Reklama

Geopolityka

Fot. US DoD

Ofensywa Talibów w Afganistanie. "Walka o władzę w organizacji"

Jeszcze nie opadły emocje po tragicznych wydarzeniach w Kunduzie, a władze w Afganistanie stoją przed kolejnym wyzwaniem w postaci zmasowanego ataku Talibów. Tym razem na celowniku terrorystów znalazły się mniejsze miasta powiatowe, ale rozłożone w kilku prowincjach. Do szczególnie zaciętych walk doszło w dwóch częściach prowincji Helmand.

Afgańskie siły zbrojne muszą odpierać zacięte ataki w dwóch częściach prowincji Helmand. Talibowie wzięli na cel powiaty Nad Ali oraz Greshk. Scenariusz ataku jest analogiczny do wcześniejszych ofensyw i zakłada uderzenie na posterunki kontrolne, zlokalizowane w kluczowych miejscach terytorium. Potwierdził to chociażby gubernator Fahim Mosazoi z Greshk, który jeszcze 20 października stwierdził, że duża liczba pomniejszych pozycji wpadła w ręce Talibów.

Jednak oznajmił jednocześnie, że wojska i siły bezpieczeństwa odbijają je z rąk atakujących. Trzeba zauważyć, że zawsze w pierwszej kolejności Talibom zależy na zablokowaniu dróg, gdyż bardzo dobrze zdają sobie sprawę ze słabości afgańskich sił powietrznych. Władze w Kabulu nie są w stanie przerzucać sił i środków do odciętych miast i rejonów walk, na poziomie spotykanym przed ewakuacją głównych sił ISAF. Zaś transport kołowy jest narażony na ataki oraz miny i improwizowane ładunki wybuchowe, które Talibowie pozostawiają nawet po wycofaniu głównych sił.

Kolejnym krokiem Talibów, który następuje po unieszkodliwieniu głównych punktów kontrolnych sił afgańskich, jest próba zajęcia kluczowych miast. W obecnym uderzeniu w prowincji Helmand, głównym celem wydaje się być Lashkargah. O powadze sytuacji świadczyć mogą kolumny ludności cywilnej, które wbrew zapewnieniom władz o kontroli nad sytuacją, uciekają z tego miasta. Jednak trzeba podkreślić, że wcześniej Talibowie zdobyli Babaji, a także rozpoczęli działania mające na celu zajęcie rejonu Chah-e Anjir.

Może mało znane dziś Babaji, było świadkiem jednej z największych i najbardziej zażartych bitew kontyngentu brytyjskiego w Afganistanie. W 2009 r. przeprowadzono tam operację Panchai Palang, która miała być preludium do permanentnego ustabilizowania sytuacji w całej prowincji Helmand. Jednak, podobnie jak w przypadku Amerykanów, teraz Brytyjczycy muszą zaakceptować dość krytyczną diagnozę swoich wysiłków w zakresie budowy stałej i skutecznej państwowości na tym terytorium.

Sygnały płynące nieoficjalnie i półoficjalnie ze strony afgańskich sił bezpieczeństwa jeszcze bardziej ukazują powagę sytuacji w zaatakowanych rejonach prowincji. Z jednej strony płyną bowiem zapewnienia o kontrolowaniu sytuacji, kontratakach sił wiernych rządowi w Kabulu i zadawaniu znacznych strat Talibom. Jednak z drugiej bardzo łatwo zauważyć, że walczący z Talibami proszą o przybycie odwodów, a także dostarczenie im niezbędnego uzbrojenia i zaopatrzenia.

Pojawiają się także sugestie, że bez zmasowanych ataków z powietrza nie będzie możliwa dalsza obrona zarówno w rejonie Nad Ali jak i Greshk. Trudno też uwierzyć w oficjalne statystyki afgańskie co do strat własnych, szczególnie jeśli jednocześnie nieoficjalnie wprost twierdzi się, iż są one specjalnie zaniżane aby nie wywoływać paniki. Trzeba przyznać, że swoisty „efekt Kunduzu” może być teraz wręcz zabójczy dla lokalnych formacji afgańskich, utrudniając im utrzymanie morale na odpowiednim poziomie.

Lecz obecna ofensywa lub raczej seria uderzeń, składających się na obecną strategię Talibów nie skupiła się tylko i wyłącznie na prowincji Helmand. Do walk doszło w prowincji Jawzjan, a także w prowincji Faryab, prowincji Herat oraz ponownie w Kunduz. W Jawzjan szczególnie zacięte i krwawe starcia odnotowano w rejonie powiatu Khum Aab.  Z tym, że w przeciwieństwie do prowincji położonych bardziej na południu i na wschodzie państwa, w Jawzjan opór tamtejszych sił był znacznie silniejszy. Szczególnie, że za działania niemal osobistą odpowiedzialność wziął sam generał  Abdul Rashid Dostum. Zaznaczył on, że jest na polecenie władz jest w stanie oczyścić z Talibów kolejne prowincje.  

Jeśli pojawiło się już przyrównanie działań Talibów do wcześniejszego zajęcia Kunduzu, to nie może zabraknąć wzmianki o walkach o powiat Ghurian w prowincji Herat. We wtorek, który ewidentnie był dniem rozpoczęcia działań w całym Afganistanie, Talibowie wkroczyli do tego rejonu. Przez dwie godziny utrzymywali najważniejsze punkty strategiczne w stolicy powiatu, to jest biura należące do szefostwa policji, gubernatora i władz lokalnych, a także służby wywiadu i kontrwywiadu afgańskiego NDS. Spłonąć miały również budynki wojskowe oraz te, które można było obrabować, np. sklepy.

Nieoficjalnie mówi się, że Talibowie wypuścili również więźniów przetrzymywanych w tamtejszych aresztach. Chociaż siły afgańskie w końcu odbiły lub być może sami Talibowie wycofali się z zajętego miasta to jednak należy wątpić aby władze w Kabulu były teraz w stanie odbudować zaufanie tamtejszych mieszkańców. Stąd też już w kolejnej prowincji zasiana została niepewność nie tylko co do samych możliwości instytucji państwowych, ale raczej co do przyszłości Afganistanu takiego jaki chciały pozostawić po sobie wojska ISAF.

Jednak nie tylko zmasowane działania większych formacji Talibów, ukierunkowane najczęściej na miasta pełniące rolę stolic powiatów, są zmorą sił afgańskich. W prowincji Kandahar, w powiecie Spin Boldak doszło do ataku zamachowców samobójców. Jeden z nich, z bombą umocowaną przy motocyklu, miał zdetonować się przy pierwszym posterunku Afgańskiej Policji Granicznej. Kolejnych trzech w tym czasie miało wejść do środka.

Analogicznie do podobnych wydarzeń w przeszłości ich zadaniem było stworzenie luki w liniach obronnych, aby umożliwić wkroczenie atakującym do bazy użytkowanej przez różne afgańskie siły bezpieczeństwa. W tym konkretnym przypadku na celowniku znaleźli się akurat pogranicznicy, stacjonujący w rejonie strategicznie ważnego miasta zlokalizowanego na drodze z Kandaharu do pakistańskiej Quwetty. Jednak według oficjalnych danych, tym razem Talibowie nie wtargnęli do środka. Przy czym doszło do ostrej wymiany ognia pomiędzy broniącymi się siłami i atakującymi terrorystami.

Nie da się zrozumieć obecnej aktywizacji Talibów bez odwołania się kolejny raz do pewnych ruchów wewnątrz organizacji, wynikłych w związku z wyborem mułły Akhtara Mohammada Mansoura na nowego lidera. Należy brać pod uwagę chociażby chęć umocnienia przywództwa Mansoura poprzez nową ofensywę, przekonywującą do niego kolejnych lokalnych liderów Talibów. Tak, aby zbuntowani ludzie pokroju mułły Qaum Zakira, mułły Abdul Manana Niaziego, Hasana Rahmaniego, Mohammada Rasoola, mułły Abdul Razaqa czy być może nawet Tayyaba Agha nie zyskali zbyt dużego poparcia w terenie.

Należy podkreślić, że we wrześniu doszło do ostatecznego załamania się rozmów mających prowadzić do pogodzenia się obu frakcji wśród Talibów. Obie grupy zapowiedziały jednocześnie prowadzenie własnych operacji wymierzonych we władze w Kabulu. Dlatego obecnie trudno ocenić jeszcze która odpowiada za działania z tego tygodnia, szczególnie, iż nie pojawiły się jeszcze na tą chwilę oficjalne komunikaty ich organów prasowych. Oczywiście oprócz ataku w Spin Boldak.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (1)

  1. TJ

    Co to jest: "Afgańskie wojsko oraz siły zbrojne..." ???

Reklama