Reklama

Geopolityka

Fundamentalne zmiany po Newport. Ambasadorowie NATO o szczycie w Warszawie

Fot. st.chor.mar. Arkadiusz Dwulatek CC MON
Fot. st.chor.mar. Arkadiusz Dwulatek CC MON

Ambasadorowie reprezentujący przy NATO USA, Wielką Brytanię i Polskę, którzy w środę wzięli udział w konferencji zorganizowanej przez German Marshall Fund of the United States, powiedzieli, że hasłem szczytu w Warszawie będzie solidarność krajów członkowskich. 

Konferencja pod tytułem "Odliczanie do NATO", która odbyła się w środę w Warszawie, rozpoczyna cykl debat poprzedzających szczyt Sojuszu w Warszawie, dotyczących bezpieczeństwa Polski, Europy oraz przyszłości samego Sojuszu. W pierwszym spotkaniu wzięli udział: ambasador Jacek Najder, stały przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej przy NATO, ambasador Douglas E. Lute, reprezentujący w NATO Stany Zjednoczone, ambasador Adam Thomson z Wielkiej Brytanii oraz dyrektor German Marshall Fund w Warszawie Michał Baranowski.

Zdaniem Baranowskiego NATO musi teraz stawić czoło jednej z najtrudniejszych sytuacji w swej historii, dotyczącej międzynarodowego bezpieczeństwa. Najważniejsze wyzwania płyną z południa, gdzie nasilają się konflikty w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie, oraz ze wschodu od coraz bardziej agresywnej Rosji. To wyzwanie Baranowski nazwał "zagrożeniem egzystencjalnym".

Ambasador Najder powiedział, że celem nadchodzącego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego jest znalezienie odpowiedzi na obecne kryzysy, a przede wszystkim ocena sytuacji oraz tego, jak dalece udało się wprowadzić w życie ustalenia szczytu NATO w Walii; był on bowiem pierwszą reakcją na rosyjską agresję na Ukrainie oraz serię kryzysów na południu. "Szczyt w Warszawie musi być momentem podejmowania decyzji" - podkreślił.

Polski ambasador przypomniał, że niespełna dwa tygodnie wcześniej w Brukseli odbyło się dwudniowe spotkanie ministrów obrony NATO, podczas którego przyjęto podstawowy dokument kierunkowy dotyczący wysuniętej obecności Sojuszu na jego wschodniej flance. "Teraz piłka jest po stronie naszych wojskowych kolegów", którzy powinni nadać tym planom wymiar militarny - dodał.

Ambasador USA przedstawił obecną sytuację NATO oraz szczyt w Warszawie w kontekście historycznym. "Powinniśmy patrzeć na to w perspektywie 66 lat", od początku Sojuszu - mówił. "Z perspektywy USA widzimy NATO, które ma 66 lat, ale nie pozostało ono przez ten czas takie samo" - powiedział Lute. Istniało pierwsze "NATO 1.0 od 1949 roku", z lat zimnej wojny, "NATO 2.0", które powstawało w latach 1989-1991, gdy wierzono, że Rosja może stać się partnerem Sojuszu, i NATO obecne; "to, co było prawdą na temat NATO 2.0, nie jest już prawdą na temat obecnego NATO, które nazwijmy fazą 3.0" - wyjaśnił.

Istnieje pewne continuum, które łączy poprzednie fazy z fazą obecną, ale są też pewne "aspekty fundamentalne, które zmieniły się po (szczycie w) Walii" - dodał ambasador.

"Wierzę, że szczyt w Warszawie będzie momentem oczywistego przejścia do następnej fazy. Dlaczego tak mówię? Bo teraz, w roku 2016 jest rzeczą ewidentną, że NATO, takie jakie było przez ostatnie 25 lat, przestało być aktualne. Przede wszystkim zaś Rosja nie jest strategicznym partnerem, jakiego sobie wyobrażaliśmy" - powiedział Lute. Dodał, że ważne jest to, by patrząc z perspektywy czasu na szczyt NATO 2016, za 5-10 lat, można było wyraźnie dostrzec, że nastąpiło wtedy przejście do kolejnej fazy Sojuszu, zaadaptowanego do nowych wyzwań.

Ambasador Wielkiej Brytanii powiedział, że jest przekonany, iż szczyt NATO w Warszawie okaże się sukcesem, ponieważ "już teraz jesteśmy przekonani, że wprowadzamy w życie to, co Sojusz obiecał zrobić w Walii".

Zdaniem Thomsona szczyt lipcowy będzie udany również dlatego, że już w lutym, podczas spotkania ministrów obrony NATO w Brukseli, ustalono ramowe założenia dotyczące strategii odstraszania w XXI wieku. "Wierzę, że w ciągu następnych czterech miesięcy opracujemy szczegóły tego, jak stworzyć program odstraszania i obrony mający 360 stopni" i nakierowany też na zagrożenia płynące zarówno ze wschodu, jak i południa - dodał ambasador.

Thompson zwrócił uwagę, że obecne NATO działa w inny sposób niż w fazach poprzednich, a zwłaszcza w latach zimnej wojny; siły Sojuszu muszą być mobilne, szybko przemieszczać się przez terytorium Europy, ponieważ muszą operować na znacznie bardziej obszernym terytorium. Podkreślił, że trzeba teraz, modyfikując działanie NATO, znaleźć "właściwą proporcję pomiędzy (stosowaniem) sił szybkiego reagowania a wysuniętą obecnością Sojuszu".

Na szczycie NATO w Newport, który odbył się we wrześniu 2014 roku, przyjęto Plan Działań na rzecz Gotowości (Readiness Action Plan - RAP), jako odpowiedź na agresję Rosji na Ukrainę oraz zagrożenia związane z niestabilną sytuacją w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Kraje Sojuszu uzgodniły też, że będą zwiększać wydatki na cele obronne, aby w ciągu dekady osiągnąć pułap co najmniej 2 proc. PKB. Ponadto ustalono, że NATO będzie utrzymywać "ciągłą obecność i działalność w powietrzu, na ziemi i na morzu" we wschodniej części Sojuszu w oparciu o siły rotacyjne.

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. oloo

    Jeśli nie powstaną w naszym kraju normalne natowskie bazy wojskowe, to powinniśmy pozbyć sie złudzen że ten pakt jest wiarygodny :)