Dwóch oficerów wywiadu z Polski i Wielkiej Brytanii zatrzymali rzekomo rosyjscy żołnierze pod zarzutem szpiegostwa w separatystycznym Naddniestrzu. Poinformowała o tym agencja ITAR-TASS powołując się na generała Walerija Jewniewicza, doradcę ministra obrony FR. Sprawę dementuje już polski MSZ. Jak rozumieć zatem całą sytuację?
Mołdawia (a więc i de iure Naddniestrze) to poligon doświadczalny dla Partnerstwa Wschodniego (PW). Jest to niewielkie państwo, które systematycznie pogłębiało integrację z Unią Europejską pod skrzydłami prozachodniej koalicji i miało wielkie szanse na podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Gdyby do tego doszło to lansowany przez Polskę projekt okazałby się sprawnym narzędziem geopolitycznym nadwyrężającym rosyjską strefę uprzywilejowanych interesów. Kreml musiał więc podjąć stanowcze działania, których jednym z owoców jest przedłużający się kryzys rządowy w przededniu szczytu PW w Wilnie. W tym sensie informacja o m.in. polskim szpiegu wpisuje się w ten scenariusz.
Przeczytaj również: Stara miłość nie rdzewieje…Czyli kilka słów o relacjach polsko- rumuńskich
Jest to teza bardzo prawdopodobna również z powodu tła całego incydentu a więc składu posowieckiej amunicji w Kołbasnej. Rosja to główny gwarant istnienia Naddniestrza, któremu grozi nieustannie widmo "rumuńskiej aneksji" (podnoszona przez separatystyczne władze kwestia ewentualnego zjednoczenia Rumunii i Mołdawii, krajów o tej samej historii i w dużej mierze tym samym języku). Tymczasem wielokrotnie formułowane na arenie międzynarodowej stanowisko Kremla mówi o tym, że "Grupa Operacyjna Wojsk Rosyjskich pozostanie na terenie Naddniestrza tak długo, jak długo będzie tam składowane uzbrojenie, którego strzeże" (porównaj: Marcin Kosienkowski, Naddniestrzańska Republika Mołdawska. Determinanty przetrwania, wydawnictwo Adam Marszałek 2010). W tym sensie rosyjskie doniesienia o zainteresowaniu służb specjalnych państw zachodnich jednym z dwóch składów amunicji posowieckiej muszą wywołać zaniepokojenie, a w rezultacie reakcję władz naddniestrzańskich i zaostrzyć konflikt z Mołdawią. Dzięki temu Moskwa w przededniu kluczowego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie zrealizuje "wariant gruziński" tzn. pokaże Brukseli, że chce ona się stowarzyszać z państwem, które nie kontroluje własnych granic i jest uwikłane w rozmrażający się konflikt.
Zobacz także: Kolejny szczyt osi Warszawa- Bukareszt- Ankara
Polski szpieg idealnie wpisuje się w narrację dotyczącą imperialistycznej Rumunii jeszcze z jednego powodu. Rzeczpospolita nie ogranicza się przecież w swoich mołdawskich zabiegach do forsowania Partnerstwa Wschodniego, ale także ściśle współpracuje na tym polu z Bukaresztem, na co dowodem są coraz częstsze spotkania bilateralne oraz stały format polsko- rumuńsko- turecki, podnoszący kwestie bezpieczeństwa w Europie Wschodniej.
Piotr A. Maciążek