Geopolityka
Stany Zjednoczone wzywają Turcję do unikania niepotwierdzonych oskarżeń
Sekretarz stanu John Kerry zaapelował w rozmowie telefonicznej z ministrem spraw zagranicznych Turcji Mevlutem Cavusoglu, aby Ankara z większym umiarem wypowiadała się na temat możliwych powiązań puczystów z zagranicą i unikała gołosłownych oskarżeń pod adresem USA.
John Kerry oświadczył w rozmowie z Cavusoglu, że "wszelkie insynuacje czy przypuszczenia dotyczące roli Stanów Zjednoczonych w inspirowaniu puczu są z gruntu fałszywe i mogą okazać się głęboko szkodliwe dla relacji dwóch sojuszników w NATO" – poinformował w sobotę rzecznik Białego Domu John Kirby.
Zdaniem szefa amerykańskiej dyplomacji Stany Zjednoczone i Turcja "powinny się skoncentrować na zwalczaniu Daesh" – zaznaczył rzecznik.
Kerry, który przebywa aktualnie w Luksemburgu, zwrócił się też do szefa tureckiej dyplomacji z sugestią, aby w śledztwie dotyczącym próby przewrotu wojskowego przestrzegać zasad państwa prawa, podtrzymując wcześniejszą propozycję władz amerykańskich w sprawie pomocy prawnej w wyjaśnieniu okoliczności buntu tureckich wojskowych wobec władz w Ankarze.
Wcześniej w sobotę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zażądał od władz USA wydania lub aresztowania mieszkającego w USA opozycyjnego kaznodziei muzułmańskiego Fethullaha Gulena. Erdogan zwrócił się o ekstradycję Gulena bezpośrednio do prezydenta Baracka Obamy.
Czytaj też: Zamach stanu w Turcji. Erdogan umocnił pozycję.
Podczas konferencji prasowej zwołanej w sobotę w Saylorsburg w Pensylwanii Gulen nazwał oskarżenia Erdogana "kłamliwymi". Podkreślił, że od 15 lat przebywa za granicą, nie śledzi z bliska rozwoju wydarzeń w Turcji i nie ma pojęcia kim mieliby być jego zwolennicy w Turcji. Podkreślił, że nie ma zamiaru wracać do ojczyzny i nie uczyniłby tego, nawet jeśli pucz by się udał.
Jego zdaniem, bunt wojskowych przeciwko obecnemu rządowi mógł być zainicjowany albo przez opozycję, albo nawet przez zagorzałych stronników Erdogana.
Nieudana próba puczu, która pociągnęła za sobą śmierć 265 osób – 161 cywilów oraz policjantów i 104 osób zaangażowanych czynnie w przewrót, może skutkować ogromnym chaosem w tureckich siłach zbrojnych – zauważa agencja Associated Press.
Aresztowano już 3 tys. wojskowych podejrzanych o udział w puczu.
Czytaj też: Zamach stanu w Turcji [AKTUALIZACJA].
Turcja jest ważnym państwem członkowskim Sojuszu Atlantyckiego. "Z tej przyczyny Stany Zjednoczone z wielką uwagą śledzą rozwój wydarzeń w Turcji uważanej dotąd za solidnego i stabilnego partnera wojskowego USA" – pisze AP.
Szczególny niepokój budzi sytuacja bazy powietrznej Incirlik, skąd siły amerykańskie dokonują uderzeń na bojowników Daesh w Syrii i Iraku. Stacjonują tam również przeznaczone do zadań rozpoznawczych niemieckie myśliwce Tornado wraz z samolotem-cysterną. Baza nie jest w pełni funkcjonalna po zamknięciu w piątek przestrzeni powietrznej Turcji dla samolotów wojskowych w następstwie próby puczu.
USA pracują wraz z tureckimi władzami nad wznowieniem "tak szybko jak to możliwe" działań prowadzonych z bazy lotniczej Incirlik – poinformował w sobotę rzecznik Pentagonu.
Czytaj też: Blokada bazy w Incirlik.
Według tureckich władz bezpieczeństwa, w związku z puczem aresztowały one w Incirliku około 100 żołnierzy.
Bolek
Unikajmy rownież niepotwierdzonych oskarżen o interwencję w Wietnamie ! USA są gwarantem pokoju na świecie .
Kosmit
Na zdrowy ludzki rozum - USA obala siłą rząd kraju NATO? W tak niesamowicie amatorski sposób, że już w kilka godzin jest po puczu? Faktycznie niszcząc sojusz, który od początku zimnej wojny jest jednym z fundamentów wpływów USA? I narażając amerykańską broń atomową w Incirlik na przejęcie przez Turków? Jankesi nie są może geniuszami, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, ale samobójcami nie są na pewno. A taki ruch oznaczałby rozwalenie własnej pozycji na świecie w jedną noc, klasyczne "samozaoranie", jak to w internetach ostatnio mówią. Wybacz, ale to jest tak nieprawdopodobne, że nie uwierzę, dopóki nie zobaczę twardych dowodów, czarno na białym. Nie pomyślałeś przypadkiem, że całe to tureckie gadanie o "amerykańskim spisku" ma na celu zmobilizowanie ulicy (jak się okazuje - jednego z głównych filarów siły Erdogana) i utrzymanie jej w bojowych nastrojach? Nic tak nie mobilizuje muzułmańskiej ulicy, jak hasło "Jankesi u bram!". W Egipcie był przewrót wojskowy, zdecydowanie antyislamistyczny i mający ogromne poparcie społeczne, a i tak rozgłaszano plotki, jakoby był on skierowany przeciw "amerykańskiej marionetce, Mursiemu" - po prostu nic nie zapewnia lepiej przychylności ulicy na Bliskim Wschodzie, niż nazwanie wroga "amerykańską marionetką".