Chiny ponownie zwiększają swój budżet na obronność, a wraz z tym rodzi się debata czy takie zbrojenia doprowadzą do konfrontacji z USA i ich sojusznikami. W najnowszym odcinku podcastu „Biuro Operacji Strategicznych” Jacek Raubo stara się zmierzyć z tym problemem i wskazać, że należy być bardzo ostrożnym z wysuwaniem łatwych i prostych ocen chińskiej polityki względem możliwego użycia sił zbrojnych.
Chińskie zapowiedzi wzrostu wydatków na wojsko i szerzej na obronność należy rozpatrywać przez pryzmat chińskich aspiracji globalnych. Już dziś trzeba pamiętać, że mówimy o państwie mocarstwie, aktywnym w skali całego świata. Za tym muszą iść obciążenia finansowe również na kwestie wojskowe. Zwyczajnie każde aspiracje kosztują, a aspiracje globalne kosztują najwięcej. Co więcej, każdy chiński budżet wojskowy należy oceniać przez pryzmat jego roli w polityce wewnętrznej. Władze w Pekinie nie mogą zrezygnować z inwestowania w wojsko, szczególnie w momencie, gdy starają się kamuflować przed swoim społeczeństwem inne problemy natury ekonomicznej, czy społecznej. W inżynierii politycznej stosowanej szczególnie w przypadku państw niedemokratycznych wizja budowania potęgi militarnej jest zawsze kuszącym narzędziem kontroli emocji.
Czytaj też
Nie można również zapominać, że obecny budżet Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej to również budżet zmian, które muszą być wprowadzone w tych siłach zbrojnych w związku z obserwacją rosyjskiej agresji na Ukrainę. Stąd też, jeśli rzeczywiście kwoty oscylujące wokół (oficjalnie) 224 mld dolarów robią na pierwszy rzut oka wielkie wrażenie, to jednak ich konfrontacja z realnymi potrzebami już daje lepszy ogląd oraz pozwala uzyskać zdecydowanie lepszą perspektywę. Chiny wydając, nie tylko w kolejnym budżecie, ale przede wszystkim w ostatnich latach tak znaczące kwoty na obronność są oczywiście wyzwaniem strategicznym dla USA i innych państw. Jednakże, gdy spojrzymy szerzej na ten problem, to dostrzegamy także pewne niuanse pozwalające poskromić emocjonalne diagnozy i determinizm związany z myśleniem o niepowstrzymanej drodze do zbrojnej konfrontacji. Więcej o tym oczywiście w najnowszym odcinku „Biura Operacji Strategicznych".
rwd
Chiny to nie nasz TDW warto wiedzieć co tam się dzieje ale nie ma co przesadzać z chińskim zagrożeniem. Nie ma powodu by robić sobie wroga z Chińczyków a wprost przeciwnie należy utrzymywać przyjazne kontakty z Państwem Środka. To że są wrogiem naszego sojusznika nie zobowiązuje nas do działań, które nie są, na dłuższą metę, w naszym interesie. Powinniśmy rozwijać relacje z Chinami, zwłaszcza gospodarcze, i nie drażnić ich jakimiś nieprzemyślanymi ruchami w sprawach Tajwanu. Litwini popełnili ten błąd i powinniśmy wyciągnąć wnioski z ich wpadki. Dziwić może brak dotąd wizyty naszych polityków w Chinach, Słabość tę należy jak najszybciej naprawić, bo lepiej mieć w Chinach życzliwego partnera (z uwzględnieniem skali naszych państw) niż tylko wroga naszego sojusznika.
papa lebel
Życzliwy partner? Nie myśl jak kobieta. Obawiam się, że w chińskiej mentalności nie istnieje takie pojęcie. Są gdzieś może jeszcze w necie wspomnienia polskiego nauczyciela języka angielskiego z pobytu i pracy w Chinach. Znajdź, poczytaj, może coś zrozumiesz.
Chinol
Generanie wychdzi na to zebiemy mieli 3 Wojne swiatwa. Mogla by isc deeskalacja, czylo n Chiny mowia ze nie beda dostraczac broni Rosji, I Usa mowia "Super- w nagrode my nie wyslamy lotnskowca na morze Chinski" ALbo Chiny mianujna na szefa MSZ - pro Ameykanskiego POkitka i w zamian USa mowi +to my tez zmieniamt poiltke. Ale jest inaczej. Na kazdy poztwny krok Chin USA reagija agresja. Traz jest faza przgotwania spoleczstwa do wojny- rzekonania ze warto walczyc i umierac bo "maja wiecej statkow niz MY" i inne bzdety.