Rosjanie zmieniają taktykę. Zmierzch strategicznych bombowców?

Na sprawę zmiany rosyjskiej taktyki zwrócił uwagę kanał „Wojenyj Oswiedomitiel”, który zwrócił uwagę, że rosyjskie dowództwo po prawie 4 latach wojny dostrzegło, że dotychczasowe ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną nie są w pełni skuteczne. Winę za to przypisuje się… lotnictwu dalekiego zasięgu, czyli bombowcom – głównie Tu-95 i Tu-160. Dlaczego?

Przygotowania do ataków z wykorzystaniem tych samolotów trwają kilka dni. Samoloty trafiają do baz, w których są uzbrajane i tankowane. Do tego uruchamiana jest łączność, która zdradza początki aktywności lotnictwa strategicznego. Te schematyczne działania są łatwo wykrywalne i rozpoznawane przez Ukraińców i ich sojuszników. Dodatkowo, starty samolotów i ich przelot do stref zrzutów są wykrywane m.in. przez satelity. To daje Ukraińcom pewność, że w ciągu kilku godzin nad Ukrainę wlecą pociski manewrujące. To z kolei umożliwia przygotowanie obrony przeciwlotniczej, rozśrodkowanie i ukrycie sił, które potencjalnie mogą być celem ataków – szczególnie chodzić może o wycofanie lotnictwa z zagrożonych baz.

Zamiast angażowania lotnictwa strategicznego, Rosjanie coraz częściej stosują inne warianty uderzeń – wykorzystują więcej wyrzutni lądowych pocisków manewrujących, m.in. Iskander-K, oraz angażują większe siły lotnictwa taktycznego, które wykorzystują pociski skrzydlate Ch-59/69, oraz myśliwców MiG-31K, które używają pocisków aerobalistycznych Kindżał.

Dzięki tej taktyce Ukraińcy mają znacznie mniej czasu na reakcje niż przy atakach z wykorzystaniem bombowców strategicznych.

Bombowce strategiczne wciąż pozostają ważnym ogniwem w triadzie uderzeniowej Rosji, jednak ich użytkowania w określonych przypadkach może być zarzucane na rzecz szybszych i bardziej elastycznych środków, których przygotowanie nie sygnalizuje jednak zbliżającego się ataku.