Reklama

Geopolityka

Co dalej z Benjaminem Netanjahu?

Prezydent USA Donald Trump i premier Izraela Benjamin Netanjahu. Fot. whitehouse.gov
Prezydent USA Donald Trump i premier Izraela Benjamin Netanjahu. Fot. whitehouse.gov

Prokurator generalny Izraela Awichaj Mandelblit podkreślił, że urzędujący premier Izraela Benjamin Netanjahu może pozostać na stanowisku, mimo iż został postawiony w stan oskarżenia w związku z zarzutami korupcji - podał w poniedziałek resort sprawiedliwości. Jednocześnie prawicowa partia Likud, na czele której stoi premier Izraela Benjamin Netanjahu, przeprowadzi wybory nowego szefa. Według izraelskich mediów wybory w Likudzie odbędą się za sześć tygodni.

Ministerstwo wyjaśniło, że wypowiedź Mandelblita wyjaśnia pytania, czy Netanjahu powinien zrezygnować z funkcji szefa rządu. W ubiegłym tygodniu szef prokuratury postawił Netanjahu w stan oskarżenia w sprawach dotyczących korupcji, nadużycia zaufania i defraudacji. Zgodnie z izraelskim prawem premier nie musi składać dymisji w związku z oskarżeniem, nawet podczas apelacji, ale będzie musiał ustąpić, jeśli zostanie skazany. Inne osoby publiczne, z członkami gabinetu włącznie, muszą zrezygnować z funkcji, jeśli zostaną oficjalnie oskarżone. 

Netanjahu grozi do 10 lat więzienia, jeśli zostanie skazany za korupcję, i do trzech lat za defraudacje i nadużycie zaufania. Proces premiera rozpocznie się prawdopodobnie dopiero za kilka miesięcy; Netanjahu może też zdecydować się na ugodę pozasądową, by uniknąć postępowania procesowego. 

Szef rządu nazwał postawienie go w stan oskarżenia rodzajem puczu. "To, co się tu dzieje, to próba przeprowadzenia zamachu stanu przeciw premierowi" - oświadczył Netanjahu po ogłoszeniu decyzji prokuratora generalnego dotyczącej oskarżenia. Oznajmił, że będzie nadal rządził krajem. Dochodzenie nazwał politycznym "polowaniem na czarownice", oskarżał media, policję i izraelski wymiar sprawiedliwości o politycznie motywowaną nagonkę. 

Śledztwo policyjne w sprawie Netanjahu trwało blisko trzy lata. Zarzuty korupcyjne postawiono mu w sprawie dotyczącej giganta telekomunikacyjnego Bezeq; według policji Netanjahu, w zamian za przychylne dla firmy i warte setki milionów dolarów zmiany w prawie, miał być pozytywnie przedstawiany w należącym do Bezeq serwisie informacyjnym Walla. Wcześniej policja zarekomendowała postawienie mu zarzutów także w dwóch innych sprawach - dotyczących przyjmowania kosztownych prezentów od znajomych biznesmenów oraz oferowania korzystnych dla jednej z gazet zmian w prawie w zamian za pozytywne przedstawianie jego osoby.

W czwartek prezydent Izraela Reuwen Riwlin polecił parlamentowi wskazanie kandydata na premiera. Kneset ma 21 dni na wyciągnięcie kraju z politycznego impasu i znalezienie kandydata na szefa rządu. Przed upływem tego terminu przewodniczący parlamentu Juli Edelstein ma przedstawić prezydentowi dokument z nazwiskiem przyszłego premiera, podpisany przez co najmniej 61 posłów (większość kwalifikowana w 120-miejscowym Knesecie), którzy zobowiążą się do popierania działalności nowego gabinetu. Jeśli to się nie uda, w Izraelu odbędą się trzecie w tym roku wybory parlamentarne. Z sondaży wynika jednak, że kolejne głosowanie skończyłoby się takim samym wynikiem, jak ostatnie wybory z września, co doprowadziłoby zapewne do kolejnych wielu miesięcy koalicyjnych negocjacji.

Jest tylko jeden sposób, w jaki możemy uratować kraj, wyciągnąć go z kryzysu i zapewnić ciągłość rządów Likuda - nastąpi to wtedy, gdy zorganizujemy dziś wcześniejsze wybory (na szefa partii) w ciągu tych 21 dni - powiedział

Gideon Saar, deputowany Likudu i kontrkandydat Netanjahu w wywiadzie dla izraelskiej telewizji Kanał 12

Mniej antagonistyczną propozycję - jak pisze Reuters - przedstawił inny deputowany Likudu, Nir Barkat, który wezwał do mianowania zastępcy Netanjahu, który zająłby jego miejsce, gdyby ten został zmuszony do odejścia.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze