- Wiadomości
Erdogan: F-35 albo pieniądze
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że jego państwo będzie żądało od Stanów Zjednoczonych kompensaty za usunięcie jej z programu F-35. Państwo z Azji Mniejszej wedle przytoczonego przez niego wyliczenia zainwestowało do tej pory 1,4 mld USD.

Do rozmów na temat kompensaty może dojść w czasie spotkania państw G20, które jest planowane na listopad. Erdogan chce na ten temat rozmawiać bezpośrednio z prezydentem Joe Bidenem. „Zapłaciliśmy 1,4 miliarda, co z tym będzie? Nie zarobiliśmy tych pieniędzy - i nie zarabiamy – łatwo” – powiedział. Chodzi tu prawdopodobnie o środki zainwestowane przez Turcję nie tylko w program badawczo-rozwojowy F-35, ale także przygotowanie tureckiego przemysłu do produkcji tego samolotu. Produkcji, dodajmy, która trwała przez lata i wiązała się z przychodami tureckich firm i to nawet po wydaleniu Turcji z programu. Warto przy tym dodać, że pierwszy zakup rosyjskich S-400 kosztował 2,5 mld USD.
Jednocześnie przywódca turecki odpowiadając na pytania dziennikarzy wykluczył wycofanie się jego państwa z rosyjskich systemów S-400 i zapowiedział raczej ich dalsze zakupy. Jak powiedział, od podjętej decyzji w tej sprawie nie ma już odwrotu. Wcześniej pojawiały się jednak sprzeczne informacje w tym o rezygnacji z S-400 na rzecz rozwijania rodzimych systemów tureckich. Zwrot nastąpił prawdopodobnie po fiasku rozmów z Amerykanami na temat powrotu Turcji do programu F-35.
Turcja eksploatuje już dwa bataliony (dywizjony) S-400 Triumf, na które składają się cztery baterie z łącznie 36 wyrzutniami i systemem wykrywania oraz kierowania ogniem. Dalsze zakupy miały wiązać się ze znacznym transferem technologii do Turcji i prawdopodobnie to wraz z wyceną tych transferów jest największym wyzwaniem w negocjacjach.

To właśnie za ten zakup, Ankara została wykluczona z programu F-35, którego w tej sytuacji nie można było jej sprzedać. Posiadając zarówno S-400 jak i F-35 Turcy w łatwy sposób mogliby przetestować w jaki sposób najbardziej optymalnie można wykrywać Lightningi II za pomocą sensorów systemów S-400, a informacje te w łatwy sposób można byłoby przekazać w niepowołane ręce (np. sprzedać).
Turcy nie przyjmują tego argumentu do wiadomości. Z kolei zarzut o tym, że S-400 nie będzie mógł zostać wpięty do sieci obronnej NATO odpierają argumentując, że S-400 nie musiałby w niego zostać w niego włączony. Turcja chciałaby mieć możliwość korzystania z Triumfów, na podobnej zasadzie do tej związanej z greckimi systemami S-300 PMU1. Te ostatnie są jednak rozmieszczone wyłącznie na Krecie i uruchamiane w wyjątkowych przypadkach, po poinformowaniu o tym sojuszników.
Wyrzucenie Turcji z programu F-35 to cios zarówno dla niej, ponieważ przez kilkanaście lat jeszcze będzie musiała opierać się prawdopodobnie tylko na samolotach F-16C/D, jak i dla samego programu. Ankara miała bowiem zakupić ponad 100 tych samolotów i być największym na nie klientem poza USA, Japonią i Wielką Brytanią.
Tymczasem turecki program samolotu "przyszłości" TF-X nadal pozostaje na wczesnym stadium zaawansowania i nie wiadomo jakie firmy zdecydują się na wsparcie jego rozwoju. Niewykluczone, że będą to właśnie firmy rosyjskie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS