Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Państwo Islamskie pod presją irackich oddziałów ludowych [Relacja z Bagdadu]

Zdobycie przez Państwo Islamskie (IS) irackiego Ramadi i syryjskiej Palmyry może sugerować, że przeszło ono do zdecydowanej ofensywy. W rzeczywistości jego sukcesy nie są aż tak jednoznaczne. Terroryści wygrywają z iracką i syryjską armią, ale w tym samym czasie przegrywają z Kurdami i Hashd al Shaabi (oddziałami tzw. ludowej mobilizacji) - pisze Witold Repetowicz w specjalnej relacji dla Defence24.pl z Bagdadu.

Billboard mobilizacyjny Hashd Shaabi w Nadżafie. Fot. W. Repetowicz
Billboard mobilizacyjny Hashd Shaabi w Nadżafie. Fot. W. Repetowicz

Ramadi, Anbar

Przejęcie 19 maja kontroli nad centrum Ramadi przez Państwo Islamskie było spektakularne. Armia znów wycofała się w popłochu zostawiając nowoczesną broń otrzymaną od Amerykanów. Ponadto pojawiły się informacje, iż doszło do zdrady ze strony Sił Specjalnych (Iraqi Special Forces), które cieszą się, w przeciwieństwie do armii, dobrą reputacją. Ta informacja pojawiła się w kurdyjskich mediach (oparta na relacji jednego z kurdyjskich oficerów armii irackiej) wraz z sugestią, iż chodziło o rozgrywki pomiędzy Malikim a Abadim. Faktem jest bowiem, że były premier ma znacznie większe wpływy zarówno w Siłach Specjalnych jak i w Hashd al Shaabi, a relacje między nim a obecnym premierem są fatalne. Ale to Abadiemu udaje się póki co, choć z ogromnym trudem, lepić koalicję niezbędną do stawienia czoła Państwu Islamskiemu.

Upadek Ramadi może być jednak krótkotrwały i w Bagdadzie panuje takie przekonanie zarówno wśród polityków jak i zwykłych ludzi. Chodzi bowiem o to, że ucieczka armii z pola walki nikogo już tu nie dziwi. Rząd wprawdzie mówi o „taktycznym wycofaniu” ale to propaganda. Niemniej już 27 maja rozpoczęła się operacja Labaik ya Iraq, której celem jest odbicie Ramadi. Kluczowe jest tu jednak zrozumienie, że tym razem operacja opiera się przede wszystkim na Hashd al Shaabi czyli „Mobilizacji Ludowej” powstałej na podstawie fatwy ajatollaha Sistaniego i rozporządzenia premiera (szerzej o tym w odrębnym artykule). Problem niskiego morale armii wynika stąd, że ludzie którzy tam wstępowali, robili to dla pieniędzy, z którymi bywa teraz różnie. Natomiast ci, którzy wstępują do Hashd al Shaabi robią to, gdyż uznają to za swój religijny obowiązek.

Innym aspektem jest to, iż – jak usłyszałem od jednego z doradców premiera Abadiego, który jednak zastrzegł sobie anonimowość, nie całe Ramadi znalazło się w rękach Państwa Islamskiego. Według niego doszło do zdrady sunnickich polityków, w tym parlamentarzystów, z Anbaru, związanych z uwięzionym za terroryzm byłym członkiem irackiego parlamentu Ahmadem Alwanem, którzy tworzyli uśpione komórki IS i wpuścili terrorystów do siedziby gubernatora oraz policji. Ponadto według tego źródła, kontrola IS nad Ramadi nie jest pełna tak jak w Mosulu. Najważniejsze jest jednak to, że po upadku Ramadi sunniccy przywódcy plemienni stamtąd zmienili zdanie na temat udziału Hashd al Shaabi w operacjach, wręcz wzywając rząd do przysłania tych sił do Anbaru. Jednocześnie Abadiemu udało się przekonać z jednej strony Amerykanów a z drugiej strony Hashd Shaabi do wycofania wzajemnych zastrzeżeń co do udziału w operacjach zbrojnych. Wcześniej bowiem Hashd Shaabi nie chciało walczyć tam gdzie miały miejsce naloty amerykańskie bo wśród szyitów panuje przekonanie, że Amerykanie nie bombardują IS tylko Hashd Shaabi (oczywiście irańska propaganda to podgrzewa). Z drugiej strony natomiast Amerykanie nie chcieli wspierać Hashd Shaabi z uwagi na udział irańskich „doradców wojskowych” w operacjach prowadzonych te siły. Teraz ma być inaczej.

Póki co nowa strategia działa. Operacja wyzwolenia Ramadi została poprzedzona kilkudniową operacją oczyszczania południowo-zachodniej, przylegającej do Anbaru, części dystryktu Samary w prowincji Salahaddin, w której zlikwidowano ponad 60 terrorystów. Według moich informacji, w Ramadi jest obecnie około 1000 terrorystów. W pierwszym tygodniu po wkroczeniu tam IS ściągała posiłki, ale w pierwszych dwóch dniach operacji Labaik ya Iraq, Hashd Shaabi zamknęło pierścień wokół Ramadi, odcinając jakiekolwiek drogi zaopatrzenia terrorystom. Jednocześnie zlikwidowano ponad 100 z nich.

Moi rozmówcy w Bagdadzie oceniają, iż operacja Labaik ya Iraq potrwa około 2-3 tygodni, czyli powinna się zakończyć jeszcze przed rozpoczęciem ramadanu (18 czerwca). Będzie to test dla zdolności bojowych strony irackiej. Porażka utrwali kontrolę IS nad Anbarem i uniemożliwi podjęcie w tym roku ofensywy w zach. części prowincji Kirkuk oraz w Mosulu. Natomiast sukces otworzy drogę do wyzwolenia całego Anbaru. Tu pojawią się jednak nowe problemy, bo mieszkańcy Faludża powszechnie wspierają IS i władze Iraku oraz Hashd Shaabi uważają, iż miasto to jest matecznikiem terrorystów. Jednak według moich informacji podjęta jest decyzja, iż atak na Mosul nie zacznie się przed odzyskaniem kontroli nad Faludżą. Bitwa o Faludżę może przy tym mieć bardzo krwawy i bezwzględny charakter.

Syria

Dwa dni po upadku Ramadi IS wkroczył do syryjskiej Palmyry, słynącej ze starożytnych ruin, jednego z 6 obiektów dziedzictwa ludzkości UNESCO w Syrii. To kolejna klęska syryjskiej armii, co również świadczy o upadającym morale. Po tym jak Armia Podboju pod przywództwem Nusry przejęła w ostatnich dniach całkowitą kontrolę nad prowincją Idlib, wkrótce może dojść do bitwy o Aleppo, gdzie już teraz jest bardzo złożona sytuacja: część kontrolowana jest przez islamistycznych rebeliantów w tym Nusrę, część przez reżim, kurdyjskie dzielnice przez YPG a od wschodu zbliża się Państwo Islamskie (kilkanaście kilometrów od centrum Aleppo). Zarówno IS (od wschodu) jak i Nusra (od północy) zbliżają się też do Hamy i Homs.

Nie zmienia to jednak faktu, że na innych odcinkach IS ponosi klęski. Dzięki coraz lepszej współpracy między YPG i amerykańskim lotnictwem prowadzącym bombardowania, na początku maja Kurdowie opanowało masyw górski Abdulaziz. Konsekwencją było wyzwolenie ponad 200 kurdyjskich i chrześcijańskich wiosek znajdujących się w rejonie Tell Tamer, w pasie nadrzecznym rzeki Khabur. YPG w ostatnich tygodniach odparło też szereg ataków IS na Hasakę, stolicę prowincji, a to zwycięstwo utrwala kontrolę YPG w tym rejonie i pozwala na podjęcie nowej ofensywy. Będzie nią operacja mająca na celu wyzwolenie miasta Tel Abyad (Gire Sipi), co spowoduje połączenie dwóch kantonów Rożawy (syryjskiego Kurdystanu) – Dżaziry (Qamiszlo i Hasaka)  i Kobane. Obecnie siły YPG, wspierane przez nie-islamistycznych rebeliantów Burkan al Firat znajdują się jakieś 10 km na zachód od Tel Abyad (od strony Kobane) i około 50 km od strony wschodniej (Serekaniye i Qamiszlo).

Zajęcie Tel Abyad spowoduje przejęcie kontroli przez YPG nad granicą syryjsko-turecką od Eufratu do granicy z Irakiem, a IS będzie kontrolować zaledwie około 60–70 km granicy na zachód od Eufratu. Taka perspektywa może jednak uruchomić negatywne działania Turcji, niechętnej Kurdom.

Witold Repetowicz

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama