- Analiza
- Wiadomości
Spór o kształt polskiej floty. Marynarka Wojenna potrzebuje doktryny morskiej
28 marca br. w auli Biblioteki Głównej Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni odbyło się posiedzenie Rady Budowy Okrętów. Wszyscy uczestnicy zadeklarowali pilną potrzebę budowy nowoczesnej Marynarki Wojennej, nie ma jednak zgody, jak siły morskie mają ostatecznie wyglądać.
Posiedzenie miało się rozpocząć wystąpieniem Inspektora Marynarki Wojennej RP - wiceadmirała Ryszarda Demczuka na temat nowego systemu dowodzenia Polską Marynarką Wojenną, ale niestety admirał nie przyjechał. Byli za to reprezentanci Sejmu, przemysłu, ośrodków naukowych (w tym Akademii Marynarki Wojennej i Centrum Techniki Morskiej), a także duża grupa ludzi, którzy swoją wiedzą chcą pomóc w odbudowie naszych sił morskich.
Niestety wcale to nie oznacza, że ktoś takiej pomocy oczekuje. Spotkania podobne do tych jakie zorganizowała Rady Budowy Okrętu są bowiem inicjatywą oddolną, które z dotychczasowego doświadczenia nie mają żadnego wpływu na decyzje Ministerstwa Obrony Narodowej. Z drugiej strony każda taka konferencja zwiększa świadomość morską w społeczeństwie i grono zwolenników budowania okrętów, co utrudnia politykom podejmowanie decyzji jeszcze bardziej ograniczające siły morskie.
Podzielony jest również przemysł, zarówno jeżeli chodzi o ocenę swoich możliwości, jak i kwestię podziału, co i kto będzie robił. Znamienne jest to, że w wystąpieniu profesora Pawła Soroki „Budowa nowych okrętów dla Marynarki Wojennej RP jako impuls dla polskiej gospodarki i szansa na stworzenie potencjału niezbędnego dla ochrony szlaków morskich”, które rozpoczynało posiedzenie, przy wyliczaniu podmiotów stanowiących zaplecze produkcyjno – remontowe i innowacyjne Marynarki Wojennej, w części produkcyjnej nie wymieniono Gdyńskiej Stoczni Remontowej NAUTA, natomiast w części naukowo – badawczo – rozwojowej nie wymieniono Akademii Marynarki Wojennej.
Według profesora Soroki: „w działaniach na rzecz odbudowy i modernizacji Marynarki Wojennej RP największą rolę powinny odegrać cztery stocznie: Stocznia Marynarki Wojennej S.A. z Gdyni, Morska Stocznia Remontowa „Gryfia” S.A. w Szczecinie i Świnoujściu oraz będące częścią Remontowego Holdingu: Stocznia Remontowa Shipbuilding S.A. (dawna Stocznia Północna) i Gdańska Stocznia „Remontowa”.
W przypadku naszego zaplecza naukowo – badawczo – rozwojowego podkreślał: „Istnieją w Polsce ośrodki badawczo- rozwojowe działające lub mogące działać na rzecz Marynarki Wojennej, mianowicie Centrum Techniki Morskiej S.A. i Centrum Techniki Okrętowej S.A. oraz dwie uczelnie: Politechnika Gdańska i Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny”.
Takich różnic zarówno w wystąpieniach jak i rozmowach kuluarowych jest niestety więcej. Trudno wiec będzie wypracować jednolite stanowisko, które pozwoliłoby wspierać taką a nie inną drogę rozwoju naszych sił morskich. Nie ma zgodności w kluczowej sferze, czyli co do zadań, jakie globalnie ma wypełniać nasza Marynarka Wojenna. Z jednej strony są więc zwolennicy tzw. „floty bałtyckiej”, której głównym zadaniem ma być obrona naszych granic morskich i czego zresztą zwolennikiem jest obecne Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Z drugiej strony jest coraz więcej głosów, że jako element obrony wspólnej Paktu Północnoatlantyckiego nie możemy się zamykać na własnym podwórku i musimy być gotowi do pomocy wszystkim krajom NATO. Takiego zdania był m.in. kmdr prof. dr hab. Tomasz Szubrycht z Akademii Marynarki Wojennej. W swoim referacie (który postaramy się streścić w oddzielnym materiale na portalu Defence24.pl) przypomniał on, że poza punktem 5 traktatu, na który powołują się wszyscy w Polsce jest jeszcze punkt 3: „Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego Traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści”. Zadał on również bardzo proste pytanie: „Jeżeli chcemy importować ropę naftową i gaz ziemny, to czy statki będą pływały tylko po Bałtyku?”
Inny spór dotyczył wyposażenia okrętów podwodnych w broń odstraszania. I tu mówi się wieloma głosami. Z jednej strony udało już się przekonać bardzo dużo posłów w Sejmie, że rakiety dalekiego zasięgu są potrzebne jako broń strategiczna, a z drugiej strony mamy przedstawiciela Marynarki Wojennej, który stwierdził, że przecież zaplanowano rakiety do zwalczania okrętów nawodnych z opcją zwalczania celów lądowych w strefie przybrzeżnej, a najważniejsze dla okrętów podwodnych jest zwalczanie zespołów desantowych na Bałtyku.
Kolejny raz widać jak bardzo brakuje konkretnej doktryny morskiej, która wskazywałaby jak rzeczywiście powinna docelowo wyglądać Marynarka Wojenna. I to główna przyczyna niewypracowania jednolitego stanowiska w tej sprawie. A może o to w tym wszystkim właśnie komuś chodzi.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]