Rosja werbuje rezerwy do ochrony rafinerii. Trafią na front?

W 20 rosyjskich regionach rozpoczęła się kampania rekrutacyjna rezerwistów na potrzeby ochrony infrastruktury krytycznej, w tym rafinerii, elektrowni czy zakładów przemysłowych. Pozwalać ma na to podpisana przez Władimira Putina ustawa, która umożliwia wykorzystania rezerwistów do działań bojowych w czasie pokoju - przypomnijmy, Rosja formalnie nie jest w trakcie wojny, a „Specjalnej Operacji Wojskowej”.

Rezerwiści mają być docelowo wysyłani do ochrony infrastruktury przed atakami ukraińskich dronów, przeciwdziałaniu sabotażystom czy innej formie wsparcia bezpieczeństwa wewnętrznego Rosji. Żołnierze trafiają do tzw. BARS, czyli aktywnej rezerwy sił zbrojnych Rosji.

Rosyjskie MO zapewnia, że rezerwiści będą służyć w obwodach, w których podpisują kontrakt. Jednak ustawa o rezerwistach nie zabrania takiej służby na terytorium Ukrainy - wszak, cztery ukraińskie obwody uznawane są przez Rosję jako własne terytorium, a tam również zlokalizowane są obiekty infrastruktury krytycznej. Dodatkowo, pojawiają się głosy, że rezerwiści mogą być przymuszani do przechodzenia na służbę kontraktową, co wiąże się z możliwością wysłania żołnierza do rejonu prowadzenia działań zbrojnych.

Wysokość wynagrodzenia ma zależeć od regionu służby. Najwięcej mogą zarobić rezerwiści służący w obwodach graniczących z Ukrainą. Np. w obwodzie briańskim żołnierz może liczyć na comiesięczne 40 tys. rubli (1800 zł) w przypadku szeregowych, a prawie 100 tys. (4500 zł) dla oficerów. Dodatkowo, za dyżur przysługuje dodatek w wysokości 4000 rubli (180 zł). Rezerwista otrzyma również dwie opłaty jednorazowe - 35 tys. rubli (1600 zł) z ministerstwa obrony oraz 150 tys. rubli (6700) z budżetu regionu.

W innych regionach kwoty są mniejsze - od 2 do 10. tys. rubli w Baszkirii, od 4 do 7 tys. w przypadku kraju permskiego.