Reklama

Geopolityka

Hamas zerwał zawieszenie broni - czy to odwet za Chartum?

Mniej niż 24 godziny, po tym jak prezydent Sudanu zapowiedział odwet za domniemany nalot izraelski na fabrykę broni w Chartumie, Hamas zerwał nieformalne zawieszenie broni z Izraelem odpalając kilka pocisków rakietowych.



28 października br. Palestyńczycy odpalili salwę pocisków rakietowych Grad. Izraelskie lotnictwo odpowiedziało nalotami, w których zginął jeden członek Hamasu, przygotowujący do odpalenia kolejne pociski.

Pociski wystrzelone ze Strefy Gazy miały spaść w dystrykcie Ramat Negew, na południowy-zachód od miasta Dimona. Mogła to być próba, choć nieudolna, zagrożenia izraelskiemu reaktorowi nuklearnemu Dimona, który znajduje się 13 km na południowy - wschód od miasta.

Hamas mógł otrzymać szczegółowe dane dot. systemów zapewniających bezpieczeństwo Dimony od Iranu lub Hezbollahu którzy twierdzą, że udało im się pozyskać dokładne informacje dot. położenia kluczowych obiektów na południu Izraela dzięki misji bezzałogowca, który spenetrował te rejony zanim został strącony, 6 października br., przez izraelskie lotnictwo.

Atak na Sudan, który zapowiedział kontynuowanie wsparcia dla Hamasu, mógł być zatem sygnałem dla terrorystycznych organizacji w Strefie Gazy do wznowienia ostrzału Izraela. Ten swoisty gest solidarności pokazuje bliskość stosunków, które łączą Chartum, Hamas, Iran i Hezbollah. Wszyscy ci aktorzy nie mają wątpliwości co do odpowiedzialności Izraela za zniszczenia kompleksu Yarmuk.

Prezydent Sudanu zapowiedział również przeniesienie fabryki amunicji z Chartumu w mniej zaludnione rejony, najprawdopodobniej z obawy przed kolejnymi atakami. Wersję ataku lotniczego zdają się potwierdzać także przedstawione przez serwis Digital Globe zdjęcia satelitarne Yarmuku, sprzed i po eksplozji, na których widoczne jest 6 oddalonych od siebie o ok. 16 m kraterów przypominających takie, jakie mogły zostawić pociski lub bomby odpalone z powietrza.

Marcin M. Toboła
Reklama
Reklama

Komentarze