Reklama

Geopolityka

100 mld dolarów więcej na obronność. Wydatki NATO rosną, ale do ideału daleko

P.o. szef Pentagonu Patrick M. Shanahan. Fot. NATO
P.o. szef Pentagonu Patrick M. Shanahan. Fot. NATO

Na koniec 2020 r. skumulowany wzrost wydatków obronnych państw NATO ma osiągnąć 100 mld dolarów więcej niż w 2016 r. – wynika z planów, jakie przygotowały sojusznicze rządy. Ale nie oznacza to, że wszyscy sojusznicy do 2024 r. osiągną zalecany poziom 2 proc. PKB, co jest zobowiązaniem podjętym na szczycie w Newport w 2014 r.

Wydatki na obronność były jednym z głównych tematów dwudniowego spotkania ministrów obrony NATO, które w czwartek zakończyło się w Brukseli. Stany Zjednoczone od lat naciskają na pozostałych sojuszników, by podnosili swe budżety obronne i w większym stopniu ponosili odpowiedzialność za swe bezpieczeństwo. Od dwóch lat, odkąd prezydentem USA jest Donald Trump temat ten stał się jednym z najważniejszych w relacjach transatlantyckich, m.in. zdominował szczyt Sojuszu w lipcu 2018 r. w Brukseli. Amerykanom zależy, by europejskie państwa Sojuszu oraz Kanada wydawały na obronność co najmniej 2 proc. swojego PKB. To poziom zalecany przez NATO. W 2014 r. na szczycie w Newport sojusznicy zobowiązali się go osiągnąć w ciągu dziesięciu lat. Obecnie wydatki na tym poziomie ma tylko kilka z 29 państw NATO, w tym Polska.

Pod naciskiem amerykańskim od dwóch lat członkowie NATO składają w kwaterze głównej zaktualizowane plany podnoszenia wydatków obronnych tak, by wypełnić postanowienia z Newport. Najnowsza wersja tych planów trafiła do Brukseli w ostatnim czasie i była jednym z głównych tematów narady ministrów obrony w tym tygodniu.

Podczas obrad sekretarz generalny NATO zwrócił uwagę, że Kanada i europejskie państwa NATO w ciągu ostatnich dwóch lat wydały w sumie 41 mld dolarów więcej na obronę niż w 2016 r. – Oczekuję, że ta liczba wzrośnie do 100 mld dolarów do końca przyszłego roku. Robimy postępy, jeśli chodzi o podział obciążeń – mówił Norweg, powołując się przy tym na plany złożone przez państwa sojusznicze.

Zadowolenie z tej sytuacji wyraził pełniący obowiązki sekretarza obrony USA Patrick M. Shanahan. – Kto by pomyślał dwa lata temu, że będziemy ogłaszać wydatki większe o 100 mld dolarów? – pytał retorycznie Amerykanin.

Trwający od kilku lat wzrost wydatków obronnych NATO nie oznacza jednak, że zobowiązanie z Newport zostanie zrealizowane. Z nieoficjalnych, ale również niezdementowanych informacji wynika, że plan złożony m.in. przez Niemcy nie przewiduje osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB w 2024 r. Rząd w Berlinie jest dla obecnej administracji w Waszyngtonie naczelnym "chłopcem do bicia", jeśli chodzi o wydatki obronne. Nasz zachodni sąsiad jest bowiem największą gospodarką w Europie.

W tym tygodniu jednak ani Shanahan, ani Stoltenberg nie krytykowali Niemiec. Szef Pentagonu podkreślił na konferencji prasowej, że spośród wspomnianych 100 mld dolarów, aż 30 mld pochodzi z Niemiec. – Czy 1,5 proc. wystarczy? Nie. Musi być więcej. Nie oznacza to, że dotychczasowe wysiłki i prace nie oznaczały znaczących poświęceń. Zagrożenie wymaga więcej – zastrzegł Shanahan.

Naradę ministrów obrony NATO zdominował też rozpoczęty niedawno proces wychodzenia USA z traktatu INF, który zakazuje posiadania rakiet balistycznych oraz pocisków manewrujących średniego i pośredniego zasięgu bazowania lądowego. Waszyngton uznał, że nie ma sensu dalej wiązać się traktatem, którego Moskwa od lat nie przestrzega (Rosja temu zaprzecza). Decyzję Amerykanów oficjalnie poparło NATO. Podczas spotkania ministrów dyskutowano więc, jakie kroki Sojusz powinien podjąć w nowej sytuacji. Nikt jednak oficjalnie nie przyznał, jakie opcje są rozważane. Jedynie Stoltenberg zastrzegł, że nie ma planów rozmieszczenia nowych systemów broni jądrowej.

Reprezentujący Polskę wiceszef MON Tomasz Szatkowski podkreślił, że tak czy inaczej bezpieczeństwo Polski będzie lepiej chronione. – Polska skorzysta na odpowiedzi NATO. Brak odpowiedzi NATO byłby dla Polski niekorzystny. Odpowiedź NATO, która będzie adekwatna dla tego zagrożenia, spowoduje, że nasze bezpieczeństwo się wzmocni – powiedział wiceminister, który wkrótce powinien przejść z MON na stanowisko ambasadora RP przy Sojuszu. W przyszłym tygodniu jego kandydaturę będzie opiniować sejmowa komisja.

Na naradzie w Brukseli nie było szefa MON Mariusza Błaszczaka. Nie odbyło się też jego spotkanie z Shanahanem, które resort zapowiadał w styczniu właśnie w kwaterze głównej NATO. Szef MON i szef Pentagonu będą jednak rozmawiać w piątek w Monachium, gdzie rozpocznie się doroczna konferencja bezpieczeństwa. Również w Monachium ma dojść do rozmowy Stoltenberga z ministrem spraw zagranicznych Rosji Sergiejem Ławrowem. Traktat INF z pewnością będzie jednym z tematów.

Z kolei podczas rozmowy Błaszczaka z Shanahanem najważniejsze ma być zwiększenie amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, czyli coś, co w ubiegłym roku prezydent Andrzej Duda nazwał Fortem Trump. Co ciekawe, na początku tygodnia amerykańska ambasador przy NATO Kay Bailey Hutchison powiedziała, że ewentualne wysłanie dodatkowych amerykańskich żołnierzy do Polski nie będzie oznaczało, że ubędzie instalacji wojskowych USA w Niemczech.

Spore emocje w kwaterze głównej NATO budzi przyszłość misji szkoleniowej w Afganistanie. Przeciwnikiem zaangażowania wojskowego w tym państwie jest prezydent Trump. Stany Zjednoczone prowadzą na tyle zaawansowane rozmowy pokojowe z talibami, że perspektywa zakończenia wojny wydaje się całkiem realna. Państwa NATO obawiają się, że Trump bez konsultacji z nimi zadecyduje o wycofaniu amerykańskich żołnierzy z Afganistanu, tak jak to zrobił w Syrii.

Stoltenberg od kilku dni starał się rozwiewać te obawy, powtarzając, że NATO razem weszło do Afganistanu i razem z niego wyjdzie. Większe znaczenie ma jednak deklaracja Shanahana. – Nie będzie jednostronnej redukcji wojsk. To jedno z przesłań z dzisiejszego spotkania. Będziemy się koordynować. Jesteśmy razem – zapewniał p.o. szef Pentagonu.

Należy odnotować, że Sojusz jest krok bliżej wprowadzenia w życie Inicjatywy Gotowości NATO, zwanej potocznie 4 razy 30. Chodzi w niej bowiem o 30 batalionów, 30 okrętów i 30 eskadr lotniczych gotowych do działania w ciągu 30 dni lub szybciej. Stoltenberg ogłosił, że kilka państw wskazało, jakie wkłady oferują do inicjatywy. Nie podał jednak szczegółów. Nie wiadomo, czy w tej grupie jest Polska (Szatkowski nie był o to pytany na konferencji prasowej w Brukseli). W niedawnym wywiadzie dla Defence24.pl szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Rajmund T. Andrzejczak, pytany o 4 razy 30, wskazywał przede wszystkim, że Polska łoży na utrzymanie dwóch sojuszniczych dowództw znajdujących się w wysokiej gotowości – korpusu w Szczecinie i dywizji w Elblągu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. andys

    NATO chce nakryć czapkami armię RF ?(Rosja -wydatki obronne teraz ok. 70mld , na 2020 pewnie ok 100mld ), Sam przyrost wydatków większy od budzetu wojskowego Rosji. Ten przyrost to dobra wiadomość dla przemysłu zbrojeniowego USA. Rosja to główny przeciwnik NATO, lecz wzrost wydatków może uwzględnia zagrożenie chińskie?

  2. Bolo

    A kto najwięcej naciska na podnoszenie wydatków na zbrojenia-USA bo oni najwięcej broni produkują i sprzedają maja z tego kase dlatego straszą Europe i świat ruskimi

  3. Wojmił

    Gdyby UE jako jeden sfederalizowany kraj wydał 2% swojego PKB na armię.. byłyby to największe wydatki na świecie... większe niż USA.... ale Europa jest bezsensownie skłócona.. niech sobie kraje mają różne kultury, tradycje i regulacje.... ale obrona i polityka zagraniczna powinna być sfederalizowana...

Reklama