Reklama

Geopolityka

Etiopia: "Tigrajska puszka Pandory"

Somalijscy żołnierze na szkoleniu w Turcji, fot. Ayanl3 - praca własna, licencja CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org
Somalijscy żołnierze na szkoleniu w Turcji, fot. Ayanl3 - praca własna, licencja CC BY-SA 4.0, commons.wikimedia.org

Etiopia, rządzona przez premiera Abiy Ahmed Ali (laureata pokojowej nagrody Nobla) boryka się z coraz większą presją względem wyjaśnienia różnych aspektów swoich działań zbrojnych w zbuntowanym regionie Tigraj. Szereg kontrowersji jawi się w zakresie wykorzystywania w walkach żołnierzy z Somalii, a nawet wejścia i okupowania terytorium kraju przez jednostki z Erytrei. Jednocześnie, cały czas rośnie napięcie na obszarach przygranicznych z Sudanem, gdzie ma następować koncentracja jednostek sił zbrojnych Etiopii.

Cały czas nie milkną echa operacji wojskowej w etiopskim regionie Tigraj. Co więcej, niezależnie od samego problemu możliwych zbrodni wojennych stron walczących, pojawiają się raz po raz kolejne wątki, związane w prowadzonymi tam walkami. Bardzo szeroko komentuje się obecnie przede wszystkim możliwe starania dyplomacji Stanów Zjednoczonych w zakresie wycofania z Etiopii wojsk należących do sąsiedniej Erytrei. Waszyngton miał bezpośrednio naciskać na najwyższe szczeble rządzącego w Erytrei władz, mając ku temu dość dobre przesłanki w zakresie zapewne sprawdzonych źródeł wywiadowczych. Przy czym, rządzący w Addis Abebie za każdym razem zdecydowanie dementują, iż w toku działań zbrojnych doszło do ingerencji jednostek należących do sąsiada.

Swój udział w operacjach w rejonie Tigraj dementują również władze w Asmarze, uważając, że takie sugestie nie bazują na rzeczywistości. Miała to być bezpośrednia odpowiedź na oficjalne zarzuty wysuwane przez byłych amerykańskich dyplomatów, wcześniej pełniących swoją misję właśnie w Etiopii. Trzeba zauważyć, że niezależni obserwatorzy konfliktu mówią wprost o wkroczeniu żołnierzy z Erytrei. Spekuluje się nawet o możliwości ich pozostania na zajętych obszarach.

Jednocześnie coraz więcej emocji budzi możliwość domniemanego wykorzystania wojsk somalijskich w działaniach pacyfikacyjnych w Tigraj. Według doniesień z Somalii ich obywatele, a dokładniej wojskowi szkolący się w Erytrei mieli być dyslokowani do Etiopii. Co więcej, w toku działań część z nich miała być zabita lub uzyskać status zaginionych. Cała sprawa jest oczywiście wykorzystywana w grze politycznej wewnątrz Somalii względem postawy prezydenta Mohameda Abdullahi Farmaajo. Część tamtejszych deputowanych do parlamentu, wspieranych przez rodzin zabitych(zaginionych) somalijskich wojskowych żąda śledztwa.

Sytuacja stała się publiczna wraz z opinią byłego zastępcy somalijskiej Narodowej Agencji Wywiadu i Bezpieczeństwa Abdisalana Yusufa Guleda. Zasugerował on, że bazując na własnych źródłach, jest w stanie powiedzieć, że w sumie ponad 370 somalijskich żołnierzy zginęło w walkach w Tigraj. Władze w Mogadiszu traktują sprawę dość poważnie, gdyż tuż po ujawnieniu rewelacji o możliwym wykorzystywaniu Somalijczyków w Etiopii, odbyły się spotkania z przedstawicielami Etiopii. Najpierw sam somalijski prezydent miał odbyć rozmowy z dyplomatami z Etiopii, a następnie już w stolicy Etiopii spotkać się mieli minister spraw zagranicznych Mohamed Abdirizak (Somalia) i wiceminister resortu spraw zagranicznych Etiopii Demeke Mekonnen. W tym ostatnim przypadku rozmowy toczyły się za zamkniętymi drzwiami, a obie strony podkreśliły dążenie do zapewnienia bezpieczeństwa w regionie Rogu Afryki.

Reklama
Link do produktu: https://sklep.defence24.pl/produkt/zasadzka-w-dzialaniach-lekkiej-piechoty/
Reklama 

Oskarżenia o działania wojsk Erytrei na własnym terytorium czy też możliwość wykorzystania Somalijczyków do pacyfikacji Tigraj, to nie jedyne problemy dla władz w Addis Abebie. Rośnie bowiem napięcie na obszarach granicznych z Sudanem. Według niepotwierdzonych jeszcze doniesień w rejon al-Fashqa miał być podciągnięty silny komponent wojsk etiopskich. Mobilizacja przygraniczna ma obejmować systemy artyleryjskie, ale też inne ciężkie uzbrojenie – czołgi oraz systemy obrony przeciwlotniczej. Już wcześniej Etiopia oskarżała stronę sudańską o prowokowanie strać granicznych, przede wszystkim za pomocą mniejszych formacji (w tym nieregularnych) wyposażonych w broń lekką. Władze w Addis Abebie uważają przy tym, że działania Sudańczyków mogą być podyktowane zewnętrznymi naciskami ze strony innego państwa. Tym samym, Sudan ma pełnić rolę narzędzia proxy próbującego zdestabilizować Etiopię.

Reklama
Reklama

Komentarze