Reklama

Geopolityka

Iran poprawia stosunki z krajami arabskimi. Bezpieczniej na Bliskim Wschodzie? [KOMENTARZ]

Autor. din vajedi - akkasemosalman.ir, licencja CC BY 4.0, commons.wikimedia.org

Normalizacja stosunków dyplomatycznych między Iranem a niektórymi państwami arabskimi to pozytywny sygnał w ramach dynamicznej architektury bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Nastąpiła ona przy tym mimo, że nie ma pewności co do reaktywacji układu nuklearnego z Iranem. Może to jednak wpłynąć pozytywnie na bezpieczeństwo regionalne, w szczególności w odniesieniu do żeglugi w cieśninach Bab al-Mandab i Ormuz.

Reklama

Zaostrzenie relacji między Iranem a arabskimi monarchiami Rady Współpracy Zatoki (GCC) nastąpiło w konsekwencji wybuchu Arabskiej Wiosny. O ile sunnickie państwa, takie jak Arabia Saudyjska, Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, wsparły rewolucję w sprzymierzonej z Iranem Syrii, to Iran wspierał protesty szyitów w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej, a także rebelię Hutich w Jemenie. Do kryzysu w relacjach między Iranem a Bahrajnem i Arabią Saudyjską doszło już w 2011 r., po tym jak wojska saudyjskie wkroczyły do Bahrajnu (niegdyś należącego do Iranu) w celu stłumienia szyickich rozruchów. Wprawdzie w 2012 r. doszło do względnej deeskalacji, jednakże wybuch wojny domowej w Jemenie jesienią 2014 r. i dojście do władzy Mohammada bin Salmana w Arabii Saudyjskiej (jako najpierw ministra obrony, a następnie następcy tronu) i jego decyzja o interwencji militarnej przeciwko wspieranym przez Iran Husim całkowicie zmieniły sytuację. Iran znalazł się w stanie wojny proxy z międzynarodową koalicją arabską pod przywództwem Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich i kryzys w relacjach dyplomatycznych był kwestią czasu.

Reklama

Bezpośrednim powodem zerwania stosunków dyplomatycznych między Iranem a Arabią Saudyjską była krwawa rozprawa z liderami protestów szyickich w Arabii Saudyjskiej, w szczególności powieszenie w styczniu 2016 r. ajatollaha Nimra al-Nimra. W odpowiedzi, w trakcie antysaudyjskiej demonstracji w Teheranie tłum wtargnął do ambasady tego kraju i ją podpalił. Arabia Saudyjska i Bahrajn zerwały wówczas relacje dyplomatyczne z Iranem. W ramach solidarności z Arabią Saudyjską swoich ambasadorów odwołały też Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt, zamrażając de facto stosunki z Iranem. Kryzys ten przyczynił się również do zbliżenia arabsko-izraelskiego, zwłaszcza w związku z tym, ze zarówno Izrael jak i monarchie GCC obawiały się irańskiego programu nuklearnego i nie były zbytnio zadowolone z porozumienia dot. programu nuklearnego Iranu (JCPOA). Dla sunnickich monarchii izolacja Iranu, w tym obłożenie go sankcjami, było korzystne, gdyż eliminowało konkurenta na rynku węglowodorów. Jednakże eskalacja konfliktu z Iranem miała też bardzo poważny koszt dla bezpieczeństwa państw GCC, a także dla bezpieczeństwa globalnego, zwłaszcza w odniesieniu do żeglugi w cieśninach Bab al-Mandab i Ormuz.

Czytaj też

Po tym jak w maju 2018 r. Donald Trump postanowił o wycofaniu się USA z JCPOA jemeńscy Husi zaczęli dokonywać ataków na saudyjskie i emirackie tankowce przepływające przez cieśninę Bab al-Mandab, saudyjskie i emirackie lotniska, a także saudyjskie instalacje naftowe. Z kolei Iran zaczął zatrzymywać tankowce w cieśninie Ormuz. Do pierwszego poważnego incydentu w cieśninie Bab al-Mandab doszło w lipcu 2018 r., gdy w wyniku ataku ze strony Husich saudyjski tankowiec Arsan, płynący do Egiptu, musiał zostać odholowany do saudyjskiego portu Dżizan, co zmusiło Arabię Saudyjską do czasowego wstrzymania transportu jej ropy przez tą cieśninę. Z kolei w listopadzie 2020 r. doszło do poważnego ataku przy użyciu dronów na rafinerią Saudi Aramco w Dżeddzie, który spowodował jej krótkotrwałe unieruchomienie. Do kolejnego ataku na tą rafinerię doszło też w marcu 2022 r. Kilkakrotnie dochodziło też do mniej lub bardziej groźnych ataków na lotniska saudyjskie i emirackie, w tym w Dubaju i Abu Dhabi, a Husi sugerowali, że są w stanie obrócić drapacze chmur w Dubaju w ruinę. Od 2018 r. Iran zaczął również zatrzymywać tankowce w cieśninie Ormuz (pod pretekstem walki z przemytem). Na przykład w połowie lipca 2019 r. irański Sepah zatrzymał tankowiec MT Riah, płynący pod panamską banderą, ale należący do Emiratów, choć potem ZEA wyparły się tego statku, niemniej już wówczas doszło do zmiany polityki ZEA.

Reklama

Czytaj też

Czytaj też

Brak postępów w wojnie w Jemenie i coraz większe różnice interesów między Arabia Saudyjska, wspierającą marionetkowy rząd oparty na Bractwie Muzułmańskim, a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, wspierającymi południowojemeńskich separatystów i zainteresowanymi głównie kontrolą nad wyspą Sokotra, spowodowały coraz mniejsze zainteresowanie Emiratów konfrontacją z Husimi z możliwymi konsekwencjami tej konfrontacji dla własnego bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia było również to, że mimo zamrożenia relacji ZEA z Iranem, współpraca biznesowa między Iranem a Dubajem dalej była bardzo intensywna. Np. w 2017 r. wartość eksportu i reeksportu z ZEA do Iranu wyniosła 17 mld dolarów. Dlatego wkrótce po zajęciu wspomnianego tankowca MT Riah ZEA postanowiły wycofać swoje wojska z Jemenu, a w sierpniu 2019 r. do Iranu udała się delegacja ZEA aby podpisać umowę o współpracy w zakresie bezpieczeństwa i kontroli granic.

Oficjalnie ZEA bagatelizowały jednak tę wizytę, twierdząc, że chodziło jedynie o porozumienie w kwestiach połowu ryb. Niemniej warto pamiętać o tym jak wielkie znaczenie dla międzynarodowego handlu mają dwie wspomniane cieśniny. Cieśnina Ormuz, która jest podzielona na wody terytorialne Iranu i Omanu, odpowiedzialna jest za 90 % transportu ropy z Zatoki Perskiej i 20 % światowego zapotrzebowania. Cieśnina Bab al-Mandab jest natomiast jedyną bramą łączącą Ocean Indyjski z Morzem Czerwonym i dalej, przez Kanał Sueski, z Europą. Szczegółowo znaczenie obu cieśnin dla międzynarodowego handlu opisuje Aleksander Olech na energetyka24.com https://energetyka24.com/gaz/analizy-i-komentarze/najwazniejsze-ciesniny-swiata-energia-dla-europy-plynie-wlasnie-przez-nie-komentarz .

Odstąpienie przez USA od JCPOA i przyjęta w konsekwencji tego kroku polityka maksymalnej presji ze strony USA wobec Iranu doprowadziła do intensyfikacji konfrontacji między USA a Iranem w regionie. Powodowało to również coraz większe problemy bezpieczeństwa dla sunnickich państw arabskich regionu, zwłaszcza że polityka maksymalnej presji nie osiągnęła zamierzonych celów, a irański program nuklearny jeszcze szybciej się rozwijał. Rozwiązaniem miało być zacieśnienie współpracy arabsko-izraelskiej i stworzenie wspólnego frontu przeciwko Iranowi i jego sojusznikom. W tym właśnie celu w lutym 2019 odbyła się w Warszawie tzw. „konferencja bliskowschodnia", która miała jednoznacznie antyirański charakter. Zakończyła się ona jednak fiaskiem. Dopiero w sierpniu 2020 r. doszło do podpisania tzw. Porozumień Abrahamowych tj. normalizacji relacji między Izraelem i ZEA oraz Bahrajnem, a wkrótce potem również Marokiem i Sudanem. Spotkało się to ze zdecydowanie negatywną reakcję ze strony Iranu, który od dawna próbuje kreować się na głównego adwokata sprawy palestyńskiej i wroga Izraela. Mogłoby się wydawać, że krytyka tej normalizacji doprowadzi do kolejnej eskalacji, jednakże obie strony wykazywały już od dawna zmęczenie jej kosztami (zwłaszcza w odniesieniu do bezpieczeństwa). Warto przy tym podkreślić, że choć Arabia Saudyjska od dawna utrzymuje bliskie kontakty z Izraelem, zwłaszcza w obszarze bezpieczeństwa, to nie zdecydowała się jednak na formalną normalizację. Z drugiej strony już w grudniu 2018 r. ZEA dokonały normalizacji relacji z głównym sojusznikiem Iranu w regionie tj. z Syrią, a w marcu br. doszło do wizyty Assada w Emiratach.

Kolejna próba stworzenia arabsko-izraelskiej koalicji antyirańskiej miała miejsce w końcu czerwca, tuż przed wizytą amerykańskiego prezydenta Joe Bidena na Bliskim Wschodzie. Doszło wówczas do spotkania delegacji wojskowych Izraela, Egiptu, Arabii Saudyjskiej, ZEA, Kataru, Jordanii i Bahrajnu w Szarm el-Szejk w Egipcie. Zakończyło się ono jednak fiaskiem, gdyż ZEA oświadczyły, że nie są zainteresowane udziałem w jakimkolwiek sojuszu antyirańskim. Negocjacje z Iranem w sprawie normalizacji relacji były już wówczas bardzo mocno zaawansowane, a w listopadzie 2021 r. doszło do wizyty w ZEA irańskiego wiceministra spraw zagranicznych Alego Bagheriego Kaniego, a w maju br. szefa MSZ Hosseina Amirabdollahiana. ZEA wstrzymywały się jeszcze z ostateczną decyzją o normalizacji w związku z niepewnością co do rezultatu amerykańsko-irańskich negocjacji w sprawie reaktywacji JCPOA ale ostatecznie zdecydowały się na ten krok, mimo że sprawa JCPOA nie została wciąż rozstrzygnięta. Warto przy tym zaznaczyć, że normalizacja nie rozwiązuje wielu kwestii spornych, takich jak np. pretensje terytorialne ZEA do wysp Abu Musa oraz Wielki i Mały Tunb.

Czytaj też

Krok ten natomiast wpłynie pozytywnie na bezpieczeństwo żeglugi w obu cieśninach, a także uchroni terytorium ZEA przed ewentualnymi atakami ze strony Husich. Warto przy tym wspomnieć, że od kilku miesięcy obowiązuje zawieszenie broni w wojnie w Jemenie i jest ono w zasadzie przestrzegane. Jednakże ostateczne zakończenie tego konfliktu, a co za tym idzie, również gwarancja pełnego bezpieczeństwa w Bab al-Mandab, zależy od porozumienia saudyjsko-irańskiego. Rozmowy między Arabią Saudyjską a Iranem rozpoczęły się już 2021 r. i pośredniczy w nich Irak. Jak dotąd odbyło się pięć rund negocjacji (ostatnia miała miejsce w kwietniu) ale postęp jest niewielki, a głównym problemem jest Jemen. Niemniej ciosem dla Arabii Saudyjskiej były m.in. tegoroczne wybory parlamentarne w Libanie, gdyż mimo obietnic wsparcia finansowego ze strony arabskich państw sunnickich (co miało wzmocnić siły antyirańskie), sojusznicy Iranu z Hezbollahem na czele, choć ponieśli straty, ale utrzymali kontrolę nad parlamentem. Warto też zwrócić uwagę, że normalizacja relacji ZEA – Iran może mieć potencjalnie pozytywny wpływ na sytuację wewnętrzną w Iraku, zważywszy na to, że premier Mustafa al-Kadhimi ma bliskie związki z ZEA. Iran zresztą, ze względu na rolę Kadhimiego w organizowaniu rozmów irańsko-saudyjskich, chciał by Kadhimi pozostał premierem w ramach kompromisu, ale siły proirańskie w Iraku, zwłaszcza b. premier Nuri al-Maliki, miały zdecydowanie mniej pragmatyczne podejście. Paradoksalnie właśnie to blokuje szóstą turę rozmów saudyjsko-irańskich (są one odkładane ze względu na niestabilną sytuację w Iraku, który ze względu na swoja politykę balansowania, jest jedynym możliwym miejscem na takie rozmowy).

Reklama

Komentarze (1)

  1. TakTak

    Pamiętajmy że IRAan ma sankcje za broń atomową której nie ma, a Izrael ma wsparcie wielomiardowe i nielegalną broń atomową. Świat stoi na hipokryzji.

Reklama