Geopolityka
Gruzja otwiera się przed Moskwą i zamyka drzwi Zachodowi
W Gruzji na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy miały miejsce masowe protesty spowodowane niezadowoleniem społeczeństwa względem polityki zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej prowadzonej przez rząd sprawującej w tym państwie władzę od 2012 r. partii Gruzińskie Marzenie.
Genza
Jeszcze w maju br. protesty gromadziły na ulicach głównie Tbilisi przeciwników tzw. ustawy o zagranicznych agentach, którą już po raz drugi, tym razem skutecznie, starał się uchwalić rząd. Pomimo że protesty były oddolne i niekoordynowane przez przedstawicieli opozycji stały się katalizatorem dla zjednoczenia partii opozycyjnych w ramach wyborów parlamentarnych, które odbyły się w 26 października br.
To właśnie ich oficjalne wyniki – różniące się o około kilkanaście procent od sondaży exit polls wykonanych przez zachodnie agencje – spowodowały kolejną falę protestów. Przedstawiciele opozycji nie uznali wyników wyborów oraz zbojkotowali obrady parlamentu, nie podejmując mandatów poselskich. Na liderkę ruchu wyrosła prezydent Salome Zurabiszwili, która bezskutecznie zaskarżyła wynik wyborów do Trybunału Konstytucyjnego, odmówiła zwołania inaugurującej sesji nowego parlamentu i zaczęła zabiegać o międzynarodowe wsparcie i ostracyzm względem nowego rządu w Gruzji.
Jej funkcja wygaśnie wraz z planowanym na 29 grudnia zaprzysiężeniem nowego prezydenta, którym 14 grudnia został wybrany Micheil Kawelaszwili, lider partii Siła Narodu, skrajnej „przybudówki” Gruzińskiego Marzenia. Na mocy zmian konstytucyjnych jeszcze z 2017 r. prezydent po raz pierwszy został wybrany nie w wyborach powszechnych, ale przez kolegium elektorów, co w obecnych uwarunkowaniach pozwala Gruzińskiemu Marzeniu jeszcze bardziej okopać się w systemie instytucjonalno-prawnym państwa.
Kluczowym wydarzeniem dla intensyfikacji protestów było jednak wystąpienie premiera Iraklego Kobachidze z dnia 28 listopada, w którym ogłosił wstrzymanie rozmów akcesyjnych z Unią Europejską na cztery lata. Był to krok o tyle niezrozumiały, że protesty związane z wyborami parlamentarnymi miały tendencję wygasającą i zapewne z czasem zostałyby całkiem zmarginalizowane. Natomiast wystąpienie premiera Kobachidze przyczyniło się do kolejnej fali mobilizacji protestujących, ich radykalizacji i zwiększenia skali protestów również w innych ośrodkach miejskich m.in. w Batumi i Kutaisi.
Reakcji takiej należało się spodziewać w związku z wyraźną chęcią przynależności Gruzinów do zachodnich struktur międzynarodowych i szerzej do europejskiego kręgu kulturowego. Poparcie dla członkostwa Gruzji w Unii Europejskiej jest niezmiennie wysokie i wynosi ponad 80%. Co więcej, decyzja premiera Kobachidze nie miała praktycznego przełożenia na przyszłą akcesję Gruzji do UE, ponieważ proces ten został określony przez Radę Europejską jako de facto wstrzymany” jeszcze w czerwcu 2024 r., co zostało ponownie zakomunikowane 17 października br. i wiązało się z odcięciem Gruzji od części unijnych funduszy. Falę protestów wzmocnił dodatkowo fakt ich „apolityczności”. Za mobilizacją społeczeństwa nie stała żadna z partii opozycyjnych, które nie cieszą się przecież w Gruzji wielkim zaufaniem.
Działanie rządu i następne tłumienie protestów wymyka się prostemu myśleniu przyczynowo skutkowemu szczególnie, mając w pamięci, że podobne błędy, popełniał Wiktor Janukowycz w trakcie Rewolucji Euromajdanu, kiedy to pomimo gasnących fal protestu postanowił dwukrotnie spacyfikować relatywnie niewielką pozostającą na kijowskim majdanie grupę strajkujących. Prawdopodobnym jest również, że premier Kobachidze przeliczył się w swoich kalkulacjach i popełnił błąd komunikacyjny, z którego następnie jego rząd nie chciał się wycofać, w obawie, że będzie to odczytane jako oznaka jego słabości.
Sugerowałyby to jego późniejsze wypowiedzi, w których starał się tłumaczyć swoją decyzję i podkreślać, że eurointegracja pozostaje celem jego rządu – najpewniej po to, żeby zmniejszyć skalę strajków. Kolejnym momentem przełomowym gruzińskich protestów może być okres zaprzysiężenia prezydenta elekta, a głównym celem opozycji i ustępującej (lub nie) prezydent Zurabiszwili będzie zapewne utrzymywanie potencjału protestu.
Przyczyny polityki Gruzińskiego Marzenia
Do momentu ogłoszenia przez premiera Kobachidze niezrozumiałej decyzji o wstrzymaniu rozmów akcesyjnych z Unią Europejską politykę Gruzji można było określać jako niejednoznaczną w wielu wymiarach. Gruzja dążyła do zacieśnienia współpracy z UE, ale jednocześnie rozwijała powiązania gospodarcze z Rosją czy wspierała ukraińskich uchodźców i udzieliła Ukrainie pomocy humanitarnej, ale nie objęła Rosji systemem sankcyjnym.
Niemniej jednak kolejne decyzje rządu Gruzińskiego Marzenia – nawet jeżeli rządzą się logiką uwarunkowań wewnętrznych, tj. wzmacniania autorytaryzmu i oligarchizacji celem utrzymania władzy i maksymalizowania zysków elity politycznej – nieuchronnie wpychają Gruzję w zasięg oddziaływania Rosji. Proces integracji z Unią Europejską w sposób oczywisty będzie uzależniony od poziomu oczyszczenia systemu politycznego Gruzji z niejasnych układów, korupcji i rozwiązań prawno-ustrojowych, co jest trudne do zaakceptowania przez Gruzińskie Marzenie.
Do momentu wystąpienia premiera Kobachidze Gruzińskie Marzenie nie było partią otwarcie antyunijną i trudno było tego oczekiwać mając na względzie wysokie poparcie Gruzinów wobec eurointegracji. Gruzińskie Marzenie nie intensyfikowało w sensie praktycznym współpracy z UE (chociażby w zakresie gospodarczym).
Uczciwie zaznaczyć należy jednak, że zacieśnianie więzi gospodarczych i politycznych z UE nie jest kwestią jedynie polityczną, ale wiąże się z licznymi wyzwaniami, zwłaszcza w obszarze prawnym, w dostosowaniu produkcji do wysokich standardów unijnego rynku czy w związku z uwarunkowaniami geograficznymi. Potrzeba gospodarcza nie jest zresztą duża. Zwłaszcza, że po 2022 r. Gruzja zintensyfikowała swoja powiązania gospodarcze z Rosją. W 2023 roku wśród dziesięciu najważniejszych partnerów handlowych Gruzji znalazło się tylko jedno państwo UE tj. Bułgaria i to dopiero na 8 miejscu. Gruziński eksport do UE odpowiadał jedynie 11.6% całości eksportu, a import 24.6%.
Gruzińskie Marzenie nigdy nie było partią otwarcie prorosyjską, choć poszczególne działania rządu tj. nieobjęcie Rosji sankcjami, powściągliwa polityka względem Abchazji i Osetii Południowej, brak modernizacji sił zbrojnych, zliberalizowanie reżimu wizowego dla Rosjan, umożliwienie im zakupu nieruchomości w Gruzji czy powiązania założyciela i nieformalnego lidera partii Bidziny Iwaniszwilego z rosyjskim biznesem temu przeczyły. Gruzińskie Marzenie dość efektywnie gra jednak na strachu przed wojną i tłumaczy swoją politykę chęcią oddalenia konfliktu od Gruzji. Narracja taka pada na podatny grunt, ponieważ blisko 80% Gruzinów postrzega Rosję jako główne zagrożenie dla ich państwa. Na to nakłada się doświadczenie wojny z 2008 r. w której Gruzja nie tylko doznała porażki, ale i pomimo relatywnie lepszych powiązań politycznych ze światem zachodu, jakie wtedy utrzymywała (np. Gruzini wystawili w ramach misji ISAF największy kontyngent spośród państw „nieNATOwskich” i udostępnili swoje terytorium na rzecz działań logistycznych Sił Zbrojnych USA) nie otrzymała wsparcia z ich strony. W percepcji części gruzińskiego społeczeństwa próby przeciwstawiania się Rosji w dzisiejszych uwarunkowaniach mogłyby doprowadzić do podobnych rezultatów, stąd gruzińska wersja „polityki pokoju”, określona przez premiera Kobachidze jako „strategiczna cierpliwość” ma w Gruzji wielu zwolenników.
Malejące znaczenie geopolityczne Gruzji
W związku z wojną na Ukrainie, Gruzja zaczęła mieć dla państw zachodu znaczenie peryferyjne. Pomimo faktu, że obiektywnie jest ona kluczowa dla stabilności Kaukazu Południowego i przepływów strategicznych na osi wschód-zachód oraz istotna dla architektury bezpieczeństwa na Morzu Czarnym większość członków UE nie wyraża woli politycznej do większego zaangażowania się w sprawy wewnętrzne, powiązania gospodarcze czy wsparcie w zakresie bezpieczeństwa tego państwa.
Wojna na Ukrainie pochłania niemal całość uwagi i woli politycznej państw UE. Co więcej, fiasko dotychczasowej polityki bezpieczeństwa Armenii opartej o sojusz z Rosją i próby zastąpienia jej współpracą z USA (np. manewry Eagle Partner z lipca 2024) sprawiają, że Gruzja nie jest już niezbędna dla zaznaczenia amerykańskiej obecności na Kaukazie. Oczywiście geopolitycznie Armenia nie jest w stanie w pełni zastąpić Gruzji głównie ze względu na gruziński dostęp do portów morskich i energetyczną infrastrukturę przesyłowej, ale wydarzenia ostatnich lat uwidoczniły trend mniejszego zaangażowania państw zachodnich w tym państwie.
Reakcje Zachodu
Wszystko to sprawia, że reakcje zachodu na wydarzenia w Gruzji są powściągliwe. Dotychczas ani UE ani USA nie przedstawiły klarownego stanowiska dotyczącego wyniku wyborów parlamentarnych ograniczając się do lakonicznych stwierdzeń, że wybory nie były uczciwe i nie komentując zarzutów o ich domniemane sfałszowanie.
Trudności w formułowaniu jednoznacznego stanowiska powoduje również relatywnie duże poparcie Gruzińskiego Marzenia wśród wyborców, które, nawet jeżeli przyjąć za wiarygodne wyniki exit poll niezwiązanych z rządem sondażowni, wynosiłoby około 40%. Trendsetterem sankcji narodowych nałożonych na rząd Gruzji były tradycyjnie jastrzębie państwa bałtyckie, które jeszcze na początku grudnia objęły sankcjami indywidualnymi (restrykcje wizowe i zamrożenie aktywów) przedstawicieli gruzińskiego rządu, niejako wywierając presję resztę UE, która podobne działanie przegłosowała na szczycie Rady ministrów spraw zagranicznych w procedurze większości kwalifikowanej dopiero 16 grudnia. USA wprowadziły podobne sankcje 13 grudnia.
#READ[ articles: 1045078 | showThumbnails: true ]
Relacje gruzińsko-ukraińskie
Relatywnie szybko sankcjami wybranych polityków i ludzi z zaplecza Gruzińskiego Marzenia sankcjami objęła także Ukraina, która swoją dyssatysfakcję z polityki Gruzji formułuje już od dłuższego czasu. Choć celem makro działań Ukrainy względem Gruzji, ale również Mołdawii pozostaje ich antagonizowanie wobec Rosji, aby możliwie internacjonalizować wojnę, to lista zarzutów Kijowa wobec Tbilisi jest dość długa. Najważniejszym wydaje się gruzińska pomoc w omijaniu nałożonych na Rosję sankcji. Mowa tu zarówno o omijaniu sankcji finansowych, jak i przeszkód w handlu towarami. Gruzja stała się kluczowym punktem dla dostępu do rynku rosyjskiego.
Skala tego problemu widoczna jest w danych Gruzińskiego Banku Narodowego, który wskazywał, że w 2022 roku transfery z Rosji były o 2 miliardy dolarów wyższe niż w roku poprzednim. Wydłużające się kolejki ciężarówek na granicy rosyjsko-gruzińskiej stały się symbolem obchodzenia sankcji. Warto też zwrócić uwagę na port w Batumi, który Rosja może wykorzystywać, by omijać sankcje dotyczące handlu ropą.
Po rozpoczęciu wielkoskalowej wojny na Ukrainie, w Gruzji można było zaobserwować cysterny z logo Gazpromu, choć oficjalnie Georgian Railways twierdziło, że należy to do kazachskiego kontrahenta. Spoglądając na wskaźniki makroekonomiczne, Gruzja stała się beneficjentem swojej roli jako pomostu w kontekście omijania sankcji, napływu Rosjan oraz kapitału związanego z tym ruchem, a także wzrostu eksportu, w tym do Rosji. W 2022 r. PKB Gruzji wzrosło o około 10%, w 2023 r. o 7,5% a w 2024 wzrośnie najpewniej o około 9%. Niemniej jednak oparcie współpracy o rosyjskiego partnera i przede wszystkim napływ Rosjan do Gruzji generują olbrzymie problemy społeczne i niezadowolenie części gruzińskiego społeczeństwa.
easyrider
20 lat temu UE może i była atrakcyjna. Co ma do zaoferowania teraz? "Prywatyzację" Gruzji i sprawienie, że większość kapitału będzie w obcych rękach? Stale, cykliczne fale "uchodźców" zasiedlających im kraj? Pięćdziesiąt dodatkowych "płci" i teorie o menstruujących i rodzących facetach?
Papiesh
@easyrider Pieniądze na wprowadzenie Gruzji w XXI wiek, handel bezcłowy, parasol ochronny, podniesienie rangi państwa, inwestycje zagraniczne, stabilność gospodarczą. To tak na szybko. Niektórzy poświęciliby to wszystko byle mieć stare zakrętki na butelkach.
Był czas_3 dekady
Papiesh@ - "stabilność gospodarczą" To oczywiście żart?
Bogibadeni
popieram
Podszeregowy
UE to zielony wał, najwyższe ceny energii na świecie, upadający przemysł, promocja zboczeń i nielegalnej imigracji, kłamliwe media i cenzura. W zamiam za takie "benefity" Gruzini nie zaryzykują, żeby ponownie stać się celem Rosji.
andys
To ciekawe, taka krytyka sceptycyzmu Gruzji w sprawie UE . Przecież my też mamy coraz więcej słów krytyki do UE. A przecież Polska to nie Gruzja , byliśmy i jesteśmy bardzo atrakcyjnym partnerem dla UE jako całości. Gruzja to raczej petent dla Brukseli, podobnie jak Mołdawia i Ukraina, poza tym zmieniła się znacznie sytuacja polityczna i gospodarcza w regionie, ale i na świecie też. . Może więc rzeczywiście należy dać pauzę, taka aktywną pauzę, aby dokładniej przygotować się do ewentualnego uczestnictwa Gruzji w UE. Jestem zdecydowanym zwolennikiem UE i naszej przynależności do niej..
Był czas_3 dekady
Jesteś pewny? Wpisz w YT "SZOK! 2500 wiatraków w Lasach Państwowych? Sukces lobbystów kosztem polskiej przyrody?" UNIA i jej lobbyści zniszczą nas, naszą gospodarkę...
Był czas_3 dekady
W takim razie czas wyprosić, deportować wszystkich Gruzinów z Polski. Jest to tym bardziej konieczne bo sprawiają coraz więcej problemów naszym służbom mundurowym i mieszkańcom RP