszystkich, ostatnio Kurd startował przecież na prezydenta Turcji) reprezentuje PKK, z którą powiązana jest główna partia Kurdów syryjskich, PYD. I władze Kurdystanu irackiego pozostają z PKK i PYD w jak najgorszych stosunkach, strony nie pomagają sobie wzajemnie w walce z samozwańczym kalifatem, przed jego ekspansją dochodziło do kurdyjsko-kurdyjskich starć. Można niebezzasadnie zakładać, że Kurdowie iraccy nie są o te ataki na Ankarę szczególnie pogniewani, bo kogo zabije tureckie lotnictwo, na tego oni nie będą musieli zużywać amunicji.

  8. Wojmił

    Działania Turcji są bardzo krótkowzroczne.. chyba, że zamierzają ustąpić a swoją twardość pokazują teraz tylko w celach negocjacyjnych... Co Turcja praktycznie może i powinna teraz zrobić: - podporządkować się zachodowi i wesprzeć koalicję przeciwko ISIS, - w zamian uzyskać jedność terytorialną poprzez zapewnienie sobie swobody w traktowaniu kurdów na terenie Turcji i tego, że kurdowie z Iraku nie będą ich wspierać. Ale najważniejsze: Turcja albo będzie współdziałać ze światem zachodnim albo znowu będzie biednieć i cofać się w rozwoju...

    1. adieu

      nastepny kanapowy geopolityk... turcja nei moze wspierac koalicji bo to by oznaczało jednoczesnie wspieranie kurdów, którzy by urośli w siłe.... Strzelił by sobie sama w stope.....

    2. Are

      To nie działania Turcji są krótkowzroczne, ale Erdogana i jego partii. To po pierwsze partia kierująca się Islamem jako pewnym kanonem działania, a po drugie partia hołdująca wizji wielkiej Turcji. Dla Kurdów, podobnie jak wcześniej dla Ormian w takiej Turcji miejsca nie ma. Dlatego też, tak jak pisze autor artykułu, Erdoganowi łatwiej przełknąć powstanie IS niż powstanie Kurdystanu. Z perspektywy Erdogana Kurdystan zagraża jedności wielkiej Turcji od lat, a to Państwo Islamskie może się i ustatkuje.

  9. ehh

    Ankara działa w swoim interesie. Uzbrojeni w zachodni sprzęt Kurdowie, mogliby skierować broń przeciw Turcji. A tak, stawiają "jakiś" opór Państwu Islamskiego i nie są w stanie zagrozić Turkom. A za kulisami, w najlepsze trwa nielegalny handel ropą z pól naftowych zagarniętych przez IS.

  10. Mikuś

    W tym momencie Ankara stała się - chcąc, nie chcąc - sojusznikiem IS. To jest właśnie Bliski Wschód.

Reklama