Reklama

Geopolityka

Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej [mil.ru]

Konflikt USA z Iranem będzie eskalował. Skorzysta Rosja [PROGNOZA]

Wzrost napięć między USA i Iranem nie doprowadzi raczej do wojny. Iran jednak nie ustąpi pod naciskiem sankcji i będzie eskalował działania odwetowe. To natomiast postawi USA w niezręcznej sytuacji i może skłonić do zaatakowania Iranu. Wyraźnym beneficjentem sytuacji będzie natomiast Rosja.

Ostatnia eskalacja napięć związana jest z zapowiedzią nieodnowienia przez USA wyłączeń z sankcji nałożonych na Iran i dotyczących jego sektora energetycznego. Sankcje zostały wprowadzone w listopadzie ubiegłego roku, ale osiem państw, w tym m.in. Turcja, Indie i Chiny, zostały z nich wyłączone na okres 6 miesięcy. Ponadto Irak uzyskał odrębne wyłączenie dotyczące zakupu irańskiego gazu.

Zniesienie wyłączeń, przy jednoczesnym zwiększeniu wydobycia i sprzedaży przez Arabię Saudyjską i innych producentów ropy, sprzymierzonych z USA, ma teoretycznie całkowicie wyłączyć Iran z rynku, powodując załamanie gospodarki tego kraju i zmuszając go do renegocjacji zawartego w 2015 r. w Wiedniu układu w sprawie irańskiego programu nuklearnego JCPOA. USA, które odstąpiły od tego układu dokładnie rok temu, tj. w maju 2018 r., wprowadziły też kilka dni temu (na mocy decyzji prezydenta USA, działającego z upoważnienia Kongresu) nowe sankcje obejmujące irański sektor metalurgiczny. Jest to uderzenie w drugie po ropie irańskie źródło dochodu z eksportu.

W irańskich mediach prezentowane są wprawdzie opinie, że Iran zdoła obchodzić sankcje, ale sytuacja gospodarcza kraju już uległa drastycznemu pogorszeniu. Eksport ropy spadł z 2,3 mln baryłek dziennie do nieco ponad 1 mln, a zdaniem różnych ekspertów zniesienie wyłączeń doprowadzi do dalszego spadku co najmniej do 600 tys. baryłek dziennie, a być może nawet do 200 tys. Tymczasem do utrzymania płynności budżetowej Iran potrzebuje sprzedaży na poziomie 1,5 mln.  W 2018 r. recesja była na poziomie 3,9 %.

USA wprowadzając sankcje liczą na to, że albo Iran ugnie się i przystąpi do renegocjacji JCPOA, albo dojdzie w tym kraju do rewolucji. Sam Donald Trump usiłuje prowadzić strategię kija i marchewki, czego wyrazem było jego pojednawcze wystąpienie 9 maja, w którym zaapelował do przywódców Iranu, by do niego zadzwonili. Wyraził też przekonanie, że USA i Iran są w stanie wypracować „uczciwe porozumienie”, a wtedy irańska gospodarka może rozkwitnąć dzięki pomocy ze strony USA. Trump podkreśla przy tym, że jedyne czego USA oczekuje to pewności, że Iran nie będzie pracował nad bombą atomową.

Taka deklaracja USA to nic nowego. Latem 2018 r. pojawiły się informacje, że USA chciało doprowadzić do spotkania bilateralnego, ale Iran kategorycznie odrzucił taką propozycję. Problem w tym, że w 2015 r. obóz pragmatyków, do którego należy prezydent Hassan Rowhani i szef MSZ Dzawad Zarif, z trudem przekonał Najwyższego Przywódcę Alego Chameneia do akceptacji warunków JCPOA, a konserwatyści nie ustawali w krytyce tego porozumienia i zbyt dużego ich zdaniem zbliżenia z USA, wciąż traktowanym w Iranie jako „Wielki Szatan”.

Jeszcze ważniejsze jest jednak to, że w istocie nie chodzi tylko o broń nuklearną, ale również o irański program balistyczny. Iran podkreśla, że ma prawo do rozwijania swojego konwencjonalnego potencjału obronnego i konsekwentnie odrzuca jakiekolwiek sugestie włączenia tego tematu do rozmów na temat irańskiego programu nuklearnego. Z drugiej strony Iran konsekwentnie odrzuca oskarżenia o plan uzyskania broni nuklearnej, utrzymując, że jego program zawsze miał charakter pokojowy, a Chamenei ogłosił w fatwie, że broń nuklearna jest religijnie zakazana (haram). Również Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że Iran nie łamie warunków JCPOA oraz NPT (układu o nieproliferacji broni nuklearnej). Dlatego oferta Trumpa została w Teheranie natychmiast odrzucona jako dążenie do upokorzenia Iranu i eliminacji jego zdolności do regionalnej rywalizacji o potęgę.

Mocarstwowe aspiracje regionalne Iranu są przy tym coraz mniej związane z religijnym fundamentalizmem, a coraz bardziej z tradycyjnym irańskim nacjonalizmem. Dotyczy to w szczególności nastrojów w Korpusie Strażników Rewolucji (Pasdaran), niedawno uznanym przez USA za „organizację terrorystyczną”. Determinuje to jednak również to, że zewnętrzna presja wywierana na Iran nie tylko nie doprowadzi do rewolucji, na którą w Iranie w ogóle się nie zanosi, ale wręcz przyniesie efekt odwrotny, wywołując nastroje antyzachodnie i antyamerykańskie wśród licznych nacjonalistycznie nastawionych krytyków systemu ustrojowego islamskiej republiki, pochodzących przeważnie z klasy średniej i inteligencji. Sprzyjać temu może zwłaszcza szukanie przez USA sojuszników wśród organizacji separatystycznych i terrorystycznych (np. mudżahedinów ludowych) w Iranie.

Dotychczasowe działania odwetowe Iranu były dość umiarkowane co wynikało w dużej mierze z oczekiwania, że Unia Europejska podejmie odpowiednie kroki zmierzające do zniweczenia konsekwencji wyjścia USA z JCPOA. UE wprawdzie deklaruje wciąż, że chce utrzymać w mocy JCPOA (w jego aktualnym brzmieniu) mimo odstąpienia USA, jednak ma trudności nawet z implementacją mechanizmu rozliczeń barterowych INSTEX, który nie jest satysfakcjonujący dla Iranu. Również decyzja Iranu o wstrzymaniu sprzedaży zagranicę nadwyżek niskowzbogaconego uranu nie stanowi zdaniem Iranu wycofania się z jakichkolwiek zobowiązań, gdyż jest zgodna z art. 26 i 37 JCPOA. Iran nie ukrywa jednak, że szykuje się do podjęcia kolejnych kroków, w tym nie wyklucza całkowitego odstąpienia od JCPOA, a nawet NPT. Póki co, dał UE 60 dni na wypełnienie jej zobowiązań. Ultimatum to zostało natychmiast odrzucone przez UE.

Na UE naciska oczywiście nie tylko Iran, ale również USA, co ogranicza elastyczność UE w stosunku do Iranu. Ratunek dla JCPOA mógłby przyjść jeszcze z Chin, dla których ewentualny konflikt zbrojny w rejonie Zatoki Perskiej miałby negatywne konsekwencje. Utrudniłby bowiem import niezbędnych surowców, nie mówiąc już o zwyżce cen ropy. Irańskie interesy na Bliskim Wschodzie, w szczególności chęć przeprowadzenia lądowego szlaku z Iranu do Morza Śródziemnego, są zresztą zbieżne z chińskimi, a już samo wyłączenie Iranu z rynku ropy będzie miało negatywny skutek dla Chin, gdyż doprowadzi do podwyżki cen ropy. USA chcą wprawdzie utrzymać obecny poziom poprzez nakłonienie innych krajów do zwiększenia wydobycia, ale podnoszone są wątpliwości czy będą one miały taką zdolność. Chiny utrzymując, a może nawet zwiększając ilość kupowanej ropy irańskiej, niewątpliwie skorzystałyby na tym, ale jednocześnie oznaczałoby to nową konfrontację amerykańsko-chińską, na którą Pekin najwyraźniej nie ma specjalnej ochoty.

Ewidentnym beneficjentem pogłębiania się kryzysu wokół Iranu będzie natomiast Rosja. Wyłączenie Iranu z rynku naftowego będzie korzystne dla Rosji zarówno ze względu na brak konieczności ograniczania wydobycia (co było uzgodnione z OPEC), jak i zwyżki cen ropy. To zaś poszerzy rosyjskie zdolności do prowadzenia ekspansywnej polityki zagranicznej. Co więcej, Rosja miała problem z dotrzymaniem uzgodnień zawartych z Arabią Saudyjską w sprawie ograniczeń wydobycia, ale teraz będzie to już nieaktualne.

Ponadto izolacja Iranu spowoduje zwiększenie jego zależności od Rosji. Już obecnie Iran dąży do zawarcia nowej umowy o współpracy wojskowej z Rosją, a w szczególności zwiększenia importu sprzętu zbrojeniowego z tego kraju. Wkrótce planowane są również irańsko-rosyjskie manewry w Zatoce Perskiej i być może Rosja zainstaluje tam swoją bazę wojskową. Ten wymiar współpracy irańsko-rosyjskiej jest jednak wieloaspektowy. Iran zdaje sobie bowiem sprawę, że Rosja chciałaby grać irańską kartą, wywierając w ten sposób nacisk na USA, Izrael i Arabię Saudyjską, a także w pewnym zakresie Turcję, a nie jest zainteresowana wsparciem budowy regionalnej mocarstwowości Iranu. Wątpliwe jest również to, by Rosja wsparła Iran w przypadku ewentualnego (mało prawdopodobnego, ale możliwego) amerykańskiego ataku na ten kraj. Zamiast tego wykorzysta sytuację, by umocnić swoje wpływy w innych regionach np. Europie Wschodniej, na Kaukazie czy w Ameryce Łacinskiej.

image
Fot. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej [mil.ru]

 

Innym państwem, które może być beneficjentem kryzysu irańskiego jest Turcja, choć może ona również na nim stracić. Turcja będzie bowiem chciała obchodzić amerykańskie sankcje angażując się w państwowo sankcjonowany przemyt. To również nie byłoby nic nowego, gdyż podobne działania Erdogan i jego ekipa podejmowali przed zawarciem JCPOA, co stało się później przedmiotem skandalu, który doprowadził do wojny Erdogana z Fetullahem Gulenem. Kwestią otwartą byłoby to, na ile USA zdeterminowane byłyby wdrożyć przeciwko Turcji środki karne, gdyż relacje amerykańsko-tureckie są i tak już fatalne.

Turcja stara się też wykorzystać sytuację Iranu, by skłonić to państwo do zacieśnienia współpracy militarnej przeciwko Kurdom. Iran od dawna uchylał się od nacisków Turcji, by przeprowadzić wspólne operacje militarne przeciwko Kurdom w Iraku i Syrii. Dla Turcji byłby to wielki sukces, ale niechętna takiemu rozwojowi sytuacji jest także Rosja, która nadal ma nadzieje na odegranie roli „patrona Kurdów”. Ponadto Iran nie chce naruszać suwerenności Iraku, gdyż jest to dla niego zbyt cenny sojusznik.

Znaczenie Iraku w tym kryzysie jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, Irak jest jednym z ważniejszych partnerów handlowych Iranu. Co więcej, sojusznicy Iranu w Iraku, tacy jak jeden z liderów bloku al-Fatah Kais al-Chazali, zapowiedzieli, że zaangażują się w przemyt irańskich towarów w celu łamania sankcji nałożonych na ten kraj. Po drugie, w przypadku konfliktu zbrojnego niektóre szyickie oddziały w Iraku mogą zostać wykorzystane przez Iran do ataków na pięciotysięczny amerykański kontyngent wojskowy w Iraku. Z drugiej strony USA chciałyby wykorzystać terytorium Iraku do blokowania lądowego połączenia Iran-Morze Śródziemne, a w przypadku konfrontacji zbrojnej – zaplecza logistycznego operacji.

USA twierdzą, że Iran miał już plan uderzenia na amerykańskie siły stacjonujące w Iraku, wykorzystując do tego oddziały al-Haszed asz-Szaabi. To właśnie miało być powodem nagłej wizyty Pompeo w Bagdadzie. Jest to jednak bardzo wątpliwe, gdyż wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, al-Haszed asz-Szaabi słucha rozkazów irackiego premiera, a nie Iranu. Zostało to zresztą potwierdzone na nocnym spotkaniu premiera Iraku z kierownictwem tej formacji po wizycie Pompeo.

Bardziej prawdopodobne jest zatem to, że USA chciało wymusić na władzach Iraku zgodę na prewencyjne uderzenie w al-Haszed asz-Szaabi, tak aby wyłączyć Irak z irańskich planów i włączyć go do swoich. Jeśli tak było, to Pompeo wrócił z Bagdadu z kwitkiem, gdyż Irak  jednoznacznie zapowiedział, że nie zamierza pozwolić na wykorzystanie swojego terytorium do żadnej antyirańskiej operacji. Nie zamierza jednak również stawać po stronie Iranu kontynuując swoją politykę zrównoważonych relacji ze wszystkimi sąsiadami i USA. Były iracki premier, uważany za jednego z najbliższych sojuszników Iranu w Iraku, Nuri al-Maliki, wezwał natomiast zarówno USA, jak i Iran do odstąpienia od wojennej retoryki, podkreślając w ten sposób również neutralność Iraku względem tego sporu.

Nie można jednak wykluczyć, że jeśli próby ograniczenia skutków działania amerykańskich sankcji nie powiodą się, to Iran przejdzie do ruchów prowokujących bardziej agresywna militarnie reakcję USA. Może to być zablokowanie cieśniny Hormoz, odstąpienie od JCPOA i/lub NPT albo atak na siły amerykańskie w regionie dokonany przez któregoś z regionalnych sojuszników Iranu (np. Hezbollah). Już te kroki, które Iran podjął dotychczas spowodowały zintensyfikowanie nacisku ze strony Izraela na USA, by dokonał ataku na Iran.

USA zapowiedziały też, że jakikolwiek atak ze strony irańskich "proxy" traktowany będzie jak atak dokonany przez Iran oraz skierowały do Zatoki Perskiej lotniskowiec Abraham Lincoln z eskadrą bombowców oraz okręt USS Arlington wraz z baterią rakiet Patriot. Z przecieków wynika również, że coraz większym orędownikiem wojny jest doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton, który ma podobno szukać pretekstu, jest jednak tonowany przez Pompeo i Trumpa.

Jeśli celem ataku na Iran nie będzie zajęcie tego kraju, to irańskie władze wyjdą z tej konfrontacji zwycięsko, nawet jeśli w wymiarze militarnym poniosą klęskę. Iran buduje bowiem swoją pozycję w świecie muzułmańskim na konfrontacji z Izraelem i USA. Jako państwo szyickie, ma mniejsze możliwości stania się liderem świata muzułmańskiego, zdominowanego przez sunnitów, dlatego jest to pewnego rodzaju fortel mający dać Iranowi przewagę nad cichymi sojusznikami Izraela, takimi jak Arabia Saudyjska. Konfrontacja zbrojna z USA tylko umocni taki wizerunek Iranu, ponadto będzie pretekstem dla twardogłowych do rozprawy z pragmatykami i reformistami, a także brutalnej pacyfikacji jakichkolwiek przejawów niezadowolenia z powodu sytuacji ekonomicznej.

USA nie zniszczą też irańskiego programu nuklearnego (jest to po prostu niewykonalne). Trump może więc na takiej operacji skorzystać tylko krótkoterminowo, pokazując swoim wyborcom przed wyborami w 2020 r., że jest silnym przywódcą. Natomiast inwazja na Iran na pełną skalę będzie oznaczać wywołanie totalnego chaosu na całym Bliskim Wschodzie, nie ulega bowiem wątpliwości, że konflikt błyskawicznie przeniesie się do innych krajów regionu, w tym Izraela i Arabii Saudyjskiej. Oznaczać to będzie gigantyczną i wieloletnią wojnę, przy której okupacja Iraku okaże się obozem harcerskim. Przyniesie to również gigantyczny kryzys humanitarny, za który zapłaci Europa. Już teraz Iran grozi, że nakaże opuszczenie swojego terytorium 3 mln uchodźców afgańskich, skłaniających ich do migracji do Europy.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (22)

  1. Andrettoni

    Z jednej strony mamy dobry artykuł, a z drugiej starcie zwolenników rożnych stron. fakty są takie, ze duże kraje mają duże zapasy i różne instrumenty takie jak wysokość ceł, podatki wysokość stóp procentowych, operowanie kruszcami, walutami, deficytem, obligacjami. Nie da się wszystkiego przewidzieć, tym bardziej, ze chodzi nie tylko o Chiny i USA, ale też ich relacje z innymi krajami. Np. co zrobi UE czy Indie. Faktem jest, ze Rosja na konflikcie zyska, bo jest blisko i prowadzi aktywna politykę. Może poprzeć Iran lub USA w zależności od tego kto da więcej. Na dzień dzisiejszy poprze moim zdaniem Iran, ale USA może przehandluje Krym i odwróci sytuacje na swoją korzyść. Jest to zwykłe gdybanie, natomiast artykuł przedstawia najbardziej prawdopodobne warianty rozwoju sytuacji. USA mają zdecydowana przewagę militarną, ale wojna często rządzi przypadek i wystarczy jedna łódź podwodna w odpowiednim czasie i miejscu, żeby doprowadzić do horrendalnych strat. Jeden lotniskowiec to potężna siła ale też olbrzymi koszt gdyby go stracić. Nie chodzi tylko o pieniądze, czy zabitych, ale o prestiż i katastrofę ekologiczną. Taki okręt ma nie jeden tylko kilka reaktorów atomowych. Oczywiście jest wiara w niezniszczalność lotniskowców, ale ktoś pomyślał co się stanie jeżeli jakiś jednak uda się zatopić i reaktor lub reaktory ulegną zniszczeniu? Obejrzyjcie sobie serial Czernobyl na HBO i może to wam uzmysłowi choć trochę o czym mowa. Stany Zjednoczone bawią się bardzo drogimi i bardzo niebezpiecznymi zabawkami zarówno dla ich wrogów jak i dla użytkowników. To samo dotyczy Rosji czy Chin, a nawet Iranu - bo jeśli nie ma klasycznej broni atomowej to na pewno może mieć brudną bombę czy po prostu beczki skażonych odpadów. Z jednej strony mamy więc ryzyko dużej straty nawet gdyby szansa na to wynosiła 1%, a z drugiej Stany Zjednoczone chcą powstrzymać program atomowy, ale nie spowodować katastrofę atomową... Elektrowni atomowych się tak po prostu nie atakuje i nie chodzi o to, ze można, bo to jest po prostu niebezpieczne. Do tego dochodzi trudny teren i możliwy fanatyzm obrońców. To tak jakby spacyfikować pokój pełen terrorystów, ale nie niszcząc jajka na stole. No i dodam, ze może dużo ludzi tego nie wie, ale Iran przykłada bardzo dużą wagę do maskowania. Mobilne wyrzutnie rakiet wyglądające jak ciężarówki czy stanowiska ukryte w jaskiniach to standard. Technicznie nie przodują ale w maskowaniu są w ścisłej czołówce. Wojska USA praktycznie się nie maskują na co dzień. Maskowanie i działania pozorowane to jedyna broń kraju stosunkowo biednego i zacofanego w walce z mocarstwem mającym satelity i Iran to wykorzystuje. Dlatego USA ma takie problemy z wykryciem czegokolwiek i rozpoznaniem tego. Z orbity ciężko odróżnić prawdziwy sprzęt od makiety.

  2. sża

    Jak najbardziej może być z tego wojna, bo prezydentowi Trumpowi pali się grunt pod nogami [przeciwnicy w USA chcą go zniszczyć], a taka wojna byłaby dla niego "ucieczką do przodu". A to, że ceny ropy w przypadku wojny "ześwirują" i kto na tym zyska, a kto straci? To widocznie ma znaczenie drugorzędne w tej grze.

    1. oyeah

      Bzdura. Wojna z Iranem nie byłaby blitzkriegiem, tak jak z Irakiem. Każdy, kto zna trochę geografię i geopolitykę regionu o tym wie. Zatem zyski byłyby żadne, poza najwyżej pierwszymi tygodniami wojny. Iran dla USA, które są obrażone od czasów upadku Szacha i intoksykowane izraelskim lobbingiem, JEST STRACONY. Tylko rezygnacja z próby skopania moralnego i gospodarczego Iranu, mogłaby zmienić sytuację, ale to jest bardzo nie w smak Izraelowi. Ogon niestety macha psem. Piszę to jako Polak bardzo proamerykański i fan Fort Trump. Piszę to z niesmakiem i goryczą, bo ten element imperialnej gry USA, jest wyjątkowo bez sensu.

  3. Alpinista

    Są samoloty, są lotniskowce i są rakiet.....Ale Iran to góry i jeszcze raz góry zarówno z południa jak i północy. Tam gdzie góry ...... i chyba już wiadomo o co chodzi... Rosjanie kiedyś byli w Afganistanie i co.. góry...... syzyfowa praca ...... początek samoloty a później później góry i problemy bez końca

    1. znawca

      Rosjanie chcieli opanować Afganistan, Amerykanom wystarczy jak Iran nalotami cofną do średniowiecza jak wiadomo w średniowieczu bomby A zrobić się nie dało bo nie było przemysłu a to im wystarczy.

    2. To

      Korea Północna dała rady, da radę i Iran

  4. Koza Me

    Świetna analiza, chociaż trochę obchodząca skutki nabrzmiewającego konfliktu dla sytuacji gospodarczej świata. Pamiętacie szok naftowy z lat 70-tych, kiedy z dnia na dzień ropa podrożała 6-krotnie? Wyjście z tego dołka trwało dziesięciolecia...

    1. Dziesięciolecia? Dla kogo?

  5. Niuniu

    Jak na polskie media rewelacyjny artykuł. Ale komentarze kolegów szczególnie kluby jastrzębi w amerykańskich barwach to przejaw wyjątkowej mitomanii. Ameryka zacznie wojnę z Iranem tylko wtedy gdy absolutnie nie będzie miała innego wyjścia. Powód jest prosty. Pokazał go najpierw Wietnam a później Irak, Afganistan, Jemen i Libia. Tak naprawdę to jedyną wojnę jaką USA wygrało po 1945r to była wojna o Grenadę - karaibską wysepkę w czasie inwazji zamieszkałą przez ok. 80 000 ludzi. A i tak pokonanie kilkudziesięciu cywilnych specjalistów kubańskich którzy rozbudowywali tam lotnisko zajęło kilku tysiącom marines 2 doby. Przewaga militarna USA nad Iranem jest bezsprzeczna tak jak w Jemenie bezsprzeczna jest przewaga Arabii Saudyjskiej (razem z Emiratami) nad powstańcami Hutii. A mimo to Hutii trzeci rok dzielnie sobie radzą z potęgą Saudów wspartą najemnikami z Sudanu, Egiptu itd. Autor słusznie zauważył, że inwazja na Iran "Oznaczać ... będzie gigantyczną i wieloletnią wojnę, przy której okupacja Iraku okaże się obozem harcerskim". A innej drogi nie ma - bombardowania i ataki rakietowe poza gigantycznymi ofiarami cywilnymi takiego ataku nie przyniosą żadnego efektu militarnego a spowodują pewny i niezwykle bolesny odwet napadniętego. W wyniku czego albo USA będzie zmuszone rozpocząć wojnę lądową albo przyzna się do porażki co skutkowało by utratą jakiejkolwiek wiarygodności. Mrzonką jest wyrażana przez Kolegów nadzieja, że w takiej wojnie uda się zaangażować jakieś większe realne siły poza amerykańskimi. . Nie udało się w Iraku, Afganistanie to dla czego uda się teraz? Operacja lądowa wymagała by też w praktyce ponownego "zdobycia" Iraku. Bo tylko z jego terytorium można taką operację przeprowadzić a Irak od obalenia przez amerykanów Huseina to największy sojusznik Iranu. Rosja i Chiny zachowają się przynajmniej tak jak USA zachowało się wobec sowieckiej inwazji na Afganistan i z podobnym skutkiem dla agresora. Uważam natomiast w przeciwieństwie do autora za prawdopodobny scenariusz załamania się ekonomicznego Iranu pod ciężarem amerykańskich sankcji w wyniku czego przy wydatnej inspiracji zewnętrznej dojdzie w Iranie do masowych buntów ludności i w efekcie do pro zachodniego przewrotu. W Libii też się nikt nie spodziewał, że realne jest obalenie Kadafiego a poszło wyjątkowo łatwo i szybko tyle, że bez sensu i pożytku dla scenarzystów tego przedstawienia. Niemniej przy obecnym układzie władzy w USA wszystko jest możliwe z militarnym wariantem włącznie. Dziwny "atak" na puste saudyjskie tankowce i dzisiejszy atak na również saudyjski naftociąg może być zamierzoną prowokacją mającą uzasadnić użycie siły przeciwko Iranowi. Także wycieczka objazdowa Pompeo z finałem w Soczi może służyć poinformowaniu innych zainteresowanych, że USA rozwiążą "ostatecznie" kwestię Irańską i niech reszta trzyma się z daleka i nie próbuje przeszkadzać. Wnioski dla Nas nie są najlepsze bo jeśli wierzyć amerykanom to Irańskie rakiety mają latać nad Polską a Radzikowo jeszcze nie gotowe. A jeszcze rok temu miało być tak pięknie i nie dość, że dzięki irańskiej ropie mieliśmy się uniezależnić od Rosji to jeszcze irańczycy mieli zacząć jeść polskie jabłka i kurczaki.

    1. acc

      Dokładnie. Napaleni fani Ameryki, wierzący w to, że realizuje ona jakąś wspaniałą misję czynienia dobra na świecie i będący przekonani, że zasoby USA są niewyczerpane to zjawisko dosyć w Polsce popularne. Ludzi ci niemal zawsze ignorują całokształt dzisiejszego świata, nie znają ani prasy amerykańskiej ani literatury opisującej pejzaż zarówno dzisiejszych Stanów jak i świata, poruszają się głównie w świecie oklepanych haseł i mitów. Nie zauważają ani dryfu licznych państw globu oddalających się od Waszyngtonu, ani wzrostu potęgi Chin (ale też takiej Brazylii, Indii czy Indonezji) ani tego, że sama Ameryka jest dzisiaj potężnie zadłużona a jej obywatele darzą rząd rekordowo niskim zaufaniem, rosną w niej napięcia społeczne ani dziesiątków innych kwestii. Fanboye widzą tylko supernowoczesną broń i ekscytują się amerykańską kinematografią i zakładają, że wszystko jest jak w filmach - Wujek Sam przyjdzie, załatwi sprawę w 5 minut i wszystkim będzie lepiej. Mimo, że z historii, tej najnowszej wynika coś jednak innego.

    2. anda

      W wiesz ile lat trwają sankcje USA na Iran? jakoś się nie załamali. I nie licz na to,ze snkcj coś dadzą wręcz odwrotnie skonsolidują naród wokół przywódców.

    3. Podróżnik

      A jak stoi dziś ekonomicznie USA?

  6. mm

    Niewiele na temat sytuacji społeczni politycznej w samym Iranie. Na przykład na ile wywołany chaos spowodowałby zmiany. Czy są prawdopodobne i jaki byłby ich przypuszczalny kierunek. Nie wiem z czego Autor wysnuwa wniosek o przeniesieniu konfliktu do Izraela i Arabii Saudów i jaki miałby ten konflikt charakter? Działań wojennych, partyzanckich itd? Warto poprzeć takie twierdzenia choćby zdaniem potwierdzającym tok przypuszczeń. Iran może usunąć Afgańczyków ale sugerowanie mocy sprawczej by trafili do Europy to demonizowanie i fantazjowanie. To czy tu trafią nie zależy od Iranu a wyłącznie od Europy.

    1. Smuteczek

      Uderzenia odwetowe z Libanu, Syrii, Jemenu przeciwko przede wszystkim Izraelowi i w 2giej kolejnosci AS, skuteczne zablokowanie ruchu tankowców itp.

    2. Davien

      Panie smuteczek, ciężko cos blokować jak twoja flota właśnei leżu na dnie a lądowe bazy i wyrzutnie są zamieniane w sterty gruzu. Atak na Izrael i AS oznacza praktyczny koniec Iranu a Liban sam wyda terrorystów z hezbollahu by nie wyglądac jak Aleppo. Iran nie ma czym powstzrymać Jericho i DF-3 zamieniajacych jego miasta w ruinę oraz F-15I i F-35 rozwalających wszystko co ma flage irańską, a tak by to wygladało.

    3. Mikroszkop

      Ciężko jest znaleźć mobilną wyrzutnie a wystarczy jedna żeby zastopować ruch tankowców. To nawet nie musi być wyrzutnia rakiet przeciwokrętowych, wystarczy zwykła przeciwpancerna na tojocie. Do blokady można równie dobrze użyć min.

  7. Józef

    pytanie po co Iran za wszelką cenę chce wyprodukować broń atomową? nawet za cenę ruiny gospodarczej i izolacji międzynarodowej

    1. SOWA

      Skoro broń atomową ma Izrael, wrogi Pakistan i prawdopodobnie w ciągu kilkudziesięciu godzin głowice jądrowe może pozyskać z Islamabadu Arabia Saudyjska to czemu się dziwić? Ile warte są gwarancje bezpieczeństwa wielkich mocarstw? Traktaty? Nic. W dodatku wszyscy sąsiedzi Iranu mają doskonale wyposażone armie (Saudowie, Emiraty, Pakistan, Turcja, Izrael który zawsze może liczyć na pomoc USA).

    2. anda

      Co są warte te armie pokazuje Jemen - co z tego, że mają uzbrojenie ale brak "ducha' a tego Irańczykom nie brakuje a ponadto wbrew pozorom Irańczycy też są dobrze uzbrojeni.

    3. Davien

      Anda tyle ze w Jemenie Saudowie i ZEA nie maja ułamka siły uderzeniowej USA, do tego do niedawna byli hamowani przez byłego prezydenta Jemenu,Inna jest tez sytuacja: jemen to nie wrogi kraj dla AS i ZEA jak np Iran. Do tego Saudowie i ZEA maja znacznie lepsza broń od Iranu, który może i ma jej sporo, ale nowoczesnoscią to konkuruje z KRLD. W Jemenie tez USA sie nie angazuje poza logistyka, a tu...

  8. gawron

    Problemem dla świata nie jest Iran, tylko problemem dla świata jest jedno, małe państewko, które z istnieniem Iranu ma problem.

  9. TomaszB

    No cóż problem polega na tym że Izrael dogadał się z sunnitami (czyli zupełnie przypadkowo jest to bogata strona konfliktu) i próbują zlikwidować na na całym Bliskim Wschodzie a w perspektywie pewnie nie tylko chrześcijan i szyitów (niestety ta biedniejsza strona). Amerykanie wspierają tych pierwszych a Rosjanie i Chińczycy tych drugich. Europa stoi w rozkroku ale w znacznej mierze źle ocenia gdzie jest prawdziwe zagrożenie. I tu pytanie czy my (rząd warszawski) jesteśmy po jasnej czy ciemnej stronie mocy? Mam uzasadnione wątpliwości.

    1. Vvv

      Od kiedy to Rosją wspiera chrześcijan? Rosją wspiera tych gdzie mogą coś ugrać

    2. zeus89

      Ważne byśmy byli po zwycięskiej stronie. A czy to będzie jasna strona czy ciemna nie ma znaczenia o ile zwycięska. Po 2WŚ to chyba powinno być jasne już dla każdego.

    3. Smuteczek

      Dokładnie, w tym przypadku strone chrzescijan bardziej chyba trzyma EU, ale karty w reku ma bardzo słabe

  10. szokers

    Dramat polega na tym, że Ameryka przestała kierować się racjonalnym osądem i interesami. Zamiast tego kierowana jest mocą lobbystycznych wpływów i zakulisowych rozgrywek grup interesu. Rękami Amerykanów i ich kosztem na Bliskim Wschodzie swoje partykularne interesy chce realizować pewne niezwykle wpływowe lobby i tego efekty właśnie widać. Już dzisiaj widać wyraznie, że 3/4 świata ma dosyć tych zagrywek, USA straciły autorytet i wiele krajów dystansuje się od amerykańskiej polityki zagranicznej. Smutny to widok. I jednocześnie ostrzeżenie dla nas, żeby na naszym wielkim zamorskim sojuszniku za bardzo nie polegać.

    1. Vvv

      Niby gdzie USA straciły swoje wpływy a świat ma dosyć napaści Rosji a nie USA. USA umacnia swoją pozycje w Europie, Azji i na bliskim wschodzie oraz wkrótce utnie problem w Wenezueli. Twój post jest jakaś fantazja

    2. Mikroszkop

      Ha, to umacnianie w Europie wygląda tak że wojska będzie mniej za to będzie się składać z samych superbohaterów i półbogów. A potem będą lasery itd.

    3. szokers

      Jak to umacnia? Czytujesz wgl jakąkolwiek prasę amerykańską? W Europie nie ma już praktycznie krajów które jawnie by popierały politykę amerykańską względem Iranu i wgl BW. Unia zaaprobowała wprowadzenie mechanizmu blokującego względem sankcji amerykańskich przeciw Iranowi uderzających w europ. firmy. Europejczycy wreszcie zdecydowali się wprowadzić nowy, zupełnie samodzielny system rozliczeń finansowych, konkurencyjny względem już istniejącego, amerykańsko - europejskiego po tym jak w ostatnich latach Amerykanie nadużyli swoich uprawnień względem systemu by nałożyć sankcje na kraje które im się nie podobają. Także wobec chińskich technologii 5G część krajów europejskich postanowiła zignorować amerykańskie naciski i dopuścić Chińczyków do budowy nowej infrastruktury. Podobnie ma się sprawa wobec tzw Nowego Jedwabnego Szlaku. Umacnia pozycję na Bliskich Wschodzie, powiadasz? Biorąc pod uwagę zmiany w polityce zagranicznej Egiptu, Turcji czy Jordanii oraz zwycięstwo Assada w Egipcie można by zapytać czy przypadkiem nie piszesz o jakimś inny, pozaziemskim Bliskim Wschodzie, bo raczej nie o tym który my znamy... W Azji? Gdzie konkretnie? Między Pakistanem a USA doszło do jawnego rozłamu. Indie odmówiły podporządkowania swojej polityki bliskowschodniej woli Amerykanów, utrzymują serdeczne relacje z Iranem i kupują rosyjską broń. I pogłębiają współpracę z Chinami, co jest nowością. Jedna z 4 największych gospodarek wschodzących świata - Indonezja również dystansuje się od Waszyngtonu. Przykłady można by mnożyć, jednak z pewnością z nas dwóch to nie ja tutaj fantazjuję.

  11. Mikroszkop

    USA nie stać na lądową wojnę przeciw Iranowi chyba że w sojuszu z Rosją. Czyżby się szykowała powtórka z 1941?

    1. Davien

      Panie mikroszkop, a po co mają atakować Iran na lądzie jak moga z powietrza zrównać z ziemia jego instalacje militarne. Do tego USA ma na Dalekim Wschodzie wielokrotnie większe siły niz Rosja.

    2. Vvv

      Niby jak to nie stać? USA zmiotłaby armie Iranu w 2 tygodnie ale co dalej? Znowu dekada we wrogim kraju i tysiące zamachów? Rosją jest bardzo słaba w porównaniu do USA.

    3. Smuteczek

      To by doprowadziło do uderzeń odwetowych na Izrael, a biorąc pod uwagę że to właśnie Izrael dyktuje wujowi Samowi politykę bliskowschodnia to można śmiało przyjąć że do tego niedopuszcza

  12. leming

    Mnie np.zaskoczył nagły skok technologiczny dokonany przez koreańskiego Kima w broniach rakietowych.Czy czegoś podobnego nie zaobserwujemy w Iranie ? niejeden chciałby żeby ten irański orzech był naprawdę trudny do zgryzienia dla amerykanów.

  13. tadek

    Broń atomowa w Iranie może znależć się szybciej niż ktokolwiek przypuszcza. Putin już rozmawiał z Kimem o mozliwościach przerzucenia Koreańskiej broni atomowej wraz z rakietami do Iranu. Teraz macie Panowie trochę jaśniej ?

    1. Vvv

      Jasne już widzę jak Iran atakuje USA bronią atomowa :) być może USA straciłaby zgrupowanie z lotniskowcem ale odwet byłby bardzo krwawy i zmiótłby uran z powierzchni ziemi i nikt by nie stanął w obronie Iranu.

    2. polska

      i to musi zostać zrobionekoniecznie w maju 2019 rok!!!!!!!!! a także do syriina pewno!!!!!!!!!!!

  14. 22

    Jeżeli USA chce wysłać swoich żołnierzy, żeby umierali za Izrael to jest ich sprawa. Ale Polska tego nie może zrobić. Bo niby dlaczego mamy znowu bronić żydów? . Oni ostatnio pokazali co o nas sądzą i czego od nas chcą.

  15. Kazimierz W.

    Bardzo dobra i trafna analiza. Świetny tekst.

  16. Hmmm

    Polityka USA względem Iranu jest beznadziejna , każdy wie że Iran nie zagraża USA tylko Izraelowi , ryzykowanie wojny w imię obrony Izraela ? Lobby żydowskie w stanach musi być naprawdę potężne

    1. wieslaw wmordewali

      ale downieny twierdza, ze to ruscy wplyneli na wybory w usa

    2. Vvv

      Nie pisz o czym nie wiesz oraz wybór trumpa był wspierany przez Rosję co zostało już udowodnione

    3. Thomx

      Chodzi o dazenia Israela, by zarzadzac tym regionem.

  17. MAZU

    Rosja pięknie rozgrywa USA i Izrael...

    1. Chybanie

      ...nic nie robiąc.

  18. wieslaw wmordewali

    @jozef Ale kto twierdzi, ze Iran dazy do budowy bomby atomowej? Bandyta bibi, ktory lata juz 15 lat z tymi samymi planszami, jakoby Iran byl juz tuz gotowy do wyprodukowania bombki 97, 5% :)? Agencje ameryk. czy międzynarodowe nigdy nie tego nie stwierdzily! Nawet obecnie bajkopisarzu. Po prostu rasist. israel chce byc lokalnym mocarstwem. Z drugiej strony Iran patrzac na losy Kadafiego i innych moze chciec sie zabezpieczyc przed bandytyzmem pewnych panstwowych terrorystow... Kto ci powiedzial, ze Iran jest izolowany miedzynarodowo? Gdzie ty zyjesz?

  19. lazialo

    Bardzo ciekawy tekst

  20. Kolec

    Dziękuje za artykuł.Nareszcie ktoś opisał sytuacje porządnie i bezstronie.Mam tylko nadzieję,że tak naprawdę się stanie bo przecież nikt nie ściąga B52 tylko po to by stały na lotnisku w Kuwejcie.Pamiętać trzeba też o możliwych atakach np.Rosji "pod fałszywą flagą".

  21. Qwer

    Świetna analiza za którą bardzo dziękuję.

  22. Analityk

    Dobry merytoryczny artykuł. Świetna analiza sytuacji.

Reklama