„Wojna trwa na terytorium Azerbejdżanu a nie Armenii. Zawieszenie broni nie będzie zakończeniem konfliktu. Konflikt może zakończyć wycofanie wojsk armeńskich z Górskiego Karabachu” – oświadczył ambasador Azerbejdżanu w Warszawie Hasan Hasanow podczas konferencji prasowej, na której nakreślił przyczyny konfliktu w Górskim Karabachu oraz spodziewany rozwój sytuacji. Podkreślił, że negocjacje trwają już 27 lat i nie rozwiązały, ani nie rozwiążą tego kryzysu.
Podczas zorganizowanego w warszawskiej ambasadzie Azerbejdżanu konferencji prasowej, ambasador Hasan Hasanow podkreślił, że kryzys jest efektem prowadzonej co najmniej od XIX wieku przez Rosję, a potem Związek Sowiecki, polityki przychylnej wobec Ormian, którym nadano ziemie należące wcześniej do Azerbejdżanu i Gruzji. Jego zdaniem to jest główne źródło konfliktu, który doprowadził do żądań utworzenia autonomii armeńskiej w Górskim Karabachu, na terytorium Azerbejdżanu, a potem do wybuchu krwawej wojny.
Konflikt trwa już 27. Dziś walczą w nim ludzie, z którymi na rękach matki uciekały ze swoich domów gdy mieli mniej niż rok. 27 lat trwają negocjacje. Ile lat mogą jeszcze trwać? Paczynian (premier Armenii – przyp.red.) mówi, że Karabach należy do Armenii. Co w takiej sytuacji możemy odpowiedzieć? Jak negocjować?
Utrzymane w tym tonie odpowiedzi, padały w kontekście możliwości zawieszenia broni i rozmów z Armenią na temat pokojowego rozwiązania sprawy. Ambasador Hasanow podkreślił, że nie rozumie dlaczego Unia Europejska i wiele państw apeluje o zawieszenie broni, ale nie robi nic aby sytuację rozwiązać. Pytany o apel NATO w sprawie rozejmu w Górskim Karabachu odpowiedział – „Czy jest szansa na zawieszenie broni? Jest szansa na zawieszenie broni, kiedy Armenia zacznie realizować rezolucje rady bezpieczeństwa. Są cztery rezolucje ONZ w tej sprawie i chcemy, żeby Armenia wreszcie wypełniła je i wycofała swoje wojska z Karabachu, a oni tego nie robią.”
Ambasador podkreślił też, że nie należy postrzegać tego konfliktu przez pryzmat religii. Zwrócił uwagę, że niektóre media, idąc za armeńską propagandą, podkreślają, że jest to konflikt chrześcijańskiej Armenii i muzułmańskiego Azerbejdżanu. Jego zdaniem jest to konflikt o ziemię, o terytorium i nie ma żadnego związku z religią. W tym kontekście może on mieć jego zdaniem tylko jedno skuteczne rozwiązanie, czyli odzyskanie przez Azerbejdżan kontroli nad pełnią swego terytorium.
Rezolucja ONZ wymaga od Armenii, aby wycofała swoje wojska z tego obszaru. Kiedy Irak wprowadził swoje wojska do Kuwejtu była rezolucja ONZ, w której zobowiązano wojska irackie do opuszczenia kraju. Kiedy tego nie zrobiono, co zrobiła Ameryka? Kiedy Serbia nie chciała wycofać swoich wojsk z Kosowa, co zrobił świat? Dlatego myślę, że kiedy zadają Państwo pytania o Górski Karabach, to faktycznie znacie odpowiedź.
Tego typu deklaracje w pełni współbrzmią z oficjalnym stanowiskiem prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa, który w niedzielę zażądał od Armenii opracowania planu wycofania wojsk z Górskiego Karabachu. Zdaniem ambasadora Hasanowa, państwa europejskie i członkowskie NATO, w tym również Polska powinny wspierać Azerbejdżan. Pytany o pomoc turecką stwierdził, że Ankara faktycznie wspiera Baku, ale tylko w realizacji rezolucji ONZ. Pomoc turecka ma być nakierowana na stabilizację w regionie. Podkreślił on również rolę Rosji w konflikcie, która podobnie jak kiedyś ZSRR nie jest rozjemcą, ale wspiera jego zdaniem jedną stronę i jest to strona armeńska. W tym kontekście jego zdaniem Polska powinna wspierać jego kraj.
Ukraina walczy dziś o Donbas i nie ma żadnych realnych negocjacji z Rosją. Polska wspiera Ukrainę i wymaga od Rosji przestrzegania zasad. Proszę też aby Polska pomagała i wymagała od Armenii wycofania wojska z terytorium Azerbejdżanu.
Wojna trwa na terytorium Azerbejdżanu. To nie jest sprawa Armenii. Zawieszenie broni nie będzie zakończeniem konfliktu. Konflikt może zakończyć wycofanie wojsk armeńskich z terytorium naszego kraju.
W tym kontekście wydaje się jasne, że Azerbejdżan postanowił przerwać trwający trzecią dekadę impas w kwestii Republiki Górskiego Karabachu, której oficjalnie nie uznał żaden kraj na świecie, nawet Armenia. W tej sytuacji ma to być w świetle prawa międzynarodowego konflikt wewnętrzny Azerbejdżanu.
Czytaj też: Armenia i Azerbejdżan. Równowaga sił w górskim konflikcie artylerii i bezzałogowców [ANALIZA]
Przy tym nie należy zapominać o zdecydowanej dysproporcji pod względem możliwości finansowych Armenii i Azerbejdżanu, który jak widać w ciągu ostatniego tygodnia nie tylko dysponuje znacznie liczniejszym i nowocześniejszym sprzętem, ale też skutecznie posługuje się nim w celu przełamania trwającego od dekad impasu. Władze w Baku są zdecydowane odzyskać kontrolę nad Stepanakertem i całym regionem Górskiego Karabachu i uznały swoją obecną przewagę militarną oraz ogólną sytuacje geopolityczną za optymalną dla tego typu działań.
Manfred
Przed chwila Azerowie zbombarodowali polozo y na uboczu ormianski monastyr, czyli nie ma mowy o pomylce. Jeszcze kilka tygodni/miesiecy i po Ormianach w Karabachu, gdzie zyja od dwoch tysiecy lat, nie bedzie sladu. Tak samo jak w dawnej Zachodniej Armenii (Ararat, Wan, Erzorum, Ani), ktora zagarneli Turcy, azerskim Nachiczewaniu czy Baku.