Geopolityka
Manewry na Morzu Egejskim odwołane. Odwilż na linii Turcja-Grecja?
I Grecja i Turcja odwołały manewry morskie, które były planowane na koniec października – poinformowały tureckie źródła. Jedne i drugie miały się odbyć na Morzu Egejskim, na którym dochodzi do sporów o akweny morskie wokół greckich wysp.
Tureckie manewry miały rozpocząć się 28 października, czyli w środę, a greckie miały rozpocząć się zaledwie jeden dzień później. Biorąc pod uwagę dotychczasowe incydenty w tym staranowanie tureckiej fregaty "Kemal Reis" przez grecką fregatę "Lemnos" w sierpniu tego roku, takie spotkanie na Morzu Egejskim mogłoby mieć nieobliczalne skutki.
Jako pierwsza dobrą wole pokazać miała Turcja, która odwołała swoje manewry Navtex w poniedziałek, aby – jak podały źródła tureckie „pokazać chęć Turcji do rozwiązywania problemów we wschodnim basenie Morza Śródziemnego i Egejskiego za pomocą dialogu”.
Czytaj też: Turecka flota wróci na greckie wody terytorialne
Tureckie ćwiczenia miały na celu ćwiczenie komunikacji na morzu. Grecy w reakcji na nie postanowili 8 października zrobić własne – połączone ze strzelaniami. Chociaż każdy ruch mający na celu deeskalację, szczególnie w dzisiejszej sytuacji międzynarodowej, wypada przyjąć z aprobatą, to tak naprawdę mamy do czynienia z wycofaniem się Turków z ich planów.
Co jest powodem – mediacja Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, czy wypalenie się możliwości zaangażowanego militarnie na wielu teatrach państwa tureckiego – trudno na razie oceniać. W ubiegłym tygodniu doszło jednak do wycofywania się wojsk tureckich z syryjskiej prowincji w Syrii. Równolegle rozpoczęły się tam zdecydowane bombardowania i ruchy sił syryjskich i rosyjskich. Niedawno udało się także uzyskać rozejm w Libii. Nie ustają za to walki azerbejdżańsko-armeńskie, w których Turcja jest uważana za państwo zaangażowane po stronie Azerbejdżanu, co stawia ją na drodze interesów rosyjskich.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie