Geopolityka
Kuba: Fidel Castro nie żyje
Były przywódca Kuby Fidel Castro zmarł w piątek wieczorem w Hawanie w wieku 90 lat - poinformował w kubańskiej telewizji państwowej jego brat Raul, który przejął po nim rządy na wyspie w 2006 r., a formalnie dwa lata później.
"Komendant i przywódca rewolucji kubańskiej zmarł wieczorem o godz. 22.29" - oświadczył Raul Castro.
Na razie kubańska telewizja państwowa nie podała więcej żadnych szczegółów.
Jak pisze portal BBC News, zwolennicy Fidela chwalili go jako człowieka, który Kubę oddał z powrotem ludziom, ale jego przeciwnicy oskarżali go o brutalne tłumienie opozycji.
Nazywany "ojcem rewolucji kubańskiej" Fidel Castro jeszcze w sierpniu pojawił się publicznie z okazji swoich 90. urodzin. Był to pierwszy i ostatni raz od kwietnia br., gdy wystąpił z przemówieniem na zakończenie plenum Komunistycznej Partii Kuby. Przyznał wówczas, że jest w zaawansowanym wieku, ale kubańskie koncepcje komunistyczne są nadal aktualne i "Kubańczycy zwyciężą"; zachęcał swoich następców, aby szli dalej jego drogą.
Po przebytej dziesięć lat temu skomplikowanej operacji, której charakteru nigdy nie ujawniono, Fidel Castro przekazał piastowane funkcje państwowe i partyjne swemu młodszemu bratu Raulowi. W 2006 r. Raul stanął na czele rządu, a w 2008 r. objął oficjalnie stanowisko prezydenta i rozpoczął reformy, nazwane "aktualizacją socjalistycznego modelu gospodarki".
Od tego czasu Fidel żył na uboczu, ogłaszając tylko od czasu do czasu własne komentarze na temat aktualnych wydarzeń, jak np. na temat wizyty prezydenta USA Baracka Obamy na Kubie.
Obama odwiedził Kubę w marcu br., czyniąc to jako pierwszy przywódca USA od 88 lat. Castro niechętnie zareagował na jego wezwanie do Kubańczyków, by spoglądali w przyszłość. Napisał później, że amerykański prezydent powinien się zapoznać z historią Kuby oraz, że Kubańczycy "nie potrzebują, by imperium im cokolwiek dawało".
Podbipięta
Jest już w piekle razem z tym mordercą Che .Kto nie zna tych bandytów niech przeczyta wspomnienia tow. Che.Jak osobiście rozstrzeliwał ludzi i jaki był z tego dumny jak im się mózgi od jego kuli rozrywały.
Red Nose
Che Guevara nie jest święty ale pamiętniki to słabe źródlo tym bardziej pisane przez kubańczyka który miał się dobrze podczas reżimu gen. Baptisty a mieszka w Miami kolego. W stanach Che i Fidel zawsze byli kreowani na diabłów. Wystarczy zaznajomić się z polityką USA w tamtym regionie w połowie ub. wieku a nie bzdury wypisywać.
Kilo
W "Wojnie Partyzanckiej", która jest godną polecenia (choć nie idealną) pozycją taktyczną, niczego takiego nie pisał. Pisał jak robili moździerze zapalające z butelek z benzyną wsadzonych na kiju do odpowiednio modyfikowanych strzelb. Jak rozdzielał książki w oddziale żeby zachować "ducha rewolucji" i dbać o morale. Ale o przyjemnościach płynących z rozstrzeliwywania nic nie pisał. Na pewno rozstrzeliwywał ludzi, ale robił to każdy jego odpowiednik na wojnie.
Hanna, która była na Kubie
Che Guevara nie był kubańczykiem! Pochodził z Argentyny! powiedzmy, ze zawodowy rewolucjonista w domysle ... zbrodniarz!
Wieloletni_centrowo-zielono-liberalny_Wyborczej.81
Fanatyk i zbrodniarz. Miał zrobić wybory, z ustanowił się dyktatorem. Przemawia jakby otrzymał polecenie, jakby go ktoś okłamał, jakby wierzył w iluzję, ideę - błędną - aż do upadłego, aż jak widać było padał [fizycznie], aż do starości. Naprzeciw niego bohomaz - czyjaś twarz, postać. Czarna, w kolorze flag wywieszanych dla zasłonięcia wyświetlacza amerykańskiej ambasady. To był człowiek owładnięty szaleńczą ideą, a może i czymś innym, co kosztowało życie bardzo wielu ludzi.
Kilo
Cokolwiek się o nim nie uważa, warto w dobie odrodzenia rasistowskich fascynacji przypomnieć, że jedną z jego decyzji było wysłanie wojska do Angoli w ramach "Operacji Carlota" w 1975. Te siły walczyły w Zairze i RPA gdzie dostały bęcki, a także w samej Angoli gdzie powstrzymały ofensywę SADF. Do tego były tam wysłane z Kuby siły typowo humanitarne (medycy, technicy etc.) choć trudno powiedzieć ile faktycznie, a ile to było maskowanie jednostek bojowych. Wtedy aktywne wystąpienie przeciwko jednemu z ostatnich krajów opartych na teoriach rasowych to był naprawdę korzystny krok z punktu widzenia politycznego wizerunku.
kass
przypomnę tylko, że w RPA ustrój oparty o rasizm upadł sam, bez terrorystów wysyłanych przez Fidela i Moskwę - można więc zapytać, czy wysyłanie zbrojnych band do innych krajów było potrzebne?
Terrier
Nas cisnął ZSRR i komunizm Amerykę Łacińską USA i ich fiś na punkcie chęci likwidacji socjalizmu często kosztem wielu społeczeństw. Nawet wsród Żołnierzy Wyklętych zdarzały się menty i mordercy. Taka jest wojna.
nie/rozbawiony
Czytając co poniektóre komentarze dotyczące śmierci Fidela Castro, przychodzi mnie na myśl aksjomat Cole'a: "Suma inteligencji na planecie jest stała, liczba ludności rośnie".
kass
ale masz coś mądrego do powiedzenia - z czymś się zgadzasz, z czymś nie, masz jakieś oryginalne przemyślenia? czy tylko trollujesz jak zawsze, bo wiesz że Fidel był nie tylko oprawcą, ale i wielkim przyjacielem Moskwy
Red Nose
Tak jak na zachodzie nie rozumieją naszej niechęci wobec Rosji tak my Polacy nie rozumiemy ludzi Ameryki Łacińskiej i ich oporu wobec USA. To USA zniszczyło Kubę a nie Fidel Castro. Tak USA robi z opornymi. R.I.P EL Comandante Castro
nikt ważny
Kto nie rozumie, ten nie rozumie. Co innego niechęć i nie uleganie amerykańskiej presji, a co innego zamienienie własnej ojczyzny w jakiś absurdalny kołchoz. W latach 50. można było wierzyć w komunę, ale w 90. - to był zwykły oportunizm. Gdy komunizm upadał w Europie, Castro tak jak Kim wziął się ostro do prewencyjnych czystek w partii, wojsku, organach bezpieczeństwa - wiedział dobrze, że ten niewydolny system musi się zawalić, ale zrobił wszystko by nie stało się to za jego życia, a on sam nie skończył jak Ceaușescu. Taki z niego był El Comandante...
Podpułkownik Wareda
Przyznaję szczerze, że jestem wręcz zdumiony niewielką ilością komentarzy na forum D24 dot. śmierci Fidela Castro. Znając oceny i opinie wielu komentatorów D24 na temat Kuby, rewolucji kubańskiej, sytuacji wewnętrznej na Kubie oraz samego Fidela Castro - oczekiwałem, że z chwilą jego śmierci, nastąpi prawdziwa rzeź internetowa wszystkiego, co jego dotyczy. Jest idealna okazja, aby dokopać tym wstrętnym komuchom kubańskim! A tu niespodzianka: do chwili obecnej - zaledwie 5 komentarzy. Oczywiście, ich treść nie odbiega generalnie od tego, czego oczekiwałem od młodych, wszystko wiedzących, ambitnych i bojowo ustawionych wilczków prawicy polskiej! Chciałbym, aby sprawa była jasna do samego końca, a mianowicie: każdy ma prawo do własnej oceny otaczającej nas rzeczywistości - nawet młode, ambitne, bojowe i wszystko wiedzące - wilczki prawicy polskiej! I, mam nadzieję, że tego prawa nikt im nie odbierze! W chwili obecnej, nie zamierzam dokonywać mniej lub bardziej pogłębionej, analizy okresu sprawowania - nie unikajmy tego określenia - dyktatorskich rządów Fidela Castro na Kubie. A było tego kilkadziesiąt lat (1959-2008)! Uważam bowiem, że na ocenę Fidela Castro oraz rewolucji kubańskiej, jest jeszcze stanowczo za wcześnie. Sama rewolucja kubańska, ze względu na swój koloryt oraz specyfikę, również odbiegała znacznie od rewolucji, które miały miejsce w krajach europejskich, arabskich, a nawet w Chinach! Korzystając z okazji, chciałbym także przestrzec wszystkich krytyków oraz tzw. krytykantów rewolucji kubańskiej oraz Fidela Castro, aby w swych ocenach, starali się zachować możliwie rozsądny umiar i wyłuskać właściwe proporcje. To bardzo ważne! Czytam na tej stronie np. komentarz jednego z internautów, który - nie mając zielonego pojęcia o rzeczy - pisze takie oto cudactwa: "świadomie rozpoczął [tj. Fidel Castro] grę, która o mały włos, nie doprowadziła do wojny nuklearnej". Hmm! Czyżby autor powyższych idiotyzmów, naprawdę nie wiedział, że podczas tzw. kryzysu kubańskiego - w październiku 1962 roku, Fidel Castro o niczym sam nie decydował? Przypomnę, że wówczas o wszystkim (a przynajmniej o zaostrzeniu skali napięcia międzynarodowego) decydował, ówczesny przywódca b. ZSRR Nikita S. Chruszczow. I to on był - de facto - odpowiedzialny za doprowadzenie świata niemal na krawędź wojny nuklearnej. Naprawdę, niewiele brakowało do unicestwienia naszej cywilizacji. Podkreślam wyraźnie: Fidel Castro był jedynie biernym obserwatorem, który na nic nie miał wpływu! Dla całości sprawy: Amerykanie - w latach 1959/1960 - rozmieścili rakietowe pociski balistyczne z głowicami nuklearnymi na terytorium Wielkiej Brytanii, Włoch i Turcji. O tym również nie należy zapominać! Chruszczow, to samo chciał uczynić na terenie Kuby. Ale, dla dobra całego świata, Amerykanie z Rosjanami doszli do porozumienia. Chruszczow wycofał rakiety z Kuby, natomiast Amerykanie z Turcji. Wypadałoby również pamiętać i o tym, że po zwycięstwie rewolucji kubańskiej, Fidel Castro oraz jego najbliżsi współpracownicy, zamierzali utrzymywać przyjazne stosunki z Amerykanami. Podczas swojej pierwszej, oficjalnej wizyty w USA, Fidel Castro - w rozmowie z ówczesnym wiceprezydentem R. Nixonem - deklarował utrzymanie przyjaznych stosunków z Amerykanami. Ale okazało się, że Amerykanie nie byli tym zainteresowani! I co wówczas pozostało Fidelowi Castro? Ano zwrócić się do Rosjan. I tak też postąpił! Czy to było dziwne? Raczej rozsądne z jego strony. Poza tym pamiętajmy, że ok. 60% Kubańczyków - jeszcze do niedawna - popierało braci Castro. Niewątpliwie, Fidel Castro był postacią wielowymiarową i nie poddającą się tak łatwo wszelkiego rodzaju osądom - zarówno z lewa, jak i z prawa. I słowo na koniec, wielu krytyków i tzw. krytykantów obecnej Kuby oraz Fidela Castro, powinno sięgnąć do źródeł i uzmysłowić sobie: jak wyglądała Kuba przed zwycięstwem rewolucji kubańskiej, tj. przed 1 stycznia 1959 roku? Jedynie bardzo krótko podpowiem, że w czasach dyktatorskich rządów generała Fulgencio Batisty (1901-1973), Kuba była - de facto - kolonią amerykańską, uważaną na całym świecie za największy dom publiczny na Karaibach. Do tego biła rekordy w dziedzinie: ilości zarażonych chorobami wenerycznymi, stopniem analfabetyzmu i bezrobocia, biedy, zacofania, umieralności niemowląt oraz dzieci do 5-go roku życia, braku powszechnej opieki medycznej i łamania praworządności. Zorganizowane nauczanie, powyżej szkoły podstawowej - było praktycznie dostępne dla garstki zamożnych obywateli. Jednym z tych, którzy mieli okazję ukończyć Wydział Prawa na Uniwersytecie Hawańskim, był Fidel Castro. I tylko dlatego, że urodził się i wychował w zamożnej rodzinie kubańskich plantatorów trzciny cukrowej. Oceniając Fidela Castro oraz rewolucję kubańską, należy o tym także pamiętać. Nie wiem, czy dzisiejsi krytycy Fidela Castro, chcieliby mieszkać na Kubie przed 1 stycznia 1959 roku? PS. Dzisiaj, w jednym z telewizyjnych programów informacyjnych, uzyskałem wiadomość, że papież Franciszek przesłał kondolencje narodowi kubańskiemu z powodu śmierci Fidela Castro.
chart
I mamy rozumieć, że "zdobycze cywilizacji" jak zlikwidowanie analfabetyzmu znajdowało się tylko w mocy wielkiego Fidela? Chyba już czytałem 1000 razy podobną argumentację odnośnie naszego PRL-u. Te same problemy trapiły kilkadziesiąt lat temu w mniejszym lub większym stopniu niemal wszystkie kraje jeśli chodzi szkolnictwo, powszechną opiekę zdrowotną etc. Nie da się przykryć postępem cywilizacyjnym, czynów przodowników rewolucji. Przez całe dekady widziałem dziesiątki łodzi biorących kurs z Kuby do USA, za to jakoś problem był z obserwacją tego zjawiska w drugą stronę pewnie za dużo szczęścia, edukacji i opieki zaznali. To jest jakaś patologia by wiecznie wymawiać się "na ocenę jest jeszcze za wcześnie" czy "osądzi historia". Nie żadna historia. Ocenią ludzie, teraz, kiedy wszystko jest świeżo w pamięci. I tak właśnie należy robić. Fidel był zwyczajnym komunistą-marksistą, który zamienił jedną dyktaturę na inną, postępował jak komunista i kraj jaki po sobie zostawia nie różni się niczym do czego komuniści nas przyzwyczaili. Młodym można kit wciskać i pudrować. Tak samo jak funta kłaków są warte gadki "a w 1961r. Fidel proponował przyjazne stosunki etc". W tym czasie trwa już wojna w Wietnamie, Amerykanie są przerażeni tym, że komunizm może się rozlać po całej Azji ale nie maja za dużo ruchu obawiając pełnoskalowego konfliktu, po Ameryce łacińskiej lata komunistyczna partyzantka i oczywiste jest, że żadnego bratania się nie będzie z Kuba pod rządami Castro w spolaryzowanym świecie.
aqwa5
Oczywiście. Wszystko ma plusy dodatnie i plusy ujemne. Abstrahując od dowolnych plusów, Kubańczycy zamienili dżumę na cholerę. Czy mieli wtedy inne wyjście. Pewnie nie. Czy mogli przez ostatnie 20 lat choćby złagodzić skutki cholery. Mając el comandante za komendanta - nie.
ziom
"było tego kilkadziesiąt lat (1959-2008)! Uważam bowiem, że na ocenę Fidela Castro oraz rewolucji kubańskiej, jest jeszcze stanowczo za wcześnie. " -trochę sobie zaprzeczasz kolego, bo o ile śmieszą mnie np. próby rozliczania rządu czy prezydenta RP z obietnic wyborczych rok po wyborach, to jednak pół wieku wystarczy by powiedzieć >>po owocach ich poznaliśmy<< "rewolucja kubańska, ze względu na swój koloryt oraz specyfikę, również odbiegała znacznie od rewolucji, które miały miejsce w krajach europejskich, arabskich, a nawet w Chinach! " -w czym niby się różni? bo wg mnie schemat, wedle którego wspierana przez mocarstwo niewielka i radykalna grupa przejmuje władzę w sytuacji ciężkiego kryzysu państwa, a później rządzi za pomocą terroru nie realizując nic z tego co niosła na sztandarach - ten schemat pasuje tak samo do Kuby jak i do Rosji czy Chin czy innych wspomnianych przez Ciebie. "Podkreślam wyraźnie: Fidel Castro był jedynie biernym obserwatorem, który na nic nie miał wpływu! " -czy ja dobrze zrozumiałem: twierdzisz, że człowiek który 3 lata wcześniej rzucił rękawicę największemu supermocarstwu świata i wygrał, w 1962 roku nie wiedział co się dzieje na terytorium swojego kraju, a Kuba stała się de facto kolonią sowiecką w której to Chruszczow decydował o rozmieszczeniu broni atomowej? Ciekawa teza - podeprzesz się jakimś nazwiskiem, tytułem książki? Bo jakoś cały świat twierdzi, że Castro obawiając się (całkiem realnie z resztą) interwencji amerykańskich wojsk chciał na Kubie radzieckich żołnierzy, rozumiejąc (tak jak dziś Polacy) że atak na nich, będzie równoznaczny z wypowiedzeniem wojny wielkiemu sojusznikowi. Ceną za to jakiej zażądał Kreml były instalacje rakietowe zdolne do przenoszenia głowic jądrowych. I na tę cenę Castro się zgodził. "Amerykanie - w latach 1959/1960 - rozmieścili rakietowe pociski balistyczne z głowicami nuklearnymi na terytorium Wielkiej Brytanii, Włoch i Turcji." -zapomniałeś dodać że za wiedzą i zgodą wyżej wymienionych. Jeśli sugerujesz że na Kubie było inaczej, to jest to ważna różnica w podejściu do sojuszników ;-) "dla dobra całego świata, Amerykanie z Rosjanami doszli do porozumienia. Chruszczow wycofał rakiety z Kuby, natomiast Amerykanie z Turcji." -i znowu półprawdy: nie dla dobra świata, tylko dlatego że Amerykanie blefowali, a Chruszczow wiedział, że wbrew propagandzie ZSRR atomówkami może tylko straszyć, w żadnym wypadku wygrać; z Sowietami, a nie z Rosjanami; Chruszczow wycofał z Kuby praktycznie wszystkie instalacje militarne, a amerykanie tylko rakiety (nie atomówki) i to tylko z Turcji, nie z wymienianych wcześniej w tym kontekście krajów europejskich "Fidel Castro - w rozmowie z ówczesnym wiceprezydentem R. Nixonem - deklarował utrzymanie przyjaznych stosunków z Amerykanami. Ale okazało się, że Amerykanie nie byli tym zainteresowani!" -typowa komunistyczna zagrywka: zapewniamy o chęci współpracy z Ukrainą i wysyłamy wojsko na Krym, a później mówimy, że Kijów nie chce współpracować... Przypominam, że sankcje i izolacja pojawiły się po znacjonalizowaniu bez odszkodowania (czyli rozkradzeniu) należących do Amerykanów firm i plantacji. Tylko się dziwić że po tym fakcie okradzeni nie byli zainteresowani w utrzymaniu przyjaznych stosunków ze złodziejami... "Zorganizowane nauczanie, powyżej szkoły podstawowej - było praktycznie dostępne dla garstki zamożnych obywateli. Jednym z tych, którzy mieli okazję ukończyć Wydział Prawa na Uniwersytecie Hawańskim, był Fidel Castro. I tylko dlatego, że urodził się i wychował w zamożnej rodzinie kubańskich plantatorów trzciny cukrowej." -Fidel był nieślubnym dzieckiem plantatora trzciny, emigranta z ubogiej rodziny i służącej. Studia skończył bo był pracowity i inteligentny, a nie dlatego że ojciec szastał forsą. Nie dziwi mnie to przekłamanie, bo tworzenie mitów w dyktaturach jest typowe. Inny przykład: terror za Batisty był tak wielki, że za pierwszym razem gdy Castro próbował zrobić zamach stanu i przejąć władzę został osądzony (w jawnym procesie w trakcie którego mógł się bronić jak chciał) skazany i wysłany do szpitalnego więzienia w którym spędził - uwaga - CAŁE DWA LATA! Rzeczywiście straszny był to kraj i chwalić Pana, że pojawił się człowiek, z pomocą radzieckich rakiet jądrowych chciał zaprowadzić pokój na ziemi, a dzięki jego polityce ludzie tam nadal nie wiedzą co to internet i samochód lepszy niż Fiat 126p. Piszesz podpułkowniku Wareda o 1 stycznia 1959 roku, zastanów się lepiej dlaczego ani Ty, ani nikt inny nadal nie chce tam mieszkać i czy przypadkiem zmarły nie ma z tym nic wspólnego.
TT
Szczere kondolencje dla rodziny, kubańskiego rządu oraz dla Kubańczyków
el_pasa
Tych co utonęli w Zatoce Meksykańskiej? Tych rozstrzeliwanych przez prawie pół wieku, czy tych zamordowanych w obozach koncentracyjnych, przepraszam reedukacyjnych?
xXx
Propaganda pokazywała Castro i Kube w krzywym zwierciadle. "Bywalcy" na Kubie , którzy tak tu krytykują, pewnie nie słyszeli o węglarzach, nie wiedzą jak to było za Batisty, a jak się zmieniło za Castro. Oczywiście straciły koncerny USA i osoby z nimi w rozmaity sposób powiązane. Zyskała większość Kubańczyków. Kuba nie chciała ani USA ani ZSRR, chciała swojej polityki bez nacisków wielkich tego świata. Gdyby nie izolacja, pewnie byłoby na Kubie lepiej i nikt by nie chciał pływac z rekinami. USA w bezwzględny sposób mordowała Kube przez dziesięciolecia "w imię demokracji". Tak USA postępuje nie tylko z Kubą. Ameryka Łacińska wciąz jest traktowana przez Stany Zjednoczone jak kolonia, a mieszkańcy jak podludzie.
huba
Mistrzem propagandy to był akurat Fidel Castro: serdeczny człowiek z ludu, bezinteresowny David który pokonał Goliata, CIA próbowała go zabić 800 razy, wysyłał więcej lekarzy do wszystkich chyba biednych krajów świata, niż ton cukru (a i jego nie żałował). Są ludzie którzy w to wierzą. Najczęściej wierzą też w osaczonych Osetyńców, terrorystów w Aleppo i referendum na Krymie. Piszesz, że "Zyskała większość Kubańczyków." - mam pytanie: co? Bo zwykli ludzie nie mają ani wolności, ani jakiejkolwiek własności (nie licząc tych antycznych ciągników, telewizorów, samochodów czy ichniejszych PGRów) ani prawa do samodzielnego myślenia, korespondencji, nawet pokojowego protestowania wobec bezprawnego więzienia ich najbliższych. Kuba jest jak NRD z lat 80. - niby medale i pamięć o strasznych latach faszyzmu, ale z drugiej strony nędza i kołchoz dla kilkunastu milionów ludzi. I jaka izolacja - jako obywatel UE nie miałem większych problemów by tam pojechać na długo przed przełomem Obamy. Tylko co z tego, skoro to państwo działa jak, że żaden człowiek i żadna firma nie chce tam inwestować. Zapewniam Cię że Chiny czy Rosja albo inny Wietnam nie interesują się polityką izolacji Waszyngtonu. Świat to nie tylko "koncerny USA" - Kuba jest skansenem na własne życzenie, a śmierć Fidela to paradoksalnie dobry sygnał, bo jest szansa że ten kraj się w końcu otworzy.
yol
Nie pleć bzdur o Ameryce Łacińskiej, bo ewidentnie nie masz pojęcia o czym piszesz. To wiele krajów, i wiele różnych, często bardzo poważnych problemów, ale jeden fakt jest bezsporny: obywatele krajów współpracujących z USA takich jak Chile mają o niebo więcej wolności, demokracji, wyższy standard życia i lepsze perspektywy niż "demokracje ludowe" w rodzaju Kuby i Wenezueli. Amerykanie są chciwi i nie grają fair, ale "podludzi" to poszukaj raczej na budowie pod Moskwą, gdzie uchodźcy z Kaukazu czy Azji środkowej żyją jak zwierzęta, okradani przez mafię i milicję, nie mając żadnych praw. Gdzie Rzym a gdzie Krym...
el_pasa
Człowieku, byłem na Kubie i w latach 80-tych i 3 lata temu, syf i bieda aż piszczą, więc tę swoją propagandę wsadź na komunistyczny Kreml
Rasog
Ruskie się teraz rzucą na Kube.
Plush
No właśnie nie. Myślę że USA będą pierwsze. Turystyka Kasyna Tania siła robocza itd.
rmarcin555
To bardzo dobra wiadomość dla Kuby. Raul jest znacznie rozsądniejszy. Obama dobrze zrobił.
MagdaFoxie
To Raul był razem z Che najpierw komunistą. Był też w latach 60-tych nałogowym ćpunem i sadystą, osobiście torturującym i wykonującym wyroki np: w słynnym więzieniu na wyspie Pinos. Taki to "liberał", Beria był tak sam. Jaruzel z Kiszczakiem też! Możliwe że ucieknie do Wenezueli bo jego zbrodnie są opisane w pamiętnikach tych którym udało się przeżyć i uciec albo zostali deportowani np: synowie Martosa i Armand Valladares!
53
Przez lata jego dyktatury zabito tysiące niewinnych osób, a miliony zmuszono do ucieczki z własnej ojczyzny. Świadomie rozpoczął grę, która o mały włos nie doprowadziła do wybuchu wojny nuklearnej. Popierał tłumienie czołgami wolnościowych ambicji w takich krajach jak Czechosłowacja i jednocześnie wysyłał jak to się teraz mówi "zielone ludziki" czyli specjalnie szkolonych żołnierzy-terrorystów do wielu krajów. Swój własny naród zamknął w skansenie z lat 50-tych i w przeciwieństwie do dyktatur takich jak np. w Korei Płd. nigdy nie godził się na jego podmiotowe traktowanie. Castro - wielki socjalistyczny demokrata, ojciec narodu, przyjaciel Moskwy.
El Che
No bo przed rewolucją tak dobrze żyło się kubańczykom pod panowanie proamerykańskiego dyktatora. Ale tacy jak ty jakoś tak o tym zapominają. W ameryce południowej i łacińskiej jakoś tak działania CIA czkawką się odbijały tamtejszej ludności. Ale co ty o tym możesz wiedzieć o latach 50 ub. Wieku.
AntypropagandA
Odpowiedz sobie na pytanie dlaczego Kuba "zatrzymała się w czasie" izolacja i embarga wuja sama mówią ci coś?
anda
a podaj nazwisko choć jednego zabitego, wiesz ile było tak zwanych więźniów politycznych na Kubie ? nawet byś kompani nie stworzył? ponieważ pobierali pieniądze z USA ti ich tam wysłam i tyle
Plush
[*] El Comandante
TekaT
Z tego co kojarzę to umarł chyba z siódmy raz.
nd
wreszcie