Reklama
  • Komentarz
  • Ważne
  • Wiadomości

Atak na Syrię. Cel: powstrzymać użycie broni chemicznej [KOMENTARZ]

Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji przeprowadziły skoordynowane uderzenie na cele w Syrii. Użyto zarówno systemów woda-ziemia, jak i powietrze-ziemia. Operacja ma ograniczony zakres, a jej głównym celem jest odstraszenie od dalszego użycia broni chemicznej przez wojska Asada. Dwa typy środków rażenia - francuskie rakiety manewrujące NCM/MdCN oraz amerykańskie pociski manewrujące AGM-158B JASSM-ER - zostały użyte po raz pierwszy.

Mapa: Departament Obrony USA
Mapa: Departament Obrony USA

W nocy z piątku na sobotę przeprowadzono uderzenie na cele w Syrii. Zaatakowane zostały trzy obiekty, związane z użyciem przez Asada broni chemicznej: laboratorium w rejonie Damaszku oraz punkt dowodzenia i magazyny bojowych środków trujących w rejonie Homs. Na razie jest to zgodnie z deklaracją sekretarza obrony gen. Mattisa jednorazowa akcja, ale działania mogą zostać wznowione – przede wszystkim w wypadku ponownego użycia broni chemicznej. Gotowość do kolejnych ataków wyraził Donald Trump - do czasu zaprzestania użycia broni chemicznej przez reżim.

Zarówno Pentagon, jak i sam prezydent Trump zapewnili, że głównym celem operacji jest powstrzymanie dalszego wykorzystania zabronionych bojowych środków trujących w Syrii. Rok temu, po ataku na wioskę Chan Szejkun przeprowadzono uderzenie rakietami Tomahawk na bazę Al-Szarjat.

W wydanym przez Pentagon komunikacie podkreśla się, że od tego czasu syryjski reżim wielokrotnie używał broni chemicznej – przede wszystkim chloru, ale też – w listopadzie 2017 roku, w rejonie miasta Harasta w pobliżu Damaszku - sarinu. Amerykanie podkreślają, że reżim często wykorzystywał środki chemiczne na mniejszą skalę. Mowa o rakietowych pociskach artyleryjskich, czy nawet granatach z gazami bojowymi.

Trzeba też pamiętać, że w Syrii toczy się wojna informacyjna, a sama ocena sytuacji w Dumie była trudniejsza niż rok temu z uwagi na fakt, że miasto było otoczone (obecnie jest kontrolowane przez siły syryjsko-rosyjskie). Nie bez znaczenia był również charakter użytego środka bojowego (wykorzystanie chloru może być trudniejsze do udowodnienia i jednoznacznego przyporządkowania odpowiedzialności, niż w wypadku sarinu).

Obecnie władze USA oceniły jednak „z pewnością”, że w Dumie użyto chloru, jest też prawdopodobne, że wykorzystano tam również sarin. Przypuszczalnie bomby beczkowe zostały zrzucone ze śmigłowca/śmigłowców, operujących w rejonie Dumy.

Operacja miała znacznie szerszy zakres, niż w kwietniu 2017 roku. Zaatakowano trzy cele, używając różnych środków rażenia. Wykorzystano m.in. pociski manewrujące Tomahawk odpalane z amerykańskich okrętów nawodnych, a także z jednostki typu Virginia.

Oprócz nich użyto także samolotów bojowych – prawdopodobnie bombowców B-1B, uzbrojonych w broń precyzyjnego rażenia. Biorąc pod uwagę specyfikę użycia tych maszyn, jak i chęć pozostania poza zasięgiem OPL przeciwnika, niewykluczone że użyto pocisków JASSM lub JASSM-ER - takich, jak zakupiono dla polskich F-16.

AKTUALIZACJA 08:37 - O prawdopodobnym użyciu pocisków JASSM w Syrii poinformował serwis The Drive, miały one być uzbrojeniem B-1B.

AKTUALIZACJA 16:47 - Pentagon ujawnił zestaw środków bojowych, użytych w ataku. 30 pocisków Tomahawk zostało wystrzelonych przez Ticonderoga USS Monterey operujący na Morzu Czerwonym. Okręt typu Arleigh Burke USS Laboon wystrzelił kolejnych siedem rakiet tego typu. 23 pociski Tomahawk zostały wystrzelone przez niszczyciel USS Higgins z wód Zatoki Arabskiej (zwanej też Zatoką Perską). Sześć kolejnych Tomahawków zostało odpalonych przez okręt podwodny typu Virginia operujący na Morzu Śródziemnym. Dwa bombowce B-1B, eskortowane przez myśliwce F-15 i F-16, odpaliły 19 pocisków JASSM-ER. 

Z kolei Brytyjczycy i Francuzi wykorzystali swoje maszyny Tornado i Rafale (oraz być może Mirage 2000) uzbrojone w pociski manewrujące Storm Shadow/Scalp EG. Francja użyła też pocisków manewrujących odpalanych z okrętów nawodnych. Chodzi o rakiety NCM/MdCN, w jakie uzbrojone są francuskie fregaty FREMM operujące w rejonie działań. W ostatniej operacji użyto więc co najmniej czterech różnych systemów uzbrojenia woda-ziemia i powietrze-ziemia, a dla NCM/MdCN jest to z pewnością chrzest bojowy. Zarówno te ostatnie (oferowane wraz z okrętami typu Scorpene), jak i Tomahawki są rozważane jak uzbrojenie dalekiego zasięgu w polskim programie nowego okrętu podwodnego o kryptonimie Orka. W rejonie działań były też obecne samoloty pełniące rolę myśliwców eskorty - np. brytyjskie Typhoony. 

Zastosowanie pocisków cruise ograniczyło ryzyko strat po stronie koalicji. Nie wiadomo na ile skuteczny okazał się atak, choć Brytyjczycy podali, że według wstępnych danych pociski Storm Shadow osiągnęły cele. Według gen. Dunforda przeciwdziałanie prowadziła wyłącznie syryjska obrona przeciwlotnicza. Trzeba pamiętać, że nawet zestawy przeciwlotnicze dalekiego zasięgu, jak rosyjskie S-300 i S-400, mogą być skuteczne wobec pocisków cruise jedynie na ograniczonych odległościach, gdyż te ostatnie lecą na niskim pułapie, i są trudne do namierzenia (część z użytych pocisków miała na pewno elementy obniżonej wykrywalności). Rosyjskie systemy naziemne według dostępnych informacji nie są zdolne do przechwycenia pocisków lecących poniżej horyzontu radiolokacyjnego, co zmniejsza ich zasięg wobec niskolecących celów do maksymalnie kilkudziesięciu kilometrów.

Z drugiej jednak strony warto zauważyć, że zakres działań był mimo wszystko ograniczony, nie ma na razie informacji o atakach na syryjskie bazy lotnicze, czy elementy obrony powietrznej. Szef połączonych sztabów gen. Dunford przyznał, że cele dobierano w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko porażenia rosyjskich żołnierzy i instalacji. Rosji nie powiadomiono o celach ataku, jak miało to miejsce rok temu. Za pomocą mechanizmu ograniczania ryzyka wymieniono jednak ogólne informacje o planach wykorzystania przestrzeni powietrznej, zgodnie z procedurami ustalonymi do działań przeciwko Daesh.

Na uwagę zasługuje również fakt zmontowania przez Amerykanów koalicji do uderzeń na cele w Syrii. Atak przeprowadzony przez siły wielonarodowe, z udziałem dwóch najważniejszych europejskich członków NATO jest znacznie silniejszym sygnałem, niż akcja przeprowadzona samodzielnie.

Biorąc pod uwagę jednorazowy – na razie – charakter jak i przebieg operacji sojusznicy wybrali opcję ograniczonego uderzenia. Ma ono na celu powstrzymanie dalszego użycia broni chemicznej, a jednocześnie zminimalizowanie ryzyka starć z Rosją. Dalszy przebieg wydarzeń będzie zależał przede wszystkim od tego, czy Moskwa zdecyduje się na kontrakcję oraz czy broń chemiczna zostanie użyta w Syrii ponownie. Trzeba też pamiętać, że za kilka dni w rejonie działań powinna się znaleźć grupa bojowa lotniskowca USS Harry S. Trumman, dysponująca też co najmniej pięcioma okrętami z systemem Aegis, uzbrojonymi w rakiety Tomahawk. To da Amerykanom możliwość zwiększenia zakresu działań, gdyby była taka potrzeba. Ostatnie kilka tygodni, biorąc pod uwagę deklarację Trumpa o wycofaniu się, atak chemiczny i właśnie przeprowadzone uderzenie, pokazały że wojna w Syrii toczy się w sposób dynamiczny i w dużej mierze nieprzewidywalny.

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama