Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

„Przestępcza korporacja”. Struktury i finansowanie Kalifatu

Kalifat, który zajął obszerne tereny Bliskiego Wschodu i części Afryki Północnej, wymaga sprawnego zarządzania. Potrzebna jest koordynacja nie tylko wojska, ale też cywilnych urzędników odpowiadających za zaopatrzenie, propagandę, utrzymanie ładu wewnętrznego, a - przede wszystkim - finansowanie. Jak każde państwo również Kalifat potrzebuje stałego źródła dochodu w celu zapewnienia swym strukturom przetrwania oraz opłacenia urzędników. Pieniądze mogą również odgrywać w późniejszym czasie czynnik akceptacji władzy przez ludność - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Magdalena El Ghamari. 

Fot. Wikpedia.
Fot. Wikpedia.

Władze Kalifatu poprzez swych bojowników zapewniły przyszłemu państwu doskonałe warunki do finansowania swego istnienia. Przez kilka tygodni świat za pomocą międzynarodowych mediów oraz propagandowych materiałów dowiadywał się o brutalności, bezwzględności sił Kalifatu. Obrazy licznych masowych egzekucji ludności cywilnej i pojmanych jeńców skutecznie - jak się wydaje - odwróciły uwagę opinii publicznej od rzeczywistego celu Kalifatu.

Było nim opanowanie regionów, prowincji o strategicznym znaczeniu ze względu na bazę surowcową oraz istniejącą tam infrastrukturę. Służyć miały zapewnieniu bezpieczeństwa ekonomicznego strukturom Kalifatu oraz finansowaniu dalszej ekspansji terytorialnej, propagandowej. Państwo Islamskie na początku utrzymywało się ze sprzedaży ropy naftowej i gazu, wymuszeń, datków darczyńców, okupów płaconych za zakładników. Słowa Władimira Putina potwierdzają te doniesienia. "Jak ustaliliśmy, finansowanie dla PI płynie z 40 państw, w tym także z niektórych państw G20" - powiedział prezydent Rosji Władimir Putin po szczycie dwudziestu najbogatszych państw świata.

Putin nie wymienił państw z grupy G20, z których zdaniem Rosji płyną pieniądze dla Kalifatu. Gospodarz Kremla stwierdził przy tym, że głównym źródłem dochodów Państwa Islamskiego ma być nielegalny handel ropą naftową. "Pokazałem naszym kolegom zdjęcia z kosmosu i zdjęcia lotnicze, na których widać, na jaką skalę jest prowadzony nielegalny handel  ropą i produktami naftowymi. Kolumny samochodów-cystern ciągną się na dziesiątki kilometrów, tak że z wysokości 4-5 tysięcy metrów giną za horyzontem" – powiedział.

Kalifat można porównać do dużej przestępczej korporacji. Według amerykańskiego ministerstwa skarbu, w 2014 roku zdobył co najmniej pół miliarda dolarów rabując banki w zachodnim i północnym Iraku. Ale żołnierze Daesh plądrują też domy, kradną samochody i sprzedają je na części, szmuglują broń i ludzi. Skala procederu rośnie z zajmowanym obszarem. Im więcej ziem dżihadyści podbiją, tym więcej ukradną. Kalifat nie bez powodu porównywany jest do mafii.

Od mieszkańców podbitych terenów wymusza haracze i pseudopodatek koraniczny "zakat". Płacić trzeba za korzystanie z dróg, czy wypłatę pieniędzy z własnego konta. Jeśli hodujesz 100 owiec, żołnierze Daesh zabierają połowę z nich. Wymuszenia przynoszą miesięcznie "zyski" idące w miliony dolarów. 110 milionów w samym 2014 roku przyniosła sprzedaż ropy z szybów naftowych z Iraku i Syrii. W bieżącym roku zyski zmalały – ceny ropy spadły, a koalicja przeprowadza naloty na rafinerie. Ale i bez rafinerii Kalifat zarabia na ropie. Nieobrobiony surowiec wydobyty z ziemi też kosztuje. Terroryści szmuglują go przez granicę w beczkach albo pojemnikach ukrytych w podwoziu ciężarówek. Paserzy przejmują kontrabandę i sprzedają na czarnym rynku.

Na terytoriach odebranych Syrii oraz rządowi w Iraku żyje nawet osiem milionów ludzi. Obywatele Kalifatu zobowiązani są do złożenia przysięgi wierności Kalifowi oraz okazywania przywiązywania do nowych władz. Wyraża się to, przede wszystkim, w podporządkowaniu prawu Szariatu oraz płaceniu nakładanych na ludzi podatków. Muzułmanie stosujący się do zasad Koranu interpretowanych przez Kalifat nie są narażeni na prześladowania ze strony nowych władz. Państwo Islamskie promuje islam sunnicki, który jest dominujący w Syrii, w Iraku zaś Sunnici stanowią trzydziestoprocentową mniejszość.

Sunniccy zwolennicy Kalifatu, jeżeli nawet mają wątpliwości, czy ludność szyicka powinna być prześladowana za rzekome odstępstwo od wiary Proroka, przez władze Państwa Islamskiego są "nawracani" i "edukowani" co to znaczy być prawdziwym wyznawcą Allaha. Bowiem nie każdy, kto głosi: "Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem, jest wolny od grzechu wielobóstwa. Wcale nie ma w dzisiejszych czasach tak wielu prawdziwych muzułmanów, którzy rzeczywiście rozumieją wezwanie Boga, a wiele nurtów islamu wykazuje odstępstwa od prawdziwej doktryny".

Najważniejszą osobą w Kalifacie jest Kalif, Abu Bakr al-Baghdadi, samozwańczy przywódca Państwa Islamskiego, który budzi coraz większy niepokój w państwach zachodnich. Tajemniczy terrorysta w czerwcu stanął na czele Kalifatu, który jest coraz większym zagrożeniem dla całego Bliskiego Wschodu. Jego biografia zawiera wciąż wiele niewiadomych, ale zachodni analitycy przyznają, iż Kalif al-Baghdadi i jego mafijna organizacja są jeszcze bardziej niebezpieczni niż Al-Kaida.

Kalif posiada decydujący głos w każdej sprawie. Na terytorium Iraku namiestnikiem Kalifa jest Abu Muslim Al Turkmani, w Syrii zaś Abu Ali al-Anbari. Bezpośrednio pod namiestników Kalifa podlegają gubernatorzy prowincji, na które podzielono zdobyte terytoria. W Syrii utworzono pięć prowincji, w Iraku siedem. Na obszarze podlegającym ich zwierzchnictwu gubernatorzy realizują politykę prowadzoną przez Kalifat. Przywódca Państwa Islamskiego korzysta ze wsparcia Rady Szury.

Rada pomaga Kalifowi rozstrzygać spory religijne, kształtować zagadnienia doktrynalne, rekomenduje egzekucje. Kolejnym organem są Rady, można je porównać do ministerstw, wyspecjalizowane w konkretnych fragmentach administracji Państwa Islamskiego. Najważniejsze z nich to: Rada Finansów, która odpowiada za zdobywanie funduszy oraz podział zysków na konkretne cele, zadania; Rada Bezpieczeństwa, która dba o przestrzeganie prawa, porządku, jej członkowie wykonują egzekucje; Rada Wsparcia Wojowników - udziela ona niezbędnego wsparcia żołnierzom Kalifatu w postaci pieniędzy, czy też dokumentów mających ułatwić przekroczenie granicy. Rada Medialna zaś to ministerstwo propagandy.

Do jej prerogatyw należy wzbogacanie "oferty informacyjnej" o Państwie Islamskim, promowanie idei kalifatu i dżihadu za pomocą mediów społecznościowych, prasy, materiałów wideo, utrwalanie egzekucji na filmach i zdjęciach. Rada Wojskowa administruje siłami militarnymi Kalifatu. Rada Wywiadu odpowiada za komunikację, wymianę informacji między kalifem, namiestnikami, burmistrzami prowincji oraz przewodniczącymi rad. Rada Prawna jest najbardziej kluczowym elementem rządu Państwa Islamskiego dla ludności zamieszkującej terytorium Kalifatu. Kształtując prawo, wyznacza nowym obywatelom ich uprawnienia, obowiązki i wolności.

Zajęcie przez Państwo centralnych terenów Iraku oraz Syrii, zdobycie kontroli na wielokilometrowych odcinkach granic tych krajów stało się źródłem dochodu z tranzytu samochodowego. Podatek pobierany od kierowców wiozących towar uzależniony jest od tego co oraz jak dużym autem transportują - każdego dnia przynosi on tysiące dolarów zysku: 300 dolarów ciężarówka z żywnością; 400 dolarów ciężarówka z elektroniką; 800 dolarów duże ciężarówki. Kierowcy, od których pobierane są podatki dostają zaświadczenia o uiszczeniu pieniędzy w punkcie kontrolnym. Koszty związane z tranzytem przez terytoria Kalifatu, wydać się mogą duże, ale są niezbędne, nie ma innych alternatywnych tras lądowych. Państwo Islamskie jest nie tylko "biorcą". Podróżni, handlowcy za podatek otrzymują drogę utrzymywaną w dobrym stanie oraz ochronę przed rabusiami.

Poważnym zastrzykiem gotówki dla Kalifatu okazało się też zagrabienie licznych zabytków i artefaktów archeologicznych na terenie Syrii. Niektóre z nich pochodziły nawet sprzed ośmiu tysięcy lat, a ich sprzedaż na czarnym rynku kolekcjonerskim miała przynieść ok. 36 mln USD. Świat oburza się na dewastacyjną działalność tej organizacji, która za pomocą buldożerów i młotów niszczy zbiory muzeów. Troska o zachowanie oraz ochrona zabytków starożytnego Bliskiego Wschodu potwierdzana jest w dokumentach międzynarodowych. Jedne eksponaty są unicestwiane, inne zaś przeznaczone na handel. Potencjał Kalifatu w handlu dziełami sztuki starożytnej oraz jej niszczenia pozostaje w dalszym ciągu na wysokim poziomie.

Większość podbitych terenów była bowiem w różnych okresach historycznych pod wpływem wielkich cywilizacji Bliskiego Wschodu, których osiągnięcia odkrywane są dzięki pracom archeologicznym. Kluczowym miejscem tego handlu jest miasto Gaziantep, szósta pod względem liczby mieszkańców miejscowość w Turcji. To, przede wszystkim, stolica nielegalnego handlu antykami z Bliskiego Wschodu. Grupa ponad 200 naukowców, którzy zajmują się ochroną zabytków z terenów okupowanych przez Państwo Islamskie, zajmuje się ich odszukiwaniem właśnie w Turcji.

Członkowie grupy dokładnie opisują starożytne artefakty i podają ich lokalizację GPS. Chodzi o dokumentację zrabowanych przedmiotów, ocenę skali zniszczeń i monitoring kanałów przerzutowych antyków. Według irackiego wywiadu na nielegalnej sprzedaży eksponatów archeologicznych dżihadyści zarobili w ostatnim roku ponad 36 mln dolarów. Nielegalny handel antykami to dla Kalifatu drugie po ropie źródło dochodów. Antyki sprzedawane są do Turcji i Jordanii, skąd trafiają do prywatnych kolekcjonerów ze Stanów Zjednoczonych, Europy, Chin i krajów Zatoki Perskiej. Szkody wyrządzone przez dżihadystów są nie do opisania.

Więcej niż jedna trzecia spośród 12 tys. ważnych stanowisk archeologicznych w Iraku znajduje się obecnie pod kontrolą ekstremistów. Kolejne kilkaset z nich znajduje się na terytorium Syrii. Jednak walka z nielegalnym handlem starożytnymi dobrami kultury to nie tylko próba ratowania dziedzictwa Iraku i Syrii, ale - przede wszystkim - sposób na odcięcie Kalifa Bagdadiego od pieniędzy.

Na początku lutego tego roku Rada Bezpieczeństwa ONZ podjęła uchwałę zakazującą handlu starożytnymi artefaktami pochodzącymi z Syrii. Jednakże kolejne rezolucje problemu raczej nie rozwiążą, bo czarny rynek będzie się kręcił. Co za tym następuje, Kalifat, niczym prawdziwe państwo – a może bardziej jak mafia – ma wiele źródeł finansowania.

Działania bojówek to nie tylko handel dziełami sztuki, ale również akty wandalizmu, które stają się świadomym działaniem. Kalifat zaciera ślady przeszłości, te które nie są związane z islamem. Chodzi tu o zniszczenie dziedzictwa wielkich imperiów z epok przed-islamskich, kecz także likwidację istniejącej edukacji i wprowadzenie własnego systemu szkolnictwa. "Przedmioty typu biologia, historia czy geografia zastąpione zostały nauką Koranu i lekcjami o skrajnych nurtach islamu". Pozwoli to nowym pokoleniom, szybciej uwierzyć w pierwotność islamu na ziemiach Kalifatu w myśl hasła "wszystko w islamie, nic poza nim".

Źródłem najmniejszych dochodów Kalifatu są darowizny, należy jednakże o nich wspomnieć. Przystępując do odtworzenia średniowiecznego kalifatu, ekstremiści posiadali majątek wartości 2 mld dolarów. Było to więcej, niż wynoszą roczne przychody niewielkich, wyspiarskich państw, takich jak Tonga czy Nauru. Duża część tej kwoty pochodziła z darowizn od państw sunnickich, głównie z kręgów finansjery trzech najbliższych sojuszników USA w rejonie Zatoki: Kataru, Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu.

Kalifat jest jedną z sunnickich sił, które zwalczają szyitów w regionalnym konflikcie religijnym. Fakt finansowania sunnickich bojówek pieniędzmi znad Zatoki potwierdził w kwietniu 2013 r. Departament Stanu USA. Przykładem darczyńcy może być katarski naukowiec i biznesmen Abd al-Rahman al-Nuyami, który tylko w 2013 roku przekazywał miesięcznie 2 mln dolarów Al-Kaidzie w Iraku, Al-Kaidzie Półwyspu Arabskiego oraz Al-Szabab w Somalii.

Zgromadzone pieniądze Kalifat wydaje na: wypłatę żołdu; utrzymanie urzędników; utrzymanie instytucji pożytku publicznego szkoły; szpitale; zakup broni i amunicji; promowanie idei Kalifatu (wydawanie czasopism propagandowych, propagandę internetową); budowanie i odbudowę zniszczonej infrastruktury, wypłatę wynagrodzeń dla bojowników.

dr Magdalena El Ghamari, Zakład Bezpieczeństwa Uniwersytetu w Białymstoku

Czytaj więcej: Atak w Paryżu. Przekaz terrorystów dla świata

Czytaj więcej: Szengal, Hawl, Paryż – wspólna sprawa? "Ogromny cios dla terrorystów" [Relacja]

Czytaj więcej: Państwo Islamskie – czy jego klęska na Bliskim Wschodzie będzie początkiem w Europie?

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama