Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Rosyjska propaganda w natarciu. Na celowniku polski imperializm i Rzeź Wołyńska

Pod koniec lutego br. pisałem, że polsko-rosyjska „cicha wojna” już trwa. Podkreślałem wtedy, że w tle konfliktu na Ukrainie Warszawa i Moskwa wymierzają sobie coraz dotkliwsze ciosy w obszarze polityki historycznej. Wymieniałem także pierwsze ofiary tego konfliktu: „Idę”, Armię Krajową i „Czterech Śpiących”. W ostatnich dniach możemy obserwować kolejny etap tych zmagań. Tym razem wiodące narracje Kremla to: odbudowa polskiej strefy wpływów w Europie Wschodniej przy wsparciu Stanów Zjednoczonych oraz polski rewizjonizm historyczny, który najpełniej ma się objawiać w celowym zacieraniu pamięci o Rzezi Wołyńskiej. 

Mural obrazujący ofiary Rzezi Wołyńskiej. Fot. Wikipedia
Mural obrazujący ofiary Rzezi Wołyńskiej. Fot. Wikipedia

Pierwsza konstrukcja propagandowa, którą rosyjskie media rozpowszechniają ze szczególnym natężeniem od kilku dni ma związek z trzema informacjami, które dotyczą:

 

- uszczelnienia granicy Polski z obwodem kaliningradzkim (chodzi m.in. o budowę nowych wież wartowniczych i kupno sprzętu dla Straży Granicznej),

- wzmacniania polskich jednostek wojskowych na wschodzie kraju i ich uzbrajania w nowoczesny sprzęt (np. armatohaubice Krab),

- budowy muru wzdłuż linii demarkacyjnej ustalonej podczas szczytu w Mińsku a oddzielającej okupowany Donbas od terytoriów kontrolowanych przez rząd w Kijowie. Konstrukcja ta ma być sfinansowana z polskiego kredytu w wysokości 100 mln euro.

 

Łączenie tych informacji przez rosyjskie media ma jeden cel: rozbudzanie świadomości historycznej Rosjan w taki sposób by pokazać im, że ich odwieczny wróg tj. Polska odbudowuje swoją strefę wpływów w Europie Wschodniej przy wsparciu wojskowym USA (ten aspekt obrazuje się doniesieniami o ćwiczeniach US Army na polskich poligonach i rozbudowie bazy antyrakietowej w Redzikowie) i NATO. Taki trend narracyjny w naturalny sposób odwołuje się do okresu tzw. Wielkiej Smuty i pełni ważną rolę tłumaczącą społeczeństwu pogarszającą się sytuację ekonomiczną w Rosji. „Rosjanie musicie być zwarci i gotowi do wyrzeczeń jak w czasach Kuźmy Minina  i Pożarskiego by odeprzeć zewnętrznych wrogów” – zdaje się mówić Kreml, a jego przekaźnikami są media i Cerkiew.

 

Druga rosyjska konstrukcja propagandowa uderzająca w ostatnich dniach w Polskę dotyczy Rzezi Wołyńskiej. Usłużni władzy rosyjscy publicyści stali się w ostatnich dniach "jedynymi sprawiedliwymi" broniącymi pamięci ofiar UPA z 1943 r. (do tego celu został także wykorzystany "polski" jurgieltnik Jakub Korejba na łamach Sputnika). Taka konstrukcja propagandowa trafia z jednej strony na podatny grunt w polskich środowisk kresowych i nacjonalistycznych, z drugiej wpisuje się w klasyczną rosyjską politykę historyczną. Mam tu na myśli łączenie sprawy zbrodni katyńskiej z wołyńską i na tej bazie podejmowanie prób bagatelizowania sowieckiego udziału w mordzie na polskich oficerach w 1940 r. Odbywa się to w myśl uproszczenia: "skoro prezydent Komorowski pomija Rzeź Wołyńską to dlaczego uwypukla wydarzenia z Katynia? Zapewne dlatego, że jest zaciekłym rusofobem". Takie rozumowanie uzupełnia się obrazami "polskich prób negowania prawdy historycznej" przytaczając słowa ministra Grzegorza Schetyny o wyzwalaniu obozu w Auschwitz przez Ukraińców i prezydenta Bronisława Komorowskiego o Katyniu jako największej zbrodni II Wojny Światowej.

 

Polska nie posiadająca od lat spójnej polityki historycznej może w umiarkowany sposób reagować na rosyjskie prowokacje o czym pisałem już w poprzednim komentarzu dotyczącym omawianej problematyki. Miejmy nadzieję, że nasilająca się od lutego br. „cicha wojna” z Rosją zrodzi potrzebę stworzenia jej zrębów. Bogatsi o doświadczenia ostatnich miesięcy nie możemy już poddawać w wątpliwość sens tworzenia własnych narracji, które wspierałyby rację stanu państwa polskiego na arenie międzynarodowej, a przede wszystkim stanowiły tarczę chroniącą przed zakusami innych krajów z powodzeniem używających tego narzędzia. Casus „Noworosji” jest tu aż nadto wymowny. Okazuje się, że odpowiednie wykorzystanie polityki historycznej może w sprzyjających warunkach „wytłumaczyć” światowej opinii publicznej prowadzenie polityki awanturniczej, bandyckiej, skutkującej zaborem obcego terytorium. Pamiętajmy, że „Noworosja” nie była jedynym nabytkiem terytorialnym Rosji w okresie panowania carycy Katarzyny. W przyszłości analogiczna narracja może zostać wykorzystana przeciwko Polsce a wtedy będzie trzeba dać jej opór i posiadać do tego odpowiednie środki…

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama