Reklama

Według informacji agencji tureckich starcia w Kilis z 23 lipca zaczęły się od ataku grupy 10 terrorystów Państwa Islamskiego (IS) na żołnierzy tureckich znajdujących się na terytorium Turcji. W wyniku wymiany ognia, w czasie której Ankara zdecydowała się na użycie czołgów i haubic (jak również skierowała do walki kilka samolotów F16 z bazy w Diyarbakir) zginął jeden terrorysta, zniszczony został też jeden pojazd terrorystów. Można by zatem uznać tę potyczkę za niewiele znaczący incydent, jednak szerszy kontekst powoduje, że sprawa jest znacznie bardziej złożona i może prowadzić do zaangażowania się Turcji w Syrii. Nie chodzi jednak o wcześniej rozważaną interwencję na terenach kontrolowanych przez YPG. 

Państwo Islamskie kontroluje obecnie odcinek granicy z Turcją o długości około 80 km między zachodnim brzegiem Eufratu i miastem Dżarabulus, a wioską Hardżala niedaleko przejścia granicznego Bab al Salama, przez które prowadzi droga łącząca Aleppo przez miejscowość Azaz (po stronie syryjskiej) i miejscowość Kilis (po stronie tureckiej) z Gaziantep w Turcji. Bab al Salam jest kontrolowane przez rebeliantów syryjskich, ale o proweniencji islamistycznej (chodzi o stworzony z inicjatywy Saudów, ale wspierany również przez Turcję, Front Islamski (IF)). IF kontroluje jednak w tym rejonie jedynie odcinek niespełna 10 km granicy, który po obu stronach graniczy z siłami mu wrogimi. Na wschodzie znajdują się siły IS, a na zachodzie kanton Efrin Rożawy, kontrolowany przez kurdyjskie YPG. IS już parę razy starała się przejąć kontrolę nad Bab al Salama, gdyż dałoby jej to taktyczną przewagę w bitwie o Aleppo. To kluczowe miasto syryjskie znajduje się zaledwie około 50 km od przejścia Bab al Salama i sytuacja w nim jest wyjątkowo skomplikowana. Część miasta, w tym lotnisko jest kontrolowana przez siły rządowe, a część przez rebeliantów, dodatkowo, w północnej części kurdyjska dzielnica Sheikh Maqsoud jest kontrolowana przez YPG (ponadto siły kantonu Efrin znajdują się w odległości około 20 km od centrum miasta) . Natomiast po stronie wschodniej, w odległości niespełna 15 km od centrum miasta znajdują się siły Państwa Islamskiego. Kontrola przez IF przejścia w Bab al Salama zapewnia rebeliantom zaplecze logistyczne w Turcji, gdzie są ich obozy treningowe. Tymczasem IS, po utracie kontroli nad Tel Abyad, została mocno odcięta od swojego zaplecza w Turcji. Jest tajemnicą poliszynela, iż ochotnicy chcący przyłączyć się do IS do Syrii zatrzymywali się w Urfie i Gaziantep przed przekroczeniem granicy, głównie w Akcakale (na południe Urfy vis-a-vis Tel Abyad) oraz w Karkamis (vis-a-vis Dżarabulusu). Ten pierwszy szlak po zdobyciu przez YPG Tel Abyad jest już nieaktualny, ten drugi natomiast jest mało funkcjonalny, gdyż ochotnicy byli następnie kierowani do miasta Sarrin, które jest obecnie oblężone przez YPG. Nie można również wykluczyć w najbliższej przyszłości ofensywy YPG na Dżarabulus (przy wsparciu nieislamistycznych rebeliantów Burkan al Firat gdyż Dżarabulus nie jest terenem etnicznie kurdyjskim), choć Turcja ostro się temu sprzeciwia i groźby wkroczenia armii tureckiej do Rożawy, związane były z tym by zniechęcić YPG do tej ofensywy. Niemniej droga M4 prowadząca tędy z Aleppo przez Manbidż do Raqqi i Hasaki jest pod kontrolę YPG. Stąd kluczowe znaczenie ma okolica Kilis. W przypadku wyparcia IF z tego miejsca IS otworzyłoby zachodni front z YPG i mogłoby oczekiwać przychylności Turcji, co dałoby też przewagę w ofensywie na Aleppo. Te kalkulacje mogłyby się okazać trafne gdyby jednocześnie doprowadzono do konfrontacji między PKK a armią turecką w samej Turcji, a wiele wskazuje, iż to był jeden z celów ataku na Suruc.

Konflikt w Syrii. Fot. Wikipedia

Teoretycznie już atak na Suruc był atakiem IS na Turcję, jednak był on wymierzony w Kurdów i lewicowe środowiska wspierające HDP i YPG. Władze Turcji, mimo żądań CHP i HDP, odrzuciły wniosek o ogłoszenie żałoby narodowej, gdyż byłoby to niekorzystne z punktu widzenia kalkulacji przedwyborczych AKP. Ale już to pokazało w jak głębokim kryzysie znajduje się państwo, z wyraźną niechęcią przyznające, iż dokonano ataku na tureckich obywateli na tureckiej ziemi, których rząd i armia jest zobowiązana bronić, czy to się rządowi i armii podoba czy nie. Złożoność sytuacji jest wieloaspektowa. Z jednej strony Erdogan i rząd AKP przez wiele miesięcy tolerowali (o ile nie wspierali, o co oskarża ich HDP a CHP również żąda wyjaśnień) siatkę Państwa Islamskiego w Turcji. Wprawdzie wicepremier Arinc twierdzi że przez rok aresztowano 100 osób w związku z próbą przyłączenia się do IS, ale to jest zaledwie kropla w morzu, gdyż ocenia się, że w samym Gaziantep w wspieranie IS zaangażowanych jest 4000 osób. Ponadto są pewne przesłanki wskazujące na to, że Turcja może chcieć zmienić politykę i przestać tolerować IS. Chodzi o to, że porozumienie nuklearne z Iranem już skłoniło KAS i inne kraje Półwyspu Arabskiego do wsparcia podziału Iraku, co wiąże się też z ewentualnym wyparciem IS z Niniwy (Mosulu) i wprowadzeniem tam armii sunnickiej Athela Nudżajfiego w celu budowy sunnilandu. Te ruchy są również wspierane przez Turcję. Również w Syrii możliwe jest dążenie do wzmocnienia islamistycznych rebeliantów poprzez eliminację konkurencji w postaci IS, które wyraźnie słabnie w ostatnim czasie (kolejna klęska w Hasace). Ponadto nie bez znaczenia jest tu nacisk międzynarodowy oraz wewnętrzny w związku z atakiem w Suruc.

Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że prawdopodobnie około 20 % mieszkańców Turcji ucieszyło się z powodu tego zamachu. Chodzi przede wszystkim o licznych zwolenników IS oraz nacjonalistów MHP (którzy nie wydali żadnego oświadczenia potępiającego zamach w Suruc). Tymczasem wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy w historii Turcji nie uda się stworzyć rządu, co oznacza, że w zasadzie kampania wyborcza już się zaczęła. AKP musi odebrać MHP elektorat nacjonalistyczny by zdobyć większość w parlamencie.

Kolejnym problemem jest oczywiście odpowiedź PKK na zamach w Suruc. Oddziały partyzantki miejskiej HPG już rozpoczęły działania, które władze uznały za złamanie rozejmu. Wszystko wskazuje jednak na to, iż PKK ogranicza się póki co do dokonywania egzekucji osób, które walczyły lub miały inny związek z IS. Turcja jako państwo w tym zakresie nie funkcjonuje. Co ciekawe AKP oświadczyło, iż PKK i HDP w tym zakresie współpracuje z „równoległym państwem” F. Gulena. To jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Tymczasem CHP nasiliło krytykę rządu po zamachu w Suruc co oddala perspektywę stworzenia wielkiej koalicji i przybliża wybory.

Zamach w Suruc miał wiele aspektów, jedno jednak jest pewne – ukazał w jak głęboki kryzys wciągnęła Turcję nieumiejętna polityka wewnętrzna i zewnętrzna Turcji. Teraz Turcja ma kilka problemów: brak rządu, nowe wybory za pasem, nieuchronną konfrontację z IS oraz możliwą konfrontację z PKK. Na krótką metę konfrontacja z PKK może przynieść Erdoganowi korzyść (eliminację HDP z parlamentu) jednak na dłuższa metę będzie katastrofalna dla Turcji.

Witold Repetowicz

Reklama
Reklama

Komentarze (12)

  1. Juno

    Nie można od tak sobie zniszczyć PKK i HDP, każdy kto sądzi inaczej poznał życie z gier komputerowych i starcrafta. Katastrofalne dla Turcji dlatego, ponieważ Kurdowie są liczącą się siłą w Turcji, mają rozwiniętą sieć informatorów, to jest w gruncie rzeczy partyzantka z poparciem ludności, antagonizowanie ponowne tych bojowników o wolność narodu kurdyjskiego jest najgorszą opcją, doprowadziłoby do walk wewnątrz państwa, takich jak na Ukrainie.

    1. xxx

      Też tak myślę. Dobre pytanie, komu jest to na rękę? Bo bez "zysku" dla kogoś to chyba nikt by nie podejmował takich działań. Wiadomo, że to może się skończyć nieciekawie...

  2. gosc

    Wojna domowa w Turcji moze byc na reke Erdoganowi we wprowadzeniu sila wladzy wojskowej lub likwidacje opozycji i przez to osiagniecie lepszych wynikow jego partii AKP. Co rowniez mogloby doprowadzic do zmiany systemu na prezydencki.

  3. Are

    Po co Erdogan na siłę szuka wrogów w Kurdach, po co turecka armia/decydenci akurat teraz atakują irackich Kurdów? By atak na "bazy PKK w Iraku" pokazał tureckim nacjonalistom, ewentualnym wyborcom MHP, iż atak na IS jest "wymuszony", a tak naprawdę obecny rząd/AKP chce zwalczać Kurdów. I stąd zapewne te następne, bezsensowne pomówienia Kurdów, tym razem o współpracę HDP z Gulenem. W praktyce AKP w ten sposób nie przekona do siebie wyborców MHP, tylko będzie mieć otwarte dwa konflikty: AKP/MHP a HDP/PKK/YPG i AKP/IF a IS. Pewnie Erdoganowi chodzi o "wskazanie narodowi wroga" i "konsolidację narodu wokół wodza w czasie zbrojnego konfliktu", a przede wszystko wykluczenie HDP z przyszłych wyborów. Gdyby mu się to udało to ma dużą szansę na wygranie drugich wyborów i wprowadzenie "stanu wyjątkowego" lub wręcz modelu władzy prezydenckiej/wodzowskiej. Ale... Polityka Erdogana to polityka na krótką metę, jest ryzykowna i po prostu szkodliwa dla Turcji. Drugi po Putinie wielbiciel "jazdy na tygrysie". Teraz, dla krótkoterminowych korzyści dąży do ostrej polaryzacji społeczeństwa (analogicznie jak Putin). Szansa na wprowadzenie władzy prezydenckiej jest praktycznie żadna, chyba że w postaci władzy wodzowskiej w trakcie otwartej wojny. A jakie będą tego koszta? Już nie tylko wojna Turcji z Syrią, ale wojna w Turcji, i wszystkie wynikające z tego wady i nieprzyjemności. Na korzyść Erdogana przemawia konflikt USA/UE z putinowską ekipą w Moskwie. Ani amerykanie. ani państwa UE nie mogą sobie w takiej sytuacji pozwolić na zerwanie współpracy z tureckim rządem. W tym świetle za bardzo niekorzystne dla Erdogana należy uważać porozumienie/współpracę USA/UE z Iranem.

  4. Mireq

    Prędzej czy później Turcja będzie musiała przyznać Kurdom niepodległość, może to co teraz widzimy jest właśnie drogą w tym kierunku, Tego życzę Turkom i Kurdom, dla obu narodów to przyniesie same korzyści.

  5. Takeha

    Biorąc pod uwagę ostatnie ataki na PKK, Erdoganowi nie chodzi o ISIS. Po ostatnich wyborach stwierdził "spróbowaliśmy demokracji ale się nie sprawdziła" -to zjednoczeni Kurdowie odebrali mu władze absolutną w Turcji. Wszystko wskazuje na to że bedą nowe wybory, a Erdogan nie chce powtórzenia sytuacji z ostatnich wyborów, potrzebuje władzy nie potrzebuje Kurdów. Dlatego teraz pokazuje się Turkom jako niezłomny polityk walczący z terroryzmem niezależnie od sztandaru, a głównym celem jest sprowokowanie Kurdów do jakiejkolwiek odpowiedzi tak by wykluczyć ich ugrupowanie z wyborów. Bez Kurdów w parlamencie będzie mógł robić co chce. Oczywiście wybuchnie wojna z Kurdami, ale jest to cena którą, wydaje się, jest gotów zapłacić

    1. Men

      Ciekawe czy będzie aż tak głupi. Mimo wszystko zawieszenie broni i relatywny spokój w płd-wsch Turcji był jednym z jego niewielu rzeczywistych osiągnięć.

  6. Kilo

    "Wszystko wskazuje jednak na to, iż PKK ogranicza się póki co do dokonywania egzekucji osób, które walczyły lub miały inny związek z IS." Ladne mi "ogranicza sie". Bojowki mordujace tureckich i innych obywateli w odwecie za zamach to nie jest takie znowu ograniczanie sie. Autorze, jednego nie rozumiem (choc moj komentarz pewnie zniknie). Jak to jest, ze prawdziwie lewacka bojowka jaka jest PKK (mowie to jako osoba o lewicowych pogladach) cieszy sie takim uznaniem i poparciem a umiarkowane w swoich pogladach, wywazone rzady UE co rusz doczekuja sie przydomkow "europejskie lewactwo". PKK to grupa na miare partyzantki Che Guevary - niemal identyczna ideologia i sposoby dzialania. Nie znaczy to, ze to nie sa sensowni ludzie - ja nawet uwazam, ze bardziej niz dzisiejsi nacjonalisci o religijnej podbudowie z Europy, ze juz o polzwierzetach z ISIS nie wspomne. Rozumiem poparcie dla nich, rozumiem sposob ich uwodzenia swoja historia. Ale nazywajmy rzeczy po imieniu - PKK i ruch kurdyjskiego wyzwolenia to ruch na wskros ultralewicowy, czyli taki, ktory realizacje lewicowej ideologii (zazwyczaj opartej na marksizmie) planuje osiagnac poprzez rewolucje i czyn zbrojny (czegos takiego na pewno nie robi "europejskie lewactwo", zreszta to zadne lewactwo tylko cieple buly). Znamy swoja historie i historie innych krajow, w ktorych takie partyzantki przerodzily sie w rzady. Rzadko ktory wyszedl na tym lepiej. Ja rozumiem Turkow i Erdogana, ze wybor pomiedzy IS u bram a PKK w srodku to wybor pomiedzy cholera a rakiem. I pisze to jako uwazny czytelnik "Wojny Partyzanckiej" Ernesto "Che" Guevary i "Kapitalu" Karola Marksa, nie nacjonalista nabity kilkoma frazesami sfrustrowanych dziadkow.

    1. Witold Repetowicz

      Po pierwsze - osoby powiazane z IS toterrorysci a w likwidowaniu terrorystów nie widze nic zlego, zasadniczo powinna to byc rola panstwa ale jesli panstwo nie dziala zastepuje je panstwo rownolegle. Po drugie - ja nie operuje etykietkami lewacki/nie-lewacki - ja oceniam dzialanie - YPG w Syrii zabija terrorystow a "umiarkowane rzady UE" chca otaczac ich opieka psychologiczna i poddawac programom rehabilitacyjnym - ja to oceniam a nie etykiety. Po trzecie - radze nieco pogłebic wiedze o PKK, YPG i HDP, "ultralewicowe poglądy" to tylko schemat, natomiast jakby pan doczytał moje relacje z Rożawy to by Pan zobaczył że YPG/PYD nie prowadzi kampanii walki z religiami, YPG/PYD nie podwaza wlasnosci prywatnej i moge jeszcze dlugo wymieniac roznice miedzy praktyka Rozawy organizowana wg projektu Ocalana a teoria marksizmu i praktyka obozu sowieckiego. Niewiele to ma wspolnego.

    2. Jones

      Mi osobiście PKK bardzo przypomina PPS- Frakcję Rewolucyjną, nie można zapominać również o tym, że na bliskim wschodzie nurty skażone marksizmem są bardzo popularne zaczynając od arabskich nacjonalistów z Baas po islamskich socjalistów pokroju Kadafiego z jego "zieloną książeczką".

    3. Petros Polonos

      Kilo, 1. Ideologia i praktyka PKK (a tym bardziej PYD i samorządów Rojavy) już dawno nie są markistowskie. Jeśli już chcemy je odnosić do jakiejś znanej w świecie Zachodu tradycji ideowe, to będzie to municypalizm Bookchina. Podstawowym wyróżnikiem jest odrzucenie państwa jako ramy organizacyjnej dla społeczeństwa (na rzecz konfederacji społeczności lokalnych), przyjęcie twardego feminizmu jako głównej siły trzymającej rewloucję n kursie i uznanie, że ekonomia, technologia i ekologia są pochodne wobec struktury społeczno-politycznej. Po polsku popełniliśmy na ten temat książkę (https://freelab2014.wordpress.com/w-strone-demokracji-bezpanstwowej/) przedstawiającą podstawy ideologiczne. W zasadzie wypadałoby już wydać suplement, najlepiej na podstawie badań terenowych i jak będzie jakaś dotacja, to pewnie to zrobimy. Na razie zapraszam do lektury. 2. Jedyny trwale istniejący ruch polityczny, który można sensownie porównywać z konfederalizmem demokratycznym, to Neozapatyści. Porównanie do innych, popularnych ruchów lewicowych są mocno nieuprawnione. Z hiistorycznych przykładó zgodziłbym się jeszcze na Bendy "Polis Równoległe" może. 3. Zgadzam się, że dla Erdogana i jego formacji IS jest nieco bardziej atrakcyjna od PKK. To jest kwestia "sławy mołojeckiej", a poza tym jednak ogląd świata mają nieco bardziej zbliżony. 4. Co do epitetów, to przypominam ugruntowane w historii powiedzenie: nie każdy lewak jest wrogiem, ale każdy wróg jest lewakiem. :-)

  7. tomaszek

    turcy jak ognia boją się że po którejkolwiek stronie granicy powstanie wolne niepodległe państwo kurdyjskie co będzie precedensem i może zakończyć się wyrwaniem spore kawałka terytorium turcji, dlatego chyba turcy wspierali isis żeby rękami islamistów nie dopuścić do powstania takiego państwa na północy iraku? syria i iran z tych samych powodów sojusznikami kurdów nie zostaną i nie wspierają dostatecznie ich walki z isis, na zjednoczenie kurdów z tymi państwami w walce z isis bym nie liczył bo zwycięstwo wzmocniło by kurdów za bardzo, niezły galimatias

  8. tomaszek

    turcja bawiła się zapałkami marki isis no i sobie w końcu zrobiła mały pożar, erdogan jak każdy neodyktator za bardzo uwierzył w swoją wielkość i nieomylność i nie potrafi pojąć że islamiści się wbrew temu co sądzi nie poddadzą jego kontroli

  9. Szmugler

    Panie Witoldzie, skoro jest Pan na miejscu to może jakiś felieton o handlu ropą uprawianym przez ISIS, ponoć Kurdowie to głowni odbiorcy ? nie uważa Pan, że kurdyjska strefa buforowa pomiędzy Turcją a terenami ISIS posłuży Kurdom do opodatkowania przemytu ISIS z Turcji http://www.pri.org/stories/2014-09-16/isis-selling-cheap-oil-its-enemies-syrias-government-kurds http://www.ft.com/cms/s/0/6c269c4e-5ace-11e4-b449-00144feab7de.html#axzz3gqEe1ugR

  10. Men

    Dlaczego uważa Pan, że rząd Erdogana nieuchronnie musi skonfrontować się z IS? Może po prostu zmienić politykę z życzliwej neutralności na tą... no cóż, mniej życzliwą. Albo nie zmieniać jej w ogóle i ograniczyć się do odpowiedzi na następne zaczepki. Erdogan i AKP wielokrotnie mówili, że nie dadzą wciągnąć się w wojnę z IS; wybitnie negatywnie do wszelkich większych operacji nastawiona jest też armia. Być może cały incydent rozejdzie się po kościach.

  11. Tyberios

    Czy przypadkiem ten atak terrorystyczny możemy określić jako "pies ugryzł pana", bo relacje Turcji z ISIS były no powiedzmy delikatnie... kontrowersyjne na pograniczu biernego a czasami nawet aktywnego wspierania.

  12. xxx

    dlaczego zniczenie PKK i HDP miałoby być katastrofalne dla Turcji?

    1. uuu

      ponieważ możliwe jest tylko zniszczenie (i to nie zupełne) struktur organizacyjnych HDP i PKK (w mniejszym stopniu), czyli rozpoczęcie tego procesu, oznacza wybuch "małej wojny domowej", która niewątpliwie wzmocni i tak silnych w Turcji islamistów, a z drugiej strony ekstremistyczne ruchy tureckich kurdów i potencjalnie solidarnościowe działania Kurdów w Syrii i Iraku. A kompleksowe rozwiązanie kwestii kurdyjskiej, analogicznie do ormiańskiej na pocz. XX w., nie jest możliwe.

    2. Kilo

      Ja rowniez chcialbym to wiedziec.