Reklama

Geopolityka

Eksperci analizują kierunki możliwego ataku Rosji

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Eksperci Ukraińskiego Instytutu Przyszłości nie wykluczają, że celem Moskwy jest szybkie wojskowe zwycięstwo z Siłami Zbrojnymi Ukrainy z możliwym dalszym zajęciem części kraju. Analitycy nie wykluczają też, że Putinowi chodzi o zmobilizowanie wewnętrznego audytorium przed jesiennymi wyborami do Dumy Państwowej. Rosyjska armia może przeprowadzić desant na południu Ukrainy, zaatakować na wszystkich frontach albo oficjalnie wkroczyć do Donbasu i jawnie wspierać bojowników - prognozuje analityk wojskowy ukraińskiego tygodnika „Fokus” Jigal Lewin.

Analitycy kijowskiego think-tanku dzielą cele obecnej eskalacji w Donbasie na dwie kategorie: globalne, które nie są związane z Ukrainą, i regionalne, dotyczące jej bezpośrednio.

Jeśli chodzi o cele regionalne, eksperci wskazują, że Kreml może chcieć zagrać "ukraińską kartą" dla wewnętrznego audytorium, by zmobilizować swoich zwolenników przed jesiennymi wyborami do Dumy Państwowej. Według analityków jednym z kluczowych elementów w czasie tych wyborów będzie temat obrony "rosyjskich obywateli", by zawczasu skanalizować nastroje protestacyjne.

Moskwa może też mieć na celu nakłonienie Ukrainy do prowadzenia bezpośrednich rozmów z separatystami, przywrócenie prorosyjskich sił do ukraińskiej polityki, i ekonomiczną blokadę Ukrainy poprzez wzmocnienie nacisków na Morzu Azowskim i utrudnienie pracy portów czarnomorskich - dodają.

Rosja może też chcieć zmusić Ukrainę do otwarcia dostępu do Kanału Północnokrymskiego albo do rozpoczęcia rozmów na ten temat. Rosja może też chcieć zdobyć do niego dostęp drogą ograniczonej operacji wojskowej - wskazują analitycy. Do 2014 roku - kiedy doszło do aneksji Krymu - znaczna część wody na półwysep była dostarczana z Dniepru przez ten kanał nawadniający.

Według ekspertów działania Moskwy mają na celu destabilizację wewnętrznej sytuacji na Ukrainie. W najmniejszym stopniu może chodzić o osłabienie władz i nakłanianie ich do ustępstw w negocjacjach. W największym stopniu może chodzić o doprowadzenie "do chaosu w kraju i wojny domowej na tle masowej histerii i eskalacji sytuacji".

Eksperci nie wykluczają, że celem może być szybkie wojskowe zwycięstwo z Siłami Zbrojnymi Ukrainy z możliwym dalszym zajęciem części terytorium i doprowadzenie do tego, by Ukraina odmówiła pogłębionej współpracy z NATO. "Sprawa Donbasu" ma pozostawać jednym z czołowych tematów wewnętrznego porządku dziennego na Ukrainie - wskazują analitycy.

Wśród celów globalnych wymieniono chęć podwyższenia stawek w politycznej konfrontacji z Zachodem - USA i Unią Europejską - na tle zaostrzenia stosunków i przekształcenia międzynarodowych procesów po zmianie władz w USA. Działania Rosji - zdaniem analityków - mogą mieć też na celu wzmocnienie sporów między zachodnimi sojusznikami w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa w regionie euroazjatyckim.

Moskwa może chcieć powrócenia do światowej polityki w charakterze globalnego gracza, z którym inni są zmuszeni do rozmów o kluczowych tematach bezpieczeństwa międzynarodowego - uważają analitycy. Kreml dąży do przywrócenia jałtańsko-poczdamskiego podziału świata, gdzie Rosja jako spadkobierca ZSRR jest kluczowym graczem i ma strefę wyłącznych interesów, uznaną przez wszystkie inne strony - oceniają eksperci.

Może być to też m.in. "prewencyjne uderzenie albo demonstracja gotowości takiego uderzenia w jedno z kryzysowych miejsc, by odepchnąć Zachód od prób destabilizacji wewnętrznej sytuacji w Rosji".

Następnie analitycy przedstawiają cztery modele reakcji na rosyjskie działania, jakie mogłyby zastosować ukraińskie władze.

Po pierwsze, może być to prewencyjna eskalacja. "Ukraina podwyższa stawki w odpowiedzi na zaostrzenie (sytuacji), by odwieść Rosję od pomysłu nowej interwencji wojskowej albo eskalacji na szeroką skalę na linii rozgraniczenia czy od strony Krymu, a na koniec wraca do deeskalacji i przywrócenia status quo" - tłumaczą eksperci.

Model drugi to "przyjęcie wyzwania": "Ukraina podnosi stawki w odpowiedzi na zaostrzenie, by przygotować się do wybuchu bojowych działań na szeroką skalę". Zgodnie z tym modelem na tle ślepego zaułka w negocjacjach ukraińskie władze podejmują wyzwanie i przyjmują, że konieczna jest kolejna faza działań bojowych, by zmienić charakter konfliktu.

Ukraińskie państwo może też zastosować model "stopniowej deeskalacji", w ramach którego Kijów realizuje ograniczone kroki, by przygotować wojskową infrastrukturę do potencjalnego konfliktu, a jednocześnie podejmuje szereg inicjatyw, mających na celu deeskalację i odblokowanie negocjacji - podkreślają.

Według modelu czwartego - "pokój za wszelką cenę" - Ukraina miałaby zainicjować nowe negocjacje z Rosją i zaakceptować część albo wszystkie warunki, które doprowadzą do wznowienia procesu politycznego i kroków w stronę uregulowania konfliktu, "ale pod silnymi i prawnymi gwarancjami ze strony Zachodu i Rosji".

Reklama
Reklama

Izraelski ekspert Jigal Lewin przedstawia trzy scenariusze rosyjskiej interwencji. Według pierwszego z nich Rosja oficjalnie wkracza do Donbasu, ale do walki ruszają tylko oddziały samozwańczych republik. "Załóżmy, że Rosja rozlokowała swoje siły tylko na wewnętrznych, tyłowych bazach Donbasu, a front, tak jak do tej pory, utrzymują bojownicy. W porównaniu z obecną sytuacją obraz się nie zmieni: wymiany uderzeń, odpowiedź Sił Zbrojnych Ukrainy na ostrzały bojowników i ofiary wśród obywateli Ukrainy trwają. Różnica w tym, że teraz rosyjskie wojska otwarcie będą wspierać bojowników, zabezpieczać ich logistycznie i dostarczać nową broń, przestaną ukrywać, że są częścią łańcucha dowodzenia itd." - pisze Lewin.

Drugi scenariusz to utworzenie przez Rosję "kotłów" i wysadzenie desantu na południu Ukrainy. "W tym wariancie ukraińskie zgrupowanie zostaje zmuszone do walki, której celem jest jego całkowite rozbicie - możliwe, w postaci kotła. Albo kilku kotłów. Nie wykluczone, że w celu zajęcia nowych terytoriów. Po rozbiciu ukraińskiego zgrupowania będzie możliwe wysadzenie morskiego desantu na południu i zajęcie wodnych zasobów dla Krymu" - podkreśla analityk.

"Tak czy inaczej, zajęte terytorium Donbasu, (...) to faktycznie przyczółek dla armii Rosji. Nie tylko przykuwa większą część gotowych do walki wojsk Ukrainy, ale też pozwala na narzucanie ukraińskiej armii kierunku uderzenia albo opisanego wyżej generalnego starcia" - kontynuuje.

Scenariusz trzeci, który "Fokus" określa jako "fantastyczny", zakłada atak Rosji na wszystkich frontach. "Dla Rosji ta wielka wojna, jeśli do niej dojdzie, będzie telewizyjnym show. Dla krajowego widza ważne będzie, by pokazać zmuszenie Ukrainy do pokoju z jednej strony i tryumf i siłę rosyjskiej broni - z drugiej strony" - ocenia ekspert. "W tym celu idealnie pasuje nawet wystrzelenie pocisków manewrujących Kalibr w kierunku tyłowych obiektów Ukrainy. Na przykład lotnisk. I nawet gdyby szkody spowodowane rakietami były nieznaczne, to jest to odpowiedni obrazek do telewizji" - dodaje Lewin.

"Ale nie tylko Kalibry. Tu też dodajmy po prostu uderzenia pociskami taktycznymi. Nawet jeśli efektywność będzie niewysoka, wywoła to u mieszkańców panikę i poczucie braku ochrony - i znów da dobry materiał dla rosyjskich propagandystów" - uważa analityk. Nie wyklucza, że w tym przypadku mogłyby być wykorzystane m.in. Iskandery.

Jak podał ukraiński wywiad wojskowy, według stanu z początku marca przy granicy ukraińskiej rozlokowane były siły zbrojne Rosji w składzie dwóch armii sił powietrznych, obrony powietrznej oraz Floty Czarnomorskiej, a w stanie gotowości było 28 batalionowych grup taktycznych na orłowsko-woroneskim, dońskim i krymskim kierunku operacyjnym. Łącznie rozlokowanych było 89 tys. osób.

Wywiad twierdzi, że orientacyjnie zakończenie rozlokowywania rosyjskich sił i sprzętu w pobliżu granicy z Ukrainą i na zaanektowanym Krymie oczekiwane jest na 20 kwietnia, a łączna liczba składu osobowego do tej daty powinna się zwiększyć do 110 tys. osób.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (1)

  1. andys

    "Eksperci Ukraińskiego Instytutu Przyszłości nie wykluczają, że celem Moskwy jest szybkie wojskowe zwycięstwo z Siłami Zbrojnymi Ukrainy z możliwym dalszym zajęciem części kraju. : Sa i tacy , którzy nie wykluczaja , że Ziemia jest plaska!

Reklama