Reklama
  • Wiadomości

Czy Rosja korzysta na obecnym kryzysie?

W wywiadzie udzielonym gazecie „Kommiersant”, opublikowanym 25 stycznia w wersji on-line, sprawę obecnej sytuacji kryzysowej w relacjach Zachód-Rosja skomentował dyrektor Carnegie Moscow Centre Dmitrij Trenin. Wskazał on Elenie Czernienko, że nie skłania się do tez o możliwości wybuchu prawdziwego, dużego konfliktu zbrojnego w perspektywie krótkoterminowej. Trenin był również sceptyczny, że możliwe są „prowokacje ukraińskie”, które mogłyby służyć wciągnięciu Rosjan w tego rodzaju konflikt. Albowiem, jego zdaniem tego rodzaju działania skończyłby się klęską sił ukraińskich i na to nie pozwolą Amerykanie.

Autor. Rosyjskie ministerstwo obrony, mil.ru
Reklama

Dyrektor Carnegie Moscow, we wspomnianej rozmowie z "Kommiersant", odniósł się do oceny potencjalnych efektów starcia rosyjsko-ukraińskiego na amerykańską politykę wewnętrzną. Wskazując, że dla Waszyngtonu i administracji Joe Bidena każda porażka strony ukraińskiej byłaby wręcz katastrofalna z perspektywy wcześniejszych doświadczeń afgańskich (wizerunkowy problem z ewakuacją wojsk amerykańskich z Kabulu). Nie wspominając już o wpływie takiej sytuacji na postrzeganie Stanów Zjednoczonych w relacjach z ich sojusznikami na całym świecie. Zauważył on, że obecną sytuację kryzysową w Europie pilnie śledzą chociażby Chińczycy, ale też Irańczycy. Dlatego Waszyngton będzie dążył do stabilizacji obecnych wydarzeń.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeśli chodzi o postawę Rosjan, to Dmitrij Trenin mówi wprost, że z zewnątrz trudno jest obecnie ocenić jaki kierunek przyjmie przede wszystkim prezydent Putin. Jednego, jednak możemy być pewni, Zachód nie zaakceptuje rosyjskich propozycji, wysuwanych przez dyplomatów z Rosji. Przynajmniej jeśli mowa jest o takiej formie, jaką mamy dziś. Czyli państwa zachodnie i NATO nie zamkną się przed możliwością kolejnych rozszerzeń struktury obrony kolektywnej. I pytaniem otwartym, zdaniem politologa, pozostaje jak odpowiedzą władze na Kremlu. Albowiem wielokrotnie wyrażały zdanie, że to właśnie są ich kluczowe postulaty, wręcz fundamentalne w relacji z Zachodem. Jednakże, Dmitrij Trenin, widzi szansę w tak mocnej rozgrywce Rosji, żeby wstrząsnąć postawą NATO i Zachodu. Chodziłoby o wskazanie, że Rosja traktuje poważnie swoje roszczenia wobec systemu bezpieczeństwa europejskiego, budząc reakcję na Zachodzie. Demonstracja siły byłaby elementem wymuszenia rozmów z Kremlem w poważnych formatach dyplomatyczno-politycznych. Co więcej, mogłaby skutkować rzeczywistą pracą nad chociażby moratorium w zakresie dyslokowania pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu. Możliwe jest staranie się także o ograniczenie skali manewrów wojskowych. Według Dmitrija Trenina już sam fakt, że prowadzi się negocjacje z Moskwą o bezpieczeństwie w Europie jest ważny z perspektywy celów działań strony rosyjskiej. Wskazując, że bezpieczeństwo kontynentu ma dwa swego rodzaju filary – NATO oraz Rosję, co zdaniem Rosjan nie było tak widoczne w ostatnich latach.

Tak czy inaczej, Trenin widzi także możliwość poszukiwania przez Rosję nowego elementu scalającego przestrzeń postsowiecką. Tym samym, możliwe jest branie pod uwagę rozszerzenia państwa związkowego o kolejne terytoria. Wiązałoby się to chociażby z włączeniem samozwańczych republik ludowych - Doniecka i Ługańska. Podobnie może stać się również w przypadku Abchazji i Osetii Północnych, czyli również analogicznych samozwańczych struktur znajdujących się na terytorium Gruzji. Przy czym, należy brać pod uwagę, że jeśli Rosja rzeczywiście odstąpi obecnie od wariantów siłowych to straty wizerunkowe będą przede wszystkim po stronie relacji międzynarodowych. Bowiem wielkie mocarstwa nie blefują. Lecz w wywiadzie zauważa, że Rosjanie osiągnęli znaczne sukcesy wraz z zajęciem Krymu oraz operacją w Syrii. Bowiem ponownie zostali uznani za gracza na arenie globalnej, a nie jak postrzegał to Barack Obama tzw. „mocarstwo regionalne"

Reklama

Jego zdaniem nierozwiązany konflikt w Donbasie jest najlepszym formalnym pretekstem do dalszego nacisku na Moskwę. Przy czym w rozmowie z „Kommiersant" politolog podkreślił, że jego zdaniem porozumienia mińskie to zwycięstwo dyplomatyczne Rosji, oparte na zwycięstwie militarnym z lutego 2015. Jednak na razie nie widać pełnej gotowości Waszyngtonu do wywierania odpowiedniej presji na Kijów, właśnie w celu wypełnienia wspomnianych porozumień mińskich. Sytuacja ta może się zmienić wraz ze zwycięstwem myślenia w Waszyngtonie, iż Rosja jest potrzebna Stanom Zjednoczonym w przypadku konfrontacji z Chinami.

Zobacz też

Interesującym wątkiem wywiadu dla rosyjskiej gazety jest również przestrzeń debaty o możliwościach rosyjskiego odstraszania. Trenin zauważył, że jego zdaniem Ameryka Południowa czy Ameryka Środkowa nie są raczej poważnie rozważane jako możliwe bazy dla rosyjskich rakiet. Przede wszystkim dlatego, że w zasadzie nie jest to konieczne ze strategicznego punktu widzenia. Przy czym, w kontekście obecnej sytuacji możliwe, że istnieją jednak opcje planów szerszego zaangażowania się w relacje z partnerami zagranicznymi. Zdaniem politologa może to być na przykład bliższa współpraca z Chinami, przede wszystkim ściślejsza koordynacja między Moskwą i Pekinem w sferze wojskowej, w tym technologicznej. Dodatkowo możliwe jest także szersze zbliżenie militarne z takimi państwami jak Iran. Przy obecnym napięciu, Rosjanie odbyli również rozmowy telefoniczne z przywódcami Wenezueli czy też Kuby.

Reklama

Pytany o reakcję militarną w Europie na obecną sytuację w relacjach Rosja-NATO/Stany Zjednoczone, Trenin zauważył, iż przez długi czas uważano, że naturalną odpowiedzią rosyjskich sił zbrojnych może być rozmieszczenie w Kaliningradzie dodatkowych rakiet Iskander. Jednakże, ekspert twierdzi, że Kaliningrad jest fizycznie oddzielony od reszty Rosji, stąd też dość trudno tam coś dostarczyć i później przede wszystkim utrzymać efektywną łączność z jednostkami. Jego zdaniem, zwłaszcza w obliczu aktywności Zachodu. Oczywiście jest to możliwe, ale nie jest łatwe. Dlatego, też dużo łatwiej jest umieścić „coś" na terytorium zaprzyjaźnionej Białorusi. Chodzi przecież o ścisłego sojusznika, gdzie do tej pory nie było rosyjskich baz i rakiet, zwłaszcza nuklearnych.

Według Trenina, nawet scenariusz w zakresie silniejszej integracji Ukrainy z Zachodem nie zachwieje strategicznym odstraszaniem. Albowiem Rosjanie zainstalują swoje pociski hipersoniczne chociażby na okrętach podwodnych, które będą operowały wzdłuż amerykańskich wybrzeży. Takie działania zapewnią równowagę w czasie reakcji, gdyby Amerykanie rozmieścili swoje pociski w regionie, które tym samym mogłyby szybciej dosięgnąć celów takich jak Moskwa. Zdaniem Trenina powstrzymywanie będzie kontynuowane, ale na wyższym i bardziej niebezpiecznym poziomie niż wcześniej, jeśli chodzi o relacje amerykańsko-rosyjskie. Zauważył on też, że amerykańska brygada w Polsce czy bataliony sił należących do NATO w krajach bałtyckich też nie są w stanie poważnie obniżyć bezpieczeństwa Rosji. Lecz jedyne, co może poważnie niepokoić Rosję, to elementy systemu obrony przeciwrakietowej USA w Rumunii i Polsce.

Reklama

oprac. JR

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama