- Wiadomości
Przegląd obronny USA zatwierdzony. Wzmocnienie na Pacyfiku i w Europie, kosztem… [KOMENTARZ]
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zatwierdził rekomendacje zawarte w przeglądzie obronnym przygotowanym na jego polecenie przez sekretarza obrony Lloyda J. Austina – poinformowała p.o. podsekretarza obrony USA Mara Karlin. Wzmocnienie obecności na teatrze tzw. Indo-Pacyfiku czyli na Dalekim Wschodzie nie było wielką niespodzianką, Amerykanie jednak planują także wzmocnienie sił w Europie.

Stany Zjednoczone planują położyć większy nacisk na „dyplomację” i rewitalizować sieć sojuszy na całym świecie. Wygląda to zapowiedź bardziej zgrabnych niż w ciągu ostatnich dwóch dekad ruchów na arenie międzynarodowej i odwoływanie się do siły tylko w ostateczności. Takie plany wydają się realne biorąc pod uwagę wycofanie się z Afganistanu a co za tym idzie wyplątanie się Waszyngtonu z kłopotliwego i prawdopodobnie nierozwiązywalnego konfliktu w jakim był przez 20 lat w Azji Centralnej. Teraz rekomendacje w ogóle się do tego regionu nie odnoszą.
Zdecydowane zmniejszenie nacisku pośrednio zapowiedziano też w rejonie Afryki i Bliskiego Wschodu. W tej pierwszej USA mają przyjąć rolę obserwatora i wzmacniać regionalnych partnerów, co jest w zasadzie kontynuacją dotychczasowej polityki. Podobnie będzie też a Ameryce Południowej i Środkowej, gdzie Pentagon ma skupić się na walce z przemytem narkotyków, pomocą w przypadku katastrof naturalnych i pomocy humanitarnej.

Na Bliskim Wschodzie tymczasem Waszyngton chce dokonać przemieszczenia „krytycznie ważnych elementów obrony przeciwrakietowej” (zapewne systemy Patriot i THAAD) i niektórych „zasobów” (prawdopodobnie okrętów) marynarki wojennej. Na Bliskim Wschodzie ma zostać zachowana tylko zdolność do wspierania kampanii przeciwko pokonanemu Państwu Islamskiemu i budowania możliwości lokalnych partnerów, a także zdolność do szybkiego rozlokowania sił w ramach reakcji na zmieniająca się sytuację. W praktyce oznacza to znaczne zmniejszenie zaangażowania i jak widać to właśnie kosztem Bliskiego Wschodu, a nie jak baliśmy się do tej pory w Polsce – Europy. Amerykanie chcą zwiększyć swoją obecność na Dalekim Wschodzie czyli wspomnianym Indo-Pacyfiku.
Co więcej, część z zaoszczędzonych sił i środków trafi też do Europy. Na Starym Kontynencie ma zostać zapewniona zdolność do odstraszania Rosji wraz z umożliwieniem NATO „efektywnego działania”. Departament Obrony chce znieść też 25-tysięczny limit co do liczby amerykańskich wojsk w Niemczech ustanowiony przez administrację prezydenta Donalda Trumpa. W Niemczech, w Wiesbaden, jest na stałe rozlokowywana wielodomenowa grupa zadaniowa licząca 500 żołnierzy. Inne pomysły dotyczące Europy mają zostać przedyskutowane z sojusznikami w najbliższych czasie. Jednocześnie jak na razie nie pojawiły się żadne informacje na temat rezygnacji z europejskich inwestycji prowadzonych przez Trumpa.
Najwyższy priorytet ma jednak Indo-Pacyfik, gdzie ma zostać zwiększona współpraca z partnerami i sojusznikami i mają być rozwijane inicjatywy "zwiększające regionalną stabilność” i przeciwstawiające się "chińskiej agresji militarnej” oraz „zagrożeniom ze strony Korei Północnej”. Inwestycje mają objąć infrastrukturę na Guam i w Australii, a zatem miejsca gdzie m.in. bazują lub mogą bazować amerykańskie bombowce strategiczne. Zwiększyć ma się także rotacyjna obecność amerykańskich samolotów w Australii i współpraca logistyczna z tym krajem. Priorytet ma też otrzymać budowa instalacji wojskowych na „wielu wyspach Pacyfiku”. Z kolei rotacyjna obecność dywizjonu śmigłowców bojowych i dowództwa dywizji artylerii w Republice Korei ma zostać zamieniona na stałą.
Choć szczegóły przeglądu są niejawne, to wygląda na to, że Amerykanie chcą utrzymać - z korektami dotyczącymi zaangażowania na Bliskim Wschodzie i w Afryce - politykę priorytetowego zaangażowania w obszarze Azji i Pacyfiku przy jednoczesnym wzmocnieniu zdolności obronnych w Europie. Wygląda to na racjonalne rozwiązanie, jednak powstaje pytanie co w wypadku nagłego zwiększenia zagrożenia na Bliskim Wschodzie, na przykład w następstwie izraelskiego uderzenia prewencyjnego na Iran i ataków odwetowych. W takiej sytuacji Amerykanom może być trudno utrzymać założenie koncentracji sił na Pacyfiku i w Europie, a to z kolei mogą chcieć wykorzystać tak Chiny jak i Rosja...
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS