- Wiadomości
- Analiza
Niemcy manipulują pomocą dla Ukrainy. Co możemy z tym zrobić? [ANALIZA]
Rząd Niemiec prowadzi od początku tego roku szeroko zakrojoną „kampanię informacyjną” na temat własnej pomocy dla walczącej Ukrainy. W skład deklarowanej pomocy, obliczanej już na około 14 mld EUR zaliczona została pomoc: nie tylko wojskowa, nie tylko pomoc dla państwa ukraińskiego i nie tylko ta, która została faktycznie przekazana. Skutek tego jest taki, że Niemcy „awansowały” w podawanych w różnych miejscach rankingach pomocy dla Kijowa. Jakie to ma znaczenie i co w tej sytuacji powinna zrobić Polska?
Jak podaje, Kamil Frymark, autor obszernej publikacji OSW na ten temat, w skład pomocy deklarowanej przez Niemcy weszło nie tylko uzbrojenie. Na koniec ubiegłego roku całą niemiecką pomoc sami Niemcy szacowali na 12,5 mld EUR z czego na sprzęt wojskowy około 2,2 mld. Nawet ta mniejsza kwota wynikała jednak z - nazwijmy to – prowadzenia kreatywnej księgowości.
Szacowano bowiem, że dostarczona do początku grudnia 2022 roku pomoc wojskowa wynosiła około połowy tej kwoty, a reszta została tylko zapowiedziana i miała trafiać na Ukrainę w przeciągu kolejnych miesięcy. Najlepszą ilustracją są tutaj nowoczesne systemy obrony przeciwlotniczej IRIS-T, których Niemcy obiecali cztery baterie a dostarczyły jedną, podczas gdy pozostałe są dopiero produkowane, a systemy te (tak jak i Patriot, którego Niemcy dostarczyli jedną jednostkę ogniową) należą na razie do najdroższych elementów pomocy.
Przekazane uzbrojenie
Jeśli weźmiemy pod uwagę z jednej strony niemieckie dokumenty, a z drugiej strony publiczne deklaracje strony polskiej i jej sojuszników (Polska dokładnych danych nie ujawnia ze względów bezpieczeństwa), zestawienie przedstawia się następująco:
Czołgi:
- Polska przekazała co najmniej 240 czołgów rodziny T-72 i 14 Leopardów 2A4, dalszych 60 T-72 i PT-91 jest przygotowywanych lub już je wysłano
- Niemcy szykują się do przekazania 18 Leopardów 2A6, 14 Leopardów 2A4 i WZT Büffel poszły do Czech w ramach wymiany za 20 T-72M1, podobną ilość sprzętu za 30 BWP-1 otrzymała Słowacja, 45 ciężarówek MAN 8x8 przekazano Słowenii w ramach wymiany za 28 czołgów M-55S). Berlin planuje też dostawę ponad 100 Leopardów 1A5 we współpracy z Danią i Holandią, czołgi te nie pochodzą z wyposażenia Bundeswehry.
Bwp, transportery, MRAP-y:
- Polska "kilkadziesiąt" BWP-1, dalszych ponad 40 jest przygotowywanych, w sumie jest to raczej na pewno ponad 100 wozów, oprócz tego pojazdy Dzik-2
- Niemcy 70 BMP-1/BVP-1 pozyskane od Czech i Słowacji w ramach wymiany i 54 transporterów M113 przygotowanych wspólnie z Danią, 50 MRAP Dingo). Do tego dochodzi 40 Marderów
Artyleria lufowa:
- Polska co najmniej 36 Krabów ze stanów wojska (sekretarz obrony USA Lloyd Austin mówił już w ubiegłym roku o "trzech batalionach" czyli dywizjonach), 54 haubice są przedmiotem sprzedaży komercyjnej. Dostarczono też co najmniej 20 haubic 2S1 Goździk (może nawet więcej, jeśli uwzględnić sprzęt wcześniej wycofany), 100 60 mm moździerzy z 1,5 tys. sztuk amunicji.
- Dodatkowo przekazano bardzo cenne wozy dowodzenia typu WD z systemem TOPAZ na podwoziu gąsienicowym.
- Niemcy 14 Panzerhaubitze 2000 i 10,5 tys. nabojów do nich.
Artyleria rakietowa:
- Polska co najmniej 20 wyrzutni wieloprowadnicowych BM-21 Grad (Niemcy 5 227 mm wyrzutni M270 MARS i 20 lekkich 70 mm wyrzutni rakiet kierowanych laserowo na pickupach),
Bezzałogowce:
- Polska jeden taktyczny BSP Bayraktar TB2 pozyskany ze składek, ale też amunicję krażącą Warmate (w tym pozyskiwaną ze składek, ale nie tylko) oraz bezzałogowce FlyEye, być może również inne,
- Niemcy 20 BSP nieznanego typu, 7 lądowych pojazów ewakuacji medycznej THeMIS UGV),
OPL:
- Polska nieokreśloną liczbę zestawów przenośnych Piorun, działa S-60 z kilkudziesięcioma tysiącami sztuk amunicji, partię pocisków powietrze-powietrze do MiGów-29, ale też zestawy Newa-SC i Osa-P oraz rakiety do nich.
- Niemcy 1 system z trzema wyrzutniami IRIS-T (3 dalsze są zamówione) i 34 artyleryjskie wozy przeciwlotnicze Gepard, 500 pocisków Stinger, 2,7 tys. starych MANPADS Strieła-2, planowana jest dostawa zestawu Patriot.
Wyrzutnie i granatniki ppanc:
- Polska: nieokreśloną liczbę granatników RPG-76 Komar,
- Niemcy: 900 Panzerfaust 3, do 8000 RGW 90 Matador, miny przeciwpancerne (prawie 15 tys.)
Systemy antydronowe:
- Niemcy 116 systemów
Radary pola walki:
- Niemcy 10 różnych typów i klas
Broń ręczna:
- Niemcy 130 MG-3
- Polska - znaczna ilość MSBS Grot, starsze wz. 88 Tantal z magazynów, prawdopodobnie również inne typy broni
Samochody wojskowe:
- Polska m.in. pojazdy Star 266 (były widoczne na Ukrainie)
- Niemcy: 36 zestawów niskopodwoziowych do transportu czołgów, ponad 100 samochodów wojskowych
Jak widać w wielu pozycjach polskich często podawana jest adnotacja „co najmniej", co może oznaczać, że wymienionego przy tej okazji uzbrojenia oddano tak naprawdę dużo więcej. Do tego „wielkie ilości" amunicji kalibrów posowieckich – 73 mm, 122, 125 i 152 mm, minimum 30 tys. sztuk amunicji karabinowej kalibru 5,56x45 mm i 23 mm i kilkadziesiąt tys. hełmów wz. 2005.
Jeśli chodzi o amunicję, Niemcy są znacznie bardziej szczegółowi i wyliczają: dodatkowe pociski do systemu IRIS-T i MARS w nieznanej liczbie, 59 tys. 35 mm sztuk amunicji do Gepardów plus 4 tys. amunicji szkolnej, 18,5 tys. 155 mm amunicji artyleryjskiej plus amunicja precyzyjna, 60 tys. 40 mm granatów do granatników, 8 mln amunicji karabinowej, 14,1 mln amunicji pistoletowej, 100 tys. granatów, 3 tys. pocisków do Panzerfaust 3 i 50 specjalnych pocisków Bunkerfaust. Zarówno Polacy jak i Niemcy dostarczali też części do bojowych statków powietrznych, hełmy (Niemcy 28 tys., Polacy 42 tys.).
Niemcy wyliczają także wiele innych rzeczy w tym metry kabli do detonatorów (100 tys. metrów) czy koce wełniane (36,4 tys. sztuk).
Zaliczają też do pomocy wojskowej to co dostarczyli ukraińskim służbom mundurowym, a nie wojsku, czyli generatory prądu, ambulanse, wozy strażackie, samochody, quady czy nawet paliwo. Tymczasem z Polski przekazywane są także liczne (setki) wozy strażackie, ambulanse, ze składem finansowane są różnego rodzaju samochody i inne pojazdy. Wszystkie one jednak nie są zaliczane na poczet wartości pomocy wojskowej, ponieważ są przekazywane są innym służbom mundurowym.
Najważniejsze jest jednak to, że Polska dostarczyła dużą ilość sprzętu ze swoich zapasów, podczas gdy Niemcy wliczają do swoich statystyk także ten, który dopiero zadeklarowano (pod presją sojuszników) jak chociażby Leopardy 1. I tylko w taki sposób, oraz uwzględniając drogie systemy Patriot czy IRIS-T SLM, Niemcy mogą porównywać się z Polską, jeśli chodzi o pomoc wojskową.
Niemcy doliczają wszystko
Co w takim razie znajduje się w pozostałych ponad 10 miliardach EUR? Okazuje się, że Niemcy wrzucają do tego kotła dosłownie wszystko co da się jakoś „podciągnąć" pod pomoc dla Ukrainy.
Ponad połowa całej deklarowanej pomocy to np. pomoc dla uchodźców z Ukrainy na terenie Republiki Federalnej Niemiec. Jak podaje Ośrodek Studiów Wschodnich, zalicza się do niej 5 mld EUR dopłat dla samorządów na pomoc dla uchodźców plus 2 miliardy zarezerwowane na świadczenia socjalne. Środki te pomagają milionowi Ukraińców, którzy są oficjalnie na terytorium Niemiec. Dla porównania w Polsce na koniec roku było około 2,3 mln Ukraińców z czego około miliona przebywało jako uchodźcy a pozostali to osoby którzy byli w Polsce jeszcze przed wybuchem wojny. Łączna liczba Ukraińców w Polsce w ciągu ubiegłego roku dochodziła jednak nawet do 4 milionów.
Zobacz też
Ale są też inne księgowe kreacje. "Drugim problemem jest to, co dokładnie Niemcy uznają za wsparcie Ukrainy. I tu zaczynają się schody, bo niemieckie ministerstwa wliczają w taką pomoc np. koordynację transportów i pomoc w przemieszczaniu się uchodźców z Ukrainy na terenie RFN, czy uznawanie dokumentów przejazdowych ukraińskich kierowców, zwolnienie z opłat drogowych dla transportów humanitarnych. Ponadto Niemcy do tej pomocy zaliczają również pewne środki przekazywane np. Mołdawii, Rumunii lub krajów Partnerstwa Wschodniego w bardzo szerokim kontekście toczącej się wojny" - wylicza ekspert OSW.
Jak podaje OSW do pomocy zaliczane jest także wsparcie niemieckich instytucji goszczących ukraińskich naukowców, ekspertów i studentów oraz przekazywanie środków gwarantujących pracę różnych instytucji (np. instytutów Goethego) lub niemieckich fundacji politycznych w państwie ukraińskim. Jednym słowem do pomocy jest zaliczany także drenaż ukraińskich kadr i budowanie pozycji Niemiec na Ukrainie. Trudno to nazwać pomocą, a już na pewno nie bezinteresowną.
Zobacz też
"Styczniowa ofensywa"
Niemiecki Urząd Kanclerski na przełomie poprzedniego i tego roku opublikował listy rządowej pomocy bilateralnej na rzecz Ukrainy (Deutsche bilaterale Unterstützungsleistungen für die Ukraine und Menschen aus der Ukraine), który szacował pomoc na 12,5 mld EUR. Razem z tą publikacją rozpoczęła się szeroka akcja informacyjna prowadzona na wielu płaszczyznach mająca na celu przekonywać o tym, że Niemcy pomagają w znacznie większym stopniu niż miało to miejsce dotychczas.
Najwyraźniej Niemcy, którzy do końca 2022 roku planowali się w dużej mierze uniezależnić od rosyjskich surowców, kiedy się to wreszcie udało radykalnie zmienili w tym momencie swoją politykę. Zamiast „studzić zapały" takich krajów jak Polska, Czechy czy państwa bałtyckie, żeby „nie drażniły Rosji", przygotowały się na nową koniunkturę. A ta jest związana ze spodziewaną przegraną Rosji w wojnie. Niemcy chcą znowu zająć pozycję europejskiego lidera, w tym nawet jeżeli chodzi o pomoc świadczoną Ukrainie. I nie byłoby w tym nic złego gdyby rzeczywiście Berlin skierował nad Dniepr olbrzymia pomoc wojskową, gospodarczą i humanitarną, współpracując tam gdzie warto z innymi państwami regionu.
Są jednak sygnały, które wskazują, że poza dobrymi intencjami jest tam jeszcze coś innego. Wypowiedzi kanclerza Scholza z marca na temat bycia liderem europejskiej pomocy pojawiają się niemal równolegle z kolejnym już atakiem medialnym na polskie karabinki Grot, które zostały w dużej liczbie przekazane Ukrainie. Do tej pory opinie ukraińskich użytkowników, a także zagranicznych ochotników na ich temat były pozytywne. Oczywiście nie można udowodnić, że kolejna publikacja na ten temat była w jakikolwiek sposób inspirowana przez Berlin, ale zbieg okoliczności jest zastanawiający.
Zobacz też
Pytanie brzmi na czyj użytek jest dzisiaj ta propaganda. Z jednej strony Ośrodek Studiów Wschodnich wskazuje, że jest to potrzebne na użytek wewnętrzny i przekonanie samych Niemców, że ich kraj robi wystarczająco dużo. Dzięki temu po osiągnięciu „pozycji lidera" nie będzie trzeba wysyłać już więcej.
Z drugiej strony jednak widać, że chodzi też o budowanie pozycji międzynarodowej i - tradycyjne – stawianie się w pozycji lidera. Członka klubu mocarstw, do którego kraje Europy środkowowschodniej najwyraźniej nie mają wstępu.
Tu dochodzimy do sprawy Polski, która do niedawna w rankingach pomocowych znajdowała się na trzeciej pozycji – za Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Polska, prawdopodobnie ze względów bezpieczeństwa, nie ujawnia szczegółów swojej pomocy wojskowej i nie publikuje na ten temat szczegółowej dokumentacji. O pojawieniu się wielu rodzajów naszego uzbrojenia dowiedzieliśmy się z filmów z frontu, gdzie zaskakiwały nas tam np. systemy OPL Newa czy granatniki Komar. Dzięki takim filmom wiadomo, że niektóre typy sprzętu zostały przekazane, ale nie wiadomo w jakiej liczbie. Dotyczy to chociażby haubic samobieżnych 2S1 Goździk czy wyrzutni rakietowych BM-21 Grad.
Nie podajemy też równie „skrupulatnych" wyliczeń jak Niemcy, a już z pewnością nie zaliczamy do naszej pomocy takich pozycji jak „niesienie demokracji" w Rumunii czy Mołdawii. Tymczasem wiele polskich działań – państwowych i dokonywanych przez osoby prywatne i fundacje ludzi, którzy często narażali swoje życie – nie została obliczona i nie wiadomo czy dzisiaj da się ją wycenić.
Co powinna zrobić Polska?
Jeżeli Polsce ma zależeć na „miejscu w rankingu" (co nie jest takie oczywiste, najważniejsze dziś jest zwycięstwo Ukrainy), to wydaje się, że efekty można osiągnąć poprzez oszacowanie własnej pomocy i opublikowanie tych wyników. Oczywiście z wyłączeniem szczegółów tej części pomocy wojskowej, która kwestią bezpieczeństwa.
Jeżeli zostanie to wykonane rzetelnie, a czynniki rządowe i pozarządowe będą potrafiły dotrzeć z takim raportem w odpowiednie miejsca, wówczas przekaz podkreślający polską rolę ma szansę wybrzmieć równie mocno jak przekaz niemiecki.
Natomiast niecelowe wydaje się prowadzenie jakiejś „wojny propagandowej" z Niemcami opartej na negatywnych emocjach. Stawia to nasze państwo i społeczeństwo w roli poszukiwaczy poklasku. Nie przyniesie to pożytku, a przeciwnie osłabi polską pozycję. Pozycję, która - podkreślmy - jest teraz dobra i wiele dobrego mówi się na świecie o wzorowej postawie Rzeczpospolitej. Atak na Niemcy może łatwo zostać wykorzystany chociażby przez rosyjską propagandę, która od dawna stara się zohydzić obraz Polski na świecie. Krytyka tego, że ktoś inny pomaga (bo jednak przyznajmy to: mimo wszystko przełamał się i pomaga) może prowadzić także do rozłamu w świecie zachodnim, który obecnie solidarnie pomaga Ukrainie.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu