Reklama

Geopolityka

Spotkanie Kim-Mun: porozumienie ws. denuklearyzacji i pokoju na Półwyspie Koreańskim

Fot. president.go.kr
Fot. president.go.kr

Zgodziliśmy się, że należy przeprowadzić denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego i będziemy w tej sprawie ściśle współpracować – powiedział w piątek prezydent Korei Płd. Mun Dze In po podpisaniu wspólnego oświadczenia z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem. Podpisany dokument zapowiada także zawarcie układu pokojowego formalnie kończącego wojnę koreańską. Piątkowy szczyt był pierwszym od 11 lat spotkaniem przywódców obu państw.

"Podczas szczytu obaj przywódcy odbyli poważne i szczere dyskusje o sposobach denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, zbudowania trwałego pokoju i rozwoju relacji Korei Południowej i Północnej" - poinformował rzecznik południowokoreańskiego prezydenta

Wcześniej urzędnicy w Seulu informowali, że Kim powiedział Munowi w czasie spotkania, że nie będzie już "zakłócał jego snu" próbami rakietowymi. Przed szczytem północnokoreański dyktator ogłosił wstrzymanie prób jądrowych i startów międzykontynentalnych rakiet balistycznych, ale nie podawał szczegółów w sprawie likwidacji swojego arsenału nuklearnego.

Podpisana w Panmundżon deklaracja mówi o wspólnym dążeniu obu Korei do przekształcenia rozejmu w układ pokojowy formalnie kończący wojnę z lat 1950-1953. "W tym roku, na który przypada 65. rocznica rozejmu, Korea Południowa i Północna zgodziły się aktywnie starać się o trójstronne spotkania z udziałem obu Korei i USA, oraz czterostronne spotkania z udziałem obu Korei, USA i Chin, by ogłosić koniec wojny i zbudować stały i solidny pokój" - napisano w dokumencie.

Budowę "wiecznego pokoju na Półwyspie Koreańskim" oraz wstrzymanie wszelkich form wrogości pomiędzy państwami zapowiedział w swoim przemówieniu prezydent Mun. Przemawiający po nim Kim podkreślał, że Koreańczycy po obu stronach granicy są "braćmi tej samej krwi" i zapowiedział "nową erę pokoju" w dwustronnych relacjach.

Przywódcy obu państw koreańskich zgodzili się również częściej organizować spotkania. Według podpisanej deklaracji południowokoreański prezydent złoży jesienią oficjalną wizytę w Pjongjangu. Kim Dzong Un oświadczył oświadczył natomiast, że odwiedzi siedzibę południowokoreańskiego prezydenta w Seulu, jeśli tylko zostanie zaproszony.  

Rano Kim i Mun dyskutowali za zamkniętymi drzwiami w Domu Pokoju w Panmundżomie przez niecałe dwie godziny. Po południu wspólnie zasadzili sosnę, która stanowi symbol pojednania pomiędzy dwoma państwami, podzielonymi w wyniku wojny w latach 1950-1953. Wieczorem Mun wyda na cześć Kima powitalną kolację, na którą zaproszona została również żona północnokoreańskiego dyktatora Ri Sol Dziu.

Piątkowy szczyt jest trzecim w historii i pierwszym od 11 lat spotkaniem przywódców dwóch Korei, które formalnie znajdują się wciąż w stanie wojny. Na wstępie rozmów Kim i Mun deklarowali chęć rozpoczęcia procesu pokojowego.

Kim przybył do Panmundżomu wraz z delegacją wysokich rangą urzędników swojego reżimu, w tym jego siostrą Kim Jo Dzong. Munowi towarzyszy siedmiu członków jego rządu, w tym ministrowie obrony i zjednoczenia.

Zdaniem komentatorów szczyt Kim-Mun nada ton planowanemu na maj lub czerwiec spotkaniu Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Trump informował niedawno, że rozważane są cztery możliwe daty i pięć możliwych lokalizacji tego szczytu, który byłby pierwszym spotkaniem przywódców USA i Korei Płn. w historii. Zaznaczył jednak, że szczyt może wcale się nie odbyć.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. fgh

    Kiedyś jego tatuś podobnie ściemniał - \"wpuściliśmy obserwatorów do elektrowni, jest OK. Znieście sankcje, dajcie uran do elektrowni, bo już jesteśmy grzeczni a te brakujące ilości uranu gdzieś się zgubiły...\". Teraz jest podobnie. Brakło kasy na zbrojenia, to trzeba poczynić kilka pustych gestów, żeby znieść sankcje i dostać brakujące surowce do produkcji broni i dalej szopka się kręci.

  2. Bestia

    No chyba nikt na świecie nie wierzy że Korea Północna wystrzeliła by pocisk na jakiekolwiek amerykańskie miasto. No i co dalej? W odpowiedzi dostali by ich ze sto i koniec wszystkiego.

  3. requć

    Tylko bardzo mocno naiwny uwierzy że Kim pozbędzie się aspiracji atomowych. Po kilku udanych testach rakiet dalekiego zasięgu Korea Płn może pozwolić sobie na udawanie zbliżenia wykorzystując fakt że Trump jest mocno zajęty Iranem i chce mieć spokój na Pacyfiku. Trump też boi się eksportu technologii nuklearnych z Chin i Korei do Iranu po zerwaniu porozumienia z Iranem do czego na pewno wkrótce dojdzie. Kim ma mocne karty, w zasadzie to on je rozdaje. Ładunki nuklearne już ma, przetestowane środki do ich przenoszenia również (zebrał gigantyczną ilość danych telemetrycznych z testów), potrzebuje czasu na teoretyczne poprawki, dalszą miniaturyzację głowic i optymalizację fazy powrotu do atmosfery itp. W zasadzie Kim ugra pomoc międzynarodową (w tym żywnościową), środki, czas na dalsze badania a zerwać porozumienie będzie mógł zawsze kiedy będzie tylko chciał. Co więcej z moralnego punktu widzenia będzie miał rację biorąc pod uwagę jak Trump przestrzega porozumienia z Iranem oraz jak USA zagwarantowały nienaruszalność Krymu. W zasadzie większej izolacji Korei już być nie może Kim może tylko zyskać. I właśnie to robi.

  4. Chiny maja sukces

    jak Trump sie na to zgodzi będzie po USA w Azji. Najpierw Kim Jon Un pojechał do Chin po instrukcje i zgodę.... Teraz koniec wojny i denuklearyzacja (nie do sprawdzenia) Pobyt USA w tej części swiata będzie ZBĘDNY - w ten sposób Chiny kopną w zadek USA .... a Trump ogłosi \"sukces\" Ale to sukces Chin a nie USA. Chiny zainwestuja w Koree Pn zamiast Rosji która Kim ewidentnie kopnął w zadek ( a to akurat jest wspaniałe), umowy Putina na dostawe sprzetu wojskowego i eksploatacje metali ziem rzadkich w Korei szlag trafił. Jedynym zwycięzcąsa tu Chiny Co nastepne ? Tajwan czy Japonia ?, myśle że Tajwan, do wycofania marines z Japonii dojdzie za 10-20 lat. Dla nas nauka - sankcje na Rosję powinny byc RZECZYWISTE a nie medialne. Przywódcy z drugiego rządu pozbedą sie szybko Putina gdy naród zacznie głodować (zarabiac po 100 USD m-c) Tak załatwiono Kima i teraz czas na Putina Było by dobrze żeby rozbroic rosje raz na zawsze a byc może podzielic aby nigdy juz niebyła niebezpieczna dla sąsiadów

  5. Radosław

    Umiłowany przywódca tow. Kim Dzong Un zadecydował o chwilowym przyczajeniu się w walce rewolucyjnej i o podreperowaniu gospodarki i wizerunku partii. Taki ruch nazywa się NEP, w Chinach praktykuje się go od 1989 r. w Wietnamie trochę krócej. Teraz na świetlaną drogę wstąpiła Korea Płn. Wszystko po to, aby jak mawiał tow. Lenin kapitaliści nam sprzedali sznurek, na którym ich samych powiesimy.

  6. cynik

    No to Kim zrozumiał przesłanie jakie mu Trump wysłał okładając Syrię rakietami. Pytanie jak długo to porozumienie będzie istnieć? Pół roku? Rok?

  7. Jaś

    Jeśli ktoś wierzy temu północnokoreańskiemu despocie, to jest bardzo naiwny, mówiąc delikatnie. On chce tylko zyskać czas na reanimację swojego ulubionego programu.