Reklama
  • Wiadomości

To opozycja rządzi we Francji

We Francji znów upadł rząd. Premier Sébastien Lecornu zrezygnował, zanim zdążył sfinalizować skład swojego gabinetu. To już trzeci upadek rządu od wyborów parlamentarnych w lipcu 2024 roku – po gabinetach Barniera i Bayrou. Dla prezydenta Emmanuela Macrona to kolejny cios, który podważa jego zdolności do skutecznego przywództwa w kraju i Europie.

Autor. Gouvernment.fr

Francja przez lata była postrzegana jako filar europejskiej stabilności – militarnej, politycznej i symbolicznej. Jednak seria upadków rządów w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy pokazuje, że państwo coraz bardziej grzęźnie w politycznym chaosie. Gdy gabinety zmieniają się co kilka miesięcy, trudno mówić o ciągłości strategicznej. Kraj, który przez dekady wyznaczał kierunek debaty o bezpieczeństwie Europy, dziś sam pogrąża się w wewnętrznej niestabilności.

Dymisja Sébastiena Lecornu, jednego z najbardziej lojalnych współpracowników Macrona, jest szczególnie wymowna. Jeśli nawet tak wierny polityk rezygnuje z kierowania rządem, trudno będzie znaleźć kogoś, kto odważy się wziąć odpowiedzialność w obecnej sytuacji. Zarówno lewica, jak i prawica czekają na swój moment, licząc, że kolejne miesiące osłabią pozycję Pałacu Elizejskiego i otworzą drogę do przejęcia władzy.

Sam Lecornu dziś mówi: „To opozycja rządzi we Francji”.

W obliczu rosyjskiej agresji zagrożeń hybrydowych i narastających napięć w Europie kontynent nie może sobie pozwolić na osłabienie jednego z kluczowych państw Unii i NATO.

Jeśli Paryż chce zachować rolę filaru europejskiej stabilności, musi najpierw przywrócić równowagę wewnętrzną. Bez niej nawet najbardziej ambitne wizje przywództwa pozostaną jedynie deklaracjami. Dla Paryża są to jedynie deklaracje, przerywane częściowymi sukcesami na rzecz Ukrainy lub we współpracy z Polską.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama