Reklama

Geopolityka

Morze Arabskie: zaatakowano tankowiec. Izrael twierdzi, ze to wina Iranu

Tankowiec, zdjęcie ilustracyjne, fot. Mohamed Aly/Pixabay
Tankowiec, zdjęcie ilustracyjne, fot. Mohamed Aly/Pixabay

W ataku na płynący przez Morze Arabskie tankowiec Mercer Street zginęło dwóch członków jego załogi – poinformował w piątek armator jednostki, londyńska firma Zodiac Maritime, której właścicielem jest izraelski miliarder Ejal Ofer.

Podczas czwartkowego ataku u wybrzeży Omanu, którego okoliczności są wciąż badane, śmierć ponieśli Brytyjczyk i Rumun – zakomunikowała firma. Wcześniej informowano, że atak mógł być aktem piractwa.

Zwalczające piractwo biuro morskie Wielkiej Brytanii (UKMTO) przekazało bez podawania dalszych szczegółów, że jednostka nie została zaatakowana przez piratów, a w sprawie toczy się śledztwo.

To był irański atak terrorystyczny, który przeprowadzono za pomocą drona powiedział wysoki rangą przedstawiciel rządu Izraela cytowany przez tamtejszą stację telewizyjną Kanał 13. Dodał, że zabity Rumun był najprawdopodobniej kapitanem jednostki, a Brytyjczyk agentem ochrony.

Anonimowy urzędnik administracji USA oświadczył agencji AP, że na razie nie wiadomo, kto przeprowadził atak, ale do zamachu na tankowiec najprawdopodobniej użyto drona.

Firma Zodiac Maritime poinformowała w piątek, że eskortowany przez jednostki marynarki wojennej USA Mercer Street o własnych siłach zmierza "do bezpiecznego miejsca".

Do incydentu nie odniosły się na razie władze Omanu i Iranu.

Reklama
Reklama

To największe jak dotychczas zaostrzenie sytuacji na Morzu Arabskim i otaczających je akwenach komentuje agencja AP. Przypomina, że od momentu wycofania się USA z umowy nuklearnej z Iranem w 2018 roku na tych wodach regularnie dochodzi do ataków na statki handlowe, o które Izrael i USA oskarżają Iran. Władze w Teheranie zaprzeczają tym oskarżeniom. Iran obwinia także Izrael o ataki na własne jednostki. Jak zaznacza Associated Press, podczas wcześniejszych ataków na statki nikt nie zginął.

Do czwartkowego ataku doszło także w momencie dodatkowego napięcia pomiędzy Izraelem a Iranem wywołanego zamrożeniem w tym miesiącu negocjacji dotyczących umowy nuklearnej między światowymi mocarstwami i Teheranem.

Pływający pod banderą Liberii niezaładowany tankowiec zmierzał z położonego w Tanzanii Dar es Salaam do portu w Fudżajrze w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama