Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości

Czy USA zastąpią Rosjan w Armenii? [KOMENTARZ]

W cieniu wojny w Ukrainie, we wrześniu tego roku wybuchła kolejna po wojnie o Górny Karabach w 2020 roku, seria walk pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem. Natężenie walk tym razem zmniejszyło się już po dwóch dniach starć i nie jest to bynajmniej zasługa Rosjan.

Wojsko Azerbejdżańskie
Wojsko Azerbejdżańskie
Autor. mod.gov.az
Reklama

Stroną atakującą po raz kolejny był Azerbejdżan. Państwo to w wojnie o Górski Karabach jesienią 2020 roku pokonało Armenię i zajęło część tego spornego terytorium. Pozostałą jego część pozostał chroni z własna (proarmeńska) armia Republiki Arcach (autonomiczny twór w Górskim Karabachu) i rosyjskich mirotworców. Konflikt azersko-armeński został wykreowany w czasach Związku Soweickiego, kiedy obydwa narody były częścią ZSRS. Bolszewicy oddali ten region, zamieszkały przez mieszaną ludność, jednak głównie przez Ormian, pod zwierzchnictwo Republiki Azerbejdżanu. Z uwagi na różnice etniczne, był to okręg autonomiczny aż do końca lat 80. XX wieku. Wtedy to, w związku z rozprzężeniem panującym w ZSRS Ormianie zaczęli działać na rzecz przyłączenia tego regionu najpierw do armeńskiej SRS, a potem do niepodległej Armenii. W odpowiedzi władze Azerbejdżanu ogłosiły wcielenie regionu autonomicznego i rozpoczęły represje, tym pogromy Ormian. W walkach wsparły ich wojska ZSRS, jednak kiedy supermocarstwo to upadło, wówczas lepiej wyszkoleni i zorganizowani Ormianie (w przeciwieństwie do Azerów przeszkoleni wojskowo w armii ZSRR) zaczęli przeważać i ostatecznie do 1994 r. wyparli przeciwnika ze spornego terenu . Przez wiele lat to właśnie Armenia była stroną dominującą , ale Azerbejdżan, ze względu na słabnięcie Rosji – gwarantki status quo z 1994 r. – i zdobycie znacznych środków finansowych z handlu swoimi dobrami naturalnymi zdobył przewagę. Nie bez znaczenia było też poparcie Turków, o których Azerowie mówią jako o bratnim narodzie.

Reklama

W wojnie 2020 Azerowie mieli już nowoczesne izraelskie i tureckie drony, a także potężne, znacznie lepiej wyszkolone i liczne siły zbrojne. Dzięki temu potrafili pokonać opierających się na rosyjskich i sowieckich technologiach Ormian. Przy okazji doprowadzili ido upadku prozachodniego rządu w Armenii i przywrócili ją na prorosyjską drogę. Rosjanie obiecali chronić Górski Karabach, jednak w dobie osłabienia Moskwy i zanikania jej strefy wpływów konflikt odżył.

Zobacz też

13 września w nocy armia Azerbejdżanu ostrzelała ponad 30 miejscowości, w tym także na rdzennych terytoriach Armenii. Wykorzystano bezzałogowce i ciężkie systemy artyleryjskie. Oficjalnie strona atakująca zaprzeczała wszystkiemu. Liczono zapewne, że sprawę przykryje przyciągająca uwagę świata wojna w Ukrainie. Satelity wykryły jednak wzmożoną liczbę pożarów w regionie i uderzenie zostało zdemaskowane. W ciągu dwóch dni Azerowie zabili ponad 200 osób, głównie żołnierzy, ale także osoby cywilne. Światło dzienne ujrzały też oburzające filmy pokazujące okrucieństwo żołnierzy Azerbejdżanu, którzy mordowali jeńców i śmiali się widząc ciała cywilnych ofiar.

Reklama

Pomimo wymuszenia po dwóch dniach zawieszenia broni ataki i walki z wojskami armeńskimi trwały praktycznie do końca września. Obecnie nadal dochodzi do potyczek, a azerbejdżańskie wojska nadal mają zbierać się na granicach. Źródła azerbejdżańskie informują z kolei, że to ich armia jest atakowana, bądź "ostrzeliwana", a terytorium azerbejdżańskie (Górskiego Karabachu) zostało i jest bezprawnie minowane przez Armeńczyków. W Genewie trwają rozmowy pokojowe, jednak strona armeńska twierdzi, ze Azerbejdżan chce ich zerwania „z winy Armenii", mimo że ta przesłała sześć propozycji pokojowych. Azerowie żądają zaś jednego – totalnego opuszczenie przez Ormian „terytorium Azerbejdżanu", a zatem całego Górskiego Karabachu.

Jak wspomniano cała ta wojna jest wynikiem zwijania się rosyjskiej strefy wpływów, połączonej z rozwijaniem swojej przez agresywnie grającą w regionie Turcję. Natura nie znosi jednak próżni i, szczególnie że żołnierze Azerbejdżanu sami dostarczyli paliwa nowemu graczowi w regionie robiąc z wojny „filmiki" z przeprowadzonych mordów. O Armenię upomniały się bowiem Stany Zjednoczone, które najwyraźniej chcą wejść w pustkę pozostawioną po Rosjanach. 17 września do Erewania przyleciała przewodnicząca obrad Kongresu USA Nancy Pelosi, głosząc że wspiera armeńskie „bezpieczeństwo i demokrację". Z kolei 25 września rozpoczęło się armeńsko-amerykańskie zebranie w Los Angeles, na którym wyrażono zaniepokojenie sytuacją w tym kraju. W USA twierdzi się też oficjalnie, że to wpływ Waszyngtonu, a nie Moskwy powstrzymał wrześniową agresję. Przyczynić miały się do tego liczne rozmowy prezydenta Bidena z przedstawicielami Armenii i Azerbejdżanu.

Reklama

Nie jest wykluczone, że w obliczu postępującego rozkładu wpływów rosyjskich, o przyszłości regionu będą decydowały więc tarcia między amerykańską a turecką strefą wpływów, a Armenia dołączy do Gruzji jako klient Waszyngtonu.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama