Reklama

Turcja w stronę pokoju. Koniec Partii Pracujących Kurdystanu? [ANALIZA]

Autor. Jan Maximilian Gerlach/Wikimedia Commons, CC BY 2.0

Ogłoszona 12 maja decyzja Partii Pracujących Kurdystanu o samorozwiązaniu i zakończeniu aktywności zbrojnej została przyjęta z powszechnym zadowoleniem, zarówno przez Kurdów, jak i Turcję (choć z wyjątkami) oraz społeczność międzynarodową.

To, czy decyzja o samorozwiązaniu PPK rzeczywiście okaże się historyczną, zależy od jej implementacji. Wciąż istnieje kilka raf, które trzeba ominąć, by proces ten zakończył się sukcesem.

Decyzja PKK nie była zaskoczeniem, gdyż rozmowy między reprezentowaną w parlamencie tureckim DEM Parti (reprezentującą ten sam nurt ideologiczny co PKK, tj. apoizm), uwięzionym na wyspie İmralı liderem PKK Abdullahem Öcalanem oraz przedstawicielami władz tureckich i głównych sił politycznych trwały od kilku miesięcy. Ich efektem było wezwanie Öcalana do PKK, by organizacja ta dokonała samorozwiązania i złożyła broń.

Reklama

Dowództwo polowe PKK, ulokowane w górach Kandil w Iraku, początkowo sceptycznie podeszło do tego wezwania, ale go nie odrzuciło, gdyż autorytet Ocalana w nurcie apoistowskim jest zbyt duży, by można było zignorować jego słowa. Niemniej liderzy polowi PKK tacy jak Cemîl Bayik i Murat Karayılan mieli świadomość tego, że znajdujący się od lat w izolacji Öcalan niekoniecznie kieruje się motywami politycznymi, lecz w dużym stopniu osobistymi (wybór między zaostrzeniem izolacji lub perspektywa zmiany więzienia na areszt domowy).

Ostatecznie jednak Kandil (tak potocznie określa się dowództwo polowe PKK) zdecydowało się na zwołanie kongresu PKK, choć wcześnie stawiało warunek, że zrobi to, jeśli będzie w nim uczestniczył Öcalan. Wszystko przy tym wskazuje na to, że Turcja, która od dawna prowadzi działania zbrojne na terenie Iraku przeciwko PKK (i kontynuowała je jeszcze niedawno mimo prowadzonych rozmów), była poinformowana o miejscu i czasie kongresu (odbywającego się ze względów bezpieczeństwa jednocześnie w dwóch lokacjach) i podjęła środki (blokadę lądowo-powietrzną), by nie doszło do prowokacyjnego ataku na jego uczestników.

    Taki atak doprowadzić mógłby do zerwania całego procesu, a potencjalnych zainteresowanych takim obrotem sprawy jest wielu: „jastrzębie” z PKK, konkurencyjne i bardziej radykalne frakcje kurdyjskie i skrajnie lewicowe tureckie, tureccy ekstremiści prawicowi, a także państwa, które nie są zainteresowane rozwiązaniem kwestii kurdyjskiej w Turcji, gdyż niewątpliwie (jeśli do tego dojdzie) to odbije się to pozytywnie na jej bezpieczeństwie i wzmocni ją międzynarodowo.

    Jednym z głównych powodów podjęcia rozmów w sprawie kwestii i kurdyjskiej i PKK przez obecne władze Turcji (zainicjował je formalnie koalicyjny partner Erdoğana, lider nacjonalistycznej MHP Devlet Bahçeli) były obawy, że karta kurdyjska może zostać wykorzystana przeciwko Turcji przez jej geopolitycznych rywali (np. Izrael lub Iran), zwłaszcza jeśli doszłoby do regionalnego konfliktu. Poza tym, Erdoğan liczy na to, że w zamian Kurdowie poprą utrzymanie przez niego władzy na kolejną kadencję (co wymaga zmiany konstytucji) i nie przyłączą się do protestów opozycji związanych z uwięzieniem jej lidera, byłego burmistrza Stambułu Ekrema İmamoğlu. Wiele wskazuje na to, że Kurdowie są skłonni zapłacić tą cenę, ale wciąż nie wiadomo jak dużo Erdoğan jest gotów im dać w zamian (również w kontekście wypuszczenia na wolność charyzmatycznego polityka kurdyjskiego Selahattina Demirtaşa).

    Bojownicy PKK. Zdjęcie ilustracyjne.
    Bojownicy PKK. Zdjęcie ilustracyjne.
    Autor. Kurdishstruggle / CC BY 2.0 / Wikimedia Commons

    Deklaracja PKK przyjęta na kongresie nie ogranicza się do stwierdzenia o samorozwiązaniu i warta jest uważnego przestudiowania. W szczególności brak w niej informacji na temat trybu składania broni. Zamiast tego podkreślono, że implementacją ma kierować Öcalan (a dopóki pozostaje w więzieniu, jest to nierealne). Ponadto, w deklaracji znajduje się obszerne uzasadnienie decyzji oparte na historycznej retrospekcji. Przede wszystkim wskazano traktat z Lozanny, zawarty po zwycięskiej wojnie Atatürka (zmieniał on traktat z Sèvres, w którym dopuszczano opcję niepodległego Kurdystanu), jak źródło „polityki zaprzeczania i anihilacji” wobec Kurdów.

    Jest tam również odwołanie do zawieszenia broni ogłoszonego przez PKK w 1993 r. w odpowiedzi na „poszukiwanie politycznego rozwiązania kwestii kurdyjskiej przez prezydenta Turcji Turguta Özala” oraz wskazanie, że nie doszło do tego ze względu na „eliminację Özala i jego ekipy przez głębokie państwo” (według jednej z teorii Özal został otruty przez wojsko niezadowolone z jego polityki wobec Kurdów).

      Jednocześnie w opublikowanej deklaracji znalazło się stwierdzenie, że „walka PKK rozmontowała politykę zaprzeczania i unicestwienia narzuconą naszemu narodowi, doprowadzając kwestię kurdyjską do punktu, w którym można ją rozwiązać za pomocą polityki demokratycznej”. Faktem jest, że w pierwszej dekadzie rządów Erdoğana doszło do reform, które zakończyły politykę zaprzeczania istnienia Kurdów w Turcji i otworzyły możliwość posługiwania się językiem kurdyjskim, pielęgnowania kultury itp. Jednak reformy te wyhamowały w 2016 r., a percepcja dużej części tureckiego społeczeństwa wobec Kurdów pozostała negatywna.

      Deklaracja kongresu wskazuje, że PKK zamierza dalej prowadzić aktywność, tylko nie o charakterze zbrojnym. Jej celem ma być stworzenie „Demokratycznej Republiki Turcji” w oparciu o koncepcję „narodu demokratycznego” oraz rozwiązanie kwestii kurdyjskiej w oparciu o ideę „Wspólnej Ojczyzny i Równego Obywatelstwa”. Na uwagę zasługuje również stwierdzenie, że „obecne wydarzenia na Bliskim Wschodzie w ramach III wojny światowej również sprawiają, że restrukturyzacja stosunków kurdyjsko-tureckich jest nieunikniona”, co jest aluzją do wspomnianych wcześniej obaw Turcji wykorzystania karty kurdyjskiej w geopolitycznej grze w sytuacji utrzymywania się groźby regionalnej destabilizacji i gry mocarstw.

      Reklama

      Zarówno politycy kurdyjscy (wszystkich opcji), jak i władze Turcji oraz przedstawiciele popierających Erdoğana partii (a także podporządkowane Erdoğanowi media tureckie) wyraziły zadowolenie z deklaracji PKK o samorozwiązaniu. Jednakże przedstawiciele Kurdów, zwłaszcza z nurtu apoistowskiego (w tym z DEM Parti), podkreślali, że jest to początek procesu, który musi teraz być kontynuowany przez parlament. Chodzi o wprowadzenie zmian prawnych regulujących kwestię kurdyjską, a także umożliwiających reintegrację członków PKK i podjęcie przez nich aktywności politycznej.

      Innym oczekiwaniem Kurdów jest wypuszczenie Öcalana z więzienia. Tymczasem po stronie władz brak jest jakichkolwiek deklaracji w tym zakresie, a zamiast tego podkreślane jest oczekiwanie bezwarunkowego i natychmiastowego złożenia broni. Co więcej, Erdoğan stwierdził, że dotyczy to też „syryjskiej części PKK”, a tak turecka propaganda określa YPG i SDF (nikt poza Turcją nie uznaje tych formacji za cześć PKK i ich rozbrojenie jest wykluczone, zwłaszcza, że zgodnie z porozumieniem lidera SDF Mazluma Abdiego i nowego prezydenta Syrii Ahmeda Szary stały się one, przynajmniej teoretycznie, częścią syryjskich sił rządowych). O ile trudno sobie wyobrazić, by Turcja zgodziła się na udział w tureckim życiu politycznym liderów PKK, a Öcalan może liczyć tylko na zmianę więzienia na areszt domowy, to reintegracja członków PKK jest konieczna, by rozwiązanie tej organizacji skutecznie nastąpiło.

        Można się przy tym spodziewać, że będą podejmowane próby storpedowania tego procesu. Warto przypomnieć, że w 2016 r. ówczesny rząd i kurdyjska HDP podpisały w pałacu Dolmabahçe porozumienie, które też miało być przełomowe, ale zostało odrzucone przez Erdoğana. Następnie doszło do prowokacyjnych zamachów, które rozpoczęły represje wobec Kurdów, a następnie wybuch powstania miejskiej partyzantki i jego krwawe stłumienie. Faktem jest, że obecne deklaracje są dalej idące, a walka zbrojna nie ma najmniejszego sensu i nie przynosi żadnych korzyści Kurdom. Ponadto, została ona de facto przeniesiona z Turcji do Iraku.

        Reakcje tureckich partii opozycyjnych były zróżnicowane. Część z nich słusznie obawia się, że Kurdowie postawieni przed wyborem między wsparciem demokracji przeciwko zapędom autorytarnym Erdoğana a dogadaniem się z nim w sprawie implementacji samorozwiązania się PKK wybiorą to drugie. To oznaczać będzie klęskę protestów po aresztowaniu İmamoğlu, zwłaszcza że w protestach tych uczestniczą też grupy mocno niechętne Kurdom takie jak Zafer Parti.

        Autor. U.S. Army Sgt. Kalie Jones, domena publiczna

        Największa partia opozycyjna CHP, która odwołuje się bezpośrednio do spuścizny Atatürka (a to on rozpoczął politykę, jak to określiła PKK, „zaprzeczania i anihilacji” Kurdów), podkreśliła, że opowiada się za procesem pokojowym, ale pod warunkiem poddania go kontroli parlamentarnej. CHP zaprezentowała zupełnie odmienne podejście do Traktatu z Lozanny jako fundamentu „niepodległości, narodowej suwerenności oraz niepodzielnej integralności” Turcji. Nawiasem mówiąc, akurat stworzenie jakiejś autonomii kurdyjskiej w Turcji w ogóle nie wchodzi w grę i nie ma takiego postulatu ze strony Öcalana i PKK. CHP podkreśliła też, że oczekuje wypuszczenia na wolność więźniów politycznych, w szczególności İmamoğlu, Demirtaşa i lidera ekstremistycznie nacjonalistycznej i skrajnie antykurdyjskiej Zafer Parti Ümita Özdağa.

        Tymczasem opozycyjni nacjonaliści (konkurenci MHP) z Dobrej Partii (iYi) zdecydowanie skrytykowali deklarację PKK i działania rządu tureckiego w tej kwestii, oskarżając Erdoğana o „zdradę”. Partia oraz jeszcze bardziej radykalna Zafer mogą, według sondaży, liczyć łącznie na ok. 10% głosów, ale zapewne obie będą chciały zyskać poparcie na narracji antykurdyjskiej, a jednocześnie oskarżeniach Erdoğana o układanie się z PKK. To zaś może usztywnić tureckiego przywódcę w kwestiach związanych z oczekiwaniami Kurdów i ostatecznie może wykoleić cały proces.

          Jeżeli jednak dojdzie do skutecznej implementacji samorozwiązania się PKK, reintegracji jej członków, politycznego rozwiązania kwestii kurdyjskiej oraz likwidacji restrykcji i represji dotykających kurdyjski ruch polityczny w Turcji, to będzie to wielki sukces zarówno dla Kurdów, jak i dla Turcji. Kurdowie dostaną bowiem gwarancje dla swoich praw kulturowych i tożsamościowych, które nie zagrażają integralności Turcji, a jedynie redefiniują koncepcję tureckiego narodu, tworząc w nim miejsce dla Kurdów (co zresztą było promowane przez Atatürka przed 1923 r.). Za taką cenę opłaca im się wesprzeć Erdoğana i nie sprzeciwiać się jego autorytarnym zapędom.

          Natomiast dzięki zamknięciu konfliktu z PKK Turcja uniknie zagrożenia wykorzystywania Kurdów przeciwko niej. To wzmocni Ankarę geopolitycznie, a potencjalnie da jej możliwość wykorzystywania karty kurdyjskiej w relacjach z Irakiem i Iranem. Jednak musi również zaakceptować podmiotowość Kurdów w Syrii. Zakończenie konfliktu PKK-Turcja będzie też miało pozytywny wpływ na Irak, gdyż stworzy warunki do wycofania się z tego kraju zarówno PKK, jak i sił tureckich, co stanowi naruszanie suwerenności Iraku.

          Reklama
          WIDEO: Szef Sztabu Generalnego dla Defence24: Musimy móc uderzać na odległość nawet 3000 km
          Reklama

          Komentarze

            Reklama