Geopolityka
Szef filipińskiego MSZ "wyprasza" Chińczyków
Minister spraw zagranicznych Filipin Teodoro Locsin Jr. w nieparlamentarnych słowach skomentował na Twitterze chińską obecność na filipińskich wodach. „Chiny, przyjaciele, jak by to grzecznie ująć?” – rozpoczął Locsin anglojęzycznego tweeta. „Wyp…” („get the f… out”) – dokończył.
2-letni dyplomata skomentował w ten sposób chińską aktywność na należnych Filipinom wodach Morza Południowochińskiego; rząd w Manili nazywa je Morzem Zachodniofilipińskim. Oskarżył przy tym Pekin o prowadzenie tam tych samych działań, za które krytykuje on Filipiny i porównał komunistyczny rząd do „szpetnego przygłupa”.
China, my friend, how politely can I put it? Let me see… O…GET THE FUCK OUT. What are you doing to our friendship? You. Not us. We’re trying. You. You’re like an ugly oaf forcing your attentions on a handsome guy who wants to be a friend; not to father a Chinese province … https://t.co/KTv1TOQvN7
— Teddy Locsin Jr. (@teddyboylocsin) May 3, 2021
Niektórzy z komentujących wypowiedź internautów gratulowali Locsinowi odwagi, inni zwracali uwagę na język nieprzystojący szefowi MSZ. Część obserwatorów widzi w takiej retoryce naśladowanie tzw. wilczej dyplomacji, czyli konfrontacyjnego sposobu, w jaki Chiny w ostatnich latach prezentują swoje stanowisko na arenie międzynarodowej.
Niedyplomatyczna wypowiedź padła w czasie trwających od wielu tygodni napięć i wymian not między oboma państwami w związku z sytuacją na spornym akwenie. W marcu w rejonie płycizny Scarborough, leżącej wewnątrz filipińskiej specjalnej strefy ekonomicznej, wykryto około 200 chińskich kutrów i innych jednostek. Pod koniec kwietnia filipińska marynarka wojenna i straż przybrzeżna rozpoczęły w tym rejonie ćwiczenia.
Tweet Locsina trafił do sieci w poniedziałek, tuż po tym, gdy kierowany przez niego resort odrzucił pretensje Pekinu do filipińskich wysp i leżącej około 240 km od głównej wyspy kraju płycizny Scarborough. Skrytykowano także dyplomatyczną i wojskową reakcję Chin na trwające manewry.
Władze w Manili oskarżyły Chińczyków o śledzenie filipińskich załóg. Według oświadczenia MSZ, załogi chińskich okrętów miały także podejmować próby blokowania biorących udział w ćwiczeniach jednostek, dokonywać niebezpiecznych manewrów i nadawać konfrontacyjne komunikaty radiowe. Jak podaje CNN Philippines, w prowadzonych od przeszło tygodnia ćwiczeniach bierze udział około 300 filipińskich marynarzy.
26 kwietnia Chiny skrytykowały manewry żądając od rządu w Manili, by ten „powstrzymał działania komplikujące sytuację i prowadzące do eskalacji sporów”. Żądania te odrzucił dwa dni później filipiński minister obrony Delfin Lorenzana.
Czytaj też: Filipiny odbierają brazylijskie Guarani 6x6
Z kolei 29 kwietnia głos w sprawie zabrał prezydent Filipin Rodrigo Duerte. Stwierdził, że choć jego kraj ma wobec Chin dług z wielu powodów, m.in. dostarczenia darmowych szczepionek przeciwko koronawirusowi, to interes narodowy nie może być obiektem negocjacji. Jak dodał, Manila nie wycofa okrętów z wód, które w myśl międzynarodowego prawa morskiego leżą wewnątrz filipińskiej specjalnej strefy ekonomicznej.
Pekin zgłasza historyczne pretensje do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego należących do okolicznych państw – poza Filipinami także Wietnamu, Malezji i Brunei. Chińczycy zbudowali tam wiele sztucznych wysp, wznosząc na nich infrastrukturę wojskową
W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze oddalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin. Władze w Pekinie zignorowały jednak jego orzeczenie, a na spornym obszarze stale dochodzi do incydentów.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie