Reklama
  • Ważne
  • Wiadomości

Netanjahu przeciwko pomysłowi USA w Gazie. „Nie ma kompetencji”

Premier Izraela zakwestionował propozycję pokojową amerykańskiego prezydenta, Joe Bidena. Waszyngton chce aby po zakończeniu operacji „Żelazne Miecze” władzę nad Strefą Gazy przejęła Autonomia Palestyńska prezydenta Mahmuda Abbasa.

Biden
Autor. U.S. Secretary of Defense/Flickr/CC BY 2.0
Reklama

Przywódca USA, Joe Biden, optuje za takim politycznym rozwiązaniem w Strefie Gazy, aby rządy po walkach nie sprawowała wojskowa administracja Izraela, ale „odnowiona” Autonomia Palestyńska, która rządzi obecnie Zachodnim Brzegiem Jordanu (drugą palestyńską enklawą). Biden opublikował swoją odezwę w tej sprawie na łamach „Washington Post”, co może oznaczać, że presją medialną administracja Demokratów próbuje przewalczyć swoje pomysły na Bliskim Wschodzie. Od początku Biden zaznaczał, że izraelska okupacja Strefy Gazy będzie kłopotem dla USA.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jednoznaczne stanowisko USA

Reklama

W pokojowej odezwie Bidena czytamy: „Dążąc do pokoju, Gaza i Zachodni Brzeg powinny zostać ponownie zjednoczone w ramach jednej struktury zarządzania, ostatecznie pod odnowioną Autonomią Palestyńską, ponieważ wszyscy pracujemy nad rozwiązaniem dwupaństwowym. Stanowczo podkreślałem przywódcom Izraela, że należy położyć kres ekstremistycznej przemocy wobec Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i że osoby dopuszczające się tej przemocy muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności (Biden pisze o osadnikach izraelskich – przyp. red). Stany Zjednoczone są gotowe podjąć własne kroki, w tym aby wydać zakazy wizowe dla ekstremistów atakujących ludność cywilną na Zachodnim Brzegu. Społeczność międzynarodowa musi przeznaczyć zasoby, aby wesprzeć ludność Gazy bezpośrednio po tym kryzysie, w tym tymczasowe środki bezpieczeństwa oraz ustanowić mechanizm odbudowy, aby w sposób zrównoważony zaspokoić długoterminowe potrzeby Strefy Gazy. Konieczne jest również, aby żadne zagrożenie terrorystyczne nie pochodziło już nigdy ze Strefy Gazy ani z Zachodniego Brzegu. Jeśli zgodzimy się co do tych pierwszych kroków i podejmiemy je wspólnie, będziemy mogli zacząć wyobrażać sobie inną przyszłość. W nadchodzących miesiącach Stany Zjednoczone podwoją nasze wysiłki na rzecz ustanowienia bardziej pokojowego, zintegrowanego i zamożnego Bliskiego Wschodu – regionu, w którym dzień taki jak 7 października jest nie do pomyślenia”.

Zobacz też

Do słów Bidena poniekąd odniósł się premier Izraela, Benjamin Netanjahu. Stwierdził, że „Autonomia Palestyńska obecnie nie ma kompetencji”, aby zarządzać Strefą Gazy. Netanjahu skrytykował Mahmuda Abbasa, prezydenta Autonomii Palestyńskiej, że ten nie potępił Hamasu za ofensywę 7 października. Nie jest to do końca prawdą, ponieważ Abbas odciął się od Hamasu i stwierdził, że „akcje Hamasu nie reprezentują Palestyńczyków”. Sam Abbas jest krytykowany ze strony palestyńskich „jastrzębi” dążących do wojny z Izraelem oraz takich polityków jak Netanjahu. Palestyński sędziwy polityk jest wszelako faworytem Zachodu w rozmowach o pokoju w regionie.

Reklama

Zobacz też

Reklama

„Abbas postawił na społeczność międzynarodową, wierząc, że zmusi to Izrael do wycofania się z terytoriów okupowanych i oddania Palestyńczykom państwa” – mówił w rozmowie z „AFP” Ubai Al-Aboudi, dyrektor Bisan Center for Research and Development, think-tanku w Ramallah. „Jednak społeczność międzynarodowa pokazała, że niewiele przejmuje się krwią przelaną przez Palestyńczyków i ich cierpieniem, stąd powszechny gniew” – powiedział Aboudi AFP.

Mahmud Abbas jest związany z narodowo-wyzwoleńczym i świeckim Fatahem od 1965 roku. Był przewodniczącym Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Abbas był jednym z tych palestyńskich działaczy, który popierał realizację ustaleń pokojowych z Oslo. Jest uznawany za następcę Jasira Arafata. Nieprzypadkowo państwa Zachodu, z USA na czele, widzą Abbasa na czele Strefy Gazy. Z resztą to jedyne racjonalne rozwiązanie w tym bliskowschodnim węźle gordyjskim o czym pisałem wiele dni temu. Pytanie czy Abbas weźmie na siebie odium rządzenia zgliszczami Gazy? 

Reklama

Zobacz też

Reklama

Opcja dwupaństwowa

Reklama

„Na polityce Izraela mści się obecnie percepcja Hamasu ze strony zwolenników wojny z Palestyńczykami, ponieważ Hamas był wygodny dla tych, którzy szukali casus belli do rozprawy z palestyńskimi enklawami. Hamas, swoją awanturniczą taktyką, pogrzebał na świecie ideę niepodległej Palestyny, więc oddalił perspektywę „Two-State Solution” (powstanie Palestyny obok Izraela) co także wykorzystywano. W roku 2007 doszło do wojny domowej pomiędzy dwoma palestyńskimi ugrupowaniami: Fatahem oraz Hamasem. W Strefie Gazy walki wygrał Hamas, rządząc enklawą w sposób dyktatorski nawet teraz, gdy nie przepuszcza cywilów na południe i nie wpuszcza ich do tuneli, gdzie mogliby się schronić przed bombardowaniami.

Zobacz też

Wydaje się, więc iż to Fatah byłby idealną alternatywą dla Hamasu po operacji „Żelazne Miecze”. Problem w tym, iż z perspektywy Fatahu oznaczałoby to odium kolaboracji po przegranej przez Palestyńczyków walce – ponieważ dywagujemy o sytuacji po ustaniu „Żelaznych Mieczy”. O tym, że Netanjahu nie może liczyć na Fatah wiadomo od dawna. Przypomnijmy, że Netanjahu spod Strefy Gazy nakazał przerzucić wojska na Zachodni Brzeg Jordanu upatrując główne zagrożenie ze strony Autonomii Palestyńskiej. Prezydent Mahmud Abbas, będąc zwolennikiem „ugody” z Izraelem i zaciętym wrogiem Hamasu, a osobistym wrogiem Haniji (którego zdymisjonował z funkcji premiera rządu Autonomii Palestyńskiej, o co wybuchła wojna domowa) nie pojechał do Jordanii na szczyt pokojowy, ponieważ w szpitalu w Gazie doszło do eksplozji.

Reklama

Nawet krytyczny wobec Hamasu Abbas nie pozwoliłby sobie na firmowanie szyldem Fatahu okupacji Palestyńczyków. Z resztą, zwiększyłoby to poparcie dla Hamasu, a politycznie zatopiło i tak zmarginalizowany Fatah. Scenariusz polityczny, zamiany Hamasu na inne ugrupowanie, jest więc być może wygodny, ale trudny do zrealizowania” – pisałem w tekście „Plany Izraela wobec Strefy Gazy”.

To wszelako nie zniechęciło Waszyngton. W amerykańskich mediach pojawiła się informacja, że Abbas zgodził się, że po wojnie może zarządzić Strefą Gazy. Abbas precyzował swoje deklaracje, że może o tym rozmawiać o ile wróci temat „Two-State Solution”, co z resztą pojawiło się w odezwie Bidena. Co ciekawe, drugim faworytem Zachodu – z kolei w Izraelu - jest ex-premier Ehud Barak. Ten doświadczony polityk i wojskowy stał się głównym komentatorem w zachodnich mediach. Barak opowiada się za tym, aby wojna zakończyła się „niepodległą Palestyną w interesie Izraela, tak aby zabezpieczyć swój kraj”. Z perspektywy Zachodu to, więc Barak, a nie Netanjahu, byłby najlepszym partnerem do uspokojenia sytuacji.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Wewnętrzna scena polityczna w Izraelu jest zgoła odmienna. Netanjahu powtarza różne swoje pro-wojenne wypowiedzi, by trzymać u swego boku grupę „jastrzębi” dążących do wojny z Palestyńczykami. Co ciekawe, to m.in. Ehud Barak stał za milionowymi protestami przeciwko Netanjahu, więc rozwiązanie po operacji „Żelazne Miecze” związane ze Strefą Gazy może być wypadkową prywatnych waśni pomiędzy politykami izraelskimi i palestyńskimi.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama