Reklama

Ameryka buduje myśliwce szóstej generacji [ANALIZA]

Podział na samoloty bojowe kolejnych generacji rozpoczął się po drugiej wojnie światowej w związku z rozwojem myśliwców odrzutowych. I o ile jeszcze w przypadku pierwszych czterech nie ma wątpliwości co do wyróżniających je zdolności, to już piąta rodzi pewne kontrowersje, a zdaniem niektórych firm europejskich wręcz nie istnieje i jest sztucznie wymyśloną klasyfikacją. Tymczasem trwają prace nad jeszcze bardziej zaawansowanymi samolotami generacji szóstej…

Wizja amerykańskiego myśliwca przyszłości z 2018 roku. Rys. USAF
Wizja amerykańskiego myśliwca przyszłości z 2018 roku. Rys. USAF

Do cech myśliwców 5. generacji zaliczane są: tzw. supercruise (zdolność do lotu naddźwiękowego bez dopalacza), radar z aktywnym skanowaniem elektronicznym (AESA) pracujący w trybie niskiego prawdopodobieństwa wykrycia,  zastosowanie technologii stealth, zdolność do wymiany informacji na polu bitwy (sieciocentryzm), posiadanie sterowanego wektora ciągu dysz silnika, wewnętrznej komory na uzbrojenie i zaawansowanych sensorów optycznych. Problem polega jednak na tym, że nie wszystkie te cechy zostały zastosowane na wszystkich konstrukcjach uważanych dzisiaj za maszyny piątej generacji. Obecnie zalicza się do nich cztery konstrukcje, które, są bądź były seryjnie produkowane. Są to F-22 Raptor (produkcja zakończona), F-35 Lightning II (trwa produkcja seryjna), chiński J-20 (trwa produkcja seryjna) i rosyjski Su-57 (początek produkcji seryjnej).

Pozostałe państwa starają się "gonić" piątą generację tworząc konstrukcji generacji 4++ bądź prowadząc badania nad generacją 5. Z drugiej strony ośrodki o największym potencjale technicznym jeśli chodzi o konstruowanie zaawansowanych platform bojowych myślą już o generacji kolejnej. Amerykanie, czyli „szczęśliwi posiadacze” technologii maszyn generacji piątej czynią to aby uciec depczącym im po piętach Chińczykom i Rosjanom. Wiodą tutaj prym trzy ośrodki: Lockheed Martin, Northrop Grumman i Boeing.

Prace nad samolotami określanymi w USA jako 6. generacja zostały zapoczątkowane pod koniec ubiegłej dekady. Miały związek z programami myśliwca przyszłości F/A-XX i F-X, na których  temat rozważania rozpoczęto jeszcze w 2008 roku.

I tak, obecne wizje przedstawiane przez Boeinga powstały pierwotnie jako propozycja zastąpienia w przyszłości samolotów US Navy F/A-18 Super Hornet i EA-18 Growler. Zgodnie z pierwotnymi planami nie wszystkie platformy tych typów miały zostać bowiem wymienione w US Navy na F-35C. Uważano, że morski Lightning II zdąży stworzyć zastępstwo dla mniej-więcej dla połowy z niemal 1000 wielozadaniowych maszyn bojowych będących w służbie, a pozostałe zastąpi następnie efekt programu F/A-XX. Zakładano, że jako nowsza konstrukcja F/A-XX będzie dysponował przede wszystkim większym zasięgiem i prędkością maksymalną od F-35C. W skład nowego systemu miały wchodzić załogowe i bezzałogowe maszyny operujące w roju (z samolotem załogowym w woli jego dowódcy), choć oparte o podobny statek powietrzny.

W 2011 roku ujawniona została wstępna koncepcja Boeinga, która była określana już wtedy jako myśliwiec 6. generacji. Samolot ten został przedstawiony na wizjach w wersji załogowej i bezzałogowej, jako propozycja nie tylko dla US Navy, ale także sił powietrznych. Charakterystycznymi cechami konstrukcji były brak pionowych powierzchni sterujących, układ „kaczka” i zdolność do współpracy z wywodzącego się z tego samego projektu bezzałogowcami. Podobną wizualnie koncepcję (choć bez przednich powierzchni sterujących) przedstawił wówczas Northrop Grumman.

image
F/A-XX w wizji Boeinga. Rys. Boeing

W roku 2012 założenia F/A-XX zostały przeformułowane na samolot służący przede wszystkim do wywalczania przewagi powietrznej i mający chronić własne okręty z dodatkową zdolnością do rażenia celów nawodnych i lądowych. Był to swoisty znak czasów. W Pentagonie zrozumiano, że kończy się „dywidenda pokoju”, czyli czas wojen z mało wymagającymi przeciwnikami. Na horyzoncie pojawiły się znów mniej więcej równorzędne mocarstwa. Odbudowujący zdolności Rosjanie i coraz potężniejsza Chińska Republika Ludowa.

W tej sytuacji nowy samolot miał być być de facto następcą wycofanego w połowie pierwszej dekady XXI wieku, „nieodżałowanego” F-14 Tomcat, tworzonego do ochrony własnych zgrupowań floty przed sowieckimi samolotami i pociskami rakietowymi. W tym samym czasie program otrzymał w związku z tym oznaczenie NGAD (Next Generation Air Dominance) w miejsce F/A-XX, gdzie F/A oznaczało wielozadaniowość (fighter attack). NGAD też oznaczał połączenie wysiłków US Navy z programem Next Generation Tactical Aircraft (TACAIR), przechrzczonym potem na F-X i prowadzonym dotąd równolegle przez US Air Force i mającym dać w efekcie „następcę F-22”. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych poszukiwały bowiem rozwiązania opartego na podobnych założeniach – wykorzystującego nowe materiały, broń energetyczną, sieciocentryczność i zapewniającego wyższą prędkość maksymalną.

image
Najbardziej aktualna wizja myśliwca przyszłości Lockheed Martina. Rys LM 

W tym kontekście warto wymienić wizję wypracowaną w Skunk Works należących do Lockheed Martina. Pojawiła się ona w tym samym czasie co Boeinga – w kalendarzu na rok 2012. Przedstawiono w nim sylwetkę dwusilnikowego myśliwca z mocno rozchylonym usterzeniem ogonowym typu V. Maszynę ukazano jako myśliwiec przyszłości i przywodziła na myśl „spłaszczonego” następcę F-22. Lockheed Martin przedstawiał ją jako szybszą „logiczną kontynuację myśliwców generacji 5. Wśród zupełnie nowych zastosowanych w niej technologii wymieniano m.in. samonaprawiającą się strukturę powierzchni kadłuba.

W tej sytuacji marynarka wojenna USA skupiła się na rozwoju bezzałogowców (programy uderzeniowego BSP UCLASS, a potem znacznie skromniejszego tankowca powietrznego CBARS) oraz maksymalnego rozwijania i przedłużania służby F/A-18E/F/G (do wersji Block III, które mają służyć do co najmniej 2035 r.). USAF tymczasem po raz kolejny zmieniło założenia. Stało się to w 2016 roku, kiedy zażądano możliwości bezkarnej penetracji systemów antydostepowych potencjalnego przeciwnika (określenie PCA – Penetrating Counterair). 

W ten sposób powróciło więc żądanie, które kilkadziesiąt lat temu amerykańscy wojskowi wysuwali wobec generacji 5. Różnica polega na tym, że tym razem ma to zostać osiągnięte nie tylko dzięki cechom samolotu i umieszczonych w nim podsystemów, ale poprzez zastosowanie całej rodziny rozwiązań (powietrznych, lądowych, kosmicznych itp.) które w efekcie umożliwią przejście platform latających przez strefę systemów obronnych wroga. Teoretycznie mogłoby to zostać osiągnięte poprzez zastosowanie nowych rozwiązań na istniejących już platformach lotniczych (5. a nawet 4. generacji).

Oczywiście amerykańscy producenci proponują zupełnie nowe platformę, i nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że do 2025 r. USAF chce wydać na prace rozwojowe w zakresie PCA 4,5 mld USD. Każda z firm podchodzi do tematu zgodnie z posiadanymi doświadczeniami. Lockheed Martin jako twórca myśliwców 5. generacji proponuje ich dalszą ewolucję, Northrop Grumman zaś, który obecnie pracuje nad bombowcami B-21 Raider, maszynę wolniejszą i mniej przebojową jeśli chodzi o akrobacje, za to trudno wykrywalną. Argumentem za taką wizją jest broń energetyczna w tym laserowa, która ma się wkrótce pojawić na polu bitwy, a której i tak nie wymanewruje nawet najbardziej zwinny samolot.

Zgodnie z wizją Northrop Grummana w walkach powietrznych przyszłości zwycięży ten kto prędzej wykryje przeciwnika i użyje przeciwko niemu lasera. Każdy taki "strzał", podobnie jak zbyt ostre manewry czy zbyt wysoka prędkość, będzie prowadził z kolei do rozgrzania się płatowca przez co statek powietrzny będzie łatwiejszy do wykrycia przez systemy termowizjne przeciwnika. I to właśnie zdolności do ukrycia się i wykrycia (czyli tak jak dotychczas) oraz gospodarka ciepłem i systemami chłodzenia (novum) miałaby – zdaniem Northrop Grummana – być czynnikami decydującymi o taktyce prowadzenia walk powietrznych czy przełamywania obrony nieprzyjaciela.

Już teraz prowadzone są prace nad poszczególnymi rozwiązaniami, które będą mogły zostać zastosowane w samolotach nowej generacji: napędami, energetycznymi systemami samoobrony (niszczenie rakiet) i ofensywnymi. Oczywiście cały czas trwa postęp jeśli chodzi o elektronikę, sztuczne inteligencje i coraz potężniejsze zdolności do skoordynowanych działań na sieciocentrycznym polu walki. Wszystkie one powinny znaleźć zastosowanie w amerykańskim myśliwcu 6. generacji.

Na Defence24.pl wkrótce zostaną także przedstawione europejskie projekty myśliwców szóstej generacji.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama